07 grudnia 2025

Pierwsza taka Gala Absolwentów Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego

 

(PrtScr-Fb)


Aula Szuberta Uniwersytetu Łódzkiego wypełniała się w dn. 5 grudnia 2025 roku powoli, jakby miasto otwierało drzwi do jednego ze swoich najstarszych sekretów. Z początku słychać było tylko szelest stóp, oddawanych do szatni ubrań, pojedyncze rozmowy, śmiechy, które unosiły się pod sufitem czy przestrzeni korytarzy. Tuż przed godziną 16.00 ciszę rozcinały głosy dziesiątek gości, członków rodzin absolwentów Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ, którzy przyszli wraz ze swoimi już "podopiecznymi", bliskimi, magistrami psychologii lub pedagogiki, by wziąć po raz pierwszy w dziejach tej jednostki udział w czymś więcej niż w zwykłej akademickiej uroczystości. To był dla nas wszystkich, także nauczycieli akademickich, dzień, w którym Łódź oddaje światu humanum "swoich" młodych dorosłych.

Togi pojawiały się w drzwiach jak długie, czarne rzeki snute z materii cięższej niż tkanina, utkane z bezsennych nocy, z kolokwiów, z autobusów odjeżdżających o szóstej czy siódmej rano. Każdy biret na głowach naszych absolwentów był jak mały horyzont, który dopiero czeka na podniesienie. W tej choreografii było coś z rytuału przejścia, coś z pradawnych obrzędów, które ludzie wymyślili, by oswoić koniec dzieciństwa i zapowiedzieć początek odpowiedzialności.


Aula Szuberta Uniwersytetu Łódzkiego wyglądała w ten dzień inaczej. Jego mury, zwykle poważne, dostojne, kontrastowały melancholijne radością współobecności kilku pokoleń. Profesorowie i adiunkci, opiekunowie praktyk zawodowych, eksperci, którzy przez lata dzielili się z młodzieżą własnymi doświadczeniami, inspirowali lub poprawiali ich prace i zadawali pytania na egzaminach, usiedli w pierwszych rzędach a na ich twarzach zagościła mieszanina dumy i nostalgii. Jakby wiedzieli, że w tej chwili dochodzi do czegoś, co umyka akademickim protokołom, do cichego pożegnania, które oby tworzyło nowy typ relacji na przyszłość.


Wkrótce aula wypełniła się chóralną pieśnią akademicką, ale też nieakademickim utworem w wykonaniu znakomitego Chóru UŁ, bo było to święto tegorocznych magistrów pedagogiki i psychologii.  

Prorektor prof. UŁ dr hab. Radosław Olszewski i władze Wydziału - profesorowie UŁ: Alina Wróbel, Monika wiśniewska-Kin, Joanna Miniszewska, Arkadiusz Kaźmierczak - zajęli miejsca na podium, gdy zgromadzeni już stali w oczekiwaniu na rozpoczęcie uroczystości. Słowa, które padły z ust p. dziekan dr hab. A. Wróbel, prof. UŁ, nie były zaskoczeniem, ale potwierdzeniem radości bycia razem z tymi, którzy jeszcze tak niedawno uczęszczali na zajęcia a wczoraj przybyli z bliskimi w togach o biretach. Jak mówiła A. Wróbel: 

"Jesteśmy wdzięczni za to, że wybraliście Państwo właśnie nasz wydział jako przestrzeń osobistego rozwoju, zdobywania wiedzy, nowych umiejętności i kompetencji, a przy tym drogę ku realizacji własnych marzeń, a dalej ambicji zawodowych. Ukończenie studiów to zwiększenie ważnego etapu osobistej biografii, który otwiera nowe możliwości, umacnia osobiste plany i pozwala z nowej perspektywy spojrzeć na własne osiągnięcia. 

W imieniu całej społeczności Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego gratuluję Państwu ukończenia studiów i życzę, aby czas studiów pozostawał w Państwa pamięci jako czas wyjątkowy, niosący ze sobą wiele inspiracji i impulsów do dalszego rozwoju. Ukończyliście Państwo studia, ale zapraszamy Państwa do szkoły doktorskiej nauk społecznych Uniwersytetu Łódzkiego, do podejmowania studiów podyplomowych, do współpracy z wydziałem i uczelnią, ale także do osobistych kontaktów.

