Przysłuchiwałem się wczoraj dyskusji pani dr hab. Heleny Marzec profesor Piotrkowskiej Filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, jaką prowadziła ze swoimi studentkami pedagogiki na temat zmieniającej się funkