19 maja 2023

Opętani centralizmem

 


 


Problem braku zdolności i słabej woli absolwentów kolejnych pokoleń do zaangażowania się w sprawy publiczne, by rozwijać mechanizmy i formy kontroli społecznej, staje się aporią z udziałem polityki oświatowej. Nie ma zatem szans na budowanie społeczeństwa obywatelskiego tak, by ludzie zaczęli aktywnie korzystać z demokracji i poprzez swoje zaangażowanie, partycypację w sprawowaniu (samo)rządów stali się rzeczywistymi partnerami władzy [1]

Istotnie został zahamowany w Polsce proces tworzenia struktur (organów) kontroli społecznej, a tym samym uobywatelnienia Polaków przez upełnomocnienie ich możliwego wpływu na podejmowane przez władze różnych instytucji publicznych i środowisk oświatowych procesy decyzyjne. „Centralistyczne myślenie, opętane chęcią odgórnej kontroli, jest spuścizną PRL. 

Jednym z wielu nieszczęść ówczesnego systemu było ciągłe zastępowanie obywatela przez państwo. To państwo mówiło ludziom, co mają robić i jak mają się zachowywać” [2]. Niestety, ten system wcale nie upadł mimo zainicjowanych przez postsocjalistyczne rządy procesów decentralizacji i decentracji władzy. Proces powtórnej recentralizacji trwa od ponad 30 lat, gdyż elity pierwszej fali Solidarności postanowiły konsumować swoje zwycięstwo niszcząc zarazem etos elit politycznych.

Rządzący posługują się wprawdzie uniwersalistycznymi przesłankami rzekomej troski o dobro wspólne, o młode pokolenie, o wyrównywanie szans edukacyjnych, ale tak traktując szkolnictwo, każda władza – lewicowa, liberalna czy prawicowa – nie pozwala na przekraczanie granic przez obcych ideologicznie, politycznie, normatywnie przedstawicieli części polskiego społeczeństwa. W III RP po raz kolejny wykorzystują edukację doktrynerzy moralni, fanatycy oderwanych zasad moralnych, bezwzględni idealiści, wciągając ją w polityczne i ideologiczne wojny oraz atak na opozycję. Podobnie postępuje opozycja. 

Żadnej ze skonfliktowanych stron nie interesuje szkoła jako środowisko socjalizacji i wychowania, które pielęgnowałoby wartości ogólnoludzkie. Ba, nie interesuje jej inwestowanie w nauczycieli, bo ci im dłużej są lekceważeni, ignorowani, ośmieszani, oszukiwani, tym łatwiej jest im gorset różnych zobowiązań wobec władzy, które rozmijają się z logiką, z racjonalnoscią dydaktyczną i wychowawczą.  

Jeśli przyjmiemy, że rewolucja „Solidarności” lat 1980–1989 oparta była na logice odzyskania wolności i budowania społeczeństwa obywatelskiego, demokratycznego, to odejście od niej na rzecz porządku opierającego się na dominacji partii władzy czy charyzmatycznego dla jego środowiska politycznego przywódcy zapoczątkowało lub dało podstawę pod wprowadzane kontrrewolucje oświatowe. W społeczeństwie solidarnym, obywatelskim każdy może być, bo takie przysługuje mu prawo, aktorem zmian, ich sprawcą jako także cząstka władzy. 

„We wspólnocie obywatelskiej relacja między stanem wyższym, w którym jest się wyrazem woli powszechnej, oraz stanem, w którym jest się wyrazicielem własnych partykularnych interesów, sytuuje się wewnątrz jednostek. Każdy może być w »stanie ogólnym« lub |stanie partykularnym” [3].

Tymczasem reformowanie ustroju szkolnego w strategii top-down, tak, jak reorganizowałoby się przedsiębiorstwo czy dział gospodarki narodowej, bez uwzględnienia podmiotów zmiany, jest naruszeniem ich konstytucyjnych praw do współsprawstwa, prawa do partycypowania w niej ze świadomością i akceptacją potencjalnych następstw dla życia, rozwoju i rzeczywistego wykształcenia osób realizujących obowiązek szkolny. Nie wolno dokonywać przemeblowania struktury z pominięciem jej członków, gdyż prowadzi to do nieliczenia się z ich godnością i prawami życia społecznego oraz psychicznego. 

Opór na zmiany jest czymś naturalnym, toteż jego unikanie przez władze oświatowe wbrew aktorom zmiany, arbitralnie, z pozorowaniem konsultacji społecznych radykalizuje relacje społeczne, sprzyjając powstawaniu, rozwijaniu i utrwalaniu autorytarnych zależności w sytuacji, gdy wolność, poczucie sprawstwa są warunkiem sine qua non rzeczywistego uczenia się i wychowania.



[1] J. Regulski, Upolitycznienie administracji publicznej zabija demokrację, „Dziennik”. Bezpłatny dodatek do dziennika „Polska” z 22.12.2007 r., s. 7.

[2] tamże.

[3] K. Templewicz K. (2014). De la justification: nowe spojrzenie na społeczeństwo? W:  Oprogramowanie rzeczywistości  społecznej, red. M. Gdula, L. M. Nijakowski, Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, s. 245.