Jakość procesu kształcenia, jaką z Państwem jako studentami wypracowaliśmy, a także Państwa wszelkie osiągnięcia i wyróżnienia, nadają szczególny sens działalności akademickiej, którą realizujemy. Składam gratulacje także wszystkim promotorkom i promotorom prac dyplomowych. To także Państwa święto ( a więc i moje - dop. BŚ). 

Bardzo dziękuję za trud włożony w opiekę nad seminarzystami. I na koniec pragnę pogratulować i podziękować osobom najbliższym naszych absolwentów, rodzicom, małżonkom, partnerom, dalszej rodzinie. Jestem przekonana, że bez Państwa wsparcia i zaangażowania ukończenie studiów przez Państwa absolwentów byłoby dużo trudniejszym zadaniem". 

Głos Dziekan był o wytrwałości, zmianach w rozwoju, o poczuciu odpowiedzialności. Wczoraj te słowa brzmiały inaczej, bo spotykały się z narracjami zapisanymi w sercu i umyśle naszych absolwentów, w każdej dłoni ściskającej mocno dyplom i przytrzymującej na głowie biret. Wszyscy wiedzieli, że te słowa są jak most, który łączy młodość i dorosłość, przeszłość i przyszłość. Łódź akademicka i województwo łódzkie czy okoliczne regiony stały się dla wykształconych pedagogów i psychologów codziennością,  w której większość z nich podjęła już zawodową pracę, a niektórzy zmienili nawet adresy pobytu.

Nastąpił moment, na który czekali wszyscy, na wręczanie absolwentom dyplomów, wyróżnień czy Medali za Chlubne Studia. Każda/y absolwent/-ka podchodził/-a przed podium tak, jakby przekraczali własną historię. W tym krótkim uścisku dłoni z p. Dziekan było coś wzruszającego, jakby Uniwersytet chciał przekazać im ostatni impuls zaufania, ostatnią radę, niewypowiedzianą, ale odczuwalną: „Dziękuję - Gratuluję - Życzę samych sukcesów”. 

Rodzice, małżonkowie, rodzeństwo a nawet dzieci, wszyscy bliscy ocierali oczy, przyjaciele z toku studiów klaskali o ułamek sekundy za długo. 

Fotografowie chwytali kadry, które za kilka chwil, a może i lat, staną się nośnikiem resentymentu. Przyszedł wreszcie moment, w którym na sygnał absolwenci, jakby umówieni bez słów, wyrzucili  w górę birety. Na raz, dwa, trzy spadł czarny deszcz tkaniny w górę. Był w tym symbol uwolnienia, emocji, który od wielu lat nie przestaje zadziwiać jak radość bycia członkami universitas potrafi wznieść rzeczy wyżej niż grawitacja. Utrwalili to Zbigniew Piotrowicz i Joanna Cesarz z Wydziału.

Uczestnicy Gali wychodzili po całej uroczystości do holu, na poczęstunek, robili sobie zdjęcia, które zapamiętają kolejne pokolenia studentów, gdyż natychmiast wrzucali je do mediów społecznościowych. Jeszcze był wspólnie spożywany tort, gorące napoje, owoce i ciasteczka, a po uśmiechach było widać, jak były szczere ich emocje i wymieniane słowa.

Gala Absolwentów Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego nie była tylko wydarzeniem. Zapoczątkowała tuż przed jubileuszowym rokiem 35-lecia - nową historię opowiedzianą przez członków wspólnoty akademickiej, przez ich bliskich, przez sam czas, który na jeden wieczór zatrzymał się w miejscu i patrzył, jak młodzi dorośli biorą głęboki oddech, by ruszyć w świat. Tak mówił o tym jeden z absolwentów kierunku psychologia - dr hab. Sebastian Kłosek, który dzisiaj jest prodziekanem ds. studiów w języku angielskim na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi: 

"Stoję tutaj jako absolwent oczywiście, tylko psychologia, ale nie mogę się powstrzymać również przed tym, żeby nie powiedzieć kilku słów do moich koleżanek i kolegów, również absolwentów, jako dydaktyk, dydaktyk Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Drogie koleżanki, drodzy koledzy, absolwenci. To dla mnie ogromny zaszczyt móc tutaj stać przed wami w tak wyjątkowym momencie, podczas tej ceremonii, która w sposób symboliczny zamyka pewien etap. 


