31 października 2014

Czy "Holy Wins" przezwycięży "Halloween"?


Jak informuje Wikipedia: "Halloween – zwyczaj związany z maskaradą i odnoszący się do święta zmarłych, obchodzony w wielu krajach w wieczór 31 października, czyli przed dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym . Odniesienia do Halloween są często widoczne w kulturze popularnej, głównie amerykańskiej. Halloween najhuczniej jest obchodzony w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej Brytanii. Mimo że dzień nie jest świętem urzędowym, cieszy się po święcie Bożego Narodzenia największą popularnością[1]. Święto Halloween w Polsce pojawiło się w latach 90. Głównym symbolem święta jest wydrążona i podświetlona od środka dynia z wyszczerbionymi zębami. Inne popularne motywy to duchy, demony, zombie, wampiry, czarownice, trupie czaszki itp."

Zbliża się jedno z najważniejszych, a zarazem najboleśniejszych Świąt, w naszym kraju, jakim jest Święto Zmarłych. Tymczasem w polskich przedszkolach i szkołach coraz silniej zadomawia się obcy kulturowo zwyczaj, który poprzedza ciszę nad ludzkimi grobami. W jakże silnym konflikcie ról znaleźli się rodzice, których dzieci uczęszczające do placówek oświatowo-wychowawczych poddawane są presji nowych zwyczajów.

Co mają czynić rodzice, kiedy dziecko zapowiada chęć uczestniczenia w maskaradzie, zabawach, zwyczajach, które opanowały także edukację? Nie puścić dziecka do szkoły? Nie pozwolić mu się przebrać w kota, psa, Harry'ego Pottera, ducha czy inną postać? Czy rzeczywiście jest ten zwyczaj traktowany w naszych przedszkolach i szkołach jako święto satanistów? Czy jest to bardziej forma niż pragnienie przeżycia śmierci, okazania swojej bezsilności wobec niej? Czy może mamy tu do czynienia z kolejną z wykreowanych przez globalne korporacje popkulturową postawą, która nakręca sprzedaż kiczowatych strojów i dodatków do nich?

Co oznacza w dzisiejszych, polskich przedszkolach i szkołach to drwienie sobie z śmierci, bawienie się jej symbolami? Jak to jest możliwe, że z jednej strony, w związku z pogańskimi źródłami Halloween spotyka się ono z krytyką przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego, episkopalnego i luterańskiego oraz innych kościołów protestanckich, a z drugiej strony prowadzący w szkołach lekcje religii katecheci nie są w stanie wpłynąć na zajęcie jednoznacznej postawy wobec tego zwyczaju?

Ks. Jarosław Cielecki pisze m.in.: Dla satanistów jest to najważniejsze święto, tzw. noc czarnych mszy, wierzą, że szatan ma wtedy szczególną moc, oddają cześć demonom i złym, potępionym duszom, palą wówczas ogniska i składają ofiary ze zwierząt, a nawet z ludzi, szczególnie z małych dzieci. Obchodzenie Halloween nastawia na zainteresowanie duchami, ukierunkowuje na szatana i duchy nieczyste. Skutki udziału w tych praktykach mogą być zaskakujące i przerażające z uwagi na to, że uczestniczą w nich najmłodsze dzieci i to właśnie w nie jest najłatwiej uderzyć. Są to drogi otwarcia się na złego ducha, który potem „krąży jak lew, aby móc pożreć”. Dziecko otwiera się na wizje świata nadprzyrodzonego, wchodzi w świat czarów, a pojęcie śmierci kojarzy z balem. Często doznaje później nocnych koszmarów i lęków. Dlatego Halloween nie powinno się traktować jako żartu i dobrej okazji do balu przebierańców, ponieważ wpływa negatywnie na dziecko i tak naprawdę uderza w jego psychikę, niszczy poczucie bezpieczeństwa, zabiera pokój i – co najgorsze – otwiera na działanie szatana.
Czy osadzanie się i utrwalanie tej obyczajowości w placówkach oświatowych nie jest porażką nie tylko edukacji religijnej, ale i historycznej? Jaką rolę spełnia nauczyciel religii w polskich szkołach? Dlaczego obciąża się sumienia rodziców i ich dzieci, jeśli - świadomi bezradnej obecności w szkole katechety - szyją czy kupują swoim pociechom stroje? Kim jest katecheta w szkole, skoro balują w niej duchy?

