W
Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego znajduje się maszynopis pracy doktorskiej
Karola Kotłowskiego, którą napisał pod kierunkiem Sergiusza Hessena. Znakomita
rozprawa nie została opublikowana, gdyż było to w PRL niemożliwe. Nie
odpowiadała doktrynie marksistowsko-leninowskiej. Kotłowski lokował swoją
dysertację w pedagogice ogólnej i historii wychowania dowodząc treścią i jej
analizą wyjątkowych kompetencji naukowych, komparatystycznych.
Jak
na czasy ograniczonego dostępu do zagranicznej literatury naukowej, zakazu
wyjazdu do krajów świata zachodniego, a w tym przypadku do Australii, Afryki,
Ameryki Północnej czy Południowej młody uczony był w bardzo trudnej sytuacji
poznawczej. Skazany na karę śmierci za udział w Armii Krajowej przeżył tylko
dlatego, że po śmierci ludobójcy Stalina zwolniono więźniów politycznych. Nie
wolno mu jednak było wyjeżdżać z kraju, także dlatego, że jego brat pozostał
wraz z częścią żołnierzy gen. Andersa w Londynie.
Kotłowski
znał pięć języków obcych - angielski, niemiecki, francuski, łacinę i
rosyjski, toteż mógł czytać częściowo dostępne w bibliotekach książki z okresu
międzywojennego, po które właściwie nikt nie sięgał z braku owych
kompetencji. Większość z nich była w zasobach jego promotora, wybitnego
filozofa wychowania i porównawczego badacza ustrojów oświatowych oraz
wychowawczych na świecie. Wśród kluczowych dla przedmiotu badań źródeł była
literatura socjologiczna, etnologiczna, psychologiczna i historyczna, toteż
wzbogacił pedagogikę interdyscyplinarnym studium wychowania wśród ludów
przedpiśmiennych (poniżej wykaz analizowanych plemion).
Doskonale
pamiętam, jak Kotłowski (mój Mistrz-Profesor) zachęcał, by w pracy naukowej
pedagog nie czytać tylko rozpraw z pedagogiki. Nie można bowiem badać fenomenów
pedagogiki ogólnej w ramach ograniczonego epistemologicznie, antropologicznie i
aksjologicznie zasobu źródeł wiedzy. Skoro wychowanie jest funkcją społeczną
realizowaną w każdym ustroju społecznym, by mógł każde pokolenie mogło się
odradzać w czasie, to poszukiwał odpowiedzi na pytanie: czy ludy
pierwotne posiadają wychowanie tak, jak my to rozumiemy? Jeśli bowiem istnieje
wychowanie u ludów pierwotnych podobnie jak u nas, to należy dociec, w czym
jest ono podobne do naszego a czym się różni. Do XX wieku nie zajmowano się tą
problematyką w naukach humanistycznych i społecznych z wyjątkiem etnologii i
socjologii.
Na
podstawie literatury socjologicznej ustalił, że "(...) społeczeństwa
pierwotne możemy uważać do pewnego stopnia za laboratoria, gdzie podstawowe
procesy zachodzą bardziej wyraziście i są łatwiejsze do zaobserwowania"
(s. II). Konieczne było zdefiniowanie pojęcia "pierwotny", które
dotyczy istot ludzkich w zamierzchłych czasach, w przeszłych geologicznych
epokach, picantropos, neandertalczyk, sinsotropos itp. ale także odnosi się ono
do ludów niecywilizowanych, które potocznie określane są mianem dzikich,
żyjących na krańcach cywilizowanego świata (s. I). Współczesne badania
archeologiczne z wykorzystaniem sztucznej inteligencji sięgają znacznie
odleglejszych czasów.
Dla
Kotłowskiego istotne było przyjęcie założenia, by nie naznaczać ludów
pierwotnych mianem prymitywnych, toteż proponował określać je jako ludy
"nie posiadające pisma, przedpiśmienne" (s. II). Kotłowski jako
początkujący badacz - jak pisze we wstępie - musiał przeczytać ogromny materiał
źródłowy i wybrać do analizy to, co sam uważał za potrzebne do osiągnięcia celu
poznawczego, by zasoby wiedzy usystematyzować i oświetlić pod kątem
pedagogicznym.