W zasadzie mamy taki rytuał przejścia. Dziś świętujemy naszą wytrwałość, pasję i lata ciężkiej pracy, które doprowadziły nas właśnie do tego momentu. Studia psychologiczne to nie tylko teorie. To także rozwijanie wrażliwości, spojrzenia na drugiego człowieka, jego emocje, jego modulacje, jego zachowania. To także nauka patrzenia na człowieka w sposób holistyczny, poprzez empatię i z szacunkiem oraz ciekawością.

Każdy z nas przeszedł tą drogę, z różnymi radościami, małymi niepowodzeniami, ale jednak doszliśmy wszyscy do tego miejsca, w którym świętujemy efekt studiowania. Jako nauczyciel akademicki często powtarzam swoim studentom kierunku lekarskiego, by pamiętali o przeszłości, rozumieli teraźniejszość, ale  śmiało spoglądali w przyszłość. Mądrość rodzi się bowiem z umiejętności łączenia tych doświadczeń, refleksji z wizją tego, na czym nam zależy. Jestem przekonany, że te słowa są odpowiednie nie tylko dla psychologów stojących u progu nadchodzącej kariery. 

Zamykacie ten rozdział, który jednak nie jest końcem nauki. Psychologia, ale również każda inna dyscyplina naukowa, rozwija się bardzo intensywnie. Chcąc pozostać dobrymi specjalistami, by naprawdę pomagać innym, trzeba wciąż doskonalić siebie, swoje umiejętności, poszerzać kompetencje i być ciekawym światem.

Wręczony dzisiaj dyplom nie zamyka w związku z tym waszej edukacji, choć zapewne stwarza nowe możliwości. Nakłada na was odpowiedzialność za to, co nadejdzie w waszym życiu. Oczywiście mogą pojawić się trudności i one będą, ale to właśnie my jesteśmy przygotowani do tego, żeby przynajmniej próbować poradzić sobie z nimi. 

Zresztą, jak powiedział Charles de Gaulle, ludzie z charakterem potrafią w sytuacjach trudnych tworzyć najwyższe Dobro. Innymi słowy, to właśnie wyzwania kształtują nas najmocniej i sprawiają, że możemy wzrastać. Dostrzeżcie, jaka piękna droga rysuje się przed nami. Drodzy absolwenci, koleżanki i koledzy, życzę wam, abyście uważnie się uczyli i szli właśnie tą drogą. Niech wasza przyszłość będzie pełna satysfakcji, mądrych wyborów i pięknych spotkań z ludźmi, którym będziecie towarzyszyć w tych różnych historiach. Niech ta zdobyta wiedza będzie dla was narzędziem, a empatia drogowskazem i kompasem.

Na koniec chciałbym mocno podkreślić znaczenie wzajemnego wsparcia, którego udzielaliście sobie nawzajem w trakcie studiów. To, w jaki sposób potrafiliście sobie pomagać, dzielić się wiedzą, motywować, dodawać odpowiedzi w tych trudnych sytuacjach, czasami bardzo trudnych, jest dowodem prawdziwej wspólnoty, w której razem wnosiliśmy do dnia dzisiejszego. Gratuluję Wam z całego serca i życzę powodzenia na dalszych etapach tej drogi. Na swoją drogę. 

Czy wiecie, jakie dzisiaj mamy święto nietypowe? Często słyszeliśmy to zdanie podczas rozpoczynania niektórych zajęć o różnych okolicznościowych świętach. Otóż dzisiaj, poza dniem gleby, mamy również dzień wojownika Ninja. Także życzę nam wszystkim, żebyście byli jak Ninja. sprawni i skuteczni. Dziękuję w naszym imieniu, również całym grom nauczycielskiemu. To dzięki Państwa zaangażowaniu, wiedzy i cierpliwości mogliśmy rozwijać się, odkrywać nowe perspektywy i kształtować nasze zawodowe kompetencje".  

Jak widać, Gala nie jest końcem studiów, ale początkiem opowieści, której nikt jeszcze nie zna, bo zaczęła się w chwili spadających jak gwiazdy nad Łodzią biretów z napisem Wydział Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego. Po uroczystości można było wyjść na spacer rozświetloną przedświąteczną iluminacją ulicą Piotrkowską. 



(autor zdjęć - BŚ)

06 grudnia 2025

Granty są dla nielicznych narzędziem doskonałości

 

(foto BŚ: Wystawa w Pradze w 2021)



 W literaturze dotyczącej polityki naukowej wyróżnia się dwa modele finansowania badań:

(1) model kapitałowy (capital-based research systems), oparty na stabilnym finansowaniu podstawowym, oraz 
(2) model konkurencyjny (competition-based research systems), w którym finansowanie pochodzi przede wszystkim z grantów (Lepori et al., 2020).

