20 maja 2015
Wydatkowanie przez MEN publicznych pieniędzy na rzekome bezpieczeństwo w szkołach
Warto zajrzeć do rządowego programu na lata 2014-2016 „BEZPIECZNA I PRZYJAZNA SZKOŁA”. Draaaamat na co wydaje się w naszym państwie pieniądze podatników. Posłowie PO i PSL zawarli w preambule tego programu - pod wodzą pełnomocnik pani premier - co następuje:
Rządowy program na lata 2014-2016 jest kontynuacją Rządowego programu na lata 2008-2013 „Bezpieczna i przyjazna szkoła” (przyjętego uchwałą nr 172/2008 Rady Ministrów z dnia 19 sierpnia 2008 r.), a także działań podjętych w 2013 roku w ramach kierunku polityki oświatowej państwa pn. Wzmacnianie bezpieczeństwa w szkołach i placówkach oświatowych oraz priorytetu Ministra Edukacji Narodowej pn. Rok Bezpiecznej Szkoły. Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży na posiedzeniu w dniu 19 listopada 2013 roku rozpatrzyła informację Ministra Edukacji Narodowej w sprawie podsumowania priorytetu Ministra Edukacji Narodowej pn. „Rok Bezpiecznej Szkoły” i kierunku polityki oświatowej państwa pn. „Wzmacnianie bezpieczeństwa w szkołach i placówkach oświatowych”. Po wysłuchaniu informacji i przeprowadzonej dyskusji Komisja stwierdziła, że przedstawione przedsięwzięcia, inicjowane i koordynowane na szczeblu rządowym, na rzecz podnoszenia poziomu bezpieczeństwa w szkołach i placówkach systemu oświaty powinny być kontynuowane. Na posiedzeniu w dniu 9 stycznia 2014 roku Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży uchwaliła Dezyderat nr 8 skierowany do Rady Ministrów w sprawie kontynuacji Rządowego programu na lata 2008-2013 „Bezpieczna i przyjazna szkoła”.
Jakież to niebezpieczeństwa czyhają na dzieci i młodzież w szkołach publicznych? Jak rozumiem, program dotyczy tylko takich placówek. Przede wszystkim MEN odwołuje się do wyników badań sondażowych z 2011 r. dotyczących rzekomego picia przez dzieci i młodzież alkoholu. Nie wiemy, tylko, czy badano problem picia na terenie w szkole lub też w trakcie zajęć pozaszkolnych a organizowanych przez te placówki? Tytuł diagnozy brzmi mądrze - ESPAD (European School Survey Project on Alcohol and Drugs), chociaż ja bym zaproponował ESPERAL, a zrealizowano je w 2011 roku. Tym samym w 2015 r. zdaniem MEN poziom rzekomego stanu picia przez nieletnich alkoholu jest co najmniej taki sam. Badaniami objęto wówczas reprezentatywną próbę uczniów klas III gimnazjów (15-16 lat) oraz klas II szkół ponadgimnazjalnych (17-18 lat). Oczywiście liczby bezwzględnej tej próby już się nie podaje, a przecież ma to znaczenie, z ilu szkół w kraju i jakiego typu zostali wylosowani uczniowie do tych badań oraz jak liczna była cała próba.
Dlaczego wyniki sondażu diagnostycznego, który został przeprowadzony dawno temu i to jedynie w tak wycinkowej wiekowo grupie młodzieży ma uzasadniać realizację powyższego programu?
Są też w tym programie odniesienia do badań sondażowych na temat palenia przez młodzież papierosów, używania dopalaczy, leków nasennych i uspokajających, ale i w tym przypadku można zapytać, co ma piernik do wiatraka? Czy to, że gimnazjaliści wyrażają w anonimowej ankiecie jakiś swój pogląd czy opinię na temat powyższych używek, ma świadczyć o tym, że są one źródłem szkolnego zła? Nigdzie tego doczytać się nie mogłem. To może są inne powody do wprowadzenia tego programu?