Episkopat Polski apeluje do katechetów, by promowali cechy katolickich świętych i "zapoznawali uczniów z pięknymi i wartościowymi inicjatywami": Plejadą Świętych, Nocą Świętych czy Korowodem Świętych. Zaledwie garstka dyrektorów szkół i katechetów chce, by dzieci upamiętniały Świętych przebierając się za nich, a nie za dynię czy ducha. Czy Halloween przegra z "Holy Wins" ("Święty zwycięża") w sytuacji, gdy Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski nie promuje nawet polskiej nazwy dla tej formy świętowania, a katecheci uciekają ze szkół na zwolnienia lekarskie? Nie dotyczy to wszystkich szkół, bowiem Dariusz Chętkowski opublikował felieton na temat tego, jak w XXI LO w Łodzi uczniowie mają przebrać się za Świętych, a nie za wydrążone dynie.

Mamy za sobą ustrój świecki, w którym narzucano polskiemu społeczeństwu - na szczęście nieskutecznie - tzw. światopogląd naukowy, komunistyczny, laicki tępiąc gdzie i jak tylko się dało religię jako rzekome "opium dla ludu". Naród upomniał się o powrót wartości chrześcijańskich, chociaż w istocie były one obecne w jego codziennym życiu, także tym podziemnym. Wartości te zostały zapisane nie tylko w Konstytucji Rzeczypospolitej, ale także w Ustawie o systemie oświaty.

Na jakiej zatem podstawie aksjonormatywnej pozwala się na szerzenie w oświacie praktyk, które z tymi wartościami nie tylko nie mają nic wspólnego, ale i je deprecjonują? Jak ktoś chce uprawiać satanizm we własnym domu, to niech to sobie czyni. Dlaczego jednak w przedszkolach i szkołach wprowadza się jako obowiązujący zwyczaj ten, który jest obcy chrześcijańskim wartościom i kulturze cywilizacji Zachodu? Czyż nie narusza się w ten sposób dobrych i ukonstytuowanych prawnie obyczajów?


W Polsce trwa coraz bardziej zacięta walka polityczna między lewicą, liberałami a konserwatystami. Wartości chrześcijańskie zostały jednak wpisane do wspólnego mianownika kultury i oświaty w naszym państwie. Czym innym jest zatem walka z patologią w każdym ze środowisk, także w kościelnym, a czym innym jednak upowszechnianie tradycji i zwyczajów, które w żadnej mierze z polską kulturą nie mają nic wspólnego. Jeśli lewica z neoliberałami chcą państwa laickiego, to niech to ogłoszą publicznie Manifestem PKWN nr II (tu świetnie nadaje się do tego poseł J. Palikot), żeby Polacy wiedzieli, jaka obowiązuje w naszym kraju "nadbudowa" i niech zmienią Konstytucję oraz Ustawę o systemie oświaty.

Jest jeszcze trzecie wyjście - droga islamskiego dżihadu, który odnawia konflikt pomiędzy światem muzułmańskim a cywilizacją zbudowaną na podwalinach chrześcijaństwa. Nie muszę polecać lektur dotyczących państwa świeckiego i ideologii socjalistycznej, bo tej mamy aż nadmiar w naszych bibliotekach, a już pojawiają się jej nowe wersje pod innym przykryciem. Mogę natomiast polecić znakomitą monografię Roberta Spencera pt. Niepoprawny politycznie przewodnik po islamie i krucjatach (tłum. Maria Jaszczurowska, Warszawa 2014). Zawsze mamy wybór życia i działania z kimś i dla czegoś lub przeciw czemuś i komuś. Pytanie jest jednak aktualne - jaki system wartości ma być podstawą dla procesu kształcenia i wychowania w świetle powyższych procesów?