Trudno będzie nam pogodzić się z nagłą, przedwczesną
śmiercią wybitnego Uczonego, pedagoga społecznego, socjologa wychowania
poznańskiej szkoły badań nad socjalizacją człowieka. Ponad sześć lat temu
radowaliśmy się jubileuszową okolicznością, która była okazją do spotkania z
przeszłością i teraźniejszością dokonań naukowych, ale też dydaktycznych i
oświatowych profesora Jerzego Modrzewskiego z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM
w Poznaniu. W 2016 roku byliśmy pewni, że Profesor będzie z nami przez wiele
jeszcze lat jako mistrz, mentor, recenzent, opiekun młodych kadr akademickich i
wrażliwy na wszelkie przejawy życia publicznego obserwator oraz doradca w
zakresie koniecznych zmian, korekt, napraw, by ludziom żyło się lepiej, a
szczególnie by młode pokolenie miało szansę na inkulturację w ramach
socjalizacji wtórnej, w tym edukacji szkolnej.
Byłem niezmiernie wdzięczny
Redaktorkom i pomysłodawczyniom przygotowania Księgi dla Jubilata, który
obchodził siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Obecność w tak szacownym
gronie uczonych przyjaciół i współpracowników poznańskiego pedagoga społecznego
z różnych uczelni w naszym kraju pozwoliła na wyrażenie najwyższego szacunku
dla dostojnego Jubilata, którego życie i twórczość naukowa, aktywność społeczna
oraz dydaktyczna wpisują się złotymi zgłoskami w pamięć ludzkich serc i
wywołują naturalne poczucie zobowiązania do wielopokoleniowej wzajemności w
akademickiej trosce o naukową prawdę.
Uczeni o tak wysokim etosie
akademickim stanowią dla kolejnych pokoleń punkt odniesienia nie tylko do
humanistycznego zakorzenienia się w nauce, ale i do urzeczywistniania
osobistych dążeń, zamiarów, aspiracji i działań na rzecz pedagogiki jako nauki
oraz praktyki społecznej. Jeśli można powiedzieć o naukowcu, że jest darem
(dla) pedagogiki, uniwersytetu i społeczeństwa, to z pewnością dotyczyło to
Jerzego Modrzewskiego, z którym spotkania w salach dydaktycznych,
konferencyjnych czy na kartach jego dzieł stanowiły ważną dla formowania się
ludzkich charakterów możliwość przebudzenia się z trwania w schematach
poznawczych, jednostronności czy nazbyt pospiesznie uznawanych poglądów na
temat wychowania i teorii socjalizacji.
Doskonale pamiętam dylematy, jakimi
dzielił się Profesor J. Modrzewski z naszym środowiskiem, kiedy miał za zadanie
napisania recenzji wniosku o awans naukowy, który został mu przekazany przez
uczelniany czy ogólnokrajowy organ akademicki. Wiedzieliśmy, że każda Jego
opinia jest pochodną głębokiego namysłu nad dostrzeżeniem wszelkich racji (ZA i
PRZECIW), by odpowiednio je ważąc mógł podjąć optymalną decyzję. Był zatem nie
tylko znakomitym uczonym w przedmiocie własnych badań naukowych, ale także
wzorem refleksyjnego i odpowiedzialnego naukoznawcy.
Jedną z recenzji poprzedził
niezwykle ważną analizą dylematów, z jakimi musi poradzić sobie każdy
recenzent:
Osoby kandydujące do uzyskania
stopnia naukowego doktora habilitowanego ujawniają w zasadzie trojakiego
rodzaju biografie:
1)po ukończeniu studiów „terminują”
u mistrza, z którym się identyfikują, dzieląc czas na: pozyskiwanie i
rozwijanie swoich kompetencji intelektualnych pozostając w stałej konfrontacji
z naukowym środowiskiem akademickim, oraz na ich permanentne doskonalenie i
weryfikację w procesie edukacji młodzieży akademickiej;
2)po ukończeniu studiów podejmują stosowną
do uzyskanych kwalifikacji praktykę zawodową nie zaniedbując doskonalenia
swoich kompetencji intelektualnych – pozostając w rozmaitych mniej lub bardziej
trwałych kontaktach z sytuacyjnie pojawiającymi się w ich biografii
intelektualnymi mentorami – co może skutkować zrodzeniem się nadziei i
aspiracji na podjęcie przez nich roli usamodzielniającego się nauczyciela
akademickiego;
3)po ukończeniu studiów angażują się
w rozmaite formy aktywności zawodowej, politycznej, administracyjnej czy
organizatorskiej w tych obszarach kultury i praktyki społecznej, w których
pojawiają się możliwości awansu naukowego i z nich korzystają po rzeczywistym
bądź pozorowanym spełnieniu formalnych i merytorycznych wymogów owego awansu.
Profesor zawsze konfrontował jakość
dorobku naukowego ze standardami nauk społecznych, ale także z wymaganiami formalno-prawnymi, jakie określał resort nauki i szkolnictwa
wyższego. Nie zawsze były one i nadal nie są ze sobą zgodne, toteż recenzenci
muszą sami radzić sobie z szeregiem problemów, które są pochodną wielu
aporii. Profesor dzielił się swoimi wątpliwościami i opinią, które w pewnym stopniu stanowią dla całego środowiska akademickiego ważne przesłanie, dlatego je przywołam w tym miejscu:
Z oceną dorobku naukowego kandydatów
aspirujących do stopnia naukowego a terminujących u swoich
uznanych w środowiskach akademickich mistrzów nie ma w zasadzie problemu. Ich
dorobek naukowy jest permanentnie oceniany, konfrontowany i doskonalony
sytuując się w przedmiocie uprawianej przez mistrza i kandydata dyscyplinie
naukowej. Uwzględnia on jej dotychczasowe osiągnięcia, stan teoretycznego i
empirycznego zaawansowania, standardy metodologiczne i potrzeby praktyki,
zwłaszcza jeśli dyscyplina wyrosła z doświadczenia praktycznego i orientuje się
głównie ku rozwiązywaniu tego rodzaju problemów.