Polska wpisuje się jednoznacznie w model drugi, przy czym, co wykazują analizy OECD, czyni to przy wyjątkowo niskim poziomie finansowania bazowego uczelni (OECD, 2025). 

W badaniach nad systemami grantowymi podkreśla się, że finansowanie konkurencyjne może wzmacniać doskonałość, ale tylko wtedy, gdy działa w synergii z finansowaniem podstawowym (Aghion et al., 2010; Geuna & Martin, 2003). W Polsce ta synergia nie zachodzi: granty de facto zastępują finansowanie podstawowe.    

W kraju mamy system, o którym nikt nie chce mówić głośno, a mianowicie system grantowy NCN i NCBR. Z zewnątrz wygląda jak nowoczesna maszyna do wspierania badań. W środku działa jak aparat selekcji, dominacji i klientelizmu. To, co państwo nazywa „konkurencyjnością nauki”, jest w istocie konkurencją w warunkach biedy, arbitralnością recenzentów, koncentracją środków w rękach nielicznych na skutek braku jakiejkolwiek merytorycznej odwoławczości.

Żadna oficjalna strategia nie nazywa tego po imieniu. W świetle badań, systemy bez odwoławczości cechują się większą arbitralnością decyzji (Guthrie et al., 2017; Langfeldt, 2001). W Polsce arbitralność jest nie tylko możliwa, ale strukturalnie wpisana w model decyzyjny.

Recenzent w NCN jest figurą absolutnej władzy. Może napisać recenzję niekompetentną, lakoniczną albo złośliwą, może nie rozumieć projektu lub błędnie ocenić metodologię, może mieć konflikt interesów, może być bezpośrednim konkurentem aplikanta, może wyciąć cały projekt jednym zdaniem. Nic mu za to nie grozi. Niczego nie musi tłumaczyć. Nikt go nie weryfikuje.

Dane, które dziś znamy choćby z publikacji medialnych czy analiz NCN, są porażające. W niektórych panelach 60–70% recenzji pochodzi od wąskiej grupy recenzentów, paneliści od lat rekrutują się z tych samych środowisk, recenzenci oceniają konkurentów, decyzje zapadają w quasi-zamkniętych gremiach, małe uczelnie praktycznie nie mają szans na wejście do gry, badacze nie mają żadnej ochrony przed arbitralnością. 

To nie jest „naturalny dryf doskonałości”. W panelach nauk społecznych w 2022 roku 41 proc.  recenzentów pochodziło z 4 uczelni, 32 proc. panelistów prowadziło stałą współpracę z innymi członkami panelu. To jest system hegemonii kilku ośrodków nad resztą kraju. Są to mechanizmy klientelistyczne znane z literatury nt. polityki nauki.

W Polsce od decyzji grantowych można odwołać się wyłącznie wtedy, kiedy zaginął dokument, źle policzono punkty, panel pomylił numer wniosku, ale nie można odwołać się od błędnej recenzji. Nigdy. W żadnym konkursie. Od początku istnienia NCN. To nie jest funkcja systemu. To jego zamierzona konstrukcja.

System, w którym grant decyduje o badaniach, karierze, pensji, awansie, istnieniu jednostki, jest systemem, który nie potrzebuje doskonałości naukowej. Prawda jest brutalna. Granty w Polsce są częściowo filtrem władzy, nie filtrem jakości. To jest mechanizm, który reprodukuje biedę, niszczy peryferyjne uczelnie, wycina młodych niezależnych, promuje konformizm, zamyka system przed ryzykiem, cementuje środowiskowe układy.

W Polsce habilitacje, oceny okresowe, zatrudnienie — uzależnia się od posiadania grantów, grant staje się „licencją na uprawianie nauki”, brak grantów jest interpretowany jako brak „doskonałości”. 

Dopóki nie powstanie system jawnych recenzji, merytorycznych odwołań, kontroli jakości recenzentów, losowej alokacji w części konkursów (jak na świecie), zewnętrznych paneli z ekspertów spoza Polski, przejrzystości procedur, dopóty granty będą narzędziem selekcji w warunkach biedy, a nie narzędziem naukowej doskonałości. 

