(autor: Darek Ćwiklak)
Doradcy Prezydenta RP w osobach: Jolanta
Dobrzyńska, Barbara Hapońska, Regina Pruszyńska, przy
współpracy z równie niekompetentnym w zakresie pedagogiki szkolnej prof. Andrzejem
Waśko przygotowali Projekt Naprawy Oświaty Polskiej. Data projektu:
15.04.2021.
Po 5 latach rujnowania szkolnictwa
polskiego ci, którzy popierali ów proces, postanowili dokonać samonaprawy. Nie
kto inny, jak właśnie prof. Andrzej Waśko był odpowiedzialny za nadzór nad reformą szkolną. Skoro teraz podpisuje się pod projektem naprawy polskiej
szkoły, to trzeba przyznać, że kogoś ruszyło sumienie albo ktoś inny ma chrapkę na "zdewastowany" tym raportem resort edukacji.
Dziwię się, że wśród autorów tego projektu
nie ma profesora Aleksandra Nalaskowskiego, który jest od ponad
pięciu lat jedynym w gronie tych doradców kompetentnym ekspertem do spraw
szkolnictwa. Jak rozumiem albo nie zna tego dokumentu, albo nie miał zamiaru
podpisać się pod nim. No cóż.
Dzisiaj pierwsza część materiału
(podkreślenia moje):
Powolna, systematyczna zapaść szkolnictwa
obserwowana jest dziś we wszystkich krajach kultury europejskiej. Edukacja
i nauka, które przed wiekami wysunęły kontynenty europejski i amerykański
przed inne rejony świata, nie odgrywają obecnie tak wyraźnie wiodącej
roli. Kraje Zachodu reformują więc permanentnie swoje systemy szkolnictwa.
Nie mają jednak na tym polu większych sukcesów.
Przez lata reformatorzy popełnili
wiele błędów. Polska, która nieco później wkraczała w okres reformowania,
miała szanse błędy te ominąć. Nie ominęła – poszła i wciąż idzie tropem krajów
Zachodu. I nawet dziś, gdy osoby odpowiedzialne za szkolnictwo
amerykańskie i angielskie przyznały się do porażki, minister edukacji w Polsce
próbuje „gonić” kraje anglosaskie.
Chociaż w popełnianiu błędów Polacy nie są
w Europie osamotnieni, to różnią się jednak zasadniczo wagą przykładaną do
spraw oświaty. Priorytetem państw Zachodu jest wyścig do dobrej edukacji lub
przynajmniej powstrzymania jej regresu. Władze tych krajów w sposób bezpośredni
wiążą edukację z wizją przyszłości państwa, z jego społecznym i gospodarczym
rozwojem. Polskie władze zdają się nie postrzegać edukacji jako
najistotniejszego czynnika stymulującego narodowy rozwój, a być może sam rozwój
wydaje się nie być ważnym w kraju „polityki jednej kadencji”.
Przyczyny kryzysu, jakie przeżywa
szkolnictwo na świecie nie są jednoznacznie zdiagnozowane. Wszystko wskazuje na
to, że przeważają przyczyny typu kulturowego – a te, zgodnie z
doktryną poprawności politycznej, nie są ujawniane. Nie identyfikuje się ich
ani nie bada. Do sztandarowych haseł postmodernistycznej kultury naginany jest
program kształcenia i dostosowywana organizacja nauczania.
Chaos w sferze wartości, w tym niska
klasyfikacja wiedzy jako wartości, wprowadzanie dyskursu uczniowskiego w
miejsce poszukiwania prawdy, wpływają na ograniczanie możliwości poznawczych
uczniów i zabijanie pragnienia poznawania. Rosnąca obojętność
znacznej części młodzieży wobec szkolnej wiedzy idzie w parze z
wynoszonym z rodzinnego domu brakiem dyscypliny pracy i dyscypliny zachowania.
Stanowi poważną przeszkodę w realizacji szkolnych programów.
