08 czerwca 2015
CZARNA PROCESJA NAUKI
Poetka Irena Conti Di Mauro napisała w jednym ze swoich pięknych wierszy:
Buntuję się i innych do buntu namawiam
przeciw wszystkiemu co zwalnia człowieka
z samodzielnego myślenia co okrada wyobraźnię
serca duszy i całej reszty naszego osobowego „ja”.
W dniu 10 czerwca 2015 r. o godzinie 12:00 spod bram Uniwersytetu Warszawskiego wyruszy „CZARNA PROCESJA” która uda się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Celem manifestacji jest zaprotestowanie przeciwko prowadzonej w ostatnich latach polityce Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W pochodzie wezmą udział ramię w ramię studenci, doktoranci i pracownicy naukowi z niemal wszystkich polskich ośrodków uniwersyteckich (m.in. Uniwersytet Łódzki wspiera akcję KKHP).
„Czarna procesja” jest nawiązaniem do jednego z najdonioślejszych wydarzeń z historii Polski z czasów reform Oświecenia. Niegdyś szli w niej reprezentanci Stanu Trzeciego chcący zwrócić uwagę króla na zły stan miast i problemy stanu mieszczańskiego. Tym razem, 226 lat później, w procesji wezmą udział przedstawiciele polskiej nauki sprzeciwiający się postępującej degradacji publicznych instytucji szkolnictwa wyższego, tak ważnych z punku widzenia prawidłowego funkcjonowania i siły państwa. Polska nauka jest katastrofalnie niedofinansowana.
Prowadzone przez rząd - z miażdżącą konsekwencją - przesunięcia finansowania ze środków strukturalnych na granty, wbrew zapewnieniom resortu nie promują najlepszych, lecz najsilniejszych. Plan zmierzający de facto do wyniszczenia szkolnictwa wyższego we wszystkich niemal ośrodkach pozametropolitalnych wkrótce spowoduje intelektualne pustynnienie kraju. Zmuszani do zmagań z gigantyczną biurokracją, wypełniający mnożone przez ministerstwo sprawozdania, podania i wnioski, naukowcy i nauczyciele akademiccy marnotrawią czas, który powinni poświęcać swemu zawodowemu powołaniu.
Studenci, doktoranci i pracownicy naukowi nie zamierzają dłużej przyglądać się bezczynnie dogorywaniu szkolnictwa wyższego. Zjednoczeni, pójdą w „Czarnej Procesji”, ponieważ polityka ministerstwa wobec nauki przypomina cichy pogrzeb. We wspólnej sprawie przedstawiciele wszystkich uniwersytetów w przemarszu po Warszawie zaprotestują przeciwko niszczącej polityce polskiego rządu.
"Czarna procesja" towarzyszyć będzie ogólnopolskiemu protestowi, zaś jego forma i zasięg zapewne będą dużym zaskoczeniem dla rządzących i społeczeństwa. To tylko jeden z wielu ruchów oporu akademickiego prekariatu, który ma dość propagandowego nasycania przez władze informacjami, które są pięknie opakowane medialnie, ale nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością szkolnictwa wyższego.
Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej apeluje: Idźmy więc razem: stan naukowy. W Czarnej Procesji, ponieważ polityka władzy wobec nauki przypomina cichy pogrzeb. Idźmy w tym marszu razem – my, przedstawiciele wszystkich uniwersytetów – we wspólnej sprawie. Pokażmy rządzącym, że nie da się dłużej udawać, że „nic się nie stało”. Wręczmy im, tym razem w milczeniu, nasze postulaty, by podkreślić powagę kryzysu. Historia uczy, jeśli umiemy ją czytać, iż milczące marsze miewały głośne konsekwencje.
