02 grudnia 2019

Uważajmy na psychopatycznych nauczycieli, także akademickich




Wybitny psycholog, pedagog i filozof - profesor Kazimierz Dąbrowski, którego dzieła znane są ze względu na uznawaną w świecie nauk społecznych jego teorię dezintegracji pozytywnej ostrzegał przed psychopatami, których aktywność w przestrzeni publicznej, w tym szczególnie w polityce, środowiskach rodzinnych i szkolnych (sic!) prowadzi do moralnej degeneracji społeczeństw. Pisze o tym zjawisku w książce pt. "Morality in Politics", którą wydał w Edmonton w 1974, zaś jej polskojęzyczna wersja ukazała się w naszym kraju w 1991 r.

Najgorszą sytuacją byłaby taka, gdyby do władz oświatowych czy do kształcenia kadr nauczycielskich, politycznych czy w systemie sprawiedliwości dostawali się psychopaci, a więc osoby nieposiadające hamulców wewnątrzpsychicznych, dwulicowe, o wysokich ambicjach władania, a działające przede wszystkim pod wpływem zewnętrznego otoczenia np. nadzoru pedagogicznego kuratorium czy ministerstwa.

Psychopaci lub bliscy im tak zwani normalni mogą mieć duże ambicje osobiste, małe albo żadne skrupuły, nie liczą się z nikim i z niczym. Są to typy bezwzględne, często okrutne. Przyczyny własnych niepowodzeń widzą zawsze na zewnątrz, stąd podejrzliwość i zemsta za własne porażki na innych. Stąd pewne cechy paranoidalne, zawarte zresztą potencjalnie w strukturze psychopatycznej (K. Dąbrowski, Moralność w polityce, Warszawa 1991, s. 30). Takim to osobom sprzyja systemowy brak demokratyzacji instytucji, brak liberalizmu, autonomicznych środowisk społecznych, które kontrolowałyby nawet najdrobniejsze przejawy degeneracji systemu szkolnego czy wewnątrzszkolnego.

Dąbrowski ostrzega zarazem, że wokół ludzi sukcesu, autorytetów tworzą się grupy zawistników, intrygantów, wrogów, zręcznych i bezwzględnych oraz pewnych siebie antagonistów. Ludzie najszlachetniejsi, najbardziej dalekowzroczni, najbardziej odpowiedzialni za losy ludzkie – są najbardziej bezsilni wobec „menedżerów ludzkości” opierających swoją działalność na nieświadomym poparciu wyborców, uzyskanym środkami masowej sugestii – zakłamaniem, groźbą, przekupstwem itp., w których systemy demokratyczne, liberalne, różnią się na korzyść własną w stosunku do systemów dyktatorskich tylko dużo mniejszym stopniem barbarzyństwa motywacji, mniej szerokimi i mniej ludobójczymi metodami działania (s. 18).

Rozwój instytucji edukacyjnych, naukowych jest w świetle dynamizmów społeczno-politycznych oraz zróżnicowanych wobec nich postaw obywateli zjawiskiem chwiejnym, gdyż w ustroju totalitarnym, jak i demokratycznym prowadzi do napięć i konfliktów w negatywnym lub pozytywnym znaczeniu. W tym pierwszym porządku nauczyciele kierują się potrzebą przetrwania, a zarazem zachowania własnej godności wobec wzrastającej liczby nauczycieli przejawiających uniżoność wobec władzy, sprawnie podporządkowujący się jej czy nawet angażujących się w degenerację wszelkiej autonomii dla uzyskania szczególnych uprawnień czy korzyści.

W ustroju demokratycznym ma miejsce odwrócenie porządku rozwojowego w oparciu o odmienne wobec powyższych wartości ideologiczne. Niestety, doświadczenia ustroju totalitarnego (…) pozostawiają za sobą spustoszenie moralne, spustoszenia „humanizmu ludzkości”. Instynkt samozachowawczy, klikowy, agresja klikowa powstaje przeciw instynktowi rozwojowemu społeczeństw i grup. W wysokiego rzędu demokracjach powstają grupy klikowe, które deprawują czy degenerują system demokratyczny. Na skutek bierności i braku czujności społecznej niekiedy także czysto demokratyczne instytucje czy związki zawodowe przekształcają się w oligarchie wewnątrz demokracji, które na sporym terenie demokracji sprawują bezwzględną władzę drogą przekupstwa, agresji, mordu, atmosfery lęku, terroru itd. (s. 67-68).

Dla Kazimierza Dąbrowskiego niezwykle niebezpiecznymi osobnikami w rozwoju jednostek i społeczeństw są właśnie psychopaci, a więc osoby cechujące się normalną lub dobrą inteligencją, która jest podporządkowana prymitywnym popędom i uczuciom. Uruchamiają one konflikty zewnętrzne ze względu na silne ambicje i umiejętności sugestywnego wpływania na innych. To niespełnione osoby, które mszczą się na osobach odsłaniających pozór efektów ich pracy czy niemoralnej aktywności. Uczucia wyższe nie istnieją lub są niedorozwinięte, a - także – nigdy nie są reprezentowane uniwersalnie, ale wycinkowo. Występuje tu zatem niedorozwój uczuć wyższych (s. 71). Pamiętają własne porażki wykluczając siebie jako ich czynnik sprawczy czy współsprawczy.

Od czasu opublikowania przez Dąbrowskiego powyższych analiz upłynęło już wiele lat. Współczesna psychologia społeczna i kliniczna znacznie szerzej i głębiej opisują powyższe stany jako zagrażające nie tylko demokracji, ale przede wszystkim zdrowiu psychicznemu jednostek i środowisk, w których żyją, pracują czy tworzą.

Cieszę się, że mój doktorant podjął się analizy pedagogicznych implikacji teorii dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego w świetle współczesnych nam zmian politycznych i społecznych. Może będziemy bardziej krytyczni wobec perfidnych manipulacji, do jakich uciekają się psychopaci, by ukryć przed opinią publiczną rozpoznane przez recenzentów własne porażki, ignorancję czy brak kompetencji.