W czasie debaty, którą
opisywałem w minionym tygodniu, nie było już czasu na omówienie kwestii związanych z
tym, jak powinno wyglądać wsparcie kształcenia zawodowego przez lokalnych
przedsiębiorców. Być może zwolennicy deformy systemu edukacji w latach 2015-2021
pomyślą, że nawet nie wiem, iż nie ma już szkolnictwa zawodowego, tylko jest
szkolnictwo branżowe.
Są jednak w błędzie, gdyż doskonale wiem o zmianie
nazwy, by PiS mógł propagandowo odciąć się od poprzedniej formacji politycznej,
ale mnie nie interesują gry semantyczne i działalność pozorna władzy. Można
przemalowywać szyldy, zmieniać pieczątki, druki, nonsensownie wydawać publiczne
pieniądze na te błahostki, ale w edukacji - czy to się komuś podoba czy nie - i
tak jest jakaś ciągłość procesów kształcenia. Od zmiany nazwy nic nie uległo
poprawie.
Mamy branżową destrukcję i kontynuację kryzysu, z
którego nie wyjdziemy jeszcze przez wiele lat. Dlaczego? Z bardzo
prostego powodu - infrastrukturalnego i finansowego. Kształcenie
profesjonalistów na każdym poziomie - zasadniczym, średnim i wyższym wymaga
ogromnych nakładów finansowych, przekształceń architektonicznych budynków,
które są do tego niedostosowane i powstawania zupełnie nowych centrów
regionalnych oraz przeprowadzenia głębokiej zmiany metodycznej (dydaktycznej).
Trzydzieści lat temu odwiedziłem mojego przyjaciela
w Berlinie Zachodnim, który był dyrektorem szkoły zawodowej. Kiedy zabrał mnie
do niej, nie mogłem uwierzyć własnym oczom, że można stworzyć tak znakomite
centrum kształcenia w kilku dziedzinach, które ma wyposażenie odpowiadające
aktualnemu parkowi maszynowemu, najnowszym technologiom i nauczycieli-mistrzów
zawodowstwa. No, ale zarobki w tej szkole były wówczas bardzo wysokie, na wysokim
poziomie klasy średniej (dziś to minimum 6-8 tys. EURO).
W Polsce, po ponad trzydziestu latach transformacji
wciąż likwidujemy niektóre szkoły zawodowe m.in. dlatego, że stały się muzeami
zawodowstwa lub nie ma nauczycieli zawodu. Do innych profesji uczymy w dziedzinach, które nie wymagają
wysokich nakładów na wyposażenie, pomoce dydaktyczne płacą nauczycielom pensję
z górnej strefy stanów niskich, toteż dobry fachowiec przyjdzie uczyć, jak już
będzie na emeryturze, by sobie jedynie dorobić.
Niektóre samorządy powołały miejskie czy/i
regionalne centra kształcenia praktycznego, ale nie wszystkie dysponują taką infrastrukturą
i wyposażeniem, żeby mogły kształcić w systemie dualnym. Płaci się w nich
równie kiepsko, toteż trzeba liczyć na miłośników pracy z młodzieżą, którzy nie
zabiegają o godne płace.
W Łodzi i województwie mamy nieco więcej szczęścia,
bowiem powstałe w latach 90. XX w. Łódzkie
Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego pod
kierunkiem dyrektora Janusza Moosa stworzyło integralny model wspomagania
edukacji zawodowej uczniów i nauczycieli. To jednak w skali kraju za mało, by młode pokolenie mogło konkurować na światowym rynku.
W jakim kierunku powinny zatem postępować zmiany?
Dyrektor J. Moos odpowiada:
1. Przedsiębiorcy powinni przekazywać szkołom
zawodowym informacje o zadaniach zawodowych, by zgodnie z nimi można było
kształcić uczniów, transponować je do treści kształcenia;
2. Trzeba powiązać kształcenie modułowe z dualnym
kształceniem zawodowym, dzięki czemu możliwa będzie integracja teorii z
praktyką. W Łódzkim Centrum tego typu edukacja modułalna (połączenie
edukacji modułowej z dualną) jest prowadzona np. we współpracy z
Siemensem, którego kadry prowadzą zajęcia z młodzieżą. Tworzy się
specjalistyczne stacje dydaktyczne, ale wymaga to pozyskiwania ogromnych środków
finansowych, którymi nie dysponują samorządy;
Od ośmiu lat ŁCDNiKP
promuje ciekawe i efektywne przykłady współpracy pracodawców z łódzkimi
szkołami. To wydarzenie jest okazją do uhonorowania statuetkami Łódzkich
Łabędzi tych pracodawców, którzy najefektywniej wspierali łódzkie
szkoły.
3. Konieczne jest kontynuowanie edukacji
przedzawodowej, preorientacji zawodowej w szkołach podstawowych, by młodzież
mogła dokonywać świadomie wyboru szkoły zawodowej. Wartościowe jest
informowanie firm, przedsiębiorstw o uzdolnionej młodzieży, kończącej szkoły
zawodowe.
W wielu krajach rozwijających się gospodarczo
pozyskano do inwestowania w edukację zawodową firmy znaczących na świecie
produktów i usług. Trzeba budować nowoczesne centra - laboratoria edukacji
zawodowej, jeśli chcemy mieć zawodowców, a nie branżowców.
(źródło fot. ŁCDNiKP)