Polecam uwadze dwa cytaty:
Pisarz Stefan Chwin w jednym z wywiadów dla „Tygodnika Powszechnego” poświęconego wydanej przez niego książce „Panna Ferbelin” porusza kwestie egzystencjalne współczesnego człowieka w konfrontacji z marzeniami o lepszym, demokratycznym świecie i o gasnących w nim ludzkich marzeniach. Mnie się podobała pierwsza Solidarność, bo ona, kiedy marzyła o lepszym świecie, nie bardzo wiedziała, jaki ten świat ma być. Coś tam śniono o Wolności, Prawdzie, Sprawiedliwości, Braterstwie, byciu razem, wzajemnym spieraniu się… Naiwny Duch Utopii unosił się nad wodami. To było piękne. Dziś takie marzenie gaśnie. Ludzie uważają, że świat wokół jest właściwie nie najgorszy i raczej nigdy nie zmieni się w zasadniczy sposób. Oczywiście będą kolejne udogodnienia techniczne, ale nie nadejdzie żaden Lepszy Świat. Zawsze będzie mniej więcej tak samo. Trochę dobrze, trochę paskudnie. Niegdyś wyobrażano sobie, że dokona się jakaś wielka przemiana. Coś się zmieni do gruntu. Będzie jakiś Nowy Człowiek i Nowa Ziemia. Ale ja nie spotkałem w życiu nikogo, kto całkowicie poważnie traktowałby np. Kazanie na Górze
Przyjeżdżający do Polski na kongres poświęcony pedagogice krytycznej profesor Henri Giroux pisze w jednej ze swoich rozpraw o konieczności włączenia się pedagogiki radykalnej do walki z możliwością odradzania się różnego rodzaju autorytaryzmów. Chcąc stawić czoła temu zagrożeniu, nauczyciele, rodzice, młodzież, robotnicy i wszyscy pozostali muszą walczyć z upadkiem obywatelskości, zmierzającym wprost ku formom szowinistycznego nacjonalizmu. Oznacza to, że nie tylko nauczyciele będą musieli odnowić demokrację przyjmując pedagogiczny projekt, traktujący debatowanie, deliberację, różnicę zdań, dialog i przestrzenie publiczne jako centralne dla każdego sensownego konceptu globalnej obywatelskości. Ponadto, jeśli obywatelskość ma być globalna, to musi rozwinąć się radykalny humanizm, wynoszący kwestię społecznej i ekologicznej sprawiedliwości poza granice państw narodowych. Ludzkie cierpienia nie znają międzypaństwowych granic
Dla relaksu polecam piosenkę zespołu "Black Hart Procession" pt. "Not Just Words":
(źródła:
- fragm. wiersza: I. Conti Di Mauro, Lubię codzienność…., Warszawa: Polski Instytut Wydawniczy 2005, s. 15
- S. Chwin, Panna Ferbelin, Gdańsk: Wydawnictwo TYTUŁ 2010
- H.A. Giroux, Odzyskiwania uniwersytetu jako demokratycznej sfery publicznej, [w:] H.A. Giroux, L. Witkowski, Edukacja i sfera publiczna. Idee i do świadczenia pedagogiki radykalnej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls” 2010, s. 83)
07 czerwca 2015
Refleksje gimnazjalistki z odwiedzin szkoły średniej w Barcelonie
Wczoraj miał miejsce mecz o Puchar Ligi Mistrzów UEFA, w którym zmierzyły się ze sobą drużyny Juventus Turyn i FC Barcelona. Wygrała Barcelona, toteż nawiążę do tego miasta, bowiem w tym tygodniu z Katalonii wróciła moja córka, której klasa przebywała w Barcelonie doskonaląc język hiszpański. Nie było to łatwe, gdyż - jak się okazało - w Katalonii mówi się po katalońsku, a język hiszpański nie należy tam do ulubionych. Młodzież musiała zatem komunikować się w tym mieście po angielsku, co też było dla niej dobrym sprawdzianem nabytych kompetencji w tym zakresie.
Na krótko odwiedzili jedną z barcelońskich szkół, do której uczęszczają ich rówieśnicy. Nazwa szkoły średniej - odpowiadającej polskiemu gimnazjum - brzmi tam bardzo naukowo - Institut d'Educació Secundaria Valldemossa. Katalońska młodzież uczy się zatem w instytucie edukacyjnym. Szkoda, że nasi uczniowie nie mogli zobaczyć, jak prowadzone są zajęcia dydaktyczne. Pozwolono im jedynie zwiedzić budynek szkolny, a w czasie przerwy lekcyjnej mogli porozmawiać z gospodarzami na interesujące tematy.
Jaki obraz szkoły pozostał w pamięci mojej córki? Przede wszystkim ujął ją wyjątkowy klimat społeczny, którego przejawem jest widoczna w relacjach między uczniami oraz między nimi a ich nauczycielami bliskość, serdeczność i zaskakujące partnerstwo. Zauważalnym tego przejawem był chociażby sposób bezpośredniego zwracania się do siebie po imieniu. Uczniowie podchodzą do nauczyciela bez skrępowania, jak do przyjaciela, przytulają się, kulturalnie żartują i dzielą się z nim swoimi sukcesami czy problemami. Bliskość i bezpośredni kontakt, spontaniczność i kreatywność.
Klasy są w tym instytucie znakomicie wyposażone w media, pomoce dydaktyczne, przy czym mają one charakter laboratoriów, pracowni lub warsztatów dydaktycznych. Zajęcia z muzyki (wszyscy uczą się tam śpiewać i grać na instrumentach, ba szkoła ma własną orkiestrę i zespół muzyczny) są w specjalnej pracowni wyposażonej w instrumenty muzyczne, zaś na ścianie nasi gimnazjaliści dostrzegli plansze z rodzajami instrumentów, które były opisane w języku... polskim.
