14 lutego 2012

Spieszcie z habilitacją na Słowację, bo tak szybko w Polsce jej nie dadzą


Słowacy są od nas lepsi. Tylko w jedno przedpołudnie w dniu 15 lutego 2012 r. odbędą się aż trzy tzw. kolokwia habilitacyjne, na które zaprasza dziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Mateja Bela w Bańskiej Bystrzycy Jednym z trzech szczęśliwców będzie Polak, którego przewód usytuowano na końcu habilitacyjnej serii. Chyba nie przewiduje się tu żadnych, szczególnych dyskusji, pytań czy debat. Czasu na to jest bardzo mało. Wystarczy przedstawienie przez habilitanta głównych tez jego rozprawy (?) habilitacyjnej, która nie jest przecież jako taka nigdzie opublikowana, odczytanie recenzji, a następnie wygłoszenie wykładu habilitacyjnego przez kandydata i głosowanie o przyjęciu i nadaniu mu stopnia docenta z dyscypliny pedagogika.

Zdaje się, że w takim też kierunku została wprowadzona reforma B. Kudryckiej, bo wystarczy, że kandydat do habilitacji według nowej ustawy o stopniach i tytułach naukowych przedłoży życiorys i wykaz swoich publikacji, a powołuje się komisję do ich oceny. Nie musi ich nawet załączać, a w każdym razie niektórym się tak wydaje, że u nas jest już Słowacja. To nie jest, i dlatego zapewne nadal organizują turystykę habilitacyjną na południe, którą o tej porze można nawet połączyć z regeneracyjną jazdą na nartach po słowackiej części Tatr. U nas jest – jak sądzę – lepiej, bo nie ma nawet wykładu habilitacyjnego, a komisja nie musi widzieć kandydata do awansu naukowego. Lepiej czy gorzej? To relatywne.

Powróćmy zatem na Słowację, na Wydział Pedagogiczny UMB w Bańskiej Bystrzycy, gdzie dziekan zaprasza na posiedzenie trzech komisji habilitacyjnych. Najpierw o godz. 9.30 PhDr. habilituje się Viktória Dolinská, PhD. z tego Uniwersytetu. Wygłosi wykład habilitacyjny pt. Zmena kultúry školy ako faktor jej úspešnosti. (Zmiana kultury szkoły jako czynnik jej sukcesów). Autorka przedłożyła też komisji autoreferat, który jest związany z tematem jej habilitacyjnej pracy: (Multi) kultúrna perspektíva edukácie. (Wielo)kulturowa perspektywa edukacji.

Jako drugi tego przedpołudnia, bo już o godz. 11.00 występuje RNDr. Michal Blaško, PhD. z Technicznego Uniwersytetu w Koszycach, którego temat habilitacyjnego wykładu brzmi: Manažérstvo kvality vo vyučovacej hodine (Zarządzanie jakością w czasie lekcji). Tematem zaś jego rozprawy habilitacyjnej jest - Systém výučby s uzavretým cyklom v koncepcii tvorivo-humanistického rozvoja osobnosti (System nauczania w zamkniętym cyklu w świetle koncepcji humanistycznego rozwoju osobowości).

Wreszcie o godz. 13.00, kiedy na całej Słowacji jest pora na obiad, zaserwowano komisji wydziałowej postępowanie habilitacyjne Polaka – doktora Romana Uździckiego z Wyższej Szkoły Humanistycznej w Lesznie, w której jest już zatrudniony na stanowisku docenta. Na Słowacji, żeby uzyskać takie stanowisko, trzeba mieć habilitację. U nas, w wyższych szkołach prywatnych, nie. Można mieć stopień doktora. Tak więc, paradoksalnie, nasz nauczyciel jako docent ubiega się o słowacką docenturę, dzięki której będzie doktorem habilitowanym. Tematem jego habilitacyjnego wykładu będzie: Škola verzus očakávania celoživotného vzdelávania (Szkoła wobec oczekiwań kształcenia ustawicznego). Tematem jego rozprawy (?) habilitacyjnej jest: Príprava študentov gymnázia k aktívnemu vstupu na trh práce.(Przygotowanie uczniów gimnazjum do aktywnego wejścia na rynek pracy). Warto tutaj dodać, że Roman Uździcki uzyskał stopień naukowy doktora w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie w 2006 r. na podstawie rozprawy pt. Kształcenie, dokształcanie i doskonalenie egzaminatorów kierowców i kandydatów na kierowców.

W przewodzie habilitacyjnym naszego naukowca recenzentami są: prof. dr hab. Andrzej Radziewicz-Winnicki z Uniwersytetu Zielonogórskiego i dr hab. Marek Walancik z Uniwersytetu Śląskiego oraz dziekan Wydziału Nauk Społecznych i Technicznych Śląskiej Wyższej Szkoły Zarządzania im Generała Jerzego Ziętka w Katowicach (na stronie ŚWSZ i Stowarzyszenia Lotników Polski Południowej informuje, że jest pułkownikiem profesorem, chociaż habilitował się zaledwie przed rokiem). Członkiem komisji w tym przewodzie jest - oprócz słowackich profesorów - prof. zw. dr hab. Józef Podgórecki, z Uniwersytetu Opolskiego.

