Pisze do mnie jeden z adiunktów, który wysłuchał wykładu prof. Grzegorza Węgrzyna na temat postępowania o awans naukowy w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego. Przewodniczący Rady Doskonałości Naukowej stwierdził w dn. 13 marca br. w trakcie szkolenia kadr akademickich, że doktorzy muszą mieć poza posiadaniem głównego osiągnięcia naukowego jeszcze udokumentowaną pracę w przynajmniej dwóch jednostkach naukowych. Do tego warunkiem jest, żeby nie pracowali jednocześnie w tym samym miejscu (na filmie 1:20:00). Wykład został opublikowany w formie prezentacji na portalu RDN, w dziale "Aktualności", skąd pochodzi powyższy slajd.
Sądzę, że zapis i wypowiedź miały skrótowy charakter, bowiem pamiętam, jak
Przewodniczący podawał przykład, że jeśli ktoś pracował naukowo np. w innej
(publicznej lub prywatnej) uczelni czy instytucie, to jest to miernik
spełnienia przez niego powyższego wymagania. Istotna jest w tym zapisie liczba
mnoga, ale ta w żadnej mierze nie zobowiązuje adiunktów czy profesorów
uczelnianych bez habilitacji, by zwalniali się z obecnego miejsca pracy i
zatrudniali w innym. Absurd.
Mam wrażenie, że
sami tworzymy problemy, których nie ma, ale ustawodawca w jakiejś mierze dał
temu powód. Zapis norm prawnych w ustawie prawo o szkolnictwie wyższym i nauce jest
ogólny, wieloznaczny, żeby pozwolić recenzentom na merytoryczną ocenę
aktywności naukowej habilitanta w konfrontacji z jej wytworami/efektami w
postaci np. publikacji, narzędzi diagnostycznych itp.
Gdyby ustawodawca
określił, jakie to mają być instytucje, ile, w jakim czasie powinniśmy odbyć w
nich staż naukowy czy podjąć z jej pracownikami wspólne badania, to nie byłaby
potrzebna do oceny czyichś osiągnięć analiza merytoryczna tych dokonań. Z
jednej strony upominamy się o wolność naukową, a z drugiej strony, kiedy jest
ona zachowana w tak ogólnie sformułowanych normach, to obawiamy się, że ich nie
spełnimy. Tak, jakby zredukowana do liczbowych wskaźników norma miała być
dowodem na osiągnięcie pożądanej jakości pracy naukowej.
Zapis w ustawie
jest - moim zdaniem - czytelny:
art.219 ust. 1 pkt
3.
wykazuje się istotną aktywnością naukową albo artystyczną realizowaną w
więcej niż jednej uczelni, instytucji naukowej lub instytucji kultury,
w szczególności zagranicznej.
W Komentarzu do w/w
artykułu ustawy Tomasz Jędrzejewski pisze:
Z legislacyjnego punktu widzenia przepis ten jest co najmniej nieprecyzyjny
i nie pozwala na proste ustalenie intencji prawodawcy co do liczby i rodzaju
podmiotów (instytucji), w których osoba ubiegająca się o nadanie stopnia
doktora habilitowanego powinna wykazywać się aktywnością, odpowiednio, naukową
lub artystyczną. [Warszawa, 2019, s. 575]
W innym Komentarzu do tej samej ustawy, ale autorstwa Huberta
Izdebskiego, czytamy dla tego wymagania odpowiedni fragment
uzasadnienia ustawodawcy:
Zostanie dodane również wymaganie dotyczące aktywności naukowej lub
artystycznej, która wykracza poza mury jednego podmiotu.
Szczególnie akcentuje się w tym względzie osiągnięcia międzynarodowe osoby
ubiegającej się o stopień doktora habilitowanego.
W uzasadnieniu jest mowa o aktywności kandydata do stopnia, która wykracza
poza mury jednego podmiotu - bez wskazania, jak dalece miałaby aktywność
ta wykraczać. Z literalnego brzmienia art. 219
ust.1 pkt 3 wynikałoby, że wprawdzie wystarczy, aby aktywność była
realizowana w co najmniej dwóch wymienionych instytucjach: uczelniach,
instytucjach naukowych lub instytucjach kultury (z czego jednak, wobec
użycia spójnika "lub", wynika, że aktywność naukowa może
być realizowana np. w dwóch instytucjach kultury), ale wśród
nich muszą być dwie instytucje zagraniczne.
Nie jest pewne, czy taka była intencja ustawodawcy, a
wobec tego, czy zamiast wykładni literalnej nie należy zastosować wykładni
funkcjonalnej - i, w konsekwencji, wymagać, z jednej strony, aktywności
naukowej w uczelniach i instytucjach naukowych (i tylko tych instytucjach
kultury, które - jak Biblioteka Narodowa i Biblioteka Jagiellońska,
ważniejsze muzea oraz archiwa państwowe - prowadzą działalność naukową) albo
aktywności artystycznej w uczelniach artystycznych i instytucjach kultury,
oraz, z drugiej strony, wykazania się aktywnością jedynie w jednej odpowiedniej
instytucji zagranicznej [Warszawa, 2019, s.
350].
Jak widać, nic nie
jest pewne w nauce, a szczególnie w ocenie osiągnięć naukowych. Nie rozumiem
sformułować H. Izdebskiego, który pisze: ... wprawdzie wystarczy...,
jednak wobec......., może być.... , ale muszą być....
.
Drodzy adiunkci, jeśli
którykolwiek z recenzentów odmówi nadania stopnia doktora habilitowanego w
wyniku podważenia waszej aktywności w drugim podmiocie naukowym (krajowym lub
zagranicznym, uczelnianym np. inny wydział, inna dyscyplina lub pozauczelnianym
itp.), to sąd administracyjny unieważni taki zarzut, bo nie wynika on ani
wprost, ani pośrednio z treści ustawy. Posługiwanie się argumentacją, jakie być
może intencje legły u podstaw powyższych sformułowań, a one nie zostały
opublikowane, jest grą w nierzetelność oceniania czyichś
osiągnięć i pracy naukowej.