11 grudnia 2018

Komu mają służyć czasopisma nauk społecznych?



Prof. Jerzy Pisuliński, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego opublikował swoje stanowisko wobec przygotowywanej przez KEJN punktacji czasopism naukowych. Nie wspomina tu o wydawnictwach, a szkoda. Wiemy jednak, dlaczego. Akurat w Polsce, podobnie jak w innych krajach OECD, wydawnictwa prawnicze są prowadzone przez globalne firmy, toteż prawnicy martwić się nie muszą. Ich książki, głównie komentarze do ustawicznie zmienianego prawa i jego zaśmiecania kolejnymi bublami, znajdą się w wykazie MNiSW.

Prawnicy martwi zatem projekt listy punktowanych czasopism naukowych dla potrzeb systemu ewaluacji działalności naukowej, która nie zawiera żadnego polskiego czasopisma prawniczego. Zdaniem profesora - przyjęty przez resort system oceny czasopism naukowych jest całkowicie nieadekwatny do specyfiki badań w naukach prawnych, ponieważ ma być oparty na bazach Scopus i Web of Science. W tych zaś obecnie nie ma żadnych polskich czasopism prawniczych.

Nie ma też polskich czasopism pedagogicznych, ale członkowie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN podjęli starania, by przekazać do MNiSW informację o konieczności uwzględnienia w tym wykazie pedagogiki, bowiem wiele periodyków podejmuje problematykę filozofii edukacji, kształcenia, wychowania, resocjalizacji, polityki i pedagogiki społecznej, komparatystyki oświatowej itp.

Czyżby prawnicy tego nie uczynili? Czy rzeczywiście nie mogą przypisać do już istniejących czasopism nauk o prawie? Nie, bowiem uważają, że polskie czasopisma prawnicze są świetne, o międzynarodowej renomie. Nikt ich jednak nie czyta poza granicami kraju, gdyż są wydawane w języku polskim. Nie znajdują się zatem także i z tego powodu w powyższych bazach. "Na listę Scopus można się dostać, bo wymagania nie są jakoś bardzo wyśrubowane, ale jest jeden wymóg, który bardzo trudno spełnić w tym momencie, a mianowicie, że czasopismo starające się o umieszczenie w tej bazie musi być cytowane w innych czasopismach, które już są w tej bazie. Czyli dopóki nie będzie tam polskich czasopism prawniczych, to będzie trudno ten warunek spełnić".

Prawnicy mają jednak częściowo rację, którą od lat dzielę się we własnym środowisku, a mianowicie stawiają pytanie o to, komu mają służyć rozprawy z nauk o prawie? Obcokrajowcom czy Polakom? Jak powiada wspomniany Profesor: (...) większość czasopism prawniczych w innych krajach też jest ukierunkowana na swoją krajową tematykę i na krajowych odbiorców. Bo prawo w zasadniczej swej części jest lokalne, stanowią je krajowe organy. No i krajowi prawnicy, a nie zagraniczni, zajmują się analizą tego systemu.

Ba, potwierdza to samo, o czym mówimy w naszym środowisku, a mianowicie, że polskie nauki społeczne mają przede wszystkim służyć polskiemu społeczeństwu, polskiemu odbiorcy, bo taki jest ich szczególny charakter i taka jest ich misja. Prof. J. Pisuliński wyjaśnia: "w naukach prawnych większość czasopism skierowana jest na rynek krajowy i do krajowych czytelników. Nauki prawne jedynie w niewielkiej części mają charakter uniwersalny czy ponadnarodowy - na przykład w zakresie teorii i filozofii prawa, historii powszechnej prawa, kryminologii, prawa międzynarodowego publicznego - zaś w zdecydowanej części powiązane są z ustawodawstwem krajowym, co wiąże się także z tym, że dyscyplina ta uprawiana jest przede wszystkim w językach narodowych.

Język prawniczy jest pochodną koncepcji i konstrukcji przyjętych w prawie krajowym, przez co duża część terminów i pojęć wykształconych w prawie polskim jest trudna do przełożenia na język angielski, w którym wydawane są czasopisma prawnicze znajdujące się na liście czasopism naukowych, do których odnosi się rozporządzenie. Analiza czasopism znajdujących się na liście, przeważnie amerykańskich, potwierdza wniosek, że zdecydowana większość zamieszczanych w nich artykułów dotyczy amerykańskiego porządku prawnego i pisana jest przez uczonych zatrudnionych na tamtejszych uczelniach. Tymczasem polski prawnik pisze zwykle o polskich problemach, o polskim prawie, a to jest adresowane do innych polskich prawników, do legislatorów, do sędziów stosujących polskie prawo. Takie publikacje muszą ukazywać się przede wszystkim w polskich czasopismach i w języku polskim
."

Tak więc, komu mają służyć wyniki analiz i badań naukowych w naukach społecznych i humanistycznych? To, że nie rozumie tego minister J. Gowin, już mnie nie dziwi. Właśnie stwierdził, że niepotrzebnie rząd parł do zmian w Sądzie Najwyższym, czemu dał on niewerbalny wyraz niezadowolenia. Wprawdzie głosował ZA, ale był przeciw, bo już wówczas miał prorocze przeczucie, że źle się to skończy.

Może zatem czas czytać po polsku, jak nie rozumie się tekstów w języku angielskim? Obcokrajowcy zresztą też ich nie rozumieją.