Oczywiście. Skoro nie stwierdza się, że spożywa się w szkołach używki, to zapewne musi w nich być przemoc. Tu jednak przywołuje się badania sprzed 5 lat! Oto badania - jak stwierdza się w dokumencie rządowym - prowadzone cyklicznie przez CBOS dla programu „Szkoła bez Przemocy”, nie wykazują znaczącego narastania tego zjawiska w ostatnich latach. W niektórych kategoriach zachowań agresywnych zanotowano nawet lekki spadek. Jak jest spadek, to po co jakiś program? Czyżby chodziło o to, żeby spadek wskaźnika był większy, szybszy, szerszy zakresowo? Odnotowujemy śladowe informacje na temat prostytucji wśród uczniów (nie wiadomo, ilu, w jakich szkołach) czy cyberprzemocy, ale ta ostatnia chyba nie toczy się w samych szkołach? Chyba, że wirtualnych? A są takowe?
*źródło: facebook_1432104714608.jpg)
Do tego programu wrzucono także niewłaściwe zachowania żywieniowe i zaburzenia odżywiania. Rewelacja. Rozumiem, że na lekcjach z przyrody, gdzie powinien być dział związany z higieną, albo chociaż na lekcjach wychowawczych tych problemów w ogóle się nie porusza, dlatego konieczny jest centralistycznie zarządzany program? Także i w tym przypadku MEN przywołuje badania sondażowe sprzed 5 lat na temat tego, jaki odsetek młodzieży (uczennic?) odchudza się. Szkoda, że nie zdiagnozowano, czy młodzież myje się i jak często, czy stosuje preparaty kosmetyczne oraz jak długo śpi, bo przecież to też są ważne nawyki prozdrowotne.
Rewelacyjne jest "Uzasadnienie teoretyczne Programu". Diagnostyczne dane były tylko przygrywką, wstępem do czegoś znacznie poważniejszego. Na pomoc przyszli Australijczycy, którzy na zlecenie Światowej Organizacji zdrowia (WHO) dokonali przeglądu kilkudziesięciu znaczących badań nad czynnikami ryzyka i chroniącymi przed problemowymi zachowaniami i zaburzeniami w obszarze zdrowia psychicznego u dzieci. Wybrano te czynniki, które powtarzały się w większości analizowanych badań i nazwano je czynnikami głównymi. Najbardziej przydatne dla Programu będą czynniki związane ze szkołą:
1) Przemoc rówieśnicza;
2) Odrzucenie przez rówieśników;
3) Słaba więź ze szkołą;
4) Niedostateczne kierowanie własnym zachowaniem (brak kontroli);
5) Destrukcyjna grupa rówieśnicza;
6) Niepowodzenia szkolne.
Według WHO przemoc ze strony dorosłych i pomiędzy rówieśnikami stanowi jedno z największych zagrożeń dla zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Przemoc rówieśnicza jest uznawana za najpoważniejszy czynnik ryzyka związany ze szkołą. Przyczynia się do rozwoju wielu poważnych problemów w obszarze zdrowia psychicznego i zaburzeń.
Nie ma wśród tych czynników ryzyka - picia alkoholu, palenia papierosów, otyłości itp. Nie szkodzi. Wszystko można napisać, bo papier jest cierpliwy. Nikt tego nie będzie analizował ani pod względem merytorycznym, ani logicznym. Czytam zatem dalej:
Przyjmuje się tu założenie, że skuteczna obrona przed zagrożeniami wymaga zdobycia pozytywnych umiejętności i kompetencji, co stanowi nieodłączną część działań profilaktycznych. Działania należące do profilaktyki defensywnej to głównie zadania policji, służb celnych, itp. W szkole mogą to być dyżury nauczycieli podczas przerw, monitoring wizyjny. Szkoły i placówki systemu oświaty powinny podejmować jednak działania należące przede wszystkim do profilaktyki pozytywnej. Są one bardziej odpowiednie do potrzeb rozwojowych dzieci i młodzieży, a tym samym bardziej skuteczniejsze.
