Co
któraś partia dochodzi do władzy, to zaczyna od kreowania prawa pod własne
interesy. W dn. 30 kwietnia 2010 r. została uchwalona Ustawa o instytutach badawczych.
Nie analizuję ewolucji wprowadzanych do niej zmian, bo nie to jest przedmiotem
mojego wpisu. Aktualny Stan prawny jest na dzień: 25.11.2024 (Dz.U.2024.0.534).
Dlaczego zatem zainteresowałem się tą ustawą? Z prozaicznego powodu. Prezes
Rady Ministrów przekazał do konsultacji projekt przekształcenia resortowego
Instytutu Badań Edukacyjny, bo podlegającego Ministerstwu Edukacji Narodowej w
... IBE- Państwowy Instytut Badawczy.
Kiedy
wczytałem się w treść projektowanej ustawy, to omal nie spadłem z krzesła ze
śmiechu. Okazuje się bowiem, że zamierza się nadać status Państwowego Instytutu Badawczego, który w istocie nadal będzie resortowy. Jak czytam w tym projekcie:
"4.
Nadzór nad Instytutem sprawuje minister właściwy do spraw oświaty i
wychowania" (...).
§
5. Dysponentem środków budżetowych na realizację zadań, o których mowa w §
3, jest minister właściwy do spraw oświaty i wychowania".
Co
to za instytut państwowy, a więc niezależny od jednego z resortów, skoro ma
mieć ten sam status, jaki już posiada, a więc ma podlegać nadzorowi tego
samego ministra?
To
oczywiste. Instytut Badań Edukacyjnych utracił przeszło 6 lat temu prawo do
nadawania stopni naukowych w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie
pedagogika. Prezes Rady Ministrów zamierza zatem obejść wymagania stawiane
instytutom badawczym, które - jeśli już są - to podlegają Ministrowi Nauki i
Szkolnictwa Wyższego. Muszą zatem spełnić wymagania naukowe, a nie związane z
przedmiotem badań. Kadra musi mieć odpowiednie kwalifikacje, stopnie naukowe,
osiągnięcia i kategorię naukową dyscypliny, z której zamierza nadawać stopnie
naukowe.
Projekt
Rozporządzenia Rady Ministrów nakłada w tym przypadku na IBE-PIB zadanie:
(...) "prowadzenia badań naukowych i prac rozwojowych w zakresie
nauk społecznych i humanistycznych oraz założeń, organizacji,
metodyki i efektywności systemu kształcenia, roli rodziny i innych podmiotów
uczestniczących w procesie kształcenia i wychowania, a także rozwiązań na rzecz
uczenia się przez całe życie".
Skoro
tak szeroki w sensie dziedzin nauk ma być zakres badań naukowych, to dlaczego nadzór ma sprawować
ministra edukacji a nie np. minister nauki czy minister kultury i dziedzictwa
narodowego albo minister sportu? To oczywiste. Proszę zwrócić uwagę na
następujący zapis:
"§
3. Do zadań Instytutu, szczególnie istotnych dla planowania i realizacji
polityki państwa, których wykonywanie jest niezbędne dla rozwoju edukacji i
kultury, rozwoju gospodarczego oraz poprawy jakości życia obywateli,
należy:
1) prowadzenie
badań naukowych i prac rozwojowych w zakresie, o którym mowa w § 2 pkt 1,
oraz przystosowanie ich wyników do upowszechnienia lub wdrożenia w
praktyce" (...)”.
Sprytne. Niby mają badać kształcenie i wychowanie, ale pojawia się też kultura, gospodarka... itd. Badania nie mają być naukowe, tylko mają zabezpieczyć władzy resortu edukacji ich
przystosowanie do upowszechniania i wdrożenia w praktyce oświatowej projektów partii władzy. Przyznam
szczerze, że tak daleko nie zaszedł nawet PiS.
Gdyby
ktoś nie wiedział, o co chodzi, to oczywiście o to:
§
5. Dysponentem środków budżetowych na realizację zadań, o których mowa w §
3, jest minister właściwy do spraw oświaty i wychowania".
Po co zmieniać nazwę i status Instytutu Badań Edukacyjnych, skoro ten prowadzi badania, które przystosowuje od lat do wdrożenia ich wyników w praktyce?