Lekcje chemii odbywają się w laboratorium, w którym każdy uczeń ma swoje stanowisko. Dzięki temu indywidualnie zaliczają każde ćwiczenie chemiczne czy eksperyment, a nie poznają jego istotę metodą frontalnego pokazu nauczyciela i podyktowanej przez niego notatki na temat zrealizowanego doświadczenia i uzyskanego wyniku.
Podobnie jest z pracowniami do edukacji artystycznej, fizycznej, matematycznej czy przyrodniczej. No i urzekł naszych gimnazjalistów ogródek szkolny, w którym uczniowie pielęgnują rośliny ozdobne oraz warzywa i owoce. Jak mówili tubylcy - dojrzałe już warzywa i owoce są wykorzystywane przez szkolnych kucharzy do uczniowskich posiłków.
O co jeszcze mogła zapytać nasza młodzież barcelończyków w czasie krótkiego z nią spotkania? Oczywiście o to, czy mogą korzystać w czasie lekcji z własnych telefonów komórkowych lub smartfonów no i jak to jest, że niektórzy mogą w czasie przerwy opuszczać budynek szkolny wychodząc poza jej teren? Na to pierwsze pytanie gospodarze odpowiedzieli zdziwieniem, gdyż dla nich jest oczywiste samo przez się, że do szkoły przychodzi się po to, by w niej się uczyć.
Nikomu nie wolno przychodzić do szkoły z telefonem komórkowym, gdyż w każdej klasie, pracowni, laboratorium znajduje się tablica interaktywna. Mogą zatem bez ograniczeń korzystać z źródeł wiedzy dostępnych w Internecie. Natomiast uczniowie do 16 roku życia mogą spędzać przerwy lekcyjne tylko i wyłącznie na terenie szkoły, który obejmuje dwa, ślicznie urządzone patia. Natomiast starsi uczniowie mogą wychodzić poza ten obszar np. do pobliskiego sklepu czy na spacer pobliskimi ulicami miasta.
Na lekcje chętnie wracają, podobnie jak do szkoły udają się z radością i zaciekawieniem. Aż nie chce się wierzyć, że wszyscy. Chyba trochę koloryzowali swoją opowieść o szkolnej codzienności.
06 czerwca 2015
Nowe wskaźniki edukacyjne
Instytut Statystyki UNESCO (UNESCO institute of Statistics – UIS) opublikował propozycje Technical Advisory Group (TAG) nowych wskaźników edukacyjnych do monitorowania zmian w systemach szkolnych na świecie w perspektywie do do roku 2030. W dn. 19-22 maja 2015, w Incheon (Republika Korei) odbyło się Światowe Forum Edukacyjne, w trakcie którego przyjęto tzw. Incheon Declaration (Education 2030: Towards inclusive and equitable quality education and lifelong learning for all), która akcentuje potrzebę rozwijania edukacji inkluzyjnej i całożyciowej.
UNESCVO proponuje w tym kontekście nowe wskaźniki edukacyjne, które poszerzą ich dotychczasowy katalog. Zostały one opublikowane na podstawie wielu dyskusji i konsultacji, jakie miały miejsce od listopada 2014 r. do stycznia 2015 r. w środowiskach komparatystów, badaczy polityki oświatowej, a którzy reprezentowali ponad 200 organizacji i ekspertów z 67 krajów świata. W wyniku konsultacji zaproponowano następujące uzupełnienia o:
1. trzy nowe wskaźniki, które dotyczą monitorowania nierówności edukacyjnych - nie tylko w zakresie osiągnięć szkolnych, ale i tej, która wynika z rozwiązań w systemie szkolnym (np. nauczanie języka, dostępność do edukacji osób z nieuprzywilejowanych (dysfunkcjonalnych) środowisk społecznych, wysokość domowych nakładów na edukację;
2. trzy nowe wskaźniki, które będą ukierunkowane na podstawę programową kształcenia (diagnoza występowania w treściach kształcenia problematyki rozwoju społeczeństwa globalnego, wychowania seksualnego i wychowania w zakresie praw człowieka);
3. dwa nowe wskaźniki dotyczą a) dostępu do infrastruktury ICT w szkołach oraz b) dostępności technologii dla uczniów z środowisk nieuprzywilejowanych (np. dla dzieci niepełnosprawnych, dzieci emigrantów, mniejszości itp.);
4. wskaźnik ukierunkowany na liczebność aktów agresji wobec uczniów i nauczycieli w szkołach oraz wskaźnik uczestniczenia uczniów w sytuacjach konfliktowych, szczególnie w grupach emigrantów.
Problem nierówności w dostępie do edukacji staje się zatem w polityce UNESCO priorytetem dla systemów szkolnych na świecie po roku 2015.
05 czerwca 2015
Gdzie studiować pedagogikę?
