25 listopada 2017

Państwo mniej/więcej PLUS



W czasie posiedzenia sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży wiceminister Łukasz Szumowski odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli - "Rozwój kadr naukowych". Już na samym wstępie ubolewa, że w latach 2012-2016 systematycznie malała liczba pracowników naukowych ze stopniem doktora oraz bez stopnia naukowego. Powód tego stanu rzeczy jest oczywisty, tylko nic z wiedzy na ten temat nie wynika. "Jak wyjaśnił wiceminister Szumowski, spadająca liczba osób zatrudnionych na uczelniach ze stopniem doktora wynika z tego "że finanse w sektorze szkolnictwa wyższego niestety są takie, jakie są".

Podobnie jest ze szkolnictwem wyższym - państwowym. Od dwóch lat minister Gowin utrzymuje kadry w stanie permanentnej niepewności zapewniając w toku konsultacji, że to w trosce o naukę i studentów muszą poradzić sobie z własnymi emocjami. Mniejszość naukowców pracuje na większość, by dzięki większości mogła wyłonić się mniejszość. Bez zmiany ustaw, ale aktami wykonawczymi minister pozbawił środków finansowych wiele jednostek akademickich skazując je na wegetację, a nawet konieczną wyprzedaż części infrastruktury. Uniwersytety nie zatrudniają młodych, zdolnych, gdyż minister J. Gowin zmuszając uczelnie do zmniejszenia liczby przyjęć na studia stacjonarne doprowadził do tego, że adresują one swoje oferty do mniejszości.

Szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa zadbała o asystentów, bowiem w ramach znakomitej kondycji budżetu państwa podpisała decyzję o podwyżkach zasadniczego wynagrodzenie z 3100,-zł do 6560,-zł. dla 16 asystentów w KPRM.

To jest jasny sygnał dla młodego pokolenia. Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie milionera. Już teraz zaPISz się do partii, zostań POlitykiem, a będziesz miał 15 cookies. W szkołach wyższych, w których pracuje polska inteligencja na stanowiskach nauczycielskich, naukowo-badawczych i administracyjnych, nie ma szans na takie płace. Asystent na uniwersytecie może liczyć na 2100,-zł, czyli trzykrotnie mniej od "-siewicza". Wykształcone kadry administracji uczelnianej mają po kilkunastu latach pracy co najwyżej 3100, -zł., a więc dwukrotnie mniej od asystentów premierostwa i ministrów.

Permanentnie utrzymywany jest przez rządzących od 1992 r. stan ekonomicznej degradacji polskiej inteligencji przez rządzących tak w dziedzinie nauki, szkolnictwa wyższego, kultury, jak i oświaty. Prokuratorzy chyba wywalczą sobie podwyżki akcjami strajkowymi, bo w końcu mają w PIS swojego przedstawiciela - posła Stanisława Piotrowicza. Lekarze-rezydenci nie mieli na to szans. Posłowie proponują im, by szukali godnych płac poza granicami kraju. Są w końcu mniejszością.

W PAŃSTWIE MNIEJ/WIĘCEJ PLUS rząd zrealizował wiele ważnych projektów socjalnych. Nie zaprzeczy temu żadna większość, ani mniejszość. Mnie też się podobają.

Tysiące nauczycieli wygaszanych gimnazjów straciło miejsca pracy. Resort twierdzi, że etatów w szkolnictwie przybyło, tyle tylko że w ... przedszkolach. Szkoły nie są dla nauczycieli tylko dla dzieci, więc zawsze można redukcje etatów wytłumaczyć tym, że jest to profesja wysokiego ryzyka. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Poleciała więc mniejszość.

Pracownik filii gminnej biblioteki rozsyła błagalne listy o podarowanie książek beletrystycznych, najlepiej romansideł, autobiografii i komiksów, ale zdarza się, że zajrzy niestacjonarna studentka, by zapytać o książkę z historii filozofii. Filia nie ma pieniędzy na nic, poza płacami w wysokości ok. 2100,- zł dla pracownika sfery KULTURY. Działacze organizacji pozarządowych wcielają się w role publicznych żebraków dla potrzebujących - chorych, niepełnosprawnych, uzależnionych czy wybitnie utalentowanych. Większość darczyńców pomaga różnym mniejszościom.

W państwie PLUS mniejszość ma większość, by większość miała mniejszość.