Z oceną dorobku naukowego kandydatów
wpierw zyskujących doświadczenia praktyczne i podejmujących wysiłki w kierunku
racjonalizacji i eksplikacji owej praktyki a także bądź przede
wszystkim jej optymalizacji tak czy inaczej uzasadnionej jest już pewien
istotny kłopot. Dotyczy on jakości
publikowanych przez takie osoby tekstów, którym czasami przydaje się
identyfikację – naukowych. Są one nierzadko publikowane w czasopismach i
drukach zwartych etykietowanych jako naukowe i często są tak kwalifikowane
formalnie – mimo iż nie spełniają ich standardów teoretycznych i
metodologicznych.
Z tego rodzaju problemem mamy
zwłaszcza do czynienia wówczas, gdy ich treści pozostają w luźnym a nawet
opacznym związku ze stanem teorii i jej empirycznej weryfikacji w dyscyplinie,
z którą autor się identyfikuje. Wśród
ich niedostatków znajdujemy najczęściej takie, które wynikają z niezbyt
systematycznej, spontanicznie kształtowanej i stąd ułomnej merytorycznie
erudycji a przede wszystkim z praktyką dość dowolnego stosowania wymogów
metodologicznych podjętych i referowanych w nich efektów własnych przedsięwzięć
badawczych. Odrębną kwestią jest w takim przypadku ocena walorów praktycznych
owych tekstów, które mogą i spełniają wymóg formy upowszechniania wiedzy np. z
zakresu tych dyscyplin naukowych, które
interesują się konstrukcją prakseologii danej dziedziny praktyki
społecznej (np. oświatowej).
O kryteriach oceny dorobku naukowego trzeciej kategorii kandydatów do stopnia naukowego doktora habilitowanego w zasadzie się nie dyskutuje – pozostają one zbyt często w sferze działań tajemnych kręgów wzajemnie się wspierających, posiadających władzę zawłaszczania obszaru praktyki awansowania naukowego bez konieczności czy potrzeby jej uzasadniania. Zdarza się – wcale nierzadko, że są one – takie osoby - niezwykle skuteczne w wynajdywaniu i stosowaniu taktyk i strategii obchodzenia merytorycznych (a nie formalnych) wymogów awansowania w hierarchii stopni i tytułu naukowego.
Odszedł wybitny kontynuator tradycji
socjologizmu pedagogicznego, który nasycał polską pedagogikę własną myślą,
wzmacniając teoretyczne podstawy i status wiedzy naukowej. Stworzył bowiem
swoimi oryginalnymi studiami autonomiczny, a zarazem interdyscyplinarny system
wiedzy o modelowaniu szeroko pojętego wychowania niezależnie od zmieniającego
się wokół nas codziennego świata życia. Tego typu badania podstawowe najlepiej
służą rozwojowi pedagogiki (nie tylko pedagogiki społecznej) oraz
konceptualizacji w polu jej zainteresowań poznawczych badań empirycznych
dociekających środowiskowych uwarunkowań socjalizacji i inkulturacji
jednostek.
Rozprawy prof. Jerzego
Modrzejewskiego będą zatem nadal wzmacniać potrzebę prowadzenia dalszych badań naukowych, by dzięki stosowanym paradygmatom optymalizować szanse życiowe
dzieci i młodzieży. Konieczne jest bowiem uwzględnienie w diagnozach warunków
rodzinnych, środowiskowych, ustrojowych i cywilizacyjnych. Wielkopolski Pedagog
uzasadniał w swoich publikacjach funkcjonowanie człowieka w rzeczywistości
instytucjonalnej i środowiskowej w zróżnicowanych rolach społecznych
(przedmiotowo i/lub podmiotowo) jako poddawanego m.in. napięciom poznawczym,
ekonomicznym, kulturowym czy politycznym i współtworzącego zarazem formy jego
bycia człowiekiem. Dostrzegał relacje międzyludzkie, które w różnym stopniu i zakresie sprzyjają partycypacji osoby w życiu społecznym.
Jestem pewien, że ostatnie lata
życia i twórczości naukowej Profesora były wypełnione osobistą satysfakcją z
własnych dokonań oraz sukcesów wypromowanych kadr naukowych, owocowały
poczuciem zasłużonego szczęścia oraz czyniły je wartościowym w przeżywaniu
zachodzących zmian i doświadczaniu spełnienia własnych planów i marzeń.
Pozostanie z nami w pamięci, w naszych sercach, ale przede wszystkim w naszych
bibliotekach, zbiorach ważnych, ponadczasowych dzieł, które są inspiracją do
dalszych badań naukowych kolejnych generacji.
Łączę się w bólu z rodziną, współpracownikami,
uczniami/studentami i wszystkimi tymi, którzy równie wysoko cenili Osobę
zmarłego humanisty, nauczyciela nauczycieli i społecznika.