Upłynęło przeszło pół wieku od Zjazdu Pisarzy
Czechosłowackich, w czasie którego inauguracyjny referat wygłosił Milan
Kundera. Na język polski przetłumaczył go Marek Bieńczyk a poprzedził słowem
wstępnym politolog Jacques Rupnik. Dzięki temu polski czytelnik może
dowiedzieć się, dlaczego tak ważne było i jest nadal reagowanie
intelektualistów na wandali w czasach cenzury politycznej, którą władze wykorzystywały do
manipulowania własnym narodem. Przypomina to atmosferę obrad Kongresu Kultury w
Polsce, który obradował tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego.
Tak
jak wówczas mieliśmy w naszych krajach do czynienia z wandalami, tak i dzisiaj
trzeba bronić niezależności mediów, w tym kultury narodowej i wolności ducha.
Jak pisze Rupnik: "Oswobodzenie kultury spod jarzma władzy nabiera w
sposób oczywisty wymiaru politycznego" (s.14).
Tak
rządzący jak i obywatele otwartego społeczeństwa nie mają łatwego zadania w
sytuacji, gdy cyberprzestrzeń otworzyła dostęp do prawd i kłamstw, sztuki i
kiczu, nauki i pseudonauki, wiedzy i głupoty, honoru i hańby, zysków i strat,
infantylizmu i cynizmu, globalizmu i prowincjonalizmu, itp., itd.
Kundera
zwracał uwagę na to, jak ważne są wartości kultury narodu, który powinien je
wytwarzać nie ze względu na własny interes, ale dla dobra całej ludzkości.
Przypomniał przy tym słowa czeskiego poety, pisarza i dziennikarza Jana
Nerudy: "Musimy wznieść nasz naród na światowy poziom w myśleniu
i kształceniu, aby zapewnić mu nie tylko prestiż, lecz także przetrwanie"
(s.21).
Ponoć
nastąpił w kraju przełom polityczny po ośmiu latach (nie-)zjednoczonej formacji
prawicowej, której niektórzy "liderzy" polityczni w ostatniej
kadencji dali popis cynizmu, obłudy, czerpania indywidualnych korzyści i
zawłaszczania państwa, a czynili to pod parasolem rzekomego patriotyzmu, wiary,
troski o naród i kraj. Nowa formacja władzy zapewne upubliczni skalę tych
zjawisk, ale sama nie rozliczyła się z tych samych grzechów (chociaż być może w
innej skali i zakresie) po przegranych wyborach parlamentarnych w 2015
roku.
Kiedy
słyszę byłą ministrę edukacji lat 2011-2013 Krystynę Szumilas, która twierdzi,
że "wracamy do normalności", to dziękuję za taką normalność. Nie
przypominam sobie, by w imieniu miliona rodziców dopuściła w Sejmie do rozpatrzenia
wniosku obywatelskiego o referendum w związku z pseudoreformą sześciolatków w
szkołach.
Także
wówczas zawód nauczycielski był jednym z najgorzej opłacanych w Europie, a
godność nauczycielskiej profesji naruszyła wprowadzając kompromitujący
elementarz do nauczania początkowo jako obowiązujący w edukacji na tym
poziomie. Nie cieszy mnie powrót
do normalności, którą było blokowanie demokracji w szkołach publicznych i
polityce oświatowej, kompromitujące działania nadzoru pedagogicznego itd. Przypominam
sukcesy resortu edukacji tylko z 2012 roku.
Lista
fatalnych posunięć politycznych radykalnie obniża poziom wiarygodności
"nowej" władzy w Sejmie. Ta będzie pod takim samym wpływem ZNP, jak
AWS był manipulowany przez "Solidarność", a że będzie jeszcze musiała
ulec lobbingowi oświaty niepublicznej, to zapowiadana normalność będzie równie
nienormalna jak minione wandalizmy, chociaż w innym formacie
aksjonormatywnym.
Szkolnictwo
publiczne jest w głębokiej zapaści, tylko trzeba chcieć to dostrzec, a nie
zamulać społeczeństwo kolejną propagandową sieczką w stylu: "(...) aby
odpolitycznić tworzenie podstawy (programowej-dop.BŚ), nie musimy czekać do
powołania niezależnej Komisji Edukacji Narodowej. Już dziś możemy tworzyć
niezależne zespoły, które w przyszłości wejdą w skład KEN" (K. Piotrowiak,
Wracamy do normalności, "Głos Nauczycielski", nr 49-50, s. 5).
Kończę myślą Kundery, która wydaje się niezwykle aktualna, skoro ignoruje się ciągłość
historyczną, a tę, w przypadku oświatowego wandalizmu, powinniśmy wreszcie
odrzucić. Nie wyjdziemy z kryzysu, jeśli kolejna formacja rządząca będzie
wyjałowiona z pamięci także własnych błędów:
"Zdawało
mi się, że widzę w tym rozległą i palącą alegorię dzisiejszego wandalizmu. Kim
jest wandal? Nie, nie jest nim bynajmniej wieśniak analfabeta, który w
przypływie złości podkłada ogień pod dom bogatego właściciela włości. Wszyscy wandale,
których spotykam, są piśmienni, zadowoleni z siebie, cieszą się całkiem dobrą
pozycją społeczną i raczej nie czują resentymentów wobec kogokolwiek.
Wandal
to dumna z siebie ograniczoność umysłu; wystarcza sobie samemu i w każdej
chwili gotów jest dochodzić swoich praw. Ten dumnie ograniczony umysł wierzy
bowiem, że możność dostosowania świata do jego obrazu należy do niezbywalnych
praw, a zważywszy, że świat składa się przede wszystkim z tego, co umysł ów
przekracza, dostosowuje on świat do własnego obrazu w taki sposób, że świat
niszczy" (Kundera, 2023, s. 29).
Zajrzałem do Magazynu na Święta DGP. Jest w nim na 144 stronach o wszystkim, tylko nie o edukacji, a więc o nośniku kultury glokalnej. Noworoczne wydanie "Politytki" interesuje się jedynie tym, co zaprowadziło Barbarę Nowacką na fotel ministra edukacji. Populistyczne zapowiedzi rzekomych zmian w szkolnictwie w innych mediach nie pozostawiają złudzeń. To jest dopiero początek, który oby nie był końcem.
Wandalizm w szkolnictwie i polityce oświatowej trwa nadal:
(źródło: Dealerzy Wiedzy)