Rozprawa
doktorska ma fascynującą strukturę i treść. Rozdział I poświecono
psychologicznej wiedzy na temat umysłowości człowieka pierwotnego jako
diametralnie różnego od myślenia cywilizowanego (Levy-Bruhl, Hipolit Tain,
Renan, Gobineau, Samuel Morton, Nott, Fr. Boas, Galton, Fischer,), wśród
których są nieuzasadnione i społecznie szkodliwe teorie ras, angloamerykańskie
i polskie teorie socjologiczne, z psychologii doświadczalnej, antropologiczne
(Ruth Benedict, Bronisław Malinowski, Ludwik Krzywicki, Ratzel, Ruckle,
Spencer, Taylor, Morgan, Lang, Frazer, Durkheim, Codrington, J.H. Holmes,
Brockhaus, Mauss, Bergson, i in.).
"Wyrwanie
"dzikiego" z jego środowiska, porównywanie go z człowiekiem zupełnie
innej kultury nie tylko nie da żadnych rezultatów, lecz nie ma najmniejszego
sensu. Dlatego zadaniem tego kierunku jest badanie człowieka i jego
umysłowości jako wytworu nie tylko obecnego społeczeństwa, lecz całych
przeszłych generacji, które swoje wiekowe doświadczenie pozostawiły w spadku
obecnie istniejącej grupie" (s. 4).
W
świetle teorii animizmu wg Taylora myślenie u osób plemion pierwotnych ma
bardziej konkretny, intuicyjny, afektywny charakter ze względu na wytwory
warunków życia, wąski zakres wiedzy i doświadczeń, ale za to doskonałość
zmysłów. Dominujące we wspólnocie plemiennej rytuały, zwyczaje, przesądy,
zabobony,, magiczne myślenie, itp. zdaniem jednych badaczy nie sprzyjają
samodzielności myślenia, zaś inni twierdzą, że kształtują one masę apercepcyjną
człowieka pierwotnego decydując o jego sposobie także logicznego
myślenia.
Cechy
indywidualne i społeczne są u ludów pierwotnych pochodną wiary w tajemnicze
siły, nadnaturalnego pochodzenia, zaś cechy i sposoby działania są
przekazywane z pokolenia na pokolenie w nieskażonej postaci. Jako takie są
uważane za własne, wartościowe oraz obowiązujące.
"Umysł
pierwotnego obraca się w dwóch płaszczyznach życia: w płaszczyźnie pracy
codziennej, gdzie obowiązuje logika niczym nie różniąca się od naszej iw
płaszczyźnie świąt i obchodów, gdzie nad logiką biorą przewagę
pierwiastki wzruszeniowe, alogiczne i irracjonalne. Umysł człowieka
pierwotnego cechuje więc dwoistość, ten sam aparat umysłowy działa
dwojako zależnie od warunków i dlatego nie można tutaj mówić o jakiejś
jednolitości osoby i umysłu" (s. 17).
W
każdym człowieku ujawnia się w sytuacjach krytycznych, ekstremalnie trudnych,
coś z myślenia i działania człowieka pierwotnego. W każdej grupie społecznej
istnieje coś z myślenia magicznego, które niweluje lub osłabia kultura.
Rozdział
II został poświęcony sytuacji matki i dziecka na pierwotnym stadium kultury.
Współczesne ludy pierwotne dzielą się na pozostające stanie dzikości, a więc
utrzymujące się ze zbieractwa, koczownictwa, myślistwa oraz ludy osiadłe,
barbarzyńskie, hodujące zwierzęta i rośliny, uprawiające rzemiosło np.
garncarstwo, o mniejszym lub większym stopniu zaludnienia i zróżnicowaniu
językowym.
Z
badań warunków życia ludów pierwotnych w Australii (L. Krzywicki) wynika, że
matkami stają się dziewczęta w wieku 12-14 lat, które przedwcześnie się
starzeją i krócej żyją. Wśród niektórych plemion Afryki i Ameryki Północnej, na
Wyspach Polinezji, ale i u Eskimosów większość dzieci rodzi się przed
dwudziestym rokiem życia ich matki. Kotłowski przytacza okrutne fakty
dzieciobójstwa i umieralności noworodków z bardzo różnych przyczyn.
"Przede
wszystkim w niektórych plemionach australijskich morduje się z zasady pierwsze
dziecko, ponieważ uważa się, że dziecko zrodzone ze zbyt młodej matki nie jest
wiele warte (Zachodnia Wiktoria). (...) w wielu wypadkach morduje się drugie i
czwarte dziecko. Ilość morderstw wzrasta w latach suszy i głodu"
(s.25).
Kolejny
rozdział dotyczy troski o zdrowie matki i dziecka w społeczeństwie pierwotnym.
Potwierdza się instynktowna troska matek i starszego pokolenia o dziecko.
Przestrzegane są zasady odżywiania się kobiet ciężarnych, zakaz spółkowania z
nimi i zakazy typu tabu np. patrzenia przez nie na rzeczy przykre lub
nieestetyczne. Kobiety rodzą w pozycji siedzącej, z udziałem akuszerki, a
towarzyszy temu walka z duchami.
