Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego podjęła w czasie swoich październikowych obrad problem, który od wielu lat był jedynie przedmiotem obrad konferencji pedagogów, socjologów, komitetów naukowych PAN czy innych gremiów akademickich. Rzecz dotyczy pogłębiającego się zjawiska poważnego naruszania etosu akademickiego przez różne podmioty.
Wreszcie podjęta została Uchwała nr 465 /2017 Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 12 października 2017 r. w sprawie naruszania etosu akademickiego
czwartek, 19 października 2017. Jak każde tego typu stanowisko, które nie dotyczy wprost obowiązujących regulacji prawnych, tylko społeczno-obyczajowych i kulturowych, może być odnotowane jako jeszcze jeden sygnał niepokojących zdarzeń, postaw czy zachowań w środowiskach akademickich.
Odnotowuję z tej uchwały kilka ważnych akapitów (podkreśl. - BŚ):
Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyraża zaniepokojenie przypadkami, które mogą być świadectwem erozji etosu akademickiego w niektórych instytucjach naszego środowiska. Rada apeluje do rektorów i senatów, dziekanów i rad wydziałów, dyrektorów instytutów i innych przełożonych pracowników, do wszystkich innych gremiów w sektorze nauki i szkolnictwa wyższego o przestrzeganie zasady ograniczonego zaufania i bezwzględne stygmatyzowanie podmiotów, gremiów bądź osób naruszających etos akademicki w celu uzyskania nieuprawnionych lub nieuzasadnionych korzyści.
W szczególności Rada zwraca uwagę na jakość wniosków o uzyskanie uprawnień do nadawania stopni naukowych i tytułu, merytoryczne kryteria wyboru recenzentów i członków komisji doktorskich lub habilitacyjnych, opinii o postępach w pracach naukowych, prawdziwość informacji we wnioskach o różnego rodzaju stypendia, zwłaszcza gdy nie dotyczą cech mierzalnych. (..)
Etos akademicki nie sprowadza się tylko do respektowania prawa i specyficznych regulacji wewnętrznych uczelni. Spoiwem formalnych i nieformalnych zasad i praktyk koniecznych dla kształtowania i utrzymania etosu akademickiego są dobre obyczaje w nauce i kształceniu.
Podstawową wartością etosu akademickiego jest prawda. Uczelnie powołane są głównie po to, by jej poszukiwać, a wyniki tych poszukiwań rzetelnie dokumentować, przygotowywać przyszłych absolwentów do odpowiedzialnego pełnienia funkcji publicznych i zawodowych w demokratycznym państwie, a także wspomagać ich rozwój intelektualny i moralny.
Niestety, Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie publikuje żadnego raportu, własnej analizy czy nawet protokołu z dyskusji, które stały się podstawą do przyjęcia powyższej Uchwały. Dobrze, że ona zaistniała, bo to oznacza, że profesorowie i młoda kadra pomocnicza reprezentujący wszystkie typy uczelni wyższych w naszym kraju mają świadomość upadku etosu także we własnych uczelniach, a nie tylko tych, które aplikują do tego gremium o uzyskanie poparcia dla konkretnych wniosków czy rozwiązań.
Po raz kolejny jesteśmy świadomi tego, że Rada Główna unika - jak diabeł święconej wody - naruszania etosu przez niektórych pracowników i przedstawicieli władz resortu, którym służy swoimi opiniami. Szkoda, że członkowie Rady Głównej nie odnotowali w swojej uchwale upadku etosu w środowisku Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Komitet Nauk Pedagogicznych PAN dawał temu wielokrotnie wyraz, kiedy przez 8 lat walczył z "turystyką habilitacyjną " Polaków na Słowację. Nie byłaby ona możliwa, gdyby władze tego resortu szybciej, skuteczniej i adekwatnie do narastającego upadku reagowały także w stosunku do własnych urzędników. To właśnie w departamentach MNiSW część pseudonaukowców otrzymywała zaświadczenia legitymizujące uzyskanie przez nich dyplomów w dyscyplinie, z której de facto nie uzyskali na Słowacji habilitacji.
Nikt nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji, a sprawa nadużycia ministerialnego stanowiska dla poświadczenia nieprawdy powinna skończyć się wszczęciem postępowania prokuratorskiego. Wszyscy ministrowie PO i PSL kryli wystawianie dokumentów poświadczających nieprawdę! Nadal ci urzędnicy pracują w MNiSW zapewne niezadowoleni z faktu, że minister Jarosław Gowin zablokował ścieżkę słowackich "karier".
