07 maja 2015

Co kandydaci na Prezydenta zaproponują nauczycielom?




Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego zaprasza 7 maja br. na briefing prasowy o godz. 11.00 w warszawskiej siedzibie ZNP przy ul. Smulikowskiego 6/8, I piętro. Tematem tego briefingu (jakie piękne polskie słowo!) będzie odpowiedź na pytanie: Co kandydaci na Prezydenta proponują nauczycielom?

Związek poprosił 11 osób ubiegających się o stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o odpowiedź na pytania dotyczące ustawy Karta Nauczyciela i publicznej edukacji. Podczas briefingu prezes ZNP przedstawi wyniki tej ankiety i skomentuje je.

Tego typu ankiety wypełniają sztabowcy kandydatów, więc nie mamy żadnej pewności, że tak samo wypowiedzieliby się na ten temat ubiegający się o urząd prezydenta. Pytanie jest źle postawione. Niby co mają zaproponować nauczycielom wybrańcy swojego elektoratu? Czy mają to być większe pensje? Jeśli tak, to możemy sobie wyobrazić wyścig populizmu między nimi. W końcu swoją odpowiedź skierują do ponad 500 tys. wyborców.

Być może urzędujący jeszcze prezydent potwierdzi, że podwyżki dla nauczycieli (w minionych trzech latach) były jego zasługą, bo to w końcu on podpisywał sejmowe ustawy. Co zatem powiedzą na ten temat pozostali kandydaci?

Może zaproponują ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie Ustawy KARTA NAUCZYCIELA - ma pozostać, ma być lekko zmieniona czy zastąpiona odmiennymi regulacjami? To będzie kluczowa kwestia. Całkiem możliwe, że ten kandydat, który chce wygrać głosy nauczycieli, zadeklaruje pozostawienie Karty w spokoju. To, że potem i tak podpisze ustawę o jej likwidacji, nie ma tu znaczenia. Przecież nauczyciele nie wyjdą przed Belweder i nie będą z powodu takiej zdrady palić opon... mózgowych?

Co jeszcze mogliby zaproponować kandydaci nauczycielom? Nic więcej rozdać się już nie da. Być może któryś z nich stwierdzi, że dzięki niemu zostanie im przywrócona wolność wyboru podręczników szkolnych. Tylko, czy nauczycielom zależy na tej swobodzie? Czy wyszli na ulice, a raczej na al. Szucha 25 w proteście, kiedy ministra Joanna Kluzik-Rostkowska pozbawiała ich tego prawa?

Gdyby to był PRL, to kandydat lewicowy mógłby obiecać dodatkowe kartki na mięso z kością i na masło, albo bony na "malucha" dla nauczycieli szkół wiejskich. Może ktoś dorzuciłby służbowe mieszkania z możliwością ich wykupienia po preferencyjnych cenach np. po tysiąc zł za metr kwadratowy?

Już wiem, co jeszcze mogą kandydaci zaproponować nauczycielom. To, że do pracy w przedszkolu wystarczy im matura na poziomie podstawowym, a do pracy w szkołach wystarczą im studia I stopnia. Magisterium zapewni im natychmiastowy awans na nauczyciela dyplomowanego, a jak któryś uzyska stopień naukowy doktora, to będzie mógł być profesorem oświaty. W końcu i w szkolnictwie wyższym są osoby ze stopniem naukowym doktora, które są profesorami szkół prywatnych lub państwowych wyższych szkół zawodowych.

Pan Bronisław Maria Komorowski zapowie, że nauczyciele będą mogli powołać ruch Ratuj Nauczycieli.

Pani Magdalena Agnieszka Ogórek zapewni nauczycielki, że mogą być genderowe.

Pan Paweł Piotr Kukiz zagwarantuje nauczycielom decentralizację całego systemu szkolnego oraz demokrację w szkołach.

Pan Grzegorz Michał Braun obieca nauczycielom nowe media w szkołach.

Pan Janusz Korwin-Mikke wyzwoli nauczycieli z pęt resortu edukacji oraz zlikwiduje rzeczników praw ucznia.

Pan Janusz Marian Palikot pozwoli nauczycielom na palenie w czasie przerw jointów oraz zmianę płci.

Pan Andrzej Duda zapewni nauczycieli edukacji religijnej i patriotycznej, że będą mieli premię za pracę w trudnych warunkach.

Pan Adam Sebastian Jarubas nie pozwoli na pozbawienie nauczycieli szkół wiejskich dotychczasowych przywilejów, a nawet zapewni im KRUS.

Pan Marian Janusz Kowalski obieca każdemu nauczycielowi prawo do posiadania broni w ramach akcji bezpieczna szkoła.

Pan Jacek Wilk sprawi, że nauczyciele będą poważnie myśleli o Polsce a Polska o nauczycielach.

Pan Paweł Jan Tanajno zapewni nauczycielom prawo do bezpośrednich wyborów przewodniczącego rady pedagogicznej.