12 grudnia 2016

Nauczycielka gimnazjum - PRZEPRASZA! a b. prorektor UŁ protestuje


PANI DANUTA - NAUCZYCIELKA Z POWOŁANIA, A KSZTAŁCĄCA W JEDNYM Z GIMNAZJÓW W NASZYM KRAJU - PRZEPRASZA, a ja te przeprosiny publikuję, bo w pełni się z nią identyfikuję.

Pragnę gorąco przeprosić, że przez 17 lat pracy w gimnazjum wypuszczałam ze szkoły niedouczoną, źle
wychowaną, nieprzygotowaną do życia, patologiczną młodzież.

Przepraszam za to, że przez 17 lat uczyłam gimnazjalistów pić, palić, ćpać, wpajałam brak poszanowania dla wartości.

Przepraszam, że przeze mnie nasza edukacja znalazła się w ogonie Europy.

Przepraszam również za to, że przez siedemnaście lat mojego "nicnierobienia" brałam z budżetu państwa
wynagrodzenie.

Przepraszam, że przeze mnie trzeba teraz polską edukację podnosić z ruin.

Przepraszam także moje osobiste dzieci, że miałam dla nich zbyt mało czasu, gdy tworzono gimnazjum.

Przepraszam za to, że od bardzo wielu lat pracuję w zawodzie, do którego poszłam z powołania.

Przepraszam, że żyję jak pasożyt i darmozjad.

Moje przeprosiny dedykuję 230 posłom głosującym przeciw odrzuceniu projektów ustaw oświatowych,
a nieobecnych na sali sejmowej wczoraj i suwerenowi, który zdecydowanie opowiedział się za likwidacją gimnazjów.



Wypalenie zawodowe znamionuje tu także wyczerpanie się solidarnościowego projektu oraz bezsilność środowisk nauczycielskich i naukowych wobec etatystycznej ideologii władztwa opartego na sile publicznych finansów i hierarchicznej strukturze bezwzględnego podporządkowania się wszystkich podmiotów partyjnemu centrum – MEN.

Kierujący szkolnictwem ustawicznie mogą antagonizować środowisko nauczycielskie zmieniając system awansu zawodowego, utrzymując penitencjarny charakter nadzoru pedagogicznego oraz pozorując współdziałanie wszystkich podmiotów (aktorów) edukacji tak, by nie miało partycypacyjnego charakteru.

Nawet projekt liderów czy przywództwa edukacyjnego rozbija się o taflę biurokratycznie egzekwowanego autorytaryzmu, który pozwala władzom oświatowym wykorzystywać system szkolny do manipulowania społeczeństwem. Fundamentalnym powodem takiego stanu rzeczy jest etatystyczna makropolityka edukacyjna polskiego państwa, którego władze oświatowe działają na zasadzie korporacyjnej piramidy.

Wyłaniane w wyniku wyborów kolejne formacje władzy w resorcie edukacji zamiast decentralizować i decentrować ustrój szkolny, sprzyjać odpowiedzialnej i profesjonalnej pracy nauczycieli, prowadzą do kreowania rzekomo nowych modeli szkoły w gorsecie centralizmu. Co gorsza, premierzy rządów wszystkich stron politycznych oddawali ministerstwo edukacji narodowej w ręce albo ministrów, albo ich decyzyjnego aparatu władzy o zaburzonych relacjach komunikacyjnych ze społeczeństwem, załatwiających interesy dla siebie lub dla własnych środowisk partyjnych.

Pamiętam, jak Dariusz Chętkowski - nauczyciel języka polskiego z XXI Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi, bloger i autor znakomitych esejów o szkole, pisał przed laty, by nie przepraszać MEN! Był to 2006 r., kiedy po raz pierwszy sprawował władzę w resorcie edukacji minister Roman Giertych. Tak, tak, to ten, który teraz krytykuje w licznie udzielanych wywiadach Jarosławem Kaczyńskim i formacją rządzącą. Chętkowski apelował wówczas:

Być może porywam się z motyką na słońce, ale proszę wszystkie osoby pracujące z dziećmi i młodzieżą, aby otwarcie sprzeciwiały się utrwalaniu w społeczeństwie stereotypu ucznia jako skończonego łotra, a nauczyciela jako budzącego współczucie niedorajdy, któremu dzieci wkładają kosz na głowę. (…)

Trudno jest nam uczyć i wychowywać dzieci, skoro każdego dnia musimy walczyć z niezliczonymi stereotypami, jakie tworzą nie tylko zwykli zjadacze chleba, przerażeni rodzice, ale nawet władze oświatowe. Co trzeci nauczyciel zajmuje się udowadnianiem, że nie jest, nie był i nie będzie komunistą, mimo że należał, należy lub planuje należeć do ZNP.

Co drugi stara się dowieść, że pracuje w szkole nie dlatego, że do żadnej innej pracy się nie nadaje, ale ze względu na swoje umiejętności i zainteresowania. Każdy usiłuje przekonać, że szkoła to nie parasol socjalny dla nierobów i lukratywne zajęcie dla amatorów ferii, wakacji i świąt, lecz miejsce aktywności zawodowej. Trudnej, odpowiedzialnej i wymagającej wysokich kwalifikacji
. (Głupia mądrość polityków, Głos Nauczycielski 2006 nr 45, s. 3.)

Odsyłam do poniższego reportażu z Łodzi - Roberta Kowalskiego, w którym jednym z oburzonych rodziców jest b. prorektor Uniwersytetu Łódzkiego, rodzic gimnazjalisty. Wypowiada się młodzież, nauczyciele i ceniony dyrektor likwidowanej szkoły.


Historia lubi się powtarzać ...