01 maja 2021

Dylematy postępowania w sprawach awansów naukowych


W dn.29 kwietnia br. odbyła się ważna konferencja Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego na temat dylematów w sprawach awansów naukowych.  Obrady otworzyli Organizatorzy w osobach: prof. dr hab. Tomasz Giaro - dziekan WPiA UW, prof. dr hab. Robert Grzeszczak, Przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN, WPiA UW oraz prof. dr hab. Jerzy Pisuliński - dziekan WPiA UJ. 

Konferencja online była znakomicie przygotowana i przeprowadzona tak od strony organizacyjnej (z dyscypliną czasową), ale - co najważniejsze - także merytorycznej, bowiem zarejestrowani w niej uczestnicy otrzymali wcześniej streszczenia wszystkich wystąpień.  Dzięki czemu referujący mogli wyjść poza przygotowane tezy, a nawet odwoływać się do kazusów.   

W trakcie trzech paneli wprowadzenia do zagadnień, które budzą wiele kontrowersji w środowisku akademickim nie tylko nauk o prawie, ale także innych dyscyplin naukowych, wygłosili:

I panel: 

prof. dr hab. Marek Szydło (Uniwersytet Wrocławski) - Pojęcie nauki i osiągnięć naukowych w postępowaniach awansowych w nauce: Uwagi z perspektywy nauk prawnych 

dr hab. prof. UW Patrycja Grzebyk (Uniwersytet Warszawski) - Racjonalność ustawodawcy a postępowania habilitacyjne. Wątpliwości co do zasad oceny „znacznego wkładu w rozwój dyscypliny” i „istotnej aktywności naukowej” 

II panel: 

prof. dr hab. Grażyna Skąpska (Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński) - Patologie recenzowania i ich źródła. 

prof. dr hab. Zbigniew Witkowski (WPiA UMK w Toruniu) - Doświadczenia prowadzenia przewodów doktorskich i habilitacyjnych 

III panel: 

dr Diana Dajnowicz-Piesiecka, dr Łukasz Kierznowski   Awanse naukowe młodych naukowców – perspektywy i wyzwania.

Właściwie konferencja skierowana była do naukowców reprezentujących nauki o prawie, co wynikało z treści większości referatów, ale problemy są wspólne dla wszystkich nauk. Udostępnienie przebiegu obrad w Internecie sprawiło, że mogli przysłuchiwać się wypowiedziom i dyskusji naukowej wszyscy zainteresowani kwestiami awansów, w tym procedur i ich zasadności.  

 Zaczęło się od górnego C, czyli określenia, czym jest nauka dla uczonych (jako promotorów, recenzentów, członków rad naukowych, gremiów przyznających środki finansowe na badania naukowe itp.) i kandydatów na uczonych w naukach o prawie.   

Przypomniała mi się znakomita rozprawa prof. Huberta Izdebskiego pt. Ile jest nauki w nauce? (Warszawa 2018), której autor trzy lata temu tak charakteryzował naukowy stan w Polsce: 

Ponad 100 tys. naukowców jest zatrudnionych w Polsce, w ponad 1600 jednostkach akademickich, którzy, jak pisze Hubert Izdebski, nie uprawiają twórczości naukowej, ale produkcję naukową, skoro MNiSW zakwalifikowało ponad 2 tys. czasopism jako naukowe. Rocznie wydaje się ponad 10 tys. książek naukowych. 

Towarzyszy temu narastanie przeciętnie niskiego poziomu twórczości naukowej (…) co nie może nie odbić się na jakości (są podstawy, by mówić o „zaśmiecaniu świata nadprodukcją naukową lub raczej pseudoprodukcją”), a ta ma  także  takie skutki uboczne w postaci różnego rodzaju nieuczciwości naukowej. (H. Izdebski, 2018, s. 11). 


Etos nauki akademickiej w humboldtowskim wymiarze przekształca się w etos nauki korporacyjnej, usługowej, przedsiębiorczej, skomercjalizowanej, odchodzącej od autotelicznych wartości badań naukowych oraz ulegającej umasowieniu, egalitaryzmowi i globalizacji szkolnictwa wyższego. Tymczasem – jak pisał Leszek Kołakowski – logika myśli jest inna niż logika interesu (za: H. Izdebski, s. 138).

Skoro nasycenie nauką w nauce jest pochodną poczucia (nie-)sprawiedliwości, to powinniśmy przywołać następującą myśl Cycerona o prawach: (…) za dowód wyjątkowej głupoty należy uznać przekonanie, że wszelkie postanowienia i uchwały rozmaitych społeczności powinny być uznane za sprawiedliwe” i „gdyby prawa te były stanowione jedynie z woli ogółu lub decyzją przywódców, można by uprawomocnić rozbój, cudzołóstwo, fałszowanie testamentów, o ile większość by to przegłosowała (tamże, s. 39).