Koniec złudzeń. Nie zmieni tego żadna „narracja o doskonałości”. Zmienić to może tylko demontaż obecnej architektury grantowej, bo polska nauka nie ma problemu z publikacjami, talentem czy ambicją.

Następstwem tej polityki jest zniechęcenie części badaczy, wykluczenie osób spoza dominujących ośrodków, szkół akademickich, premiowanie środowisk powiązanych towarzysko i instytucjonalnie, erozja zaufania do systemu grantowego, utrwalanie hierarchii, które nie wynikają z jakości badań. 


 

źródła: 

Aghion, P., Dewatripont, M., Hoxby, C., Mas-Colell, A., & Sapir, A. (2009). The Governance and Performance of Research Universities: Evidence from Europe and the U.S 

AI 2025. ChatGPT 5.

European Science Foundation (ESF). (2011). Peer Review: Practices, Challenges and Options.

Fang, F., & Casadevall, A. (2016). Research funding: the case for a modified lottery
Geuna, A., & Martin, B. (2003). University research evaluation and funding.
Guthrie, S. et al. (2017). 
What do we know about grant peer review in the health sciences?
Langfeldt, L. (2001). 
Decision-making in expert panels evaluating research Constraints, processes and bias.
Anderson H. Jr.; . Odei (2018). The Influence of Public Support on University-Industry Government Collaboration: the Case of the Czech Republic, Slovakia, Hungary and Romania. 

NCN. (2025).Zestawienia statystyczne i analizy.

OECD. (2025). Education at a Glance.

Slaughter, S., & Leslie, L. L. (2001). Expanding and Elaborating the Concept of Academic Capitalism.

Śliwerski, B. (2021). Wprowadzenie do teorii krytykoznawstwa. Krytyka naukowa (nie tylko) w pedagogice

Śliwerski B. (2025). Problemy doskonałości naukowej. 

 

05 grudnia 2025

Wyniki badania dyskursu doskonałości naukowej w duchu terapii szokowej

 

(https://www.facebook.com/filozofia.poznan.uam/photos/d41d8cd9/1445547847571352/) 


 Znakomicie, że powstają analizy polityki naukowej Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, bo są one zdecydowanie korzystniejsze od niekompetentnych publikacji osób pozbawionych odpowiedniej wiedzy i mających problemy z analizą regulacji prawnych oraz wynikających z nich praktyk. Ministerstwo Nauki przeznaczyło środki finansowe na przygotowanie przez zespół dr. hab. Krystiana Szadkowskiego z Pracowni Komunikacji Naukowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu raportu, któremu nadano tytuł: „Konsekwencje terapii szokowej lat dziewięćdziesiątych XX wieku w Polsce dla dzisiejszych możliwości polityki nauki i szkolnictwa wyższego kierowanego”. Współautorami tego materiału są jeszcze dr Jakub Krzeski i Olga Łojewska.

Zogniskowanie analiz do źródeł KBN i dyskursu prasowego z lat 90. XX wieku pozbawia czytelników szans na zrozumienie tego, co wydarzyło się w ciągu następnego ćwierćwiecza, to jednak warto przeczytać ten dokument badawczy. Zawarta w nim analiza jest kluczowa dla dostrzeżenia i wyjaśnienia zmian w polityce bez polityki naukowej władz naszego państwa. 

Raport został zrecenzowany przez dwóch specjalizujących się w kwestiach naukoznawczych profesorów uczelnianych: dr hab. Emanuela Kulczyckiego i prof. UAM dr hab. Dominika Antonowicza, prof. UMK, co nadaje mu wysoką wiarygodność. 

Autorzy przyjęli założenie, że fundament dzisiejszej polityki naukowej został ukształtowany w latach 90. XX wieku. Mają tu na uwadze jej język, narzędzia i ograniczenia, które są po dzień dzisiejszy produktem transformacji pierwszej dekady po 1989 roku. To wówczas ustanowiono dyskurs doskonałości naukowej jako centralne narzędzie porządkowania pola nauki, powołano KBN, który w warunkach skrajnych cięć budżetowych stał się laboratorium wprowadzania logiki konkurencji, połączono ocenę jakości z parametryzacją i ilościowymi wskaźnikami, co miało uzasadnić selekcję w systemie chronicznego niedoboru.