Oczywiście, nie znajdziemy w tym programie żadnej teorii, żadnego spójnego modelu. Ot, zlepek różnych treści, które mogą uzasadniać np. wsparcie dla każdego środowiska, albo żeby dzieci piły mleko czy jadły polskie jabłka. Do kogo jest adresowany ten program? W cały świat, czyli do niektórych, ale ... rozproszonych w tłumie.
Program kierowany jest do:
1. Organów prowadzących szkoły i placówki systemu oświaty;
2. Dyrektorów szkół i placówek systemu oświaty.
Ostatecznymi odbiorcami Programu są:
3. Uczniowie/wychowankowie;
4. Nauczyciele i wychowawcy;
5. Inni pracownicy szkół i placówek systemu oświaty;
6. Rodzice uczniów/wychowanków;
7. Podmioty i instytucje w środowisku lokalnym;
8. organizacje pozarządowe
Rodzice cieszą się, że dzięki temu programowi nastąpi u nich zadziwiający wzrost wszystkiego, a więc: kompetencji wychowawczych, ich aktywności w procesach podejmowania decyzji w szkole/placówce oraz w ważnych wydarzeniach i działaniach na rzecz tworzenia bezpiecznej i przyjaznej szkoły/placówki; że zwiększy się ich wiedza w zakresie stosowania szkolnej interwencji profilaktycznej oraz zagadnień prawnych dotyczących problematyki przemocy i konsekwencji jej stosowania; że zostanie podniesiona wiedza rodziców w zakresie profilaktyki narkomanii a nawet zwiększy się ich wiedza oraz ich współpraca ze szkołą w zakresie bezpiecznego korzystania z nowych mediów przez ich dzieci; ba, będzie też wyższa ich świadomość związana z kryzysami rozwojowymi i życiowymi dzieci i młodzieży i możliwościami udzielania efektywnej pomocy. Oczywiście udowodnią to wydatkujący pieniądze, a sprawdzą ewaluatorzy.
Za ocenę efektów działań podejmowanych na poziomie centralnym będzie odpowiedzialny Zespół Koordynacyjny przy Ministrze Edukacji Narodowej, a za zadania podejmowane na poziomie lokalnym Zespoły Koordynacyjne przy Wojewodach. Już w PRL obowiązywała w środowisku wiedza na temat tego, że jak rządzący powołują zespoły ds. rozwiązania jakiegoś problemu, to znaczy, że go nie rozwiążą. Dzisiaj mamy III RP. Każdy KTOS przy tym zyska lub zarobi COŚ. Nie przywołuję tu tego, co zyskają urzędnicy, samorządowcy, uczniowie i nauczyciele. Szał i fascynacja.
Zajrzałem do harmonogramu zadań i wydatków, by przekonać się, że pachnie tu wielką lipą. Te jednak jeszcze nie kwitną. Wkrótce zakwitną, bo twórcy programu zapewniają, że
ów program będzie oddziaływał na:
- 34 345 dyrektorów szkół wszystkich typów i placówek systemu oświaty;
- 5 892 066 uczniów (!)
- na nauczycieli/wychowawców (nie podano liczby)
- na rodziców (też nie podano liczby).
Rodzice przeżyli rozczarowanie, bo sądzili, że obejmie ich szansa na taką multiplikację obiecanych wzrostów, a tu... nic. Obietnica wyborcza. Plastikowe wskaźniki i rzekomi beneficjenci.
Rodzice, musicie sami bronić dzieci przed niebezpieczeństwem w szkole. Moja znajoma wysłała córkę na szkolenie wojenne. Stwierdziła, że nie będzie czekać, aż jakiś podmiot ze środków MEN zapewni jej dziecku bezpieczeństwo w szkole.