01 stycznia 2016

Oświata rok temu, czyli jaki styczeń, taki cały rok



Styczeń 2015 zaczął się w oświacie bez optymizmu:

- Jakże trafnie wyrokował Jerzy Lackowski: "Myśląc o oświacie u progu nowego roku trudno o optymizm. Wiele wskazuje na to, iż będzie to czas - podobnie, jak miniony rok - dominacji w działaniach ludzi za nią odpowiedzialnych troski o kreowanie własnych medialnych wizerunków, a nie o rzeczywistość edukacyjną". Za zapalne punkty uznał:

1) maturę pierwszego rocznika licealistów edukowanych zgodnie z kwestionowaną przez naukowców podstawą programową, którą wprowadziła była min. edukacji - Katarzyna Hall; 2) kontynuowanie fatalnej zmiany w edukacji wczesnoszkolnej wg modelu propagandowego opartego na "zaklinaniu rzeczywistości" przez MEN; 3) wdrażanie przez MEN tzw. nowej polityki podręcznikowej charakteryzującej się ignorancją, marnotrawstwem publicznych pieniędzy na dydaktyczny kicz (autorki - koleżanki ministry - mianowane bez procedury konkursowej, piszące elementarz nawet z błędami ortograficznymi!); 4) Warto przypomnieć zwolennikom jakości prawa w III RP: "Biuro Analiz Sejmowych zgłasza bardzo poważne zastrzeżenia do przygotowanej przez MEN nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zarzuty sejmowych prawników dotyczą zarówno poziomu przejrzystości i precyzji legislacyjnej, jak też kwestii merytorycznych."

- Ma miejsce marginalizacja ministry edukacji przez premier rządu Ewę Kopacz, która obiecała bezpieczną szkołę i zapadła w milczenie. Jak zwykle, szło o biznesik, a nie o jakościową zmianę w procesie wychowawczym polskich szkół publicznych, bowiem premier obiecała, że samorządy - we współpracy z rodzicami - będą mogły decydować o zakresie monitoringu w szkołach. Na ten projekt przeznaczy z budżetu MEN do wysokości 50 proc. kosztu zakupu instalacji monitoringu, a pozostałe 50 proc. zapewnią samorządy. Zawsze dobrze wydaje się pieniądze na sprzęt, a nie na ludzi i wydaje je z cudzego portfela.

- Rzecznik Praw Dziecka wyręcza nadzór pedagogiczny w polskiej oświacie kierując 7 stycznia 2015 r. list do przewodniczącego Sejmowej Komisji Edukacji ... w sprawie niewłaściwego oceniania uczniów przez nauczycieli. To klasyczny przykład na niespełnianie przez setki jak nie ponad tysiąc wizytatorów kuratoriów oświaty i administracji MEN podstawowych obowiązków. A płace biorą.

- Sejmowa Podkomisja ds. jakości kształcenia i wychowania poparła zmiany w konstrukcji nadzoru pedagogicznego zaproponowane przez MEN, które polegają na radykalnym poszerzeniu uprawnień urzędników nadzoru pedagogicznego, a zarazem ograniczają kompetencje samorządów i wpływ rodziców na funkcjonowanie szkół. Niezła ta obywatelska władza... ;

- ZNP zaproponowało w czasie prac sejmowej "Podkomisji stałej ds. jakości kształcenia i wychowania" to, co w grudniu 2015 r. rządzący z Prawa i Sprawiedliwości wdrażają właśnie w życie jako własny projekt. To oznacza, że po raz kolejny w dziejach oświaty III RP prawica realizuje postulaty lewicy, a w tym przypadku: 1) wprowadzenia do projektu nowelizacji Ustawy o systemie oświaty poprawki dotyczącej zakazu przekazywania przez samorządy szkół i placówek spółkom komunalnym; 2) podporządkowania (z przyjemnością i satysfakcją) kuratora oświaty ministrowi edukacji;