Zapoczątkowane w 2005 i 2018 roku reformy nie zaczynały się od zera, lecz bezrefleksyjnie powtarzały logikę wypracowaną w latach szokowej transformacji. Trudno jednak zgodzić się z koncentracją autorów na reformie tylko J. Gowina, która została zawarta w rozdziale otwierającym raport, jakoby  "(...) doskonałość stała się co prawda centralnym, niestety jednak pustym pojęciem – retorycznym spoiwem łączącym interesy państwa, nauki i gospodarki, które pod pozorem troski o jakość sankcjonuje logikę konkurencji i hierarchizacji" (s.13). 

Zmiany strukturalne, administracyjno-prawne w nauce zostały wcześniej ugruntowane przez rząd AWS, PiS/LPR/Samoobronę, a szczególnie w czasach rządów PO/PSL (ministry: Barbara Kudrycka, później Lena Kolarska-Bobińska). Na skutek zainstalowania a następnie lekceważenia przez resortowych ministrów turystyki habilitacyjnej na Słowację (do 2016 roku) utrwalono legitymizowanie dyplomów części oszustów, pseudonaukowców, którzy wwieźli do Polski dyplom rzekomo równoważny habilitacji i/lub tytułowi profesora. 

Dziś korzystają z tego osadzeni w strukturach władz uczelnianych, ale (nareszcie) także w aresztach, czego najlepszym przykładem był ujawniony skandal z b. rektorem niepublicznej szkółki wyższej oraz jej pseudoakademickich partnerów np.w Łodzi. W nauce takie osoby nic nie znaczą, toteż deprecjonują ją własną polityką wewnątrzuczelnianą lub/i biznesową. 

(źródło:Fb)

Raport wskazuje, że terapia szokowa w sektorze nauki nie była tylko polityką braku polityki lecz polityką chronicznego jej niedofinansowania. Zdaniem autorów "(...) nasze dyskusje kolejny raz toczą się w obliczu skrajnego niedofinansowania sektora. Niskie płace, niewaloryzowane stawki w grantach, zagłodzone instytuty PAN, wskaźnik sukcesu w niektórych konkursach Narodowego Centrum Nauki oscylujący na poziomie około 10%, mglista perspektywa kolejnych inicjatyw doskonałości naukowej, drenaż mózgów, problem z reprodukcją pokoleniową, ucieczka kadry akademickiej do biznesu, trwałe wielozatrudnienie w innych sektorach, to i tak zapewne niepełna lista palących problemów naszej aktualności" (s.19).  

Dziedzictwo w tym zakresie jest zatem trwałe i decydujące nie od 2018 roku, bowiem Polska nigdy nie wyszła z logiki administrowania niedostatkiem. Każda kolejna nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce czy o stopniach i tytule naukowym była wprowadzana bez koniecznego doinwestowania szkolnictwa wyższego i dyskredytowała naukowe wymagania w sferze przyznawania uczelniom uprawnień i określenia wymagań w postępowaniach awansowych. 

Jak piszą autorzy raportu: "Na szczególny paradoks zakrawa fakt, że budżet instytucji mającej realizować politykę doskonałości naukowej – określanej przez Jarosława Gowina mianem „polskiej racji stanu” – zaczął realnie topnieć właśnie w momencie, gdy samo pojęcie doskonałości osiągnęło największą wagę w dyskursie publicznym. Od 2018 roku rozpoczął się proces topnienia: budżet rósł już tylko na papierze, nie nadążając za inflacją. Do 2023 roku realna wartość środków spadała, a niewielkie odbicie w 2024 roku nie zdoła odwrócić trendu" (s.20). 

Język doskonałości naukowej pełnił funkcję legitymizacji biedy i pozorowania troski o doskonałość naukową, a nie mobilizował do zwiększania nakładów i dbałości o poziom nauki w nauce. Znakomitym tego świadectwem jest rozprawa prof. Huberta Izdebskiego "Ile nauki jest w nauce" (2018), którą wydał zanim Gowin przyjął ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.    

Autorzy raportu nie ujawniają, że to rektorzy uniwersytetów państwowych (KRASP i in.) zatroszczyli się o to, by kosztem utrzymania biedy większości kadr akademickich, mogli uzyskać dla siebie autonomię zarządczą w duchu neoliberalnej strategii korporacyjnej, a podwładnych skazali na walkę o środki poza uczelnią w warunkach jej skrajnego niedofinansowania. 

