Dr geologii Uniwersytetu Jagiellońskiego zapomniał o składanej
przysiędze, że będzie zawsze darzyć życzliwą pamięcią Uniwersytet Jagielloński, od
którego otrzymał stopień doktora, a także, iż w miarę swych sił i możliwości,
wspierać będziecie Jego słuszne sprawy wszędzie, gdzie to możliwe.
Dr Józef Wieczorek obraził się na swój Uniwersytet rzucając nań błotem wszem i wobec, byle tylko dać upust złej pamięci czasów PRL, kiedy to uzyskał bezpłatne, socjalistyczne wykształcenie. Nikt mu nie wypomina, jakie wówczas musiał czytać dzieła (może i sowieckich uczonych), żeby zdać obowiązujące go egzaminy. Dostał wykształcenie za darmo, a nawet stopień naukowy doktora, to jest beneficjentem socjalizmu.
Uczelnia przytuliła go do siebie, skoro mógł obronić w niej dysertację doktorską. Żaden pedagog, socjolog czy psycholog nie docieka naukowej wartości powstałej w dobie socjalizmu dysertacji tego pana z geologii. Zapewne była wolna od bolszewickich źródeł, bo jednak nie była to radziecka psychologia czy socjologia marksistowsko-leninowska.
Być może nie miał wykładów z wykształconymi w ZSRR profesorami, agentami SB, TW, tylko z tymi, o których
pisze, że nie stanowili żadnych elit. Te bowiem zostały wymordowane w okresie II
wojny światowej, a ci, którzy przeżyli, wyemigrowali na Zachód.
Mimo to jednak odebrał z rąk akademickiego gremium socjalistycznej Polski Ludowej dyplom doktora nauk UJ. Po doktoracie nie prowadził już badań naukowych, skoro nie uzyskał stopnia naukowego doktora habilitowanego.
Może i chciał, ale nie zdążył, bo u schyłku PRL nastąpiła -
jego zdaniem - luka dydaktyczna po Wielkiej Czystce Akademickiej (s.9). Zapewne
nie miał go kto nauczyć dobrego warsztatu badawczego, albo zaangażował się w działalność opozycyjną, co powinno się dzisiaj doceniać.
Mimo danego JM Rektorowi UJ przyrzeczenia, że rozwijać będziecie badania naukowe nie z żądzy zysku i nie
dla próżnej chwały, ale w celu odkrywania i upowszechnienia prawdy
–największego skarbu ludzkości, postanowił bez jakichkolwiek dowodów we własnej
sprawie opublikować zbiór swoich blogowych postów (rzekomo pro publico bono za
wygórowaną cenę), by dopiec byłym i obecnym władzom Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak pisze: (...) relacje mistrz-uczeń od dawna legły w gruzach, po oczyszczeniu UJ z tych co dla studentów byli mistrzami, a dla władz uczelni i systemu stanowili zagrożenie (s.8).
Zapewne powołana na UJ Komisja Weryfikacyjna (...) pod batutą PZPR i MSW, której zadaniem było oczyszczenie uczelni z niewygodnego, negatywnie (z punktu widzenia symbiontów (SB-PZPR-władze uczelni) wpływającego na młodzież akademicką, przyczyniła się do usunięcia geologa z pasją z UJ. Współczuję. Wielu naukowców dotknęły tego typu szykany, tylko tych usuwanych w 1968 r. bloger nie żałuje.
Jak pisze:
Działalność
tej Komisji/Kapituły doprowadziła do Wielkiej Czystki Akademickiej, takiej, że
beneficjenci tej czystki nie są w stanie ani jej zidentyfikować, jak nie są
zidentyfikować w historii stanu wojennego (i okresu historii UJ po jego
wprowadzeniu). Świadczy to, że czystka ta była bardzo głęboka i bardzo
skuteczna, tak odnośnie sfery intelektualnej, jak i moralnej. Obrady tej
Kapituły musiały być zatem owocne i należy jej skład i owoce obrad - poznać i
ujawnić na stronach UJ (...) [s.13].
Geolog
ma rację. UJ powinien rozliczyć się ze swoją niechlubną przeszłością. Aż dziw
bierze, że w polityce i w rządzie jest tylu zaangażowanych historyków, a nikt
nie chce zbadać, jak to było z tą Kapitułą UJ i jej haniebnymi czynami? Przyłączam
się do apelu socjalistycznego doktora nauk. Trzeba to wyjaśnić.
Może ta Kapituła ochraniała tych, o których bloger pisze, że zapewne mieli lipne, patologiczne doktoraty? Dobrze, że jego dysertacja była na światowym poziomie. A może nawet z tego powodu postanowiono pozbyć się jego z UJ jako konkurenta dla promowanych z geologii miernot?
Nie ulega wątpliwości, że historycy powinni szybko postarać
się o grant NCN, by włączając dr "geologa z
pasją" do zespołu badawczego mogli dociec, jak to było z tą Komisją.
Dr
J. Wieczorek ubolewa po trzydziestu latach transformacji, że (nie-)jego Uniwersytet Jagielloński utracił
autonomię. Pyta nawet, czy ją odzyska, skoro - jak pisze z poczuciem prawdy objawionej
przez siebie - (...) można rzec - porusza się po torach ustawionych
przez instalatorów systemu komunistycznego i co więcej, nawet werbalni
antykomuniści walczą o to, aby te tory czasem nie zostały przestawione. Czasem
można odnieść wrażenie, że o obronę tych akademickich torów walczą bardziej
zdecydowanie, niż o niepodległość [s.27-28].
Szanując toksyczne doświadczenia tego pana, których nie kwestionuję, chociaż nie ujawnia, czego one dotyczyły, trudno jest nie uznać, że szkoda ściętych drzew.
Aneks:
Doctorandi Clarissimi!
Dissertationibus conscriptis et publice defensis atque examinibus summa cum laude superatis, quae lege constituta sunt ad explorandam doctrinam eorum, qui doctoris nomen ac honores consequi student - adiistis nos, ut vos eo honore, quem appetivistis, in hoc sollemni consessu ornaremus.
Sed prius fides est danda vos tales semper futuros, quales vos esse iubebit dignitas, quam obtinebitis, et nos vos fore speramus.
Spondebitis igitur:
primum - vos huius Universitatis, in qua summum in scientiis vel litteris gradum ascenderitis, píam perpetuo memoriam habituros eiusque negotia, opera, rationes, quoad possitis, semper adiuturos;
deinde - eum honorem, quem in vos collaturus sum, integrum, incolumemque servaturos, ut nunquam ab eo seiungatur perfecta morum vitaeque honestas;
postremo - studia vestra impigro labore culturos ac provecturos non sordidi lucri causa, nec ad vanam captandam gloriam, sed quo magis veritas propagetur et lux eius, qua salus humani generis continetur, clarius effulgeat;
haec vos ex animi vestri sententia SPONDEBITIS AC POLLICEBIMINI?