09 maja 2018

ZWYCIĘŻAJ SAMEGO SIEBIE


Vince teipsum! Zwyciężaj samego siebie! – głosili w starożytności Rzymianie. Podobnie i w Indiach stosowano maksymę inspirującą do podejmowania zmagań z samym sobą. Sądzono bowiem, że tylko ten potrafi dobrze kierować innymi, wychowywać ich, kto posiadł sztukę panowania nad sobą. „Jeżeli jeden człowiek pokona w bitwie tysiąc ludzi, a drugi pokona sam siebie, ten, kto sam siebie pokonał, jest większym zwycięzcą”.

Przywołując dzisiaj ideę przezwyciężania siebie przypomnę, jak pracował nad sobą Andrzej Małkowski - twórca polskiego skautingu, o którym pisze Aleksander Kamiński w książkach „Narodziny dzielności” (Katowice 1958) i „Andrzej Małkowski” (Warszawa 1979). Opowiada w nich o niefortunnej eskapadzie Małkowskiego do Monte Carlo, która przyczyniła się do pogłębionej i bardzo intensywnej jego pracy nad sobą:

„Dochowały się do tego czasu dzienniki, pamiętniki i różne notatki Andrzeja. Oto na przykład, by wzmóc panowanie woli, wyznacza sobie dni milczenia. Jeden lub dwa w tygodniu. Wtedy Andrzej od obudzenia się aż do pory snu, poza najkonieczniejszymi słowami, nie mówi nic. Wszedłszy po powrocie do Lwowa w dawny nurt pracy, jest w ciągu milczącego dnia w nieustannym ruchu – nie otwierając ust. A gdy wieczorem kładzie się do snu, podchodzi z ołówkiem w ręku do niewielkiej kartki papieru wiszącej na ścianie i stawia tam plus lub minus – znaki panowania nad sobą lub słabości.

Coraz częściej też wprowadza inny rodzaj ćwiczenia – głodowanie. Jadłospis głównego dnia wygląda następująco: na śniadanie – dwie szklanki mleka z kromką chleba na obiad – to samo i nic już więcej w ciągu dnia. Dnie głodowania przeplatają się z dniami milczenia. A ponieważ żywiołowa, niespokojna i ciągle ruchliwa natura Andrzeja nie znosi jednostajności i monotonii, pomysłowość jego pracuje nad wynajdywaniem wciąż innych ćwiczeń.

Istnieją pisemne rozkazy wojskowe. Na zbiórkach drużyn skautowych czyta się je również. Małkowski zaczyna przed udaniem się na spoczynek nocny pisać na karteczkach lub dzienniku krótkie rozkazy dla samego siebie na następny dzień. Zawierają one dopiski w związku z ich wykonaniem.

„Rozkaz
Mam wstawać na dzwonek budzący o godzinie 5.30.
Umyć się do pasa w zimnej wodzie.
Modlitwa krótka w kościele.”

Kościół. Trzeba wyzyskać wszystkie środki umożliwiające pracę nad sobą, a kościół ma dwie dźwignie: modlitwę i spowiedź. Toteż niemal każdego dnia notuje Andrzej w pamiętniczku krótkie modlitewne zdanie: „Boże bądź dobry, któryś mnie tyle razy prowadził ponad przepaściami, prowadź mnie nadal”. „Boże dopomóż mi!”.
Tak jak w pracy naukowej i społecznej nie znał Andrzej umiaru ani wytchnienia, tak teraz nie ma dość pracy nad sobą.
Zaczyna więc zadawać sobie ćwiczenia tygodniowe, których wypełnienie kontroluje w specjalnym zeszycie. Oto np. jedna z tabelek:

„Być poważnym i opanowanym
27. I. – plus
28. I. – minus
29. – minus
30. I. – plus?
32. I. - ?
I/II - plus?”

Ileż pracy kosztowała ta powaga i ile żywiołowy temperament nacierpiał się nad nią i namozolił. Raz plus, raz minus. Częściej minus niż plus.
Ale jedno ćwiczenie dziennie to mało. Wprowadza więc Andrzej z biegiem czasu większą liczbę zadań do codziennego wypełniania. Zadania te dochodzą do pięciu – sześciu dziennie. Gimnastyka poranna, potem ani jednej minuty bezczynny. Aby mieć przegląd tych bojów o swój charakter, robi w pamiętnikach miesięczne wykresy zwycięstw i przegranych w pracy nad sobą.

Stroniczki z czerwonymi, niebieskimi, zielonymi i żółtymi liniami, biegnącymi w górę i w dół, przecinającymi się i plączącymi, migać będą w pamiętnikach przez lata 1912 – 13 – 14 – 15. Albowiem już nigdy nie ustanie Andrzej w pracy nad sobą. Najbardziej uporczywa jest jego walka o coraz wcześniejsze wstawanie. Przemęczony codzienną intensywną pracą i ruchem organizm jest stale spragniony snu. Z każdym jednak tygodniem przybywają nowe roboty do wykonania. Jak je wtłoczyć w zapełniony dzień? Skrócić noc! Ponieważ zaś lepiej pracuje się rano niż wieczorem, trzeba wstawać wcześniej.

Słońce w zimie ukazuje się na niebie około godziny ósmej. Pracujący inteligent wstaje zwykle o siódmej. Małkowski postanawia wstawać o piątej rano. Jest to prawie w środku zimowej nocy. Żadne święta nie powinny być wyjątkiem: W sylwestrową noc 1911 r. Pisze w pamiętniczku: „Jutro wstać o piątej rano”. A następnego noworocznego dnia, 1 stycznia 1912 r. Widzimy notatkę: „Wstałem o szóstej i pół”. Nie udało się! Zmęczony nie słyszał prawdopodobnie dźwięku budzika; Małkowski pisze na karteczce ołówkiem minus. Za to w ciągu następnych trzech dni ćwiczenie się uda. A wtedy jest tyle czasu w ciągu olbrzymiego dnia, że można zrobić przedziwnie wiele”. (A. Kamiński, Andrzej Małkowski, Warszawa: 1989, s.49-61)

Skąd Małkowski czerpał pomysły do pracy nad sobą? Zapewne z prac twórcy ruchu skautowego Roberta Baden Powella. Z zasad skautowego systemu wychowawczego wynikał bowiem obowiązek kształtowania swojego charakteru.

Zastanawiające jest, w jakiej mierze stosowane przez Andrzeja Małkowskiego sposoby opanowania samego siebie, doskonalenia siebie są aktualne wśród dzisiejszych instruktorów harcerskich? Czy jednak wolą dłużej pospać, a kiedy już wstaną, to serfują w sieci, by zaspokoić własne EGO? A może mniej palą i piją, skoro już wolno?