22 lutego 2016

Nowoczesna demagogia oświatowa

(źródło: Fb)

Poseł Ryszard Petru na oświacie się nie zna (podobnie jak czołowi politycy innych formacji w tym Sejmie), toteż nie tylko o niej wypowiada się tak, jakby był ekspertem. Nie wiem, jakie były jego szkolne koleje losu, ale niewątpliwie w naukach humanistycznych musiał być kiepski, bo nawet nie wie, że opowiada bzdury. Być może lepszy jest z ekonomii, więc byłoby lepiej, gdyby dobierał sobie kompetentnych doradców w innych kwestiach.

Leszek Balcerowicz powinien obsztorcować swojego niedouczonego pupila, bo chyba nie czytał jego rozpraw. Petru sam nie wie, czy chce być bardziej lewicowy, czy neoliberalny. Ma z tym poważny kłopot. W związku z tym stara się być socjalistą w skórze liberała. Oto na pytanie: Czy edukację państwo też powinno zostawić rynkowi? - odpowiada bez wahania i krótko, a zgodnie z duchem PiS, SLD, PSL i byłej PZPR: - Nie, to akurat jest jego domena.

Nie martwmy się. Dwa akapity niżej pan poseł R. Petru sam sobie zaprzeczy i na kolejną tezę dziennikarzy - Andrzeja Andrysiaka i Marka Tejchmana z "Dziennika Gazeta Prawna" brzmiącą: "Nauczyciele boją się, że jak nie będzie karty (Karty Nauczyciela - dop. BŚ), to samorządy zmuszą ich do dwa razy cięższej pracy za mniejsze pieniądze.

odpowiada już w skórze liberała:

"Jedni się boją, inni nie. Ostatnio w małych miasteczkach i na wsiach - w sytuacji, gdy gmina chce zlikwidować szkołę publiczną - powstają bezpłatne szkoły społeczne. Nie obowiązuje w nich Karta Nauczyciela, a jednak okazuje się, że nauczyciele chętnie w nich uczą. Większość nauczycieli, z którymi rozmawiałem, było za tym, aby było normalnie. Dziś jeśli chcemy dać podwyżkę nauczycielowi, to musimy dać wszystkim. I każdy dostaje mało. No nie, bez takich zmian będziemy trwali w tym marazmie." (DGP 12-14.02.2016,s. A7)

Innymi słowy, system edukacyjny będzie nowoczesny, jak nadal państwo będzie utrzymywać centralistyczne zarządzanie nim, z ewentualnym poluzowaniem niektórych zapisów z Karty Nauczyciela i Ustawy o systemie oświaty, by część elit politycznych i społeczno-religijnych mogła te szkoły prywatyzować - a nauczycielowi w małym mieście, na wsi i tak będzie obojętne, kto te szkoły prowadzi, - byle tylko było miejsce pracy.

Poseł nie wie, że nie można sprywatyzować i uelastycznić systemu szkolnego, kiedy jest on w gorsecie centralizmu. Polecam posłowi lektury L. Balcerowicza. Sam zresztą głosi dalej, że prywatne "powinno być to , co efektywnie realizuje swoje cele, gdy ma taką formę własności. Także w obszarze usług publicznych. Co nie oznacza, że jest tak zawsze, i edukacja jest dobrym tego przykładem." Innymi słowy, w świetle szefa "Nowoczesnej.pl" polska edukacja nie musi być efektywna, skoro ma dalej podlegać ideologii etatystycznego władztwa.

Polscy nauczyciele nie są tak naiwni, niekompetentni i nierozumni, by można było wciskać im taki kit, z każdej zresztą partyjnie uzasadnianej strony.