05 czerwca 2014

Uczniowie zdemaskowali fikcję polskiego Sejmu Dzieci i Młodzieży






W ubiegłym roku pisałem w blogu o szopce politycznej w wykonaniu PO i PSL pod nazwą "Sejm Dzieci i Młodzieży", jaka odbywa się dorocznie w Dniu Dziecka. Prowadzący w tym roku obrady wicemarszałek Wenderlich mógł tylko uśmiechnąć się pod nosem, jak wysłuchał wypowiedzi kilku uczniów na temat fikcji politycznej demokracji. Najsilniej wpisał się w pamięć "jednodniowy poseł" - Dominik Feliks, którego krótkie oświadczenie podczas obrad tzw. Sejmu Dzieci i Młodzieży zszokowało wyjątkową odwagą i szczerością. Szybko znalazło wielu odbiorców YouTube, bo w dniu wczorajszym liczyło ponad 47 tys. wejść na stronę.

Warto zobaczyć tego chłopca i posłuchać także salwy braw, jakie otrzymał od pozostałych uczestników p0olitycznego "kiczu polskiej demokracji". Swoje wystąpienie rozpoczął od jakże trafnej konstatacji: „Pragnę Wam powiedzieć, że cały ten projekt – Sejm Dzieci i Młodzieży, jak i ta uchwała, nad którą dziś debatujemy - to zwykła szopka zorganizowana przez rządzących” Brawa należą się jego rodzicom, nauczycielom i jemu samemu. Nie bał się wystąpić publicznie, by przekazać swoim rówieśnikom, swojemu pokoleniu, by nie napawało się udziałem w iwencie politycznym - jak to się dzisiaj określa.

A Feliks kontynuował:

Próbuje się nam wmówić, że możemy mieć jakiś wpływ na nasz kraj. A tak naprawdę nic nie możemy zmienić. W ciągu 25 lat tu do Sejmu zostało złożonych kilkadziesiąt wniosków obywatelskich. Każdy z osobna poparło minimum pół miliona Polaków. Prawie wszystkie te inicjatywy zostały odrzucone jedną ręką przez siedzących tu na co dzień posłów. Naszą jedyną możliwością wyboru jest wybranie sobie raz na pięć lat pana, który będzie nam coś ograniczał, będzie nam coś nakazywał, który będzie nam mówił, jak mamy żyć.

Często słyszę, że 25 lat demokracji, to 25 lat wolności. Otóż nie. Chciałbym wam powiedzieć, że demokracja nie równa się wolność. Obecnie mamy demokrację, a nie mamy prawdziwej wolności. Państwo narzuca nam przymus ubezpieczania się, państwo narzuca nam program edukacyjny, państwo, a właściwie Unia Europejska już niedługo zakaże nam tradycyjnego wędzenia. Państwo wtrąca się w większość aspektów naszego życia. Kilka tygodni temu Wojciech Cejrowski powiedział, że w Arizonie jako cudzoziemiec ma więcej swobód obywatelskich niż w Unii Europejskiej, jako obywatel. Czy to, że państwo będzie nam odbierać w przyszłości ponad połowę naszych zarobków, to wolność? Uważam, że nie.


I zakończył swoje wystąpienie apelem:

Powiedzmy dosyć państwu opiekuńczemu, skończmy z tą spuścizną komunizmu! Dziękuję bardzo.

Drugim z krytycznie oceniających sytuację w Polsce był Krzysztof Kotela-Cios. Rzeczywiście - zadał cios polskiemu rządowi przeciwstawiając się w swojej wypowiedzi dążeniom rządu do wprowadzenia kraju do strefy Euro i serwilistycznej polityce wobec Rosji oraz Niemiec.

Kolejnym młodzieńcem był Kamil Moneta, który przedstawił siebie jako wolnościowca, konserwatystę i patriotę protestującego przeciwko obecnej polityce rządu. Żądał polityki niezależnej od Unii Europejskiej i Rosji. Zapytał: Czy chcemy Polski sterowanej przez wataszków z Brukseli? i dodał: Darmowe podręczniki to socjalistyczne rozdawnictwo i zaprzeczenie wszelkich zasad kapitalizmu i konkurencyjności. (...) Jak to socjalizm. To my będziemy płacić za bezrobotnych. .

Ja też dziękuję tym młodzieńcom.