Koszt przewodu habilitacyjnego jest niższy, niż w Polsce koszt przewodu doktorskiego, gdyż wynosi dla obcokrajowca 1200,- €. Słowacy płacą niewiele mniej, bo 1000,- €.

Jakie trzeba złożyć dokumenty, by uzyskać habilitację na Słowacji? Jak ktoś nie zna słowackiego, to przeczyta to sobie po angielsku: [http://www.pdf.umb.sk/dekanat/referat-pre-vedu-vyskum-a-umenie/habilitacne-konanie/dokumenty-na-predlozenie-pre-uchadzacov-zo-zahranicia-o-habilitacne-konanie-v-anglickom-jazyku.html]. Udając się do tego kraju nie trzeba wykazać się znajomością języka słowackiego. Wykład głosimy po polsku, i nasz „dorobek“ też może być w języku polskim. Co najwyżej, jeśli nas o to poproszą, trzeba będzie wydać trochę kasy na streszczenie czy omówienie na kilku stronach w rodzimym języku gospodarzy. Ponoć tam i tak nikt tego nie będzie weryfikował. Wystarczy, że zgadza się zapis bibliograficzny z wymaganymi danymi. Oto, jakie obowiązują kryteria w tym Uniwersytecie (uwaga! każdy ma nieco inne), które zostały przyjęte uchwałą Rady Naukowej UMB 6/11/2008:

Kandydat do habilitacji musi wykazać w swojej dokumentacji (w spisie dokonań):

1. co najmniej 5-letni staż pracy dydaktycznej w danej dyscyplinie (kierunek studiów).

2. informację o wypromowanych dyplomantach (nie jest istotne, ilu, gdzie i na jakim poziomie).

3. (aż) jedną monografię (nie określa się, że musi to być dysertacja habilitacyjna, dlatego wielu Polaków przedkłada wydaną w kraju rozprawę doktorską!) Przez monografię uznaje się na Słowacji rozprawę, która liczy co najmniej 3 arkusze wydawnicze (ok. 66 stron maszynopisu), a więc można ją machnąć w jeden miesiąc i wydać w wydawnictwie wyższej szkoły prywatnej lub państwowej. W Polsce przez „monografię” resort nauki rozumie opracowanie naukowe liczące minimum 6 arkuszy wydawniczych (132 str.) a opublikowane jako książka lub odrębny tom omawiający jakieś zagadnienie w sposób wyczerpujący, oryginalny i twórczy. Jak widzimy na Słowacji obdarza się naukowców większym zaufaniem i podchodzi do nauki ekologicznie, bo przy innej definicji monografii oszczędza się na papierze.

4. (aż) 5 artykułów opublikowanych w pracach zbiorowych, czasopismach czy monografiach poza granicami kraju (Polacy mogą wykazać swoje artykuły wydane np. na Słowacji)

5. co najmniej 15 artykułów w krajowych monografiach, czasopismach naukowych (nie muszą być z listy MniSW) czy w recenzowanych pracach zbiorowych (np. pokonferencyjnych)

6. chociaż jeden skrypt, podręcznik dydaktyczny lub materiał metodyczny (przedszkolny, szkolny, do kształcenia kierowców, pilotów, maszynistów, operatorów dźwigów lub z zakresu edukacji dorosłych w innych zawodach itp.).

7. co najmniej 10 artykułów specjalistycznych, w tym mogą być recenzje w czasopismach ilub recenzowanych pracach zbiorowych, hasła w słownikach czy encyklopediach lub przekłady artykułów (najlepiej naukowców ze Słowacji).

8. chociaż 20 cytowań czy adnotacji w przypisach lub w bibliografii w rodzimych czasopismach, monografiach naukowych lub pracach zbiorowych. Oczywiście, jeśli ktoś nie jest cytowany w Polsce, to może wykazać, że był cytowany na Słowacji, Rumunii, Bułgarii itp., zastępując brakujący wykaz cytowań w publikacjach krajowych itp.

9. co najmniej 10 cytowań czy adnotacji w przypisach lub w bibliografii w zagranicznych czasopismach, monografiach naukowych lub pracach zbiorowych (tu Polacy ponownie moga wykazać fakt cytowania ich rozpraw np. na Słowacji).

10. (aż) trzy wystąpienia na zagranicznych konferencjach naukowych (miejsce konferencji - jw.);

11. (aż) dziesięć wystąpień w krajowych konferencjach naukowych.

12. członkostwo w komitecie organizacyjnym krajowej konferencji (Czy to dlatego niektóre w naszym kraju tzw. konferencje międzynarodowe liczą w komitecie po kilkanaście osób? Wystarczy być tylko raz członkiem takiego komitetu! Szkoda, że już nie ma KC.)

13. posiadanie stopnia naukowego doktora (to jest oczywiste).