Wyzwaniem dla współczesnej dydaktyki jest też odmienna
percepcja pokolenia wychowanego na ruchomym obrazie komputerowego i
telewizyjnego monitora. Słuchając nie słyszą, patrząc na znaki nie
kojarzą, z trudem przekraczają rzeczywistość wyobraźnią.
Za czynnikami kulturowymi kryzysu oświaty
plasują się wpływy przeobrażeń społecznych
i gospodarczych. Kształcenie człowieka postrzegane jest zbyt często w
kontekście aktualnych potrzeb rynku. A rynek zgłasza zapotrzebowanie głównie na
pracę odtwórczą, zarówno dla maturzystów jak i dla magistrów. Zatem, nawet w
pionie kształcenia ogólnego, więcej uwagi poświęca się dziś ćwiczeniu
kompetencji niż rozwojowi myślenia kreatywnego i kształtowaniu
intelektu.
Przyczyną kryzysu krajów Zachodu są
także nietrafne reformy oświaty – błędne odpowiedzi rządów na
złą diagnozę sytuacji. Podążając tropem tych co się zagubili Polska
„dogoniła” Zachód. Stało się to wraz z wprowadzeniem w życie ostatniej
reformy minister Katarzyny Hall.
Zamiar wcześniejszego wypuszczania
młodzieży na rynek pracy, urzeczywistniany poprzez obniżenie wieku edukacji
szkolnej, a także wprowadzenie do liceów głębokiego profilowania sprawiły,
że szkolnictwo polskie zaprzepaściło swój ostatni poważny atut –
długie, szerokoprofilowe kształcenie ogólne.
Do reanimowania polskiej oświaty potrzebna
jest przede wszystkim prawidłowa diagnoza przyczyn zapaści.
Oprzeć ją należy o całościową obserwację tego, co rozgrywa się w polskiej
szkole – na wsi i w mieście, w kształceniu ogólnym i zawodowym różnych
szczebli, w zakresie kształcenia i doskonalenia nauczycieli, w metodyce
pracy nauczycieli, w organizacji pracy szkół, w placówkach i instytucjach
wspomagających szkolnictwo.
Powinna obejmować treści nauczania,
metodykę ich przekazu, a także system egzaminów. Nie może pomijać spraw
wychowania ani ważnych wychowawczo osobowych relacji w placówkach, mimo iż
wymykają się one z natury prawu oświatowemu. Trzeba scalić polską
oświatę rozbijaną decyzjami kolejnych rządów.
Ważne jest, aby w prowadzonej diagnozie
oddzielać pierwotne przyczyny negatywnych zjawisk w oświacie od widocznych
przejawów jej niewydolności. Niestety, przy powierzchownych krytycznych
ocenach edukacji najsilniej eksponowane są zazwyczaj rażące przejawy
zapaści szkolnictwa. Głęboko ukryte przyczyny tej zapaści są rzadziej
dostrzegane.
W niniejszym opracowaniu, w rozdziale”
identyfikacja błędów systemowych”, przyczyny pierwotne ukazano w postaci
wytłuszczonego zapisu. To do nich odnosi się wprost opisana w dalszych
rozdziałach propozycja zmian w oświacie.
Nie ma prostych rozwiązań dla wydobycia
oświaty z zapaści. Nie pomoże cofanie się
ku szkole naszych młodzieńczych lat, funkcjonującej w innym środowisku
kulturowym
i społecznym oraz przy całkiem odmiennych wyborach kierunków i poziomów
kształcenia. Nie pomoże też sama tylko zmiana programów, jeśli uczniowie nadal będą je
opanowywać w zastraszająco niskim procencie.
Przeprowadzanie radykalnych reform w
oświacie nie jest dobre. Regułą powinna być ewolucja systemu,
jego poprawa i doskonalenie. Dziś nie ma jednak wyboru. Rozbity system
jako system nie funkcjonuje. Trzeba go zbudować od początku, od
fundamentów.
Oj, dostało się rządowi Beaty Szydło i ministrom
edukacji - Annie Zalewskiej, Dariuszowi Piontkowskiemu, a teraz też
Przemysławowi Czarnkowi.
cdn.