Konsekwencje tej polityki są trwałe, gdyż:

a) oparto system oceny nauki na darwinowskiej, antagonistycznej  rywalizacji o rzadkie zasoby (gra o sumie zerowej). Trudno się dziwić, że wskaźnik sukcesu w konkursach grantowych NCN w 2022 r. spadł do 12 proc., zaś granty i cytowania nie stały się narzędziem jakości, lecz przetrwania i tak najsilniejszych. 

b) utrwalono obciążanie odpowiedzialnością naukowców a nie rozwiązania systemowe, gdzie nędzę finansową systemu „tłumaczy się” rzekomą koniecznością rywalizacji o doskonałość.

c) zakorzeniono presję parametryczną zamiast stymulować politykę rozwojową polskiej nauki. W raportach ministerialnych od lat powtarza się ta sama logika, że o jakości nauki stanowi ewaluacja, która de facto jest częściowo, nietransparentnie sterowana przez resort i niektórych członków KEN. Nastąpiło zszycie doskonałości z bibliometrią, która rozstrzyga o reżimie rzekomo obiektywnej jej mierzalności.  

Autorzy raportu argumentują, że KBN i kolejni następcy tego organu byli zmuszeni zarządzać kryzysem, a nie budować strategię rozwoju. Państwo nie rozwijało narzędzi planowania strategicznego, bo polegało na „selekcji przez konkurencję”. Obecne MNiSW dziedziczy nieudolność planistyczną. 

Nie dowiemy się, których badaczy autorzy raportu mają w swojej świadomości, kiedy twierdzą za M. Kwiekiem: "Dzisiejsi badacze zdają się jednak pogrążeni w pewnej amnezji. Obecny stan debaty wynika w dużej mierze z zatarcia pamięci o sporach z początku lat dziewięćdziesiątych, zerwanej transmisji wiedzy oraz deinstytucjonalizacji badań nad nauką i szkolnictwem wyższym w Polsce (s.27). 

Faktem jest lekceważenie przez kolejne formacje polityczne naukowców zajmujących się socjologią czy filozofią nauki, bo przywykłem już do tego, że w ogóle nie interesowali się pedagogiką szkoły wyższej. W 1993 roku został zlikwidowany resortowy Instytut Polityki Naukowej, Postępu Technicznego i Szkolnictwa Wyższego, a jego miejsce zajęły instytuty prowadzone przez podmioty niepubliczne, co powinno przyczynić się do obiektywnej diagnozy stanu szkolnictwa wyższego  i nauki, ale .... to było tylko nadzieją. 

Nie przekonuje mnie teza, że transformacja lat 90.XX wieku zerwała z peerelowską strategią traktowania nauki autotelicznie, dzięki czemu nastąpiło rozdzielenie finansowania przez państwo jej funkcji na badania podstawowe i stosowane, by nauka była nareszcie pojmowana jako sfera służby publicznej. W PRL też były badania podstawowe i stosowane tyle tylko, że pod ścisłym nadzorem, cenzurą partii władzy. 

Czy dziś rzeczywiście zerwano ze strategią poprawności politycznej? Na szczęście nie ma cenzury, jest wolność pracy twórczej i eksternalizowania jej wyników. Zdaniem autorów raportu podział na badania podstawowe i stosowane "(...) pociąga za sobą również wizję dwutorowej organizacji systemu: badania podstawowe – jako szczególnie wrażliwe – muszą pozostawać pod kontrolą autonomicznych gremiów naukowych; badania stosowane – podlegają logice rynkowej" (s.41). Trudno z tym się zgodzić, skoro o kadrze zarządzającej NCN i NCBiR oraz o manipulowaniu prawem oraz środkami finansowymi decyduje partyjna nomenklatura. 

Analiza genealogiczna w tym raporcie pokazuje, że dyskurs doskonałości był elementem politycznej strategii, a nie neutralnym modelem jakości. Po pierwsze dyskurs konstruował dychotomię a zarazem służył jako retoryczny mechanizm legitymizacji cięć i selekcji. Dyskurs doskonałości pełnił funkcję politycznej „odpowiedzi bez alternatywy”, bowiem każda reforma podtrzymywała  pozór konieczności i racjonalności, "(...) wprowadzenie do nauki polskiej właściwie pojętej „merytoryczności”. Oznacza to wzmacnianie ludzi i zespołów najlepszych i stopniowe wycofywanie zespołów słabych" (s.48)

Kiedy środowisko samo internalizuje logikę niedoboru, akceptuje zmianę reguł gry (w tym prawo obowiązujące wstecz!), to napędza jej dalszą reprodukcję oraz technokratyczną racjonalizację, niezależnie od tego, kto sprawuje władzę. Narzucenie przez polityków logiki konkurencji ma charakter samonapędzający ograniczając a nawet niszcząc szkoły naukowe (katedry, zakłady).  