Właściwie wystarczyłoby od tego zacząć i na tym zakończyć tę konferencję. Jednak od czasów Cycerona wiele zmieniło się w sferze pragmatyki i doktryn prawnych.  Jednak prof. M. Szydło słusznie uświadomił wszystkim, że każdy kandydat do stopnia naukowego czy do tytułu profesora staje przed kategorią przypisanych do danego statusu pojęcia, które jest niedefiniowalne, stwarzając tym samym pole do nieprecyzyjnej interpretacji. 

Żadna operacjonalizacja (wskaźnikowanie, obiektywizacja) takich pojęć, jak: nauka - działalność naukowa nie jest wystarczająca, ponieważ definicja nauki   (...) dla wielu (chyba słusznie) nie będzie w pełni zadowalająca, zwłaszcza dlatego, że nie pozwoli ona w pełni jednoznacznie przeprowadzić delimitacji pomiędzy, z jednej strony, nauką oraz z drugiej strony, innymi przejawami twórczej intelektualnej działalności ludzkiej, w tym w obszarze praktyki i zastosowań utylitarnych

Autorzy ustawy z 2018 roku wprowadzili nazwy dla poszczególnych poziomów osiągnięć naukowych za pomocą terminów, które musiały mieć charakter kwalifikowany: dla doktorów - osiągnięcie musi być oryginalne, dla doktorów habilitowanych – wyróżniające, zaś dla kandydatów do tytułu profesora - osiągnięcia naukowe muszą być wybitne.  

Definicje tych kategorii mają charakter relatywny a przecież wymagają konieczności urzędowego oceniania dokonań naukowych pod ich kątem. Byłoby zatem znakomicie, gdyby każda dyscyplina naukowa miała obowiązek rekursywnego samookreślania własnej naukowości. Tymczasem w naukach społecznych i humanistycznych dyscypliny naukowe mają po dzień dzisiejszy problem z własną tożsamością naukową, o czym świadczą dziesiątki rozpraw na temat kryzysu naukowego w psychologii, socjologii, literaturoznawstwie czy pedagogice.   

Nie bez powodu pierwsze posiedzenie tej kadencji Komitetu Nauk Prawnych PAN otworzyła debata właśnie na temat tego, jak oceniać osiągnięcia naukowe w tej dyscyplinie.  Nie wystarczy bowiem stwierdzenie przez zaprzeczenie, tzn.  wykazanie, iż czyjeś publikacje są potoczne, banalne, powierzchowne, publicystyczne. Trzeba to jeszcze udowodnić. Jak mówił prof. M. Szydło: 

Co więcej, wypracowanie w miarę precyzyjnej i operacyjnej koncepcji nauki jest bezwzględnie konieczne, chociażby ze względu na konieczność urzędowego (publicznego) oceniania pracy osób, które aspirują do awansów naukowych lub aplikują o środki publiczne na swoje badania. W tym kontekście każda dyscyplina naukowa powinna sama stworzyć przydatny i adekwatny dla niej wzorzec naukowości, a więc ma obowiązek „rekursywnego samookreślania swej naukowości i permanentnego uściślania swego autoobrazu” (za F. Grucza). 

W pedagogice mamy kilka, bardzo dobrych podręczników do metodologii badań naukowych, ale w trakcie przewodów doktorskich, postępowań habilitacyjnych okazuje się, że dochodzi do wielu kontrowersji i sporów między członkami komisji i rad naukowych na tle tego, co tak naprawdę jest brane pod uwagę, co powinno być rozstrzygającym kryterium w ocenie, by można było poprzeć kandydata do awansu naukowego?  

Wymienione przez prof. M. Szydło cechy naukowości wszystkich nauk nie zadowolą każdego nauczyciela akademickiego, bo już ta pierwsza z poniższych nieco "trąci myszką":  

(a) każda nauka (dyscyplina nauki) ma swoje obiekty poznania, których zbiór tworzy przedmiot nauki; 

(b) nauka jest działalnością intelektualną o charakterze poznawczym (zdobywanie wiedzy) i transferencyjnym (uzewnętrznianie i przekazywanie wiedzy), przy czym znamionuje się ona kreatywnością (na tle innych rodzajów prac intelektualnych jest to działalność o być może najwyższym stopniu kreatywności); 

(c) nauka jest działalnością prowadzoną zgodnie z ustaloną i zrygoryzowaną metodologią, określającą standardy dokonywania odkryć i weryfikowania rezultatów badań; 

d) nauka ma swoje cele, realizowane przez osoby parające się nią, do których to celów należą zdobywanie i transfer informacji (wiedzy) związanych z konkretnym jej przedmiotem, a także cele utylitarne, związane z następczym praktycznym wykorzystywaniem tej wiedzy poza nauką, w obrębie społeczeństwa, gospodarki, techniki (przy czym to właśnie ukierunkowanie nauki na jej przyszłe praktyczne wykorzystanie rodzi wiele sporów o dokładne rozgraniczenie działalności naukowej oraz działalności praktycznej); 

(e) wiedza będąca wytworem nauki musi spełniać szereg dalszych cech: weryfikowalność (falsyfikowalność), adekwatność (względem jej przedmiotu), istotność (niebanalność), spójność.