Dr Ewa Lewandowska-Tarasiuk z Akademii Pedagogiki
Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie zorganizowała akademicki
dyskurs pedagogiczny w Klubie Księgarza w Warszawie w związku z opublikowanym
przez Marcina Matczaka dość prowokacyjnym tekstem pt. Czas złożyć Mickiewicza w mauzoleum. Nieco wcześniej adiunkt Akademii wydała w
londyńskiej prasie polemiczny esej zatytułowany - Czy godzić się
na złożenie Mickiewicza w mauzoleum? Obie
wypowiedzi stanowiły punkt wyjścia do interdyscyplinarnej debaty, która miała
miejsce w ub. tygodniu z udziałem profesor historii literatury polskiej, poetki
i piosenkarki Ewy Paczoskiej z
Uniwersytetu Warszawskiego, profesora historii literatury i kultury Jakuba
Zdzisława Lichańskiego, profesor Krystyny Kazimiery
Milczarek-Pankowskiej i moim.
O co toczył się spór, który poprzedził Akademicki Dyskurs
Pedagogiczny? Najkrócej można sprowadzić go do tezy profesora M.
Matczaka: Skreślam z listy lektur
"Ballady i romanse", wpisuję "Stranger Things". Na pytanie, dlaczego tak uważa, odpowiedź była jednoznaczna: Nie
dlatego, że dawne dzieła nie są wartościowe (są). Nie dlatego, że młodzież nie
czyta (czyta). Jednak czytanie tekstu, który stracił kontakt z naszą
rzeczywistością, nie ma sensu, bo nie da się go uczynić swoim.
Esej M. Matczaka na ten temat można przeczytać w otwartym
dostępie, toteż odsyłam do niego zainteresowanych. Natomiast nie ma dostępu do
wypowiedzi pani dr E. Lewandowskiej-Tarasiuk, która przypomniała we
wprowadzeniu do debaty, że miniony rok został ogłoszony przez Sejm RP Rokiem
Polskiego Romantyzmu w związku z dwusetną rocznicą pierwszego wydania przez
Adama Mickiewicza "Ballad i romansów". To one wyznaczyły
początek polskiego romantyzmu, kształtując tożsamość kolejnych pokoleń
Polaków.
Właśnie dlatego zorganizowano spotkanie literaturoznawców i
pedagogów w Klubie Pisarza, by odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to jest z
polskim romantyzmem? Czy rzeczywiście nie powinniśmy wzbogacać kulturowo
polskiego cyberpokolenia literaturą romantyzmu, która może nabierać
współcześnie nowych kontekstów i odniesień do obu rzeczywistości, tak tej
realnej jak i wirtualnej.
Zdaniem
prof. J. Lichańskiego położono w kształceniu młodzieży zbyt duże akcenty na
edukację patriotyczną, zamiast zwrócić uwagę na to, w jaki sposób konstruowane
były wierze tej epoki. To romantycy potrafili wyrazić postrzeganie świata w
sposób nowoczesny na tamte czasy, ale później to kontynuowano. Jest wielu
wspaniałych poetów, którzy byli kontynuatorami tak wyjątkowej do dziś poezji.
Tradycja romantyczna jest jednak wykorzystywana ideologicznie, w związku z czym młodzież odwraca się od niej. Zanika tradycja literacka, która nas zbudowała. Profesor pytał, dlaczego ciągle widzimy romantyzm martyrologicznie? Może czas wyrzucić do kosza legendę romantyczną i wrócić do źródła? Jego zdaniem, to literatura romantyczna kształtowała język Polaków, rozwijała sztukę budowania zdania, a następnie konstruowania tekstu. Romantycy próbowali nas tego nauczyć.
Warto
zatem zastanowić się nad tym, czy romantyzm nadal jest czymś ważnym dla nas?
Jak nas zachwyca, skoro nie zachwyca? Profesor Ewa Paczoska podkreślała
siłę polskiego romantyzmu, pielęgnowanie ideału narodowej wspólnoty i
zastanawiała się, co zrobić z tą tradycją dzisiaj. Przypomniała opinię
najwybitniejszej badaczki tej tradycji - Marii Janion, która wraz z początkiem
transformacji ustrojowej w 1989 roku ogłosiła koniec romantyzmu, możność
wyjścia ze skorupy romantycznej, ze stereotypu romantycznej narodowości, który
wiązał się ze stereotypem niewoli, braku wolności. Jednak nie jest tak łatwo
pozbyć się romantyzmu.
Zdaniem prof. E. Paczoskiej dzisiaj czyta się romantyzm w nieco inny sposób: nie wbrew tej tradycji wyzwoleńczej, kod niepodległościowy, ale przez tworzenie alternatywnych lektur i czytania romantycznej wspólnoty literackiej na nowo, np. przez odczytywanie twórczości Słowackiego jako patrona nienormatywności, indywidualności, przekraczania społecznych konwencji.
Profesor Krystyna Pankowska odwołała się w swoim referacie do filozofii Hanah Arendt, która uważała, że pytanie - Dlaczego romantyzm jest potrzebny? - jest źle postawione. Sztuka romantyczna, kultura nie może służyć czemuś doraźnemu, praktycznemu. Kultura służy jedynie i zaświadcza o ważności świata dla ludzi i świata ludzkiego. Natomiast popkultura, kultura pomniejsza służy życiu, biologicznej regeneracji sił ludzkich. Wielka kultura romantyczna natomiast służy trwaniu świata.
Dlaczego romantyzm tak często się pojawia w dyskursach publicznych i budzi takie emocje? - pytała K. Pankowska. Może dlatego, że jest tą epoką pełną żaru, emocji, ujawnia pełną paletę uczuć, duchowości człowieka i jego psychiki. Są tu skrajności, bo jak kochać, to aż do zatracenia, jak walczyć, to do upadłego, jak buntować się, to stawiać na szali wszystko, łącznie z życiem, nawet tym wiecznym.
Romantyzm zawsze przemawiał przede wszystkim do młodych pokoleń i liczył na nich ("Młodości! Ty nad poziomy. Wylatuj..."). Warto zatem zastanowić się, do jakiej młodzieży dzisiaj ma trafić romantyzm? Z badań socjologicznych wynika jednak, że dzisiejsza młodzież ma bardzo niską samoocenę i bardzo niskie poczucie sprawczości. Młodzież nie jest przekonana, że może ten świat zmieniać, a przy tym cechuje ją uniformizacja myślenia, co oznacza, że jest to pokolenie nasladowców a nie twórców.
Zmienia się ontologia przestrzeni życia młodzieży i jej system wartości. Brak transformatywnego buntu, ciekawości świata nie jest dobrym podglebiem dla współczesnego romantyzmu. Tymczasem - jak mówiła prof. K. Pankowska - potrzeba nam buntu młodych dla zmiany świata. Może powinna powstać trzecia Izba Sejmu, która zajmowałaby się światem dla tych, których nie ma jeszcze na naszej Ziemi.