Od kilku lat zwracam uwagę na potrzebę wcześniejszego poznania środowiska akademickiego do studiowania kierunku pedagogika, gdyż właśnie o tej porze pierwsi maturzyści zaczynają już rejestrować się w wybranych przez siebie uczelniach. Publikowane przez resort nauki i szkolnictwa wyższego dane statystyczne nie są odzwierciedleniem procesów pozytywnego rozwoju ani też pogłębiającej się destrukcji i "gnicia" w niektórych wyższych szkołach prywatnych kształcenia na kierunku pedagogika.
Z danych bazy POLON - pedagogikę na poziomie studiów o profilu praktycznym I stopnia można studiować w 98 jednostkach w naszym kraju, a o profilu ogólnoakademickim w 252 jednostkach. Studia magisterskie o profilu ogólnoakademickim można odbyć w jednej ze 138 jednostek akademickich, zaś o profilu praktycznym - już tylko w 20 jednostkach uczelnianych.
Za darmo, w ramach studiów stacjonarnych - pedagogikę można studiować w uczelniach publicznych i państwowych wyższych szkołach zawodowych. Mam tu na uwadze uniwersytety, akademie, a nawet politechniki, które w ostatnich latach rozwijały humanistyczne wydziały uruchamiając studia na kierunkach związanych z edukacją. Te placówki są i powinny być szkołami pierwszego wyboru. Wszystkie uniwersytety kształcą na kierunku pedagogika, a zatem nie ma problemu z ich zidentyfikowaniem w miejscowości zamieszkania lub w jej pobliżu.
Jeśli ktoś nie wie, gdzie szukać uczelni publicznych lub prywatnych, to niech zajrzy do bazy POLON i po wybraniu województwa sprawdzi, czy dana szkoła wyższa jeszcze działa. Są bowiem tzw.. "wsp" w stanie likwidacji, wykreślone lub przekształcone. W bliskim mi województwie łódzkim jest zarejestrowanych w bazie MNiSW - oprócz uniwersytetu - aż 29 wyższych szkół prywatnych, z czego 5 jest w likwidacji lub już wykreślonych z rejestru, a w aż 14 można studiować pedagogikę. Mało kto zagląda do rejestru danych o interesującej go szkole, a tymczasem można w nim znaleźć informacje typu: "Wygaśnięciu z dniem 1 października 2014 r. uprawnienia do prowadzenia studiów pierwszego i drugiego stopnia na kierunku "pedagogika" na podstawie decyzji Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia ...2015 r."..
w bazie POLON jest na stronie każdej szkoły informacja o posiadanych uprawnieniach do prowadzenia studiów na danym kierunku i poziomie kształcenia oraz o wszelkich zmianach w ich statusie własnościowym czy zarządczym. Można dowiedzieć się, że powołany na określoną kadencję rektor po roku czy dwóch latach sam zrezygnował z kierowania uczelnią i odszedł z niej, skoro w adnotacji jest o jego własnej rezygnacji z tej funkcji. Z dobrych szkół się nie odchodzi. Są też w tej bazie informacje o połączeniu, zawieszeniu działalności, likwidacji oraz inne informacje o działalności uczelni albo związku uczelni. Mamy też dostęp do informacji o zawieszeniu i cofnięciu uprawnień uczelni do prowadzenia studiów na interesującym nas kierunku studiów. POLON informuje o tych jednostkach organizacyjnych szkół wyższych (publicznych i niepublicznych), które otrzymały od Polskiej Komisji Akredytacyjnej negatywną ocenę programową na prowadzonych kierunkach studiów.
Może jednak okazać się w środowisku naszego życia, że oferta wydziału jednej z takich uczelni nie jest na tyle atrakcyjna, jak tzw. wyższej szkoły prywatnej, która w ciągu kilkunastu lat przemian i doskonalenia własnego środowiska uzyskała status uczelni akademickiej. Dzisiaj ma ona prawo do nadawania co najmniej stopnia naukowego doktora w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie pedagogika. Warto na to zwrócić uwagę, bo to oznacza, że od szeregu lat systematycznie podnoszony jest w niej poziom kształcenia i są w niej realizowane projekty naukowo-badawcze, a współpraca międzynarodowa nie sprowadza się do koleżeńskiej afiliacji kogoś z Ukrainy, Słowacji czy Niemiec. Są też na mapie szkolnictwa wyższego placówki jednego lub dwóch sezonów. Ledwo powstały, a już po dwóch latach znalazły się w stanie likwidacji. Co gorsza, jedna z takich szkół w Bydgoszczy próbowała "łowić" studentów właśnie na kierunek "pedagogika".
To, że tzw. "wsp" mają swoje wydawnictwa, odnotowują w galerii odbywające się w niej konferencje o niczym nie świadczy, jeśli nie ma to trwałego, systematycznie rozwijającego się procesu. Dla mnie najlepszym wyróżnikiem prawdziwie akademickiego zaangażowania władz i właściciela są w sferze niepublicznej te szkoły wyższe, których jednostki akademickie uzyskały prawo do nadawania stopni naukowych doktora (są w pedagogice tylko dwie: PEDAGOGIUM- Wyższa Szkoła Nauk Społecznych w Warszawie i Akademia "IGNATIANUM" W Krakowie) czy doktora habilitowanego (Wydział Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu).
