24 lutego 2025

Wspomnienia wybitnego profesora endokrynologii Marka Pawlikowskiego

 


 

 

Łódzka nauka ma szczęście do wybitnych uczonych, wśród których swoje wspomnienia i refleksje właśnie opublikował wybitny profesor nauk medycznych, dr h.c. multi Marek Pawlikowski (ur.1933)Okładkę zdobi karykatura emerytowanego profesora Akademii Medycznej (obecnie Uniwersytet Medyczny) w Łodzi, którą przed laty podarował mu były rektor AM w Łodzi, też wiele uzdolniony - prof. Leszek Woźniak

Nie jest to pierwsza autobiograficzna rekonstrukcja własnej drogi naukowego awansu M. Pawlikowskiego, toteż przywołuję w dzisiejszym wpisie najnowsze studium łódzkiego uczonego. gdyż zapewne część środowiska akademickiej medycyny oraz większość jego b. pacjentów nie miała okazji poznać wielości talentów światowej sławy endokrynologa, histologa i neurologa. Mnie jednak nie zaskoczył, ani też nie zdziwił wiersz Profesora, którym otwiera pasjonująco napisaną przez siebie historię, także polskiej medycyny: 

"Autoportret 

Która z wielu twarzy 

odbitych w lustrze pamięci 

jest najbardziej moja? 

Czy ten nastolatek 

pełen niepokoju 

który niesie ze sobą 

krągłość niezerwanych jabłek 

z rajskiego ogrodu? 

Czy ten młody docent 

pełen dobrych chęci 

którymi, jak wiadomo, 

brukowane piekło? 

Czy ten stary profesor 

wielce zaskoczony 

że życie przeciekło między palcami 

i w dłoniach 

tak niewielki 

połów pozostanie?"   

Dla naukoznawstwa, filozofii i historii nauki każde wspomnienie uczonych pozwala odkryć nie tylko kulisy badań naukowych, ale i lepiej zrozumieć warunki, w jakich do nich doszło. Profesor M. Pawlikowski czyni to z wielkim taktem, kulturą osobistą, bez potrzeby eksponowania z wielości wydarzeń i osobistych doświadczeń polimotywacyjnych rozstrzygnięć, które musiały pociągać za sobą nie zawsze i nie dla wszystkich zrozumiałe działania, wybory, formy aktywności. 

Uczony dwóch ustrojów politycznych w sposób ujmujący czytelnika spoza jego profesji odsłania problemy badacza, klinicysty, którego pasją było odkrywanie zjawisk, praw ludzkiej natury skutkujące przecież poprawą czy nawet uratowaniem życia milionom osób na świecie. Nie musi być w swojej narracji skromny, jak wciąż oczekuje się w polskiej tradycji od naukowców, by nie dzielili się zanadto z innymi własnymi sukcesami, bo doświadczą zawiści ,marginalizacji czy nawet antagonistycznie podszytej jakiej postaci ekskluzji, ale też szczerze odsłania siebie w sferach niecodziennych decyzji.

Prof. M. Pawlikowski miał to wielkie szczęście, że doświadczał pasji badań naukowych w rodzinie, w której ojciec - wybitny uczony nauk medycznych, także były rektor AM w Łodzi Tadeusz Pawlikowski wprowadzał syna w świat akademickich zmagań z nierozwiązywalnymi problemami ludzkich chorób. Historycy oświaty znajdą w tych wspomnieniach także odniesienia do tajnego nauczania w okresie II wojny światowej czy do warunków kształcenia w łódzkim Gimnazjum "Kopra" (dziś I LO im. M. Kopernika w Łodzi).   

 Tak wspomina Uczony swoich łódzkich nauczycieli: 

"Uczyło nas grono świetnych, w większości jeszcze przedwojennych profesorów. We wdzięcznej pamięci zachowuję prof. Marię Jodłowską, polonistkę, której zawdzięczam nieprzemijające zauroczenie wielkimi kartami polskiej literatury, owe zakorzenienie w ojczyźnie-polszczyźnie, które nie pozwoliło mi nigdy serio myśleć o możliwości ułożenia sobie życia poza krajem. Profesor Felicji Polińskiej, nauczycielce biologii, zawdzięczam podtrzymanie moich wyniesionych z domu zainteresowań przyrodniczych, co zaowocowało później wyborem medycyny jako kierunku studiów i pracy badawczej jako szczególnej drogi kariery zawodowej. Języka francuskiego uczył nas prof. Wacław Sienicki. (...)

Co do łaciny, to uczył jej nas prof. Ildefons Hechman, postać równie malownicza, jak jego imię. Starał się robić wrażenie bardzo srogiego. Stosował szczególny system kar, jeśli przyłapał kogoś na nieznajomości jakiegoś słówka lub jego odmiany: kazał mianowicie przepisywać je 50 lub 100 razy. Nazywało się to odpowiednio „porcyjka” lub „porcja”. W każdej klasie był „sekretarz” (u nas był to późniejszy profesor Politechniki Łódzkiej Jacek Kulesza), którego zadaniem było prowadzenie rejestru wyroków" (s. 31). 

Z równą serdecznością wspomina Profesor nauczyciela matematyki - prof. Władysława Terlikowskiego, wychowawcę - nauczyciela rysunków Antoniego Wippla, a następnie nauczyciela fizyki - Zdzisława Sobczaka oraz katechetów – jezuitów: o. Tomasza Rostworowskiego i o. Wincentego Głowę

Drodzy NAUCZYCIELE, także katecheci - zastanówcie się, w jakim kontekście i opisie pojawicie się na kartach wspomnień niektórych waszych dzisiejszych uczniów! Życzę, by miały właśnie taki rys wdzięcznej pamięci.