14. zrealizowanie krajowego czy międzynarodowego projektu badawczego jako jego kierownik lub współkierownik (nie ma to znaczenia, czy badania były wewnątrzuczelniane czy ministerialne lub z NCN).

Prawda, że wymagania są nadzwyczaj wygórowane? Sądzę, że już teraz trzeba rezerwować sobie termin habilitacji na tym słowackim uniwersytecie, który ma uprawnienia z pedagogiki, bo jak ruszy do południowych sąsiadów kilkuset kandydatów, to przewody będą musieli przeprowadzać codziennie, od rana do wieczora. Pani minister nauki i szkolnictwa wyższego - prof. B. Kudrycka powinna jak najszybciej obniżyć polskie standardy do uzyskania habilitacji, by nasi naukowcy mieli co robić. W przeciwnym razie przyjdzie im pisać recenzje w przewodach Polaków na Słowacji.

Może w naszej polityce reform nauki i szkolnictwa wyższego chodzi o to, by w ten sposób doprowadzić do redukcji etatów w szkolnictwie publicznym? Jest w tym jakiś sens. Po co zatrudniać w uniwersytetach, akademiach czy politechnikach tylu naukowców – doktorów habilitowanych i profesorów, skoro Słowacy wykształcą nam nasze kadry taniej i szybciej? Czy lepiej? Tego nie oceniam, bo nie znam tych genialnych rozpraw i wspaniałego dorobku naukowego koleżanek i kolegów, by cokolwiek móc powiedzieć na ich temat. Słowacy też ich nie znają, bo w tym kraju nie publikuje się tak znakomitych habilitacji, nie tylko Polaków, ale także Czechów, Słoweńców, Węgrów czy naukowców innych nacji.

Gdybyście chcieli uzyskać tytuł profesora pedagogiki, filozofii, teologii czy pracy socjalnej – nie ma sprawy. Gnajcie na Słowację, bo w Polsce tego tak szybko nie uzyskacie. Koszty przewodu są bardzo niskie – ok. 5 tys. Po co w kraju zmagać się z badaniami, czytaniem literatury, publikowaniem rozpraw, udziałem w konferencjach naukowych itd., itd.? Znajdziecie w kraju tych, którzy już przeszli słowacką ścieżką po habilitacyjnych czy profesorskich szczytach, a oni wam powiedzą, jak to załatwić. W grę wchodzi przecież naukowa turystyka, wymiana doświadczeń i współpraca zagraniczna. Wszystko pod sztandarem Unii Europejskiej i pod ochroną MNiSW.

Nie martwcie się, że mało kto was docenia, albo pomawia was o jakieś szalbierstwa. Niesłusznie. Tak mówią tylko ci, co wam zazdroszczą, że sami musieli tyle lat ciężko pracować, pisać i publikować. Teraz wiedzą, że zbytecznie stracili czas, wysiłek i zdrowie. Można było przecież osiągnąć to samo, ale za to tak pięknie, tanio, szybko i bezstresowo. W końcu – dyplom zagranicznego docenta czy profesora, to nie w kij dmuchał. Jutro będzie was więcej – sto, tysiąc, trzy tysiące... Uniwersytety i akademie zatrudnią was bez problemu, bo same będą zagrożone brakiem kadr akademickich, dbając – nonsensownie - o ich wysoką jakość.
Na jednego uniwersyteckiego profesora będzie za kilka lat przypadało co najmniej 100 wypromowanych na Słowacji, więc i tak zwyciężymy przed nadejściem do Polski Chińczyków. Naszych musi być więcej. Tę rywalizację w nauce, o jaką zabiega ministerstwo, musimy wygrać. Będziemy na szczytach szanghajskiej listy najlepszych uczelni świata.

Dziękujemy wam za poświęcenie. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powinno wprowadzić jeszcze, oprócz dotychczasowych stypendiów doktoranckich, refundację kosztów, jakie muszą ponosić polscy doktorzy i doktorzy habilitowani z tytułu przewodu habilitacyjnego czy profesorskiego na Słowacji. Komitet Nauk Pedagogicznych powinien ogłosić konkurs na najszybciej uzsykany dyplom docenta na Słowacji, a zwycięzcy zaproponować naukową nagrodę PAN (imię trzeba jeszcze wymyśleć). Cieszymy się rozwojem polskich pedagogów wypromowanych na Słowacji i żałujmy, że nie dostąpiliśmy zaszczytu wysłuchania ich wykładu habilitacyjnego czy przeczytania ich naukowych dzieł. Może kiedyś, ktoś przetłumaczy je na język polski i uzyska dzięki temu punkty do swojego przewodu na słowackim uniwersytecie? Tylko czy nam je udostępnią? Niektóre, a opublikowane doktoraty, znamy. Niech w końcu wszystko pozostanie w rodzinie, niech ojciec recenzuje synowi, a syn wnukowi, teściowa szwagierce, a szwagierka siostrze. Postmodernizm w szkolnictwie wyższym osiągnie wkrótce swoje najwyższe szczyty!