Pozostałe szkoły są placówkami kształcenia zawodowego, licencjackiego czy także magisterskiego. Po 25 latach transformacji ustrojowej widać, że na ponad 110 tzw. prywatnych "wsp" z prawami do kształcenia na pedagogice, tylko 3 stały się uczelniami z prawdziwego zdarzenia. To oznacza, że szanuje się w nich kadry akademickie, wspiera je w rozwoju naukowym, prowadzi się badania naukowe oraz uczestniczy w międzynarodowej współpracy badawczej. Takie szkoły oferują też często lepsze kształcenie i rozwój naukowy, niż niektóre jednostki szkolnictwa publicznego.
Kandydaci na studia pedagogiczne powinni zatem zwracać uwagę na to, kto jest w składzie kadry kształcącej w danej "wsp". Niektóre z tych szkół odsłoniły w ciągu ostatnich lat swój antyakademicki charakter, toteż ich władze akademickie, jak i kadra akademicka ulegały nieustannym zmianom. To tylko świadczy o tym, że toczy się w relacjach między właścicielem takiej szkoły a jej nauczycielami gra fałszywymi kartami. Zaglądam na stronę jednej z takich "wsp" i widzę nawet ogłoszenie, że zatrudni wykładowców i wymaganych przez ministerstwo oraz Polską komisję Akredytacyjną pracowników ze stopniem naukowym doktora. Instytucja, która zatrudnia i zwalnia, albo do której przychodzi kadra i z rozczarowaniem z niej odchodzi, nie jest wiarygodna, gdyż edukacja wymaga niepozorowanej jakości.
Co z tego, że na stronie jakiejś "wsp" znajduje się link pt. "wykładowcy", "kadra" czy "nasi wykładowcy", kiedy po kliknięciu pojawia się informacja - "w trakcie aktualizacji"... . Otóż to. Ich po prostu nie ma w liczbie, jaka jest wymagana prawem, a w przypadku szkół prywatnych zawsze w grę wchodzi ich minimalna liczba, w odróżnieniu od państwowych wyższych szkół zawodowych, czy uczelni o akademickim statusie (także niepublicznych) typu uniwersytet, politechnika, akademia, które mają zawsze nadmiar kadr akademickich. W najbliższym tygodniu odbędą się spektakularne akcje protestacyjne w uniwersytetach w obronie humanistyki polskiej, ale także podkreślające dramatycznie destrukcyjną politykę rządu wobec uniwersytetów.
Są też w szkołach prywatnych promocje, jak w hipermarkecie np. nie pobiera się opłaty rekrutacyjnej, wpisowego, oferuje I semestr "gratis" (nie wiadomo , co się za tym kryje?), obniżka czesnego za przyprowadzenie znajomego na studia, a nawet ma miejsce promocja dla osób przenoszących się z innej uczelni (to w ramach rywalizacji rynkowej). Niektórzy myślą o byłych studentkach, które przerwały kształcenie ze względów prokreacyjnych, a teraz mogą liczyć na promocję za ich wznowienie. Coraz rzadziej rozdaje się już tablety, laptopy czy jakieś gadżety. Jeszcze tak niedawno jedne z tzw. "wsp" miały prawo do prowadzenia studiów na kierunku "pedagogika", od jakiegoś czasu został on już wykreślony z rejestru uprawnień.
Poniżej lista szkół wyższych określanych też mianem "szkół ściemniania", które funkcjonują w Polsce. Przynależą do 10% najgorszych szkół w Unii Europejskiej oraz 10% najgorszych na świecie. W nawiasie pierwsza cyfra oznacza pozycję w Unii, zaś druga - na świecie.
1. Federacja Uczelni Aglomeracji Warszawskiej (3279, 23536)
2. Wyższa Szkoła Techniczna we Wrocławiu (3258, 22622)
3. Wyższa Szkoła Informatyki, Zarządzania i Administracji w Warszawie (3255, 22535)
4. Koszalińska Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych (3251, 22457)
5. Małopolska Szkoła Wyższa w Brzesku (3248, 22419)
6. Wyższa Szkoła Służb Lotniczych w Bydgoszczy (3234, 22084)
7. Wyższa Szkoła Kosmetologii i Promocji Zdrowia w Szczecinie (3231, 21960)
8. Wyższa Szkoła Biznesu i Zarządzania w Ciechanowie (3230, 21862)
9. Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy (3217, 21517)
04 czerwca 2015
W Polsce - wkrótce, a na Słowacji już po nominacjach polskich wykładowców akademickich
Kampania wyborcza prezydenta Bronisława Komorowskiego sprawiła, że przy tak dużych obciążeniach, jakie wynikały z niej dla kandydata przed drugą turą wyborów, niemożliwe były nominacje kolejnych profesorów, w tym także naszych pedagogów. Ufam, że wkrótce będę mógł zakomunikować dobre wieści i przybliżyć sylwetki znakomitych, polskich pedagogów.