Tymczasem w Uchwale stwierdza się także:
W tych warunkach wzrasta ryzyko potwierdzania dokumentów bądź pism zawierających nierzetelne, niepełne lub nawet nieprawdziwe argumenty, dane, informacje itp. Ryzyko to jest tym większe im słabszy jest - w danym środowisku - etos akademicki, w tym poszanowanie zasad poszukiwania prawdy i obiektywizmu oceny opartego o merytoryczne kryteria.
W opinii Rady bezkompromisowe traktowanie przejawów naruszania etosu akademickiego jest niezbędnym warunkiem wyplenienia postaw i zachowań, które mogą kształtować szkodliwy wizerunek naszego środowiska.
Tu nie chodzi o kształtowanie wizerunku - szanowna Rado - ale o niszczenie etosu, nauki i kultury! Nikogo wizerunek nie obchodzi, bo ten jest fałszowany przez propagandę, "zamiatanie spraw pod dywan", wykorzystywanie procedur demokratycznych do nominowania osób niegodnych do pełnienia kierowniczych i wizerunkowych ról w uniwersytetach! Rektorzy stracili poczucie znaczenia powyższego etosu, skoro w kolejnej kadencji nie reagują we własnych uczelniach na jego niszczenie.
Rada Główna przyjęła uchwałę, która nie trafiła do świadomości społecznej, kadr kierowniczych uczelni państwowych oraz MNiSW, więc "...karawana jedzie dalej ... " a profesorowie mają "czyste" sumienia.
Bardzo dobry post.Patologie to zagadnienia, które są jak nowotwór, gdyż dotykają wszystkie warstwy społeczne i grupy zawodowe.Nikt nie jest wolny od negatywnych zachowań, postaw, czy braku elementarnej kultury osobistej.Oczywiście patologiczne postawy, zachowania, reakcje należy piętnować, stygmatyzować, ale to nie przyczyni się do poprawy zaistniałej sytuacji.Tak sądzę.
OdpowiedzUsuńPolskie szkolnictwo wyższe spośród trzech pionów polskiej nauki jest największe w sensie ilościowym, gdyż dysponuje najliczniejszą siecią placówek badawczych w kraju - 781 wydziałów, które podlegają procesowi kategoryzacji KEJN, to tam pracuje 90% krajowej kadry badawczej, i to tam realizowana jest większość grantów krajowych, postępowań o nadanie stopni naukowych, tytułu naukowego profesora, ale to tam także ujawniono opinii publicznej z 90% patologii akademickich minionych 28 lat polskiej transformacji ustrojowej.Można powiedzieć, iż wszędzie są blaski i cienie działalności zawodowej człowieka, ale to My ludzie podejmujemy ostatecznie takie, a nie inne wybory, decyzje życiowe.Na pewno w Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej istnieje problem braku odpowiedzialności za państwo, jakość stanowionego prawa, kulturę społeczną, etykę zawodową itd.Według mnie należałoby wprowadzić jak najwcześniej etykę jako przedmiot obowiązkowy do systemu powszechnej edukacji, a także uczyć dzieci, młodzież odpowiedzialności za własne słowa, czyny i za innych.To mogłoby ukształtować późniejszą odpowiedzialność w polskim społeczeństwie za państwo, prawo i losy narodu.Może byłby to dobry początek?
Skoro te "słowacko-polskie" tytuły zostały przyznane w wyniku potwierdzenia nieprawdy, to czym się one różnią od dyplomów kupionych na jakimś bazarze?
OdpowiedzUsuńZ tego co Pan Profesor pisze nikt nie poniósł z tego tytułu (potwierdzenie nieprawdy) żadnych konsekwencji. Przecież to jest chore.
"Słowacy" mają się bardzo dobrze, pełnią różne bardzo ważne funkcje w uczelniach (rektorzy, prorektorzy, dziekani, dyrektorzy instytutów), skutecznie kształcą młodą kadrę naukową, są promotorami doktoratów, powoływani są na recenzentów w przewodach doktorskich i habilitacyjnych. Bez problemów są zatrudniani w uczelniach, etc. Czy ktoś słyszał o nostryfikacjach słowackich habilitacji?
W tym kontekście zachodzi pytanie - do kogo skierowana jest ta uchwała RG i jakie mogą być jej konsekwencje?