03 kwietnia 2023

... wprawdzie wystarczy..., jednak wobec......., może być.... , ale muszą być.... . Nie jest pewne...

 


Pisze do mnie jeden z adiunktów, który wysłuchał wykładu prof. Grzegorza Węgrzyna na temat postępowania o awans naukowy w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego. Przewodniczący Rady Doskonałości Naukowej stwierdził w dn. 13 marca br. w trakcie szkolenia kadr akademickich, że doktorzy muszą mieć poza posiadaniem głównego osiągnięcia naukowego jeszcze udokumentowaną pracę w przynajmniej dwóch jednostkach naukowychDo tego warunkiem jest, żeby nie pracowali jednocześnie w tym samym miejscu (na filmie 1:20:00).  Wykład został opublikowany w formie prezentacji na portalu RDN, w dziale "Aktualności", skąd pochodzi powyższy slajd.

Sądzę, że zapis i wypowiedź miały skrótowy charakter, bowiem pamiętam, jak Przewodniczący podawał przykład, że jeśli ktoś pracował naukowo np. w innej (publicznej lub prywatnej) uczelni czy instytucie, to jest to miernik spełnienia przez niego powyższego wymagania. Istotna jest w tym zapisie liczba mnoga, ale ta w żadnej mierze nie zobowiązuje adiunktów czy profesorów uczelnianych bez habilitacji, by zwalniali się z obecnego miejsca pracy i zatrudniali w innym. Absurd. 

 Mam wrażenie, że sami tworzymy problemy, których nie ma, ale ustawodawca w jakiejś mierze dał temu powód. Zapis norm prawnych w ustawie prawo o szkolnictwie wyższym i nauce jest ogólny, wieloznaczny, żeby pozwolić recenzentom na merytoryczną ocenę aktywności naukowej habilitanta w konfrontacji z jej wytworami/efektami w postaci np. publikacji, narzędzi diagnostycznych itp. 

Gdyby ustawodawca określił, jakie to mają być instytucje, ile, w jakim czasie powinniśmy odbyć w nich staż naukowy czy podjąć z jej pracownikami wspólne badania, to nie byłaby potrzebna do oceny czyichś osiągnięć analiza merytoryczna tych dokonań. Z jednej strony upominamy się o wolność naukową, a z drugiej strony, kiedy jest ona zachowana w tak ogólnie sformułowanych normach, to obawiamy się, że ich nie spełnimy. Tak, jakby zredukowana do liczbowych wskaźników norma miała być dowodem na osiągnięcie pożądanej jakości pracy naukowej.

 Zapis w ustawie jest - moim zdaniem - czytelny: 

art.219 ust. 1 pkt 3. 

wykazuje się istotną aktywnością naukową albo artystyczną realizowaną w więcej niż jednej uczelni, instytucji naukowej lub instytucji kultury, w szczególności zagranicznej. 

W Komentarzu do w/w artykułu ustawy Tomasz Jędrzejewski pisze:

Z legislacyjnego punktu widzenia przepis ten jest co najmniej nieprecyzyjny i nie pozwala na proste ustalenie intencji prawodawcy co do liczby i rodzaju podmiotów (instytucji), w których osoba ubiegająca się o nadanie stopnia doktora habilitowanego powinna wykazywać się aktywnością, odpowiednio, naukową lub artystyczną. [Warszawa, 2019, s. 575]  

W innym Komentarzu do tej samej ustawy, ale autorstwa Huberta Izdebskiego, czytamy dla tego wymagania odpowiedni fragment uzasadnienia ustawodawcy:

Zostanie dodane również wymaganie dotyczące aktywności naukowej lub artystycznej, która wykracza poza mury jednego podmiotu. Szczególnie akcentuje się w tym względzie osiągnięcia międzynarodowe osoby ubiegającej się o stopień doktora habilitowanego. 

W uzasadnieniu jest mowa o aktywności kandydata do stopnia, która wykracza poza mury jednego podmiotu - bez wskazania, jak dalece miałaby aktywność ta   wykraczać. Z literalnego brzmienia art. 219 ust.1 pkt 3 wynikałoby, że wprawdzie wystarczy, aby aktywność była realizowana w co najmniej dwóch wymienionych instytucjach: uczelniach, instytucjach naukowych lub instytucjach kultury (z czego jednak, wobec użycia spójnika "lub", wynika, że aktywność naukowa może być realizowana np. w dwóch instytucjach kultury), ale wśród nich muszą być dwie instytucje zagraniczne. 

Nie jest pewne, czy taka była intencja ustawodawcy, a wobec tego, czy zamiast wykładni literalnej nie należy zastosować wykładni funkcjonalnej - i, w konsekwencji, wymagać, z jednej strony, aktywności naukowej w uczelniach i instytucjach naukowych (i tylko tych instytucjach kultury, które - jak Biblioteka Narodowa i Biblioteka  Jagiellońska, ważniejsze muzea oraz archiwa państwowe - prowadzą działalność naukową) albo aktywności artystycznej w uczelniach artystycznych i instytucjach kultury, oraz, z drugiej strony, wykazania się aktywnością jedynie w jednej odpowiedniej instytucji zagranicznej [Warszawa, 2019, s. 350].    

Jak widać, nic nie jest pewne w nauce, a szczególnie w ocenie osiągnięć naukowych. Nie rozumiem sformułować H. Izdebskiego, który pisze: ... wprawdzie wystarczy..., jednak wobec......., może być.... ,  ale muszą być.... . 

Drodzy adiunkci, jeśli którykolwiek z recenzentów odmówi nadania stopnia doktora habilitowanego w wyniku podważenia waszej aktywności w drugim podmiocie naukowym (krajowym lub zagranicznym, uczelnianym np. inny wydział, inna dyscyplina lub pozauczelnianym itp.), to sąd administracyjny unieważni taki zarzut, bo nie wynika on ani wprost, ani pośrednio z treści ustawy. Posługiwanie się argumentacją, jakie być może intencje legły u podstaw powyższych sformułowań, a one nie zostały opublikowane, jest grą w nierzetelność oceniania czyichś osiągnięć i pracy naukowej.