Zgłoszono do mnie problem, który wynika
z ustawowych zapisów. Są one tak ogólnikowe, szerokie, że budzą wątpliwości,
jak dalece można nadać im "lokalną", kazusową wykładnię, by była zgodna z prawem i klarowna
dla zainteresowanych nią osób. Mam tu na uwadze Ustawę "Prawo o
szkolnictwie wyższym i nauce" z dn. dnia 30 sierpnia 2018 r. (Poz. 1668
Dz.U.), w której kwestia promotorów i recenzentów brzmi właśnie tak:
Art. 190. 1. Opieka
naukowa nad przygotowaniem rozprawy doktorskiej jest sprawowana przez promotora
lub promotorów albo przez promotora i promotora pomocniczego.
2. W postępowaniu w
sprawie nadania stopnia doktora wyznacza się 3 recenzentów spośród osób
niebędących pracownikami podmiotu doktoryzującego oraz uczelni, instytutu PAN,
instytutu badawczego albo instytutu międzynarodowego, których pracownikiem jest
osoba ubiegająca się o stopień doktora.
3. Recenzenci
sporządzają recenzje rozprawy doktorskiej w terminie 2 miesięcy od dnia jej
doręczenia.
4. Promotorem i
recenzentem może być osoba posiadająca stopień doktora
habilitowanego lub tytuł profesora, a promotorem pomocniczym – osoba
posiadająca stopień doktora.
5. Promotorem i
recenzentem może być osoba niespełniająca warunków określonych
w ust. 4, która jest pracownikiem zagranicznej uczelni lub instytucji naukowej,
jeżeli organ, o którym mowa w art. 178 ust. 1, uzna, że osoba ta posiada
znaczące osiągnięcia w zakresie zagadnień naukowych, których dotyczy rozprawa
doktorska.
6. Promotorem
nie może zostać osoba, która w okresie ostatnich 5 lat:
1) była promotorem 4
doktorantów, którzy zostali skreśleni z listy doktorantów z powodu negatywnego
wyniku oceny śródokresowej, lub
2) sprawowała opiekę nad
przygotowaniem rozprawy przez co najmniej 2 osoby ubiegające się o stopień
doktora, które nie uzyskały pozytywnych recenzji, o których mowa w art. 191
ust. 1.
W czym jest problem? Pojawia się pytanie:
Czy w świetle ustawy można doktorantowi/-ce szkoły doktorskiej wyznaczyć dwóch (a może i
więcej…) promotorów, którzy reprezentują tę samą dyscyplinę naukową?
Nie chodzi o promotora pomocniczego, tylko
o tzw. kopromotora. Z zapisu w ustawie i regulaminach szkół
doktorskich nie wynika, czy promotorami mogą być osoby reprezentujące tę samą
dyscyplinę w przypadku, kiedy praca nie ma charakteru interdyscyplinarnego?
Zajrzałem do Komentarza do w/w ustawy,
który przygotował zespół prof. Jerzego Woźnickiego, a autorem wykładni art.190
jest Marcin Dokowicz. Pisze on:
Opieka ta może być sprawowana
samodzielnie przez jednego promotora lub kooperatywnie przez kilku promotorów,
przy czym w tym drugim przypadku należy uznać, że wszyscy promotorzy są równorzędni.
(...) Można przypuszczać, że w szczególności nowe rozwiązanie, jakim jest
opieka sprawowana przez kilku promotorów, na równych prawach, ma dotyczyć przypadku
rozprawy interdyscyplinarnej, gdy wskazanie dyscypliny wiodącej może nastręczać
pewnych trudności. (Warszawa, 2019, s.499).
Pamiętam dyskusję w mojej jednostce, w
czasie której jedna z profesorek stwierdziła, że komentarz do ustawy nie jest
prawem, a zatem nie musimy kierować się czyjąś wykładnią, interpretacją.
Chyba ma rację, bowiem powstaje pytanie, dlaczego jakimś szczególnym
przypadkiem ma być interdyscyplinarność rozprawy doktorskiej, a nie na przykład
intradyscyplinarność?
Przecież kiedy powołujemy recenzentów do
rozprawy doktorskiej, która jest z pogranicza historii oświaty i pedagogiki
porównawczej, to bierzemy pod uwagę recenzentów, którzy nie są tylko
historykami czy tylko komparatystami, ale dla rzetelności i wiarygodności oceny
treści pracy rekomendujemy przedstawicieli dwóch subdyscyplin pedagogiki. Czy
byłoby naruszeniem intencji ustawodawcy, której nie znamy, a być może ów
ustawodawca nie miał świadomość wewnętrznego zróżnicowania, zatomizowania
subdyscyplin naukowych, gdybyśmy powołali dwóch promotorów z dwóch różnych
subdyscyplin danej dyscypliny naukowej? Logika wskazuje, że ów dobór byłby
poprawny.