Tymczasem dotarły ze Słowacji wieści o nowych obronach prac habilitacyjnych i nominacjach Polaków - zarówno w zakresie uzyskania przez nich tytułu docenta (jako administracyjnie równoważnego polskiej habilitacji, mimo - z merytorycznego punktu widzenia - jego nierównoważności), jak i uzyskania tytułu naukowego profesora. Zaczniemy od wykładowców ze stopniem naukowym doktora:
* Przewodniczący Rady Naukowej Vysokej školy zdravotníctva a sociálnej práce sv. Alžbety w Bratysławie zapowiedział, że w dn. 28 maja 2015 r., będzie miała miejsce w samo południe obrona rozprawy habilitacyjnej w zakresie pracy socjalnej (3. 1. 14 Sociálna praca) prezydenta Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie dr. Stanisława Dawidziuka. Temat jego dysertacji habilitacyjnej brzmi: Problémy supervízneho riadenia v sociálnych inštitúciách v Poľsku (Problemy superwizyjnego zarządzania w instytucjach socjalnych w Polsce). Dodatkowo kandydata na słowackiego docenta czekało wygłoszenie wykładu habilitacyjnego pt. Rodina ako základ vzdelávacieho procesu v Poľsku (Rodzina jako podstawa procesu edukacyjnego w Polsce).
Kandydat na docenta otworzył przewód w dn. 16 kwietnia 2015 r. zaś rada powołała na jednego z trzech członków komisji habilitacyjnej prof. Henryka Bednarskiego z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie. Nie przewidziano w tym przewodzie polskiego recenzenta, ale nie było to prawdopodobnie potrzebne, gdyż jednym z trzech recenzentów był zatrudniony przez kandydata w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie słowacki profesor Pavol Dancák, który obronił przed kilkunastu laty doktorat (temat: Zagadnienie wychowania w myśli Jana Pawła II) w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie na Wydziale Filozoficznym. Musiały zapewne wpłynąć pozytywne opinie, skoro już po 6 tygodniach prawdopodobnie miała nastąpić promocja habilitacyjna, co czyniłoby słowackie procedury znacznie bardziej ekspresowymi od naszych.
W dn. 12 marca 2015 r. Prezydent Republiki Słowacji wręczył nominacje profesorskie docentom z Polski:
* Wojciechowi Jerzemu Czarnemu - profesor nadzwyczajnemu z Uniwersytetu Rzeszowskiego, gdzie pracuje na Wydziale Wychowania Fizycznego w Katedrze Nauk Biomedycznych, a także zatrudnionego w Wyższej Szkole Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola w Lublinie. Tytuł profesora otrzymał z dyscypliny-kierunku kształcenia "sportowa edukologia" na podstawie postępowania mającego miejsce w Instytucie Pedagogicznym w Preszowie.
* ks. Jackowi Neumannowi - dziekanowi Wydziału Zamiejscowego Szkoły Wyższej im. B. Jańskiego w Elblągu. Tytuł profesora otrzymał z dyscypliny-kierunku kształcenia "teologia katolicka" na podstawie postępowania, które miało miejsce w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberoku.
Mimo wszystko, w Polsce przeprowadza się dużo więcej postępowań na tytuł naukowy profesora, a nominacje są znaczniej częściej wręczane przez prezydenta III RP.
03 czerwca 2015
Edukacja i polityka III RP po komunizmie
W ub. roku pisałem o obradach XIII Sympozjum Tarnogórskiego. Dzisiaj mogę potwierdzić, że ukazała się z całości interdyscyplinarnej debaty rozprawa zbiorowa pt. "III RP: od komunizmu, przez postkomunizm, do ...?" Tytuł tego zbioru jest intrygujący, tak jak nasza rzeczywistość, na którą należy spoglądać z wielu stron, by odczytywać jej kondycję.
W tym przypadku rozprawę przygotował i wydał Stanisław Kowolik, który w symboliczny, ale i merytoryczny sposób uwydatnia potrzebę retrospekcyjnego spojrzenia na główne siły sprawcze polskiej transformacji postkomunistycznej. Jak pisze we wprowadzeniu: (...) większość Polaków jest przekonanych, że w trakcie tak zwanej transformacji ustrojowej doszło do poważnych błędów, zaniechań i patologii, z których zasadnicze to:
- zbyt szybka i daleko idąca prywatyzacja polskiej gospodarki, wyprzedaż majątku narodowego za bezcen i związane z tym uwłaszczenie nomenklatury , przejmowanie państwowego majątku przez działaczy partii komunistycznej (czyli po prostu rozkradanie majątku narodowego),
- brak wystarczającej lustracji, rozliczenia współpracowników PRL-owskich służb specjalnych;
- brak dekomunizacji, rozliczenia funkcjonariuszy państwowych i partyjnych z okresu PRL;
- tolerowanie korupcji i nieuczciwości w polityce;
- dopuszczenie do nadmiernego wzrostu nierówności społecznych oraz utrwalenie niskich standardów życia publicznego.