- Sejm znowelizował ustawę oświatową, z której wynika "wielka" troska o jakość edukacji, a mianowicie - ma być więcej dzieci w klasach I-III szkoły podstawowej (powyżej 25) i będą obowiązywać w/w zasady nadzoru pedagogicznego (m.in. prawo wizytatora przeprowadzającego kontrolę w szkole do wejścia bez uprzedzenia na dowolną lekcję); wprowadzono w konsekwencji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2013 r. do ustawy o systemie oświaty zapis nakładający jednoznacznie obowiązek udostępniania uczniowi i jego rodzicom sprawdzonych i ocenionych pisemnych prac ucznia. Wielce to kompromitujące dla polskiej edukacji, że dopiero TK musiał pouczyć w tak oczywistych kwestiach rządzących i zmusić ich do zapisu w ustawie czegoś, co na Zachodzie jest oczywistością i nie wymaga takich regulacji.

- Ministrzyca edukacji (tak kazała się tytułować) Joanna Kluzik-Rostkowska łaskawie potwierdza, że w czasie ferii zimowych nauczyciele mają wolne. W okresie poświątecznym - jak ktoś pamięta - rozpętała spór o to, czy nauczyciele powinni być w szkołach w tym czasie;

- Znany nie tylko z pysznych pączków prof. Andrzej Blikle postanawia wraz z grupą inicjatywną (w tym, prof. Anną Brzezińską - psycholog z UAM i prezesem zarządu Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej - dr. Jackiem Strzemiecznym) "wesprzeć" nauczycieli wczesnej edukacji, którzy zostali zmuszeni do przyjęcia 6-latków do szkół, pomysłem ujętym w akcję pt. „Dziecko bez stopni”. Bardzo mi się to podoba, bo zaczynałem wdrażać tę ideę w 1989 r. w ramach ruchu klas autorskich. Trzeba było czekać 26 lat, żeby ponownie ktoś zainteresował się innym podejściem do oceniania dzieci.


- W dn. 23 stycznia skierowałem do ministry edukacji pismo z prośbą o zbadanie krytyki prowadzonych w IBE "badań" za miliony złotych, które są w świetle opublikowanego materiału poddawane manipulacyjnej obróbce przez władze tego Instytutu. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi. Czy to jest arogancja władzy czy potwierdzenie zasadności zarzutów (milczenie jest złotem)? Natomiast ustosunkował się do reportażu "podziemnaTV" w serwisie YouTube rzecznik prasowy IBE. Odpowiedź była "merytoryczna" - w stylu znanym mi z okresu PRL: "Nie jest prawdą, że...".




- Nauczyciele chcą podwyżek. Piszą: Ja regularnie trafiam na beznadziejnych, niekompetentnych polityków i posłów. Odebrać im pensje/diety/kilometrówki/bonusy/darmowe bilety/pieniądze na biura poselskie/samochody służbowe/komórki służbowe/itp, itd.. Czy jest to dobry wątek do programu naprawy państwa przez PiS?

- Maturzystka z Krakowa pozywa Okręgową Komisję Egzaminacyjną do sądu, bowiem nie zgadza się z niezaliczeniem trzech odpowiedzi na maturze z biologii. W konsekwencji, zabrakło jej jednego punktu do odstania się na stacjonarne studia ze stomatologii w Krakowie. Chyba zabolały kogoś zęby z tego powodu.

- „The Telegraph" poinformował o tym, że zdaniem minister edukacji Zjednoczonego Królestwa Nicky Morgan - kolejna reforma brytyjskiego systemu edukacji publicznej będzie w dużym stopniu opierała się na polskich doświadczeniach. . Czekamy z niecierpliwością, bo od walk o Anglię z udziałem m.in. Dywizjonu 303 nie mieliśmy takiego wpływu na UK. Minął rok i ... nie doczekaliśmy się tej zmiany. Zapewne to wynik złej polityki b. ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Ciekawe, czy PiS wyegzekwuje tę obietnicę?