Taki tytuł nadałbym książce Marzeny Kędry – Nauczycielki Roku, wciąż dociekliwej, wrażliwej, poszukującej odpowiedzi na istotne pytania i wątpliwości dla wartościowego spełniania się w zawodzie. W wydanej wczoraj książce pt. COGITO - SZKOŁĄ Z WŁASNYM OBLICZEM (Kraków: Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2021) potwierdza, jak ważne jest to, by od początku własnej ścieżki rozwoju zawodowego dochodzić do kreowania własnego modelu kształcenia dzieci w szkole . W jej przypadku jest to szkoła podstawowa, ale zaczęli pisać o uwarunkowaniach własnej pracy w szkołach ponadpodstawowych czy poza systemem szkolnym także inni pedagodzy, edukatorzy.
Wykwit biograficzno-profesjonalnych studiów pojawia się w szczególnych momentach społeczno-politycznych przemian w państwie. Pierwszym powodem nauczycielskiej emancypacji jest niewątpliwie życie i działalność w totalitarnym/autorytarnym ustroju politycznym, w którym naturalnym mechanizmem oporu i ratowania osobistej godności oraz profesjonalnej autonomii jest praca o charakterze opozycyjnym, kontestującym, często zachodzącym w drugim wymiarze oświatowej edukacji (podziemie, tajne komplety, itp.).
Drugim takim źródłem innowacyjnego podejścia jest stan rewolucji lub kontrrewolucji oświatowej w wyniku zmian politycznych w kraju. Wówczas liderami w edukacji stają się nauczyciele, którzy zawsze chcieli być sobą, kreować proces kształcenia i wychowania w nurcie humanistycznym, romantycznym, a zatem zorientowanym na dziecko i jego rozwój, szczęście, samorealizację. Tak rozumiana edukacja pajdocentryczna wpisuje się w transgresję ustrojową jako nadzieja na przywrócenie szkole jej źródłowego znaczenia, gdzie starogreckie schole znaczyło miejsce radości uczenia się, poznawania siebie i świata, spotkań sprzyjających osobistemu wzrastaniu.
Autorka tej książki doświadczała obu porządków społeczno-politycznych, poszukując i kreując w nich miejsce dla siebie, dla poczucia sensu własnej pracy. Pedagogika Celestyna Freineta była dla wielu nauczycieli w kraju „furtką” do wolności, bowiem jako jeden z dopuszczalnych przez reżim PRL modeli alternatywnego kształcenia był parcjalnie uzasadnieniem dla władz, że nie mają nic przeciwko pedagogice nowego wychowania. Oczywiście, że miały, tylko w tym przypadku rzecz dotyczyła pedagoga francuskiego ruchu komunistycznego, który w okresie przedwojennym zatroszczył się o dzieci klasy robotniczej, by wzmocnić ich szanse na dalszy awans społeczny dzięki innej, alternatywnej edukacji.
Polscy cenzorzy w dobie PRL dopuścili do przekładu na język polski jedną z prac Freineta, która była w niezauważalnym dla nich zakresie edukacją zorientowaną na dobro dziecka, edukacją wymagającą wiele nakładu indywidualnej pracy nauczycieli, toteż tylko nieliczni podejmowali się jej aplikacji w państwowej szkole, a wśród nich była m.in. M. Kędra. Zafascynowana innowacyjną aktywnością Polskiego Stowarzyszenia Freinetowskiego, któremu przewodniczyła wyjątkowa pedagog Halina Semenowicz (także tłumaczka tekstów pedagoga reformy) włączyła się w ten nurt nowatorskiego myślenia i działania, by czerpać z jego dzieł inspiracje i poszerzać własne horyzonty wiedzy o dziecku, szkole i kształceniu.
Jak wyznaje we wstępie: (…) myśl Freineta była we mnie, w moim „pedagogiczny sercu” i „pedagogicznym umyśle”, zanim przeczytałam jego książki i spotkałam się z przedstawicielkami polskiego ruchu freinetowskiego. Mogę powiedzieć, że byłam emocjonalnie i intelektualnie gotowa na spotkanie z Freinetem. I francuski pedagog stał się dla mnie znaczącą osobą w życiu, a jego idee weszły na stałe do mojej tożsamości.