(...) Mijające ćwierćwiecze od 1989 roku każe nam raz jeszcze spojrzeć na tamte wydarzenia, charakterystyczne postawy, podejmowane decyzje i ich źródła. W prawdzie i bez zacietrzewienia. I zadać fundamentalne pytania o naszą jednostkową i zbiorową wolność, o użytek jaki z niej czynimy, o nasze indywidualne i wspólnotowe cele, o naszą tożsamość i miejsce w niej naszego pojmowania wydarzeń 1989 roku, o rozumienie osobowego i zbiorowego dobra wspólnego, o kształt Polskiej Rzeczy Wspólnej, która byłą i ciągle jest naszym programem i marzeniem?
W swoim studium uzasadniam, jak dalece w Polsce realizowany jest model edukacji o demokracji, ale nie w demokracji i nie dla demokracji. Nie można efektywnie kształcić dla demokracji konstruując w szkołach publicznych sytuacje i zarządzając nimi w sposób, który przeciwdziała jej demokratyzacji. Szkoła opętana mechanizmami politycznej gry decydentów staje się instytucją dojmująco nieskuteczną, bez własnego oblicza, dewastującą tradycje oraz przyzwalającą na intelektualny regres.
Zagrożenia dla reform oświatowych nie tkwią jednak tylko w mechanizmach życia społeczno - politycznego, ale także - a może przede wszystkim - wewnątrz samego systemu edukacji, który nie stworzył jeszcze procedur umożliwiających eliminowanie z niego faryzeuszy innowacji. Polski system edukacyjny jest po 25 latach transformacji państwa częściowo odpaństwowiony, ale silnie zbiurokratyzowany i upartyjniony. I to jest główny powód głębokiego zapóźnienia, destrukcji i patologicznych zmian z udziałem ministrzyc i ministrów edukacji minionego ćwierćwiecza.
Zachęcam do lektury nie tylko w związku z nieoficjalnie, ale "toczącą się" kampanią wyborczą do Sejmu i Senatu po zakończonych wyborach prezydenta RP.
02 czerwca 2015
Dwaj uczestnicy XXI Sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży zapowiedzieli na jesień "czerwoną kartkę" dla obecnego rządu
W dniu wczorajszym miała miejsce XXI Sesja Sejmu Dzieci i Młodzieży. Od 1994 r., kiedy to ów pseudodemokratyczny teatr wprowadziła polska lewica - SLD i PSL, kontynuują go kolejne ekipy rządzących, gdyż Ministerstwu Edukacji Narodowej wydaje się, że w ten sposób można połechtać sfrustrowanych i zmanipulowanych uczniów wszystkich typów szkół w naszym kraju, a z drugiej strony nieco skanalizować tlący się wśród nich bunt. Daremne starania, zmarnowane pieniądze publiczne. Dokładnie tak samo przyjmował młodzież w okresie PRL tow. Edward Gierek - I Sekretarz PZPR. Młodzież szybko dorosła i pokazała ówczesnej nomenklaturze figę.
Nie dostrzegłem, by którakolwiek ze stacji telewizyjnych pokazała w swoich serwisach informacyjnych wystąpienie Wojciecha Cichego. Tymczasem młody uczeń mówił z goryczą o tym, jak nędzne okazały się rządy ostatniej kadencji PO i PSL - i to nie tylko dla polskiej młodzieży, ale także dla jej rodziców i opiekunów. Wystawił wczoraj rządzącym żółtą kartkę, by zapowiedzieć, że jesienią to właśnie młodzież da obecnym posłom i senatorom z formacji rządzącej "czerwoną kartkę".
Niech już nikogo nie dziwią wyniki najnowszych sondaży opinii publicznej, w świetle których koalicja PO i PSL jest coraz silniej identyfikowana z partią, której nomenklatura wyalienowała się ze społeczeństwa. Ministra edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska wraz z innymi czynnikami władzy przybyła do Sejmu, by powiedzieć młodym "posłom" m.in.:
– Chcemy mieć takiego partnera jak Wy. Nikt nam lepiej nie powie jakie są Wasze oczekiwania wobec życia i edukacji, jeżeli nie powiecie nam tego sami . (...) Ciekawa jestem czy obrady wyjdą Wam lepiej niż nam, bo nam to różnie wychodzi. Czasem się ze sobą zgadzamy, czasem się ze sobą bardzo kłócimy. Trzymam za Was kciuki i będę bardzo uważnie obserwowała jak sobie tutaj radzicie. To miejsce jest fascynujące, chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się nudne.
