27 lipca 2015

Kto znajdzie moje kesze?



Ponad rok temu polecałem świetną zabawę krajoznawczo-zwiadowczą, która na świecie nosi nazwę - geocaching. Uczestniczą w niej rodziny, indywidualiści, członkowie różnych grup społecznych, organizacji, ale i doraźne zespoły ludzkie.

Ktoś wpadł na banalny pomysł, by połączyć fascynację młodych ludzi terenoznawstwem z umiejętnością wykorzystania nawigacji do poszukiwania interesujących miejsc. Wystarczy zarejestrować się na ogólnoświatowej stronie www.geocaching.org (są tu dostępne informacje w różnych językach, także w polskim), by móc nie tylko poszukiwać wspólnie z córką nowych „keszy” tam, gdzie będziemy przebywać.


Łączymy się ze stroną geocaching via Internet, by sprawdzić, gdzie znajdują się w miejscu naszego czasowego lub stałego pobytu skrytki i ruszamy w drogę. Nie jest do tego potrzebna żadna organizacja, struktura hierarchicznej nadrzędności czy podległości, gdyż zbieraczem keszy może być każdy tak długo, jak tylko chce i nie musi mieć do tego niczyjego pozwolenia.

Są już jej różne odmiany, ale w Internecie każdy zainteresowany znajdzie jej genezę oraz zasady udziału w niej. Każdy może stać się założycielem, twórcą keszy (tak nazywa się skrytka) i/lub ich odkrywcą. Sam zacząłem od poszukiwania keszy w regionie łódzkim, które zostały ukryte w różnych miejscach, w niezwykle zmyślny sposób. Później postanowiłem z córką założyć własne skrytki. Oto kilka odnalezionych przeze mnie skrytek:

W okolicach Łodzi są ukryte już dwa moje kesze, które można spróbować znaleźć. W każdym są czekające na znalazcę gadżety, z których może sobie jakiś zabrać na pamiątkę, ale też powinien pozostawić kolejnym odkrywcom własny. W tej ogólnoświatowej grze terenowej czekają przeróżne „skarby”, które zostały ukryte przez geokreciarzy (geocachersów) w różnych miejscach miast, wsi i okolic.



Geokesze są niemalże wszędzie - w lasach, na polach, wzdłuż dróg czy pod mostami itp. Na całym świecie zarejestrowano ich już ponad 2,5 miliona aktywnych skrytek oraz ponad 6 milionów geocacherów. Jestem jednym z tych sześciu milionów. W Polsce jest ponad 23 tys. keszy. Najwięcej keszy jest ukrytych na terenie Niemiec, ale też w Japonii. Polska dołącza do krajów, w których z każdym rokiem przybywa kilkadziesiąt nowych keszy.


(fot. Tak może wyglądać geokesz)



Przed rozpoczęciem wyprawy warto wybrać sobie skrzynkę lub skrzynki, których będziemy szukać, a możemy tego dokonać w serwisie internetowym. Jeśli uda się wam zaleźć skrzynkę i weźmiecie z niej GeoKreta, GeoLutina, Travel Buga czy Geocoina, to należy to zarejestrować w odpowiednim serwisie internetowym. Po odnalezieniu skrytki (kesza), otwieramy ją i odnotowujemy w logobook swój kod rejestracyjny oraz godzinę odkrycia. Następnie zamykamy pojemnik i chowamy w tym samym miejscu, w którym go znaleźliśmy.







(fot. Wpis do notatnika - logobook jest dowodem jego odkrycia)

Zainteresowanych tą wirtualno-realną przygodą odsyłam na stronę międzynarodową oraz krajową . Znajdą tam wiele ciekawych informacji, w tym jakie obowiązują w tej grze zasady, jak się zarejestrować, jak szukać skarbów i co zrobić po ich odnalezieniu, a także o tym, jak samemu założyć geoskrytkę dla kolejnych kretów.

Życzę udanej przygody, odkrycia nie tylko geokeszy ale i interesujących miejsc ich usytuowania. Niektóre są bardzo trudne.