08 lipca 2020

Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN - Czy ci nie żal?



Nie zabierałbym głosu w sprawie, gdyby nie kierowane do mnie pytania z różnych stron kraju od pedagogów, którzy nie są samodzielnymi pracownikami naukowymi, albo stali się nimi niedawno, toteż nie mogą być członkami KNP PAN. Wybory do Komitetu miały miejsce w ubiegłym roku, zaś w ramach kategorii członków-specjalistów profesorowie obdzielili 10 miejsc profesorami. 

Młodzi nie zgłoszą władzom KNP swojego rozczarowania.  Podobnie, jak byli członkowie zespołów też tego nie zakomunikują. Poprosili mnie o komentarz. Czynię to wyjątkowo po raz pierwszy i ostatni, bo jest jeszcze szansa na zmianę. Potem będzie już za późno.  

Od kilkudziesięciu lat działały przy KNP PAN zespoły problemowe lub  subdyscyplinarne, niezależnie od sekcji KNP. Członkami bowiem Sekcji KNP PAN mogli być tylko i wyłącznie wybrani do tej korporacji profesorowie oraz członkowie-specjaliści. W zespołach natomiast mogli spotykać się i działać akademicy z różnych szkół wyższych - państwowych i prywatnych, akademii, uniwersytetów, a nawet politechnik. Łączyło ich albo wspólne zainteresowanie badawcze, albo reprezentowana przez nich dyscyplina nauk pedagogicznych.    

Nazwy, struktura, składy tych zespołów zmieniały się z każdą kadencją tak, jak rozwijało się środowisko naukowe. Były więc zespoły bardzo liczne, jak np. Zespół Pedagogiki Społecznej prowadzony przez wiele lat przez prof. Tadeusza Pilcha, Zespół Samokształceniowy i Samopomocy Koleżeńskiej prowadzony przez prof. Marię Dudzikową, później prof. UZ Ewę Bochno i prof. Marię Czerepaniak-WalczakZespół Edukacji Elementarnej pod kierunkiem prof. Józefa Bałachowicz, Zespół Edukacji dla Bezpieczeństwa prof. Ryszarda Bery, Zespół Pedagogiki Młodzieży prowadzony przez prof. Agnieszkę Cybal-Michalską, Zespół Pedagogiki Ogólnej prowadzony przez  prof. Teresę Hejnicką-Bezwińską, później prof. UJ Krystynę Ablewicz, a obecnie prof. Romana Lepperta, itd., itd. 

Nie było zespołu, który liczyłby mniej niż 10 członków. Tradycją, ba, chlubą KNP PAN było to, że wybrani do korporacji profesorowie tworzyli pomost dla wszystkich tych, którzy chcieli się naukowo rozwijać, doskonalić własny warsztat badawczy, wymieniać doświadczeniami, organizować wspólne konferencje, uroczystości akademickie czy nawet wydawać wspólnie prace naukowo-badawcze. 

Kto wpadł na pomysł, by to wszystko zlikwidować, by zaprzepaścić taką tradycję, kulturę pracy z kadrami akademickimi, które nie zawsze mają możliwość uczestniczenia w spotkaniach, debatach, warsztatach z udziałem członków KNP PAN? Po co jest zatem Komitet Nauk Pedagogicznych PAN? Komu ma służyć? Komu sprzyjać?  Jak zamierza wspierać rozwój nauki i akademickich uczonych, skoro wprowadza bariery dostępu, likwidując autonomię zespołów przy nim działających? 

Tego typu środowiska międzyuczelniane, intersubdyscyplinarne buduje i rozwija się latami. Przy niektórych powstawały nowe czasopisma pedagogiczne, które znalazły się po kilku latach w wykazie wysoko punktowanych periodyków naukowych. Zniszczyć je można bardzo szybko pod pozorem rzekomych zmian w ustawie czy regulacjach PAN. 

Otóż nic podobnego w PAN nie ma miejsca. Od 2019 r. nie nastąpiła żadna zmiana w prawie, która dotyczyłaby komitetów naukowych  i organizowanych przez nie wydarzeń, środowisk, zespołów współpracy itp. 

Przyjęta  przez PAN Uchwała 21/2020 w sprawie regulaminu trybu wyboru członków i organów komitetów naukowych w żadnej mierze nie eliminuje prawa komitetu do pracy jego dotychczasowych czy powoływania  nowych zespołów. W punkcie 6-8 tego Regulaminu jest mowa o ustalaniu struktury z ewentualnym podziałem na sekcje, komisje i zespoły zadaniowe. Te ostanie nie mają nic wspólnego i mieć nie mogą z zespołami problemowymi czy subdyscyplinarnymi. 

Zespoły zadaniowe powołuje się - jak sama nazwa mówi - do wykonania konkretnego zadania. Przy ich powołaniu trzeba wyraźnie określić rodzaj tego zadania i termin jego realizacji.   


Może jest jakaś tajna instrukcja deprecjonowania akademickiej pedagogiki? Wcale by mnie to nie zdziwiło, tylko czy jest się kogo obawiać? Przecież wszyscy działają tu społecznie. Ktoś komuś czyni łaskę? Czy może dotychczasowe zespoły przejdą do podziemia?