Jak
cytuje autor pracy, w jednym z plemion indiańskich Charoti "Gdy zbliża się
poród mąż zaczyna zachowywać się tak., jakby on miał rodzić: jęczy, krzyczy,
"wije się w boleściach" - słowem rodzi. Celem tego zachowania się
jest wprowadzenie w błąd duchów, które czyhają na zdrowie prawdziwej położnicy.
Duchy widząc bowiem rodzącego męża, zbiegają się do niego, w tym czasie żona
bezpiecznie rodzi" (s. 42).
Okres
wczesnego dzieciństwa cechuje nadawanie dziecku imienia, które jest wybrane
przez jednego ze starszych krewnych, a proces ten trwa w różnych plemionach od
kilku miesięcy do nawet kilku lat. Akt nadania imienia jest ceremonialny,
prowadzony przez czarownika po całonocnej uczcie. We wczesnym dzieciństwie
"miłość do dziecka wypełnia serce matki" (...), zaś mąż bierze pełny
udział w opiece nad dziećmi. Pieści je, nosi na rękach, myje, dba o czystość i
karmi je papką z jarzyn, które dziecko obok mleka matki dostaje prawie od
urodzenia" (s. 45-46). Kotłowski opisuje sposób przechowywania
dziecka w plemieniu, to, jak ono spędza czas wzrastania,, jak jest ubierane,
jakie obowiązują warunki higieniczne, jedzenia i spania.
Rozdział
IV obejmuje okres wrastania dziecka w kulturę. Trudno jest o generalne
ustalenia, gdyż plemiona są bardzo różne, mają odmienną organizację życia i
strukturę, najczęściej dzieląc się na klany, fratrie a nawet grupy totemiczne.
Kluczową rolę odgrywa u ludów pierwotnych wychowanie, bo nie ma tam
policji i sądów.
"Nie
policja, nie sądy, nie obawa jakiegoś gwałtu zewnętrznego w razie przestąpienia
tabu zmusza dzikiego do respektowania praw plemiennych, lecz wewnętrzne
przekonanie, że praw tych przekroczyć nie wolno ,że są konieczne dla dobra
plemienia, że mają aprobatę nie tylko obecnego otoczenia, lecz przeszłych
pokoleń, które w postaci duchów współistnieją z obecnym społeczeństwem.
Przekraczając tabu człowiek staje poza nawiasem tej mistycznej wspólnoty,
skazany tylko na własne siły" (s. 65).
Kulturowe
wrastanie ma miejsce na zasadzie socjalizacji i naturalnego uczenia się dzieci
przez działaniu (pływanie, polowanie, odstraszanie, bieganie, naśladowanie
innych, udział w zabawach, podejmowanie prób sprawnościowych,
kondycyjnych, itp.), kiedy konieczne okazuje się czyjeś pośrednictwo w
wytwarzaniu pożądanych nawyków. Dzieci podlegają urabianiu ich zachowań przez
starszych, którzy stosują różne oddziaływania o charakterze kar i nagród.
Jednak w plemionach dzieci mają dużo swobody i niezależności, a starsi okazują
wobec nich dużo cierpliwości.
Kotłowski
przytacza z różnych plemion przykłady bardzo pobłażliwego podejścia rodziców i
dziadków do dzieci, toteż kary fizyczne były w nich rzadkością. Dzieci pomagają
rodzicom w ich pracach, ale jest to zależne od rodzaju plemiona.
Nie
ma tu tabu życia seksualnego. Jak pisał B. Malinowski: "Dziewczynki
zaczynają już żyć płciowo w wieku 4-5 lat. Normalne zaś życie płciowe
dziewczynka zaczyna w wieku lat 6-8 a chłopcy 10-12. (...). Oczywiście, że nie
są to narazie właściwe akty płciowe, gdyż trudno tego wymagać od dzieci,
kilkuletnich, są to naśladownictwa starszych"(s.96).
Zdaniem
K. Kotłowskiego nie można wyciągać wniosku na temat współżycia seksualnego
dzieci w plemionach pierwotnych, gdyż Malinowski formułował swój sąd na
podstawie kilku plemion. Nie dostrzegła takich zachowań na Samoa badająca
tamtejsze plemiona Margaret Mead. "(...) niezależnie od tego, jakie panują
w plemionach pierwotnych zwyczaje dotyczące spraw płciowych dzieci, nie znane
tam jest jakieś wyuzdanie moralne. Instytucja prostytucji nie jest znana wśród
pierwotnych, a jeżeli istniały zwyczaje w niektórych plemionach patrylinearnych
ofiarowywania dziewcząt gościowi, to było inne i nie miało nic wspólnego z
rozpustą"(s.100).