Mam świadomość, że w naszym kraju jest wiele nauczycielek i nauczycieli konfrontujących swoją wiedzę z różnymi podejściami do edukacji oraz z własnym doświadczeniem praktycznym, którzy nie narzekają na brak wykształcenia, na rządzących, na braki systemowe, skoro takie zawsze były, są i będą. Żadna uczelnia nie przygotuje nauczyciela na całe życie, by już nigdy nie musiał cokolwiek czytać, studiować, weryfikować uzyskaną wiedzę ze zmieniającymi się dynamicznie naukami o wychowaniu i kształceniu, psychologią, socjologią naukami o kulturze, mediach, historią, naukami o polityce, medycznymi a nawet naukami o prawie.
Skończyły się czasy pewności, sterowanego przez władze monistycznego systemu edukacji. Nauczyciele muszą liczyć na siebie, jeśli chcą swój zawód wykonywać w sposób wolny, pedagogicznie suwerenny. Książka M. Kędry jest znakomitym świadectwem stawania się kreatywnym nauczycielem, ale przecież sama uczciwie pisze: Moja książka ma stanowić głos w dyskusji na temat polskiej szkoły; na tle mojego własnego biograficznego doświadczenia, moich doświadczeń jako pedagoga i nauczyciela, jako dyrektorki szkoły, ale także jako twórcy rozwiązań w zakresie edukacji szkolnej. Jest to książka, w której wyrażam optymistyczne przekonanie, iż, niezależnie od wszelkich uwarunkowań strukturalnych (i niekiedy – ideologicznych) można zmieniać szkołę, a dzięki temu – zmieniać społeczeństwo.
Szkoła może być źródłem postępu. Przy czym, oczywiście zmiana szkoły nie powinna być nigdy celem samym w sobie. Autorce zależy na dzieciach, na szkole, ale i na innych nauczycielach, którzy też nie chcą zapaść w „zimowy sen archaicznej dydaktyki”, tylko wyzwalając siebie lepiej służyć swoim uczniom. Kędra nie musi myśleć o sobie, bo w każdym miejscu pracy tworzyła, inspirowała, zachęcała, a jeśli komuś było z nią nie po drodze, to raczej sama ustępowała aniżeli miałaby z tego powodu odczuwać dyskomfort.
Autorka dzieli się zatem z nami tym, co sprawdziło się w Jej autorsko-freinetowskim podejściu do kształcenia dzieci. Kto będzie chciał, to może skorzystać z zapisanych na kartach ksiązki rozwiązań bez jakiegokolwiek poczucia zobowiązania. Tak powstają wspólnoty nauczycieli podobnie myślących, odczuwających, wrażliwych a przecież w większości nie spotykających się ze sobą, nie mających bezpośredniego kontaktu.
Dzięki takim książkom możemy tak, jak Autorka, niejako metaforycznie wchodzić w relacje z sobą, by dzięki nim niekoniecznie coś powielać, dosłownie naśladować, ale może spróbować dzielić się z innymi także własnymi rozwiązaniami. Zachęcam zatem nie tylko do lektury tak wyjątkowej w treści i formie książki, ale także wprowadzenia do współczesnej polskiej pedagogiki szkolnej własnego doświadczenia, rozwiązań czy efektów twórczych dokonań. Freinet oczekiwał tego od nas, od nauczycieli z pasją realizujących swoją profesję.
Strawestuję zatem freinetowskie motto, by zachęcić Czytelników do kontynuowania
także w twórczej prezentacji własnych doświadczeń owej niezakłamanej troski o
dobro dzieci: Postawcie swój drogowskaz pokazujący drogę tym, którzy przyjdą
po was. Każdy z nas może dodać kropelkę kruszącą beton nonsensownej i mniej
wartościowej edukacji. Trzeba tylko mieć odwagę, zaryzykować, podjąć wysiłek i
rzucić „ziarno” na podatny grunt oczekujących na naszą pedagogię dziecięcych
serc, umysłów i rąk.