Premier rządu zapowiada konieczność wprowadzenia zmian w Karcie Nauczyciela. Jeszcze nie wiemy, czego one mają dotyczyć, ale nie bez powodu pojawiają się na łamach codziennej prasy drobne "przecieki", które - jak twierdzą politolodzy - są sterowane przez władze, by wyczuć nastroje społeczne. Pierwsze zapowiedzi zmian już pojawiały się wcześniej, a dotyczyły czasu pracy nauczycieli. Nie bez powodu prowadzone są przez socjologów - z podporządkowanego MEN - Instytutu Badań Edukacyjnych badania ogólnopolskie mające wykazać (bo taka była zapowiedziana hipoteza samosprawdzająca się), że nauczyciele pracują w szkołach za mało, czego wskaźnikiem ma być jedynie czas ich pracy dydaktycznej w szkole, w klasach lekcyjnych, świetlicach, warsztatach czy salach gimnastycznych.
Mówi się o fatalnych wynikach kształcenia w szkołach podstawowych, które - jak wiadomo są fundamentem pod dalsze sukcesy lub porażki uczniów - spowodowane są zdaniem rządzących m.in. złym przygotowaniem nauczycieli do wykonywania zawodu. Zdaniem premiera D. Tuska nauczycieli w szkołach jest za dużo, podobnie zresztą jak samych szkół. Te ostatnie udaje się z powodzeniem zamykać, natomiast władze nie mogą pozbyć się nadmiaru nauczycieli, na co ponoć miał użalać się szef rządu w czasie spotkania z minister edukacji Krystyną Szumilas w ramach analizy osiągnięć i planów także tego resortu. Co ciekawe, tego samego dnia premier spotkał się z ministrem obrony narodowej, więc nie wiemy, czy aby nie wiąże się z powołaniem mężczyzn w kamasze, gdyby chcieli zanadto protestować przeciwko planowanym zmianom?
To przypominamy panu premierowi i pani minister:
1) Na obniżenie standardów wykształcenia nauczycieli zgodziła się b. minister edukacji Katarzyna Hall, a podtrzymała ten stan prawny obecna minister - Krystyna Szumilas;
Oto ciekawy przykład:
ORE ogłosił wyniki konkursu na programy nauczania (konkurs został sfinansowany ze środków unijnych). W zakresie edukacji wczesnoszkolnej nagrodzony został program "Nowoczesna Edukacja – szkoła w działaniu" Marzeny Kędry. W programie tym treści i osiągnięcia w zakresie kształcenia językowego przedstawiają się następująco: "Uczeń kl. I-III zna alfabet, potrafi wskazać różnicę między głoską i literą. Dzieli wyrazy na sylaby. Wyróżnia wyrazy w zdaniach i zdania w tekście".
Czy my musimy cofać dzieci w ich rozwoju? Takie traktowanie języka nie tylko ogranicza możliwości komunikowania się dzieci za pomocą pisma, a zatem ogranicza ich rozwój, ale jest także przyczyną ich trudności w czytaniu i pisaniu. Pisałem o tym m.in. 4 grudnia 2011.
2) To decyzją rządu i parlamentu w budżecie państwa planuje się mniej środków na edukację publiczną, a samorządy zmusza do realizacji coraz większej liczby zadań, które kosztują;
3) To rząd wywiera presję na samorządy, by oszczędzały kosztem jakości kształcenia, wychowania i sprawowania opieki nad dziećmi i młodzieżą, by pozbywały się małych szkół, bo w molochach i karykaturalnych już zespołach szkół np. podstawowych z gimnazjami (co daje 9-letnią szkołę, zamiast wcześniejszej 8-letniej) realizuje się zadania publicznej oświaty taniej;
4) To decyzją ministrów edukacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego każdy może być nauczycielem, nawet po 3-semestralnych studiach podyplomowych, które są poza wszelką kontrolą jakości kształcenia, nie wspominając o bylejakości ich kadr.
