Ukazała się znakomita książka Jana
Przewoźnika i Arkadiusza Więcko pt. "SZACHY
NARZĘDZIEM MYŚLENIA. GRA O PRZYSZŁOŚĆ EDUKACJI" (Rzeszów, 2022). Jeszcze o niej napiszę, ale najpierw muszę zapoznać się z jej treścią. Jednak zostało do niej zamieszczone pismo, które jest - w moim przekonaniu - błędnym ruchem jednego z autorów na
szachownicy zdarzeń.
Pan Arkadiusz Więcko skierował list do władz Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego, w
tym do wiadomości ministra nauki i edukacji oraz kilku profesorów, którzy od
wielu lat wspierają alternatywne podejścia do edukacji. Dzieli się w nim swoją
frustracją spowodowaną niemożnością przedstawienia pełnej treści swojego
referatu w czasie XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego.
Doskonale
go rozumiem. Współprzewodnicząc jednemu z zespołów problemowych miałem wysoce
dyskomfortową sytuację, gdyż każdy, kto zarejestrował temat swojego
wystąpienia, został uwzględniony w programie obrad. Jednak na przedstawienie
jego treści miał maksymalnie 10 minut. To nie jest winą Organizatorów, którzy
uczynili wszystko, co było w ich infrastrukturalnej mocy, by przeprowadzić
Zjazd z udziałem ponad 400 uczestników.
Nie
było żadnych szans na to, by osoby pragnące podzielić się wynikami swoich
badań, mieli na to wystarczającą ilość czasu. Przy tak dużej liczbie
uczestników Zjazd musiałby trwać co najmniej tydzień, od 8.00 do 20.00 z
krótkimi przerwami na posiłek. Osobiście skierowałem do uczestników mojego zespołu
prośbę, by przywieźli ze sobą 20 kopii pełnej treści wystąpienia i je rozdali
tym, którzy też zgłosili się do naszej grupy obradującej na temat polityki
oświatowej. Każdy mógł co najwyżej podzielić się streszczeniem, zachęcić do
czytania własnych rozpraw, wymiany adresów do dalszych kontaktów, porozmawiania
po obradach czy w czasie przerw na posiłki.
Zjazd
Pedagogiczny był perfekcyjnie zorganizowany w warunkach, na które mógł sobie
pozwolić tylko Wydział Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, który ma liczne
kadry naukowe, doktorantów i studentów gotowych do objęcia opieką tak liczne
grono uczestników. To nie jest tak, że Organizatorzy chcieli kogokolwiek
zlekceważyć, bo taka ocena byłaby niesprawiedliwa wobec wysiłku, jaki włożyli w
to przedsięwzięcie.
Sądzę,
że coraz trudniej jest zrozumieć sens tak wielkich zjazdów naukowych w
dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, w których najważniejsze jest
słowo, a na jego wybrzmienie czasoprzestrzennie nie ma miejsca, i to nie z winy
prowadzących obrady. Tak liczne grono pedagogów, w tym także nauczycielskie,
spotkało się po 3 latach po raz pierwszy, mając za sobą doświadczenie zdalnej
edukacji i wirtualnych konferencji.
W
moim przekonaniu tak licznie reprezentujące większość uczelni Zjazdy nie są po
to, by wymieniać się doświadczeniami metodycznymi, praktyką i pełnymi wynikami
badań naukowych czy problemami z ich realizacją. Tego typu oczekiwania może
spełnić jedynie stacjonarnie prowadzona sesja warsztatowa w małym gronie
pasjonatów zmian, innowacji, nowatorstwa pedagogicznego. Na nic zdadzą się
webinaria, e-konferencje, gdyż na odległość nie da się doświadczyć realnych
przeżyć, doznań, wrażeń, emocji, które są kluczowe w introjekcji znaczeń określonych
zdarzeń.
Pozorować,
symulować można wszystko, ale będzie to skuteczne tylko wówczas, kiedy
doświadczymy owych symulacji bezpośrednio, "tu i teraz" a nie
"tam i kiedyś". Sprawczość człowieka jest pochodną jego
intrapersonalnych i interpersonalnych doświadczeń, działań, a nie tylko
zarejestrowania wiedzy, informacji czy danych o interesujących nas zjawiskach,
wydarzeniach lub osobach. Wykonanie zatem ruchu szachowego w postaci
listu było o tyle błędem, że nie uwzględniło pełnej wiedzy o tym, w czym wzięło
się udział i dlaczego na takich warunkach, a nie innych.
Warto grać w szachy, ale także należy brać pod uwagę potencjalne ruchy przeciwnika. Mam wrażenie, że "przewrócenie figur" nie rozwiąże ważnego w edukacji i dla edukacji problemu sprawczości.