Ani ministra edukacji, ani wicemarszałek Sejmu nie mogły przewidzieć, że w ławach poselskich zasiądzie Wojciech Cichy (uczeń II klasy Technikum Elektrycznego z Powiatowego Zespołu Szkół w Bieruniu), który swoją wypowiedzią odsłoni tlący się w naszym społeczeństwie już od kilku lat bunt zawiedzionych, rozczarowanych, zdradzonych przez elity władzy Polaków. Wojciech Cichy został wybrany ze swojego regionu wraz kolegą z tej samej klasy - Marcinem Bikiem w nagrodę za autorski projekt pt. „Telewizja przyjechała”. Został on bardzo wysoko oceniony w konkursie, jaki zorganizowała Fundacja Centrum Edukacji Obywatelskiej. To właśnie ta organizacja pozarządowa - współpracująca z MEN i współfinansowana przez resort via granty m.in. powiązany z tegorocznym Sejmem konkurs o mandat posła, a zatytułowany - „Miejsca młodych – jakiej przestrzeni publicznej potrzebuje młodzież?” nagrodziła w/w uczniów.
Ich projekt składał się z dwóch części – przeprowadzenia badania w lokalnym środowisku, a następnie zaproponowania możliwych do wdrożenia zmian w swojej okolicy. Jak Wojciech Cichy wypowiedział się na łamach lokalnego medium :
Zdecydowałem się wziąć udział w projekcie, ponieważ interesuję się polityką i jestem zaangażowany w problemy społeczności lokalnej. Chcemy wspólnie pokazać, młodym ludziom, że warto mieć marzenia i dążyć do ich realizacji. Muszę dodać, że w naszej pracy wspierało nas wiele osób i instytucji, wszyscy, do których się zwracaliśmy, byli otwarci na współpracę.
Dokładnie rok temu przytoczyłem w blogu wypowiedź młodego posła na jubileuszową Sesję Sejmu Dzieci i Młodzieży - Dominika Feliksa, którego krótkie oświadczenie podczas obrad tzw. Sejmu Dzieci i Młodzieży zszokowało wyjątkową odwagą i szczerością. Szybko znalazło wielu odbiorców w YouTube, toteż następnego dnia portal odnotował ponad 47 tys. wejść na stronę.
Postanowiłem porównać te wystąpienia, ale okazało się to niemożliwe. Mamy w Polsce CENZURĘ. Film z wypowiedzią Dominika Feliksa nosił tytuł: "Dominik Feliks - Masakruje ...". Niestety, dzisiaj jest on już niedostępny (...) z powodu roszczenia dotyczącego praw autorskich zgłoszonego przez użytkownika Videosejm Piotrek. Jak poszukamy, to znajdziemy jego wersję:
Drodzy czytelnicy, jeśli chcecie zobaczyć i posłuchać wczorajszego młodzieńca - Wojciecha Cichego, co sądzi w imieniu swojego środowiska na temat polskiej władzy i tego, jaki jest rzeczywisty stosunek do niej tych, którzy po wakacjach udadzą się do urn wyborczych, zróbcie to jak najszybciej, gdyż i jego wypowiedź zostanie w podobny sposób zablokowana. Władze powiatu były z Wojtka dumne, zanim udał się do Warszawy. Mam nadzieję, że będą równie zachwycone jego odwagą. Czyż nie takie kompetencje powinna kształcić polska szkoła? Wkrótce przekonamy się, jak traktowani są uczniowie, którzy nie uwierzyli w teatr propagandowej demokracji.
Powiat bieruńsko-lędziński miał w Sejmie sześciu "posłów - uczniów", w tym Wojtka Cichego, który jest znany z zaangażowania na rzecz społeczności lokalnej. Teraz będzie musiał poradzić sobie z wystąpieniem, które wzbudziło u wielu osób podziw, ale niewątpliwie stanie się okazją do znacznie silniejszego ataku na niego tych, którzy usłyszeli słowa społecznej "prawdy o sobie", prawdy odzwierciedlonej.
Na koniec -ciekawostka: w czasie wczorajszego "Sejmu..." miało miejsce wystąpienie Dzień dziecka w Sejmie - Piotra Żyłki, z którego tytułu można wnioskować, czego dotyczyło. Brzmiało ono bowiem: "Młode pokolenie rozliczy komunistów i postkomunistów". Niestety, nie da się go odtworzyć, gdyż zostało usunięte ponoć przez samego referującego. Nie słyszałem tych wystąpień, ani innych, gdyż nie miałem czasu na śledzenie obrad, które i tak nie były w całości i bezpośrednio transmitowane przez stacje telewizyjne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)