17 maja 2013

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN o projekcie nowelizacji ustawy oświatowej

w związku ze skierowanym do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN projektem nowelizacji Ustawy o systemie oświaty, przedstawiam poniżej opinię Zespołu Problemowego ds. Polityki Oświatowej KNP PAN., którą przygotowała prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska z Uniwersytetu Gdańskiego.


Jedynym elementem proponowanej Ustawy, który jest korzystny z punktu widzenia edukacji szkolnej i objętych nią uczniów, jest ograniczenie liczby uczniów w klasach I-III szkoły podstawowej do 25. Natomiast całość propozycji obniżenia wieku szkolnego należy ocenić negatywnie. Taka ocena wynika z bardzo licznych przesłanek:

1. Ministerialnej decyzji dotyczącej już wejścia sześciolatków do szkół towarzyszyły i towarzyszą niepokoje społeczne, które osiągnęły zaskakujące rozmiary. Świadczy to dobitnie o niechęci rodziców wobec tej zmiany, a oni właśnie powinni dla rządu stanowić kluczowego partnera w debatach na temat dzieci. W prawdziwie demokratycznym państwie opinie i głosy społeczne, szczególnie te, których zasięg jest tak szeroki, są uważnie brane pod uwagę.
W takiej sytuacji odpowiedź MEN na negatywne reakcje społeczne, która przybrała postać znacznie dalej posuniętych decyzji o obniżeniu wieku szkolnego, jest wyrazem cynizmu i demonstracji skrajnej arogancji władzy.

2. Szkoły nie są przygotowane do przyjęcia młodszych dzieci. Do pewnego stopnia można jedynie wykazać ich względnie dobre wyposażenie materialne, choć z raportu NIK, która wytypowała 32 szkoły z 16 województw wynika, że tylko 6 z nich spełnia oczekiwania.

3. Braki w przygotowaniu szkół pod względem prawnym, kadrowym i organizacyjnym są drastyczne i dotyczą m.in. nauczycieli przygotowanych profesjonalnie do zajmowania się dziećmi w tym wieku, rozwiązań całodziennej opieki, wykraczającej poza plan zajęć, regulacji dotyczących okresu wakacji szklonych, terenów zabaw itd.

4. Szkolnictwo początkowe budzi bardzo wiele zastrzeżeń i niepokojów i to one powinny być przede wszystkim tematem zainteresowania MEN i one powinny być usunięte przed jakąkolwiek decyzją o obniżeniu obowiązku szkolnego. Obraz szkoły, jaki wynika z badań pedagogów wczesnej edukacji (m.in. D. Klus-Stańskiej, M. Nowickiej, E. Gruszczyk-Kolczyńskiej, A. Nowak-Łojewskiej, J. Bałachowicz, M. Wiśniewskiej-Kin, M. Szczepskiej-Pustkowskiej, E. Zalewskiej, M. Żytko, A. Kalinowskiej i wielu innych), jest dramatyczny i ukazuje spustoszenia, jakie wywołuje wczesna edukacja szkolna: skrajne nieprzystosowanie szkoły do młodszych uczniów, przestarzałą metodykę, brak aktywności badawczej na lekcjach, incydentalność współpracy grupowej, stereotypizację postaw społecznych i stygmatyzację odmienności, wydziedziczanie z kultury macierzystej i macierzystego języka, opresyjną dyscyplinę ciszy i znieruchomienia, organizację przestrzeni klasy rodem z XIX wieku, a więc ogólnie: mamy szkołę, która zamiast integrować cokolwiek zgodnie z swoimi założeniami ma charakter dezintegrujący wiedzę i poczucie tożsamości dzieci, obniżający kompetencje społeczne, wywołujący brak poczucia sprawstwa, postawy rywalizacyjne i lękowe.

5. Polska szkoła uprzedmiotawia uczniów, prowadzi wieloletni trening antydemokratycznych wdrożeń z kultem tzw. poprawnej odpowiedzi, traktowanej jako jedyna słuszna, i kolektywnym myśleniem, inercyjnie celebrowanym od czasów komunizmu. Jeśli zestawić to ze stosunkiem Minister K. Szumilas do społeczeństwa, chciałoby się powiedzieć – taka Minister jaka szkoła.

6. Wyniki badań wyników nauczania w klasach początkowych, jakie osiągają oni w badaniach międzynarodowych, są dla Polski kompromitujące. Nasi uczniowie plasują się poza Europą, a relatywnie lepsze rezultaty osiągają w zakresach, których szkoła jeszcze nie realizowała, a więc nie zdążyła wygasić osobistych kompetencji dzieci i ich spontanicznie stosowanych strategii myślenia (to zjawisko znajduje potwierdzenie także w badaniach międzynarodowych, które obejmują wyższe szczeble edukacji – polscy uczniowie są relatywnie najlepsi w zakresie zadań, których szkoła ich jeszcze nie uczyła!).

7. Poprawę wyników naszych starszych uczniów, jaką możemy obserwować w ostatnich edycjach badań międzynarodowych PISA) poprzedził lawinowy wzrost korepetycji i prywatnych kursów, jaki miał miejsce po wprowadzeniu egzaminów zewnętrznych do naszego systemu oświatowego. Każdy kto chce odnieść jakikolwiek sukces w polskiej szkole, uczęszcza na prywatne zajęcia, bo szkoła jest okazuje się niewydolna. Na korepetycje uczęszczają już uczniowie klas początkowych! Czy niedługo pójdą na nie 6-latki i ich młodsze rodzeństwo? Jeśli dodamy do tego niespotykane w innych krajach rozmiary prac domowych (które zawłaszczają niemal cały wolny czas, jaki powinien być spożytkowany na przeżywanie dzieciństwa), oczekiwanie ze strony szkół, że rodzice będą pomagać dzieciom w ich odrabianiu (co w innych krajach traktowane jest jako oszustwo edukacyjne) oraz fakt znacznego zróżnicowania wyników nauczania przez środowisko zamieszkania (znacząco lepsze wyniki osiągają uczniowie z dużych ośrodków, w których mamy do czynienia ze skupieniem inteligencji oraz infrastruktury edukacyjnej i kulturalnej), staje się jasne, że polscy uczniowie uczą się nie w szkole, ale poza szkołą, dzięki dramatycznemu wysiłkowi finansowemu polskich rodzin. Natomiast uczniowie z obszarów deprywacji edukacyjnej i środowiskowej są skazani na klęskę szkolną i wykluczenie kulturowe.

8. Dlatego właśnie, choć idea obniżania wieku szkolnego jest trafna w swojej istocie, jednak przed jej wdrożeniem konieczne jest bardzo poważne zreformowanie działania szkoły. W takiej sytuacji jak obecnie, dzieci, które na poziomie przedszkoli mają jeszcze szansę rozwoju poznawczego, społecznego i emocjonalnego, znajdą się w placówkach, w których wsparcie tego rozwoju jest więcej niż problematyczne.

9. Zrzucanie obowiązku zapewnienia warunków do znacznie wcześniejszej edukacji na barki gmin dowodzi rażącej nieodpowiedzialności Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wprowadzanie nieprzemyślanych reform, których koszty ponoszą inni, jest przejawem bezmyślności, niedojrzałości politycznej i niebezpiecznego społecznie braku zdolności do przewidywania. Musi prowadzić do dalszego obniżania jakości pracy szkół, zwłaszcza na terenach uboższych, pogłębiających się różnic edukacyjnych i drastycznego wzrostu rozwarstwienia społecznego.