19 maja 2015

akademickie lifehacki



Zbliża się ku końcowi rok akademicki 2014/2015. Jeszcze mamy kilka ostatnich zajęć - ćwiczeń, wykładów, seminariów, a potem sesja egzaminacyjna i nadzieja na potwierdzenie przez studiujących czy współpracowników, że dobrze zrealizowali swoje zadania. Niektórzy zapewne przystępowali do tego roku z jakimiś nadziejami, oczekiwaniami, a może nawet i stawiali sobie określone zadania czy obiecywali ich realizację. Nie przepadam za tym okresem, podobnie jak niektórzy studenci czy pracownicy, gdyż staje się on testem, otwarciem kart, które przez część osób chowane były w rękawie. Jedni grali uczciwie, rzetelnie, a inni wprowadzali do gry fałszywe karty, byle tylko osiągnąć swój cel. Wszystko przed nami, a dla części osób - także kolejny rok akademicki.

W przypadku studentów, właściwie nic nie poprawiło się na lepsze, gdyby wziąć pod uwagę takie spodziewane przez nas działania, jak: autentyczne studiowanie, a nie korzystanie z przywileju bycia dorosłymi, ale wciąż traktującymi siebie jak małe dzieci, uczniowie szkoły podstawowej, którym trzeba coś zadać, sprawdzić ich obecność "w klasie", odpytać czy przeegzaminować. To, co daje się zaobserwować, to zwiększająca się wśród uczestników studiów stacjonarnych liczba osób pracujących, a raczej dorabiających sobie do życia, do dorosłej samodzielności. Najczęściej pracują na umowach śmieciowych, w różnego rodzaju usługach lub prowadzą własną działalność gospodarczą. Nie mają zatem czasu na studiowanie, bo to przeszkadza im "w pracy".

Właśnie do tej grupy kierowane są na różnego rodzaju forach, portalach internetowych proste lifehacki, które pozwolą im przeżyć zarówno w środowisku uczelnianym, jak i przede wszystkim własnym, (pseudo-)zawodowym. Mamy zatem zapewne także z kreatywnym udziałem bystrej części młodzieży studenckiej w kreowaniu w wirtualnym świecie usług, które ułatwią niemającym czasu na studiowanie, zaliczenie poszczególnych zajęć czy nawet całych studiów. Paleta jest tu bardzo szeroka - od akademickiej prostytucji, która określana jest mianem rzekomego "sponsoringu" po zakupienie gotowców prac zaliczeniowych czy głównie - dyplomowych (licencjackich i magisterskich). Nie muszę tu pisać o tym, że żaden z systemów antyplagiatowych nie jest w stanie wykryć tego oszustwa, ale podtrzymywanie pozoru staje się czymś korzystnym nie tylko dla studentów, ale przede wszystkim dla firm oferujących taki program.

(fot. z juwenaliów potwierdza, że jeden ze studentów nie wie, czym jest kultura wysoka)


Wśród lifehacków są różnego rodzaju formy kradzieży (mającej zastąpić brak studiowania) w postaci kopiowania na ostatnią chwilę, przed egzaminami książek naukowych, artykułów z czasopism, podręczników, ale i czyichś notatek z zajęć. Punkty xero przeżywają w tym okresie wyjątkowe oblężenie niszcząc konkurencję ukrytymi zmowami cenowymi, omijaniem prawa (nieodprowadzanie części z opłat za kserowanie książek do odpowiednich instytucji) czy oferując przechowalnię materiałów dla wskazanych adresatów. Jak się okazuje, wiele ten typ usług oferują także przedsiębiorczy studenci. Najwyższy poziom oszustwa ma miejsce w wyniku zakupienia "gotowca" i przedłożenia go jako wytwór własny. Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw, nie dzięki tym systemom, ale analizie porównawczej takich prac przez ich pierwotnych autorów.

Okres sesji należy do najtrudniejszych egzystencjalnie dla młodzieży studenckiej, gdyż mimo pięknej pory roku jesteśmy informowani o bardzo złym stanie zdrowia ich najbliższych, a co gorsza także o zgonach. Tak więc niektórzy studenci po raz n-ty "uśmiercają" swoje babcie, dziadków, a nawet rodziców czy rodzeństwo. Duża część nagle sama zapada na zdrowiu potwierdzając to zwolnieniami lekarskimi czy zaświadczeniami o pobycie w szpitalu. Czyżbyśmy mieli młode pokolenie, które jest coraz mniej odporne na infekcje i inne przypadłości albo którego najbliżsi nie są w stanie przeżyć nieobecności w domu dziecka-studenta?

Z końcem czerwca kończy się ruch kadrowy wśród nauczycieli akademickich. To czas na reorganizacje, przygotowania do nowego roku akademickiego i konceptualizację nowych planów naukowo-badawczych, kontynuowanie dotychczasowych projektów czy finalizowanie własnej ścieżki rozwojowej w formie aplikowania o postępowanie na stopień naukowy doktora habilitowanego czy o nadanie tytułu naukowego profesora. Lifehacki dotyczą także środowiska nauczycieli akademickich, doktorantów, adiunktów, samodzielnych pracowników naukowych, spośród których zawsze znajdą się osoby uciekające od odpowiedzialności za własną pracę naukowo-badawczą, dydaktyczną i organizacyjną we własnym środowisku. Wolą wówczas sięgać po lifehacki, byle tylko ukryć swoją ignorancję, lenistwo czy dotychczasowe pozoranctwo.