Każda kolejno obejmująca władzę w resorcie formacja polityczna kwestionowała uprzedni stan biedy w nauce, zarówno tej ekonomiczno-socjalnej, jak i w sferze rywalizacji międzynarodowej, ale nie poprawiała sytuacji. Zmieniały się struktury, instytucje, nazwy organów władzy, podmiotów naukowych, ministrowie, prawa, ale nie zmieniał się paradygmat, w którym były zalecane nawet alternatywnie pojmowane reformy.

Autorzy mają rację, że po dzień dzisiejszy nie zakwestionowano ram, w których w ogóle myślimy o nauce i jej reformowaniu. Reform było wiele, ale wszystkie były wariacjami na temat tego samego modelu. Nie odstąpiono od warunków brzegowych polskich peryferii, a więc od tego, że:  

  • państwo nie zwiększa nakładów, lecz organizuje niedobór.
  • niedobór jest normalnym stanem,
  • konkurencja jest jedyną racjonalną formą selekcji,
  • umiędzynarodowienie = publikacje tylko w WoS,
  • efektywność = mierzalność,
  • modernizacja = imitacja Zachodu.

Polecam ten raport, bo jest oparty na metodzie genealogicznej (za M.Foucaultem), czyli nie poszukuje winnych, tylko odsłania warunki władzy - ponadhistoryczne, działające w poprzek rządów, reprodukujące się automatycznie przez instytucje i procedury, wytwarzające przymusową logikę, w której politycy poprzedniego ustroju i nowego systemu operują tą sama logiką. Mimo, iż raport dotyczy politycznej konstrukcji ram, w których działali politycy lat 90. XX wieku, to jednak warto dostrzec ich kontynuację. To oznacza, że politycy nie byli aktorami zmiany, tylko administratorami odziedziczonego paradygmatu. 

Otrzymaliśmy studium z naukoznawstwa, które nie „poprawia systemu”, tylko demistyfikuje jego ramy, a tego typu odsłona jest pierwszym krokiem do zmiany. Autorzy raportu nie przedstawiają realnych strategii wyjścia z impasu, bo wybrali metodę, która uniemożliwia jej formułowanie. To sprawia, że dokument ma charakter intelektualny, analityczny, neutralnie krytyczny, ale nie polityczny. Autorzy opisują patologię polityki naukowej, ale piszą  o tym strukturalnie,  „dyskursywnie”, „genealogicznie”, „historycznie”, „metajęzykowo”.

Zastosowana przez badaczy metoda genealogiczna imponuje erudycją, buduje dystans filozoficzny, ułatwia kreowanie wrażenia „krytycznej głębi”, ale zarazem pozwala unikać odpowiedzialności, nie zmusza do wskazania aktorów politycznych, nie wymaga formułowania rekomendacji, nie może prowadzić do wniosków operacyjnych (bo genealogia z zasady nie jest praktyczna). To czyni raport estetycznie intelektualnym, ale politycznie jałowym.

Raport nie wskazuje, że od 1991 roku rządzący traktowali naukę jako sektor „nieobligatoryjny”, który ma się sam selekcjonować wewnętrznie. Nie mówi, że: niskie nakłady były i nadal są ŚWIADOMĄ decyzją polityczną, a nie „skutkiem transformacji”; państwo używa konkurencji, aby przerzucić odpowiedzialność na środowisko („sami się między sobą wybijcie”); o klientelizmie („swoi dostają granty i punkty”); logika oszczędzania jest kosztem całego sektora, itd.

Raport reprodukuje to, co krytykuje, a więc mówi o „dyskursie doskonałości”, ale nie mówi o kontynuowanej presji oszczędności. Mówi o „logice konkurencji”, ale nie mówi, że to logika taniego państwa. Mówi o „trajektoriach lat 90.”, ale nie mówi o neoliberalnym projekcie reform. Mówi o „warunkach brzegowych”, ale nie mówi, kto i dlaczego stworzył te warunki. Mówi o „genezie”, ale nie mówi o interesariuszach, którzy na obecnym systemie korzystają. Ostrzega jednak, żeby nie konserwować impotencji systemu szkolnictwa wyższego i polityki naukowej.