Przekazane mi przez Profesora Czesława Kupisiewicza wspomnienie może wzbogacić wiedzę historyków oświaty. Rzecz dotyczy KOMITETU EKSPERTÓW DLA OPRACOWANIA RAPORTU O STANIE OŚWIATY W PRL.
28 stycznia 1971 roku
minister Jabłoński zaproponował mi telefonicznie udział w pracy Komitetu
Ekspertów dla Opracowania Raportu o Stanie Oświaty w PRL, utworzonego przez
administrację edukacyjną przed paroma dniami. Miałbym być wiceprzewodniczącym
tego gremium, a jego przewodniczącym
profesor Szczepański. Wyraziłem zgodę, ale zastrzegłem, że musiałbym być
zwolniony z obowiązków wiceprezesa Zarządu Stołecznego ZNP oraz z niektórych
powinności administracyjnych w rektoracie. Minister zapowiedział, że podejmie
działania zmierzające w tym kierunku.
Kolejny
raz zadałem sobie pytanie: Czy podołam nowym i równocześnie dodatkowym
obowiązkom? Czy uda mi się połączyć je z równoczesną pracą w rektoracie i na
Wydziale Psychologii i Pedagogiki, gdzie nadal prowadziłem zajęcia dydaktyczne
ze studentami oraz kontynuowałem badania nad nauczaniem programowanym?
„Dasz
radę, praca cię lubi, a i ty nie
wyrzekasz się jej”, pocieszał mnie Rybicki, ale niewiele mi to pomogło.
Pierwsze
zebranie Komitetu odbyło się 10 lutego 1971 roku. Do moich zadań w
Komitecie należało przygotowanie rzetelnej – tzn. „bez wygładzania czegokolwiek
i przemilczania niedociągnięć”, jak zaznaczył J. Szczepański – diagnozy
aktualnego stanu polskiej oświaty oraz powiązanych z nią instytucji i placówek
edukacyjnych, poczynając od rodziny, a kończąc na środkach masowego przekazu
informacji oraz zakładach pracy. Układem odniesienia dla owej diagnozy miały
być współczesne realia edukacyjne w krajach uprzemysłowionych oraz zarysowujące
się tam tendencje rozwojowe w zakresie oświaty i szkolnictwa wyższego.
Sprawiło
to, że podjąłem rozległe studia komparatystyczne, którymi notabene zajmuję się
do dzisiaj. Część zgromadzonych wówczas w wyniku tych studiów danych
przedstawiłem w pracy Przemiany edukacyjne w świecie (Warszawa
1978), a później – po uzyskaniu i przestudiowaniu dodatkowych materiałów – w
kolejnych publikacjach, jak Paradygmaty i
wizje reform oświatowych (Warszawa
1985, wydanie 4 – 1999) czy Szkoła w XX wieku (Warszawa 2006).
Opracowana
przeze mnie diagnoza spotkała się z
niezwykle ostrą krytyką ze strony F. Szlachcica, prominentnego działacza PZPR,
który sprawował pieczę nad działalnością naszego Komitetu. Zarzucił jej, iż
„dostarcza imperialistom argumentów przeciwko nam, ponieważ obnaża liczne
słabości naszej edukacji, której Polska Ludowa tak wiele przecież zawdzięcza”.
Profesor Szczepański przekonał go, że imperialiści i tak wiedzą, co w naszej
edukacji niedomaga, a Komitet chce przedstawić władzom i społeczeństwu
prawdziwy obraz naszych edukacyjnych realiów, aby w ten sposób ułatwić usunięcie znamionujących je braków. Diagnoza
została po tych wyjaśnieniach zaakceptowana i skierowana do druku. Warto w tym
miejscu podkreślić, że Komitet zastrzegł sobie prawo opublikowania raportu, aby
mogło się z jego treścią zapoznać całe społeczeństwo.
Tzw.
mały raport o stanie oświaty w PRL wręczono E. Gierkowi w lutym 1973 roku, a
pełny ukazał się w sprzedaży –
aczkolwiek dostarczono go w niewielkiej jedynie liczbie egzemplarzy do
niektórych tylko księgarń – w kwietniu tegoż roku.
„Jest w tym raporcie”, jak napisało „Życie Warszawy” z dnia 9 lutego 1973
roku, nawiązując do małego raportu,
„zawarta prawda, że nie tylko szkoła decyduje o edukacji społeczeństwa. Równy
wkład wnoszą do niej i instytucje pozaszkolne, i dom rodzinny, i środki
masowego przekazu (…).
Niebawem rozpocznie się powszechna dyskusja nad pełnym
raportem i nad przyszłością polskiej szkoły. I będzie to dyskusja nad wyraz
potrzebna w chwili, gdy postawiliśmy sobie najważniejsze pytanie: co należy
zrobić, jakie decyzje podjąć, jak przygotować kraj i ludzi do zadań czekających
nas jutro, gdy era rewolucji naukowo-technicznej narzucać będzie tempo dniu
dzisiejszemu, gdy postawa, wiedza i kwalifikacje ludzi znaczyć będą najwięcej”.
Napisaną
przeze mnie część Raportu oceniono jako „łagodną w formie, ale druzgocącą w
treści”. Wielu moich znajomych dziwiło się, że cenzura pozwoliła ją
opublikować.
To jednak nie koniec historii tego Raportu.