Zapewne
współcześni nie kojarzą tatuowania z ludami pierwotnymi, w których podlegały
temu dziewczęta w okresie dojrzewania. Praktykowano to często z innymi
sposobami upiększania dziewcząt przez powiększanie ich warg, wydłużaniu szyi za
pomocą kręgów metalowych, poddawaniu ich zabiegom obrzezania, przekłuwania uszu
itp.
"Uroczystości
pubertacyjne kończą przeważnie okres młodości u dziewczyny, staje się ona osobą
dorosłą, wkrótce wychodzi zamąż i na tym w większości plemion kończy się jej
wychowanie. (...) W wychowaniu pierwotnym dziewcząt uderzający jest fakt, że nie
dopuszcza się ich do głębszych tajemnic plemienia czy klanu. Wychowanie jej
obraca się około ściśle praktycznych spraw związanych z jej celami życiowymi,
dobrej i pracowitej żony i matki" (s.113).
Dojrzewaniu
i inicjacji poświęcił Kotłowski obszerną część rozprawy, wskazując na
zróżnicowane cele i metody wychowywania w plemionach chłopców jako przyszłych
wojowników czy osobników posiadających władzę magiczną. Ich rolą jest
niedopuszczenie do zmian międzygeneracyjnych w plemieniu.
Chłopcy
poddawani są rygorystycznym obrzędom inicjacyjnym wymagającym od nich
ascetycznej pracy nad sobą, pokonywaniem cierpienia fizycznego na skutek
stosowanych wobec nich tortur. Mają bezwzględnie podporządkować się starszym,
stawać dobrymi członkami plemienia, wzmacniać swoją karność i odwagę w
zmieniających się warunkach życia. Kotłowski rekonstruuje ceremonie inicjacyjne
chłopców, które są ich chrztem bojowym uwieńczonym obrzezaniem.
W
czasie obozu inicjacyjnego "(...) chłopcy otrzymują pierwsze wskazówki
dobrego zachowania się wobec kobiet, a zwłaszcza nakazy bezwzględnego posłuszeństwa
wobec starszych. Dalej wpaja się im poszanowanie władz klanowych i plemiennych,
wyjaśnia się znaczenie tych ceremonii, które są dla dzieci w tym wieku dostępne
oraz uczy się zachowania się podczas nich, wpaja się poszanowanie dla tradycji
i wierzeń religijnych i hymnów, które dzieci muszą umieć na pamięć oraz tańców
odpowiednich dla ich wieku" (s.139).
Inicjacja
jest wielostopniowa odbywając się co kilka lat między 8 a 28 rokiem życia
chłopców oraz zmieniających się ich zadań i ról społecznych. Obrzęd rytuału
obejmuje trzy stadia: izolacji, przyjęcia w poczet grupy wtajemniczonej i
odtabuizowania.
Przegląd
metod inicjacyjnych, a więc wychowawczych wśród ludów pierwotnych Kotłowski
podsumował wskazaniem na fundamentalne różnice cywilizacyjne. Kilkadziesiąt lat
temu określał naszą cywilizację jako coraz bardziej stającą się "(...)
cywilizacją neurasteników, ludzi, jeżeli nie chorych, to przynajmniej słabych
nerwowo" (s.153).
Kotłowski
polemizuje ze swoim promotorem - S. Hessenem, który uważał, że wśród ludów
pierwotnych nie było wychowania, tylko dwie jego fazy - opieka i urabianie.
Doktorant przyznaje, że wprawdzie nie spotyka się w plemionach
pierwotnych "(...) celowych i świadomych aktów wychowawczych
prowadzących do kształcenia osobowości, lecz społeczeństwo pierwotne stwarza
sytuacje (obrzędy, tańce, pantomimy) , w których jednostka może wypowiedzieć
się jako indywidualność, a nawet osobowość i co ważniejsze, że sytuacje te
pozwalają wypowiedzieć się nie tylko pojedynczym jednostkom, - adeptom, lecz
umożliwiają zjawianie się przeżyć artystycznych wśród grup obejmujących nieraz
całe plemię. Charakter wartości kulturowych ludów pierwotnych jest tego
rodzaju, że każdy uczestnik może je w sobie realizować i realizuje w czasie
uroczystości plemiennych. Wychowanie osobowości, dążenie do stania się
człowiekiem nie jest konstrukcją filozoficzną tego czy innego kierunku, lecz
leży w naturze homo sapiens" (s. 170).