5) To rząd zachęcił regulacjami prawnymi do przejmowania szkół publicznych przez organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, fundacje, wciskając im niskie kwoty, mające niejako refundować koszty kształcenia w sprywatyzowanych de facto placówkach. Z możliwości przekazywania szkół (bez ich wcześniejszej likwidacji)stowarzyszeniom rodziców, fundacjom czy osobom fizycznym korzysta coraz więcej gmin. Na podstawie art. 5 pkt 5g ustawy o systemie oświaty organ prowadzący może bowiem, liczącą nie więcej niż 70 uczniów, placówkę przekazać osobie prawnej lub fizycznej bez uprzedniej likwidacji. w ten sposób ukrywa się rzeczywistą liczbę "zlikwidowanych" placówek oświatowych w kraju.
6) Totalny bałagan zapanował w opiece przedszkolnej.Premier poinformował dzisiaj, że rząd chce - dopiero - w 2013 roku uruchomić pomoc dla przedszkoli w formie subwencji lub dotacji z budżetu państwa, by rodzice ponosili możliwie niskie koszty związane z tą opieką. Z jednej strony prawi się komunały na temat dobrodziejstwa związanego z edukacją przedszkolną, a z drugiej zostawia z tym samorządy bez adekwatnego do zadań programowych tych placówek wsparcia finansowego.
7) Zaniedbane przez władze oświatowe szkolnictwo zawodowe usiłuje ratować się tym, że przerzuca się na nauczycieli tych szkół obowiązek przygotowania nowych programów kształcenia, dając im na to zaledwie trzy miesiące. Kolejna, nieprzygotowana zmiana wchodzi w życie z dniem 1 września br. Nie ma podręczników do nauki zawodów według nowych zasad(nowa podstawa programowa kształcenia w zawodach), które zostały ogłoszone ... dopiero na początku stycznia 2012 r. Nauczyciele muszą przygotować na tej podstawie nowe programy do końca kwietnia, bo wtedy szkoły zatwierdzają w samorządach arkusz organizacyjny, czyli dokument m.in. o siatce godzin w poszczególnych klasach i przydział nauczycieli do ich nauczania. Dotychczas programy kształcenia były przygotowywane przez specjalistów, a zatwierdzało je MEN. Oczywiście, resort edukacji nie przewidział środków na doposażenie szkół, by możliwa była realizacja nowych programów kształcenia.
Mamy zatem nową strategię reformowania oświaty - jakoś to będzie.
W środowisku zawsze znajdą się tacy, którzy te zmiany poprą. Popierali wcześniejsze - o jednoznacznie destrukcyjnym dla edukacji charakterze, to poprą i kolejne.
Tymczasem 5 października 2011 r. D. Tusk tak mówił do nauczycieli:
W tej sali w "bardzo podobnym gronie złożyłem wobec was zobowiązanie, że nad zmianami w polskiej szkole będziemy pracować razem, że wszystkie zmiany, te, które ułatwiają wam pracę, jak i te, które będą stawiały wyższe wymagania, będą zmianami wspólnie zaprojektowanymi. (...) nauczyciel nie może być niewolnikiem głupich przepisów, zbyt małych pieniędzy, nieudolności urzędników czy polityków". "Nauczyciel i uczeń, rodzice i samorząd - to wszystko są równoprawne podmioty, z którymi będziemy wspólnie, dzień po dniu, rok po roku, na lepsze zmieniać polską edukację i polską szkołę". (http://biznes.onet.pl/tusk-do-nauczycieli-razem-pracujmy-nad-zmianami-w-,18512,4871381,1,news-detal)
Coś się zmieniło? TAK. Pokazała to telewizja TVN24 w programie "Szkło kontaktowe", jak premier rządu w czasie wypowiedzi minister K. Szumilas śmiał się do dziennikarzy. Widać, jak silną ma ta pani pozycję w rządzie. Przy ministrze Rostowskim na to by sobie nie pozwolił. Taki jest też realny stosunek tej władzy do oświaty. Dziennikarzy też, bo to ponoć oni kpili sobie w trakcie wypowiedzi minister edukacji, a premier nie był w stanie powstrzymać się na ten widok.