O rzekomym zwiększeniu wynagrodzeń naukowcom i pracownikom administracyjnym w szkolnictwie wyższym



Nauczyciele akademiccy, dla których uczelnia jest podstawowym albo głównym miejscem pracy, otrzymali zwiększenie wynagrodzenia zasadniczego o 325 zł brutto. Pracownicy niebędący nauczycielami akademickimi otrzymali zwiększenie wynagrodzenia zasadniczego o 275 zł brutto.

Zastanawiam się nad tym, jak długo jeszcze sprawujący władzę w państwie będą tak traktować polskie środowisko naukowe? Czy minister edukacji i nauki może być zadowolony z siebie i swojej pracy administracyjnej? Jak długo jeszcze będzie kontynuowana polityka niszczenia podstaw finansowych w uniwersytetach, politechnikach, akademiach i szkołach wyższych? Jak związki zawodowe mieniące się "Solidarnością" ośmielają się poprzestawać na takim poziomie płac, który skutkuje poważną redukcją motywacji, rezygnacją z pracy naukowej, niepodejmowaniem studiów doktorskich przez najzdolniejszą młodzież akademicką?

Proszę tylko nie mamić dłużej społeczeństwa wskaźnikami liczbowymi o rzekomo wyższych nakładach na naukę i szkolnictwo wyższe w okresie rządów PiS i tzw. "przystawek" politycznych w porównaniu z poprzednimi rządami, bo są one na takim samym poziomie od ponad 30 lat. Wskaźnikiem tego stanu rzeczy jest głęboka destrukcja ewaluacji nauki, obniżenie wymagań na stopnie i tytuły naukowe oraz powszechne rozdawnictwo uprawnień do nadawania tych stopni. 

Proszę też nie pisać o tym, że są środki w Narodowym Centrum Nauki czy Narodowym Centrum Badań i Rozwoju albo w ministerialnych programach badawczych (jak w PRL) na badania w naukach humanistycznych i społecznych, gdyż konstrukcje ubiegania się o i tak nędzne środki (niski budżet) są w paradygmacie gry o sumie zerowej. Przy niskich nakładach jeszcze mniej osób może uzyskać te środki, a nie ma to wiele wspólnego z liczbą i jakością projektów osób ubiegających się o granty. 

W wyniku międzynarodowej i antyunijnej polityki uczelnie Zachodniej Europy nie są zainteresowane włączaniem polskich badaczy do swoich czy naszych projektów. Gdyby nie prywatne relacje wielu badaczy, to i nawet te nieliczne nie byłyby niektórym dostępne.   

Z tego kryzysu dłuuuugo jeszcze nie wyjdziemy po takich rządach i tak kompromitującej polityce w sferze nauki. 



O wypaleniu akademickim mówila na XXXIV Forum Pedagogicznym we Wrocławiu prof. Magdalena Piorunek z UAM.   




 

Komentarze

  1. Znakomity post. Rodzi się takie pytanie, jak te niby podwyżki w szkolnictwie wyższym czy nauce mają się do realnej, galopującej inflacji w Polsce? Oficjalnie na dziś dzień wynosi ona 17,9%, ale wiemy, iż jest zdecydowanie wyższa z tendencją rosnącą. Boli mnie brak szacunku krajowych politykierów względem polskiego środowiska akademickiego, które nolens volens należy do najbardziej racjonalnej i światłej części społeczeństwa polskiego. Na ile mi wiadomo np. płace badaczek i badaczy 4,1 tys. osób zatrudnionych w 69 instytutach naukowych PAN-u nie podlegały procesowi waloryzacji od kilku lat, co niestety kompromituje przede wszystkim polskie państwo i obecną klasę politykierów u władzy, którzy jak mniemam nie mają żadnej wizji rozwoju Polski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Profesorze, średnio to może i tyle brutto ale np.u mnie to 260zł brutto koleżanki mlodzi adunkci badawczo-dydaktyczni i mniej a pracownicy 140zł brutto. Jak długo będziemy mówić, że taki mamy klimat...? Z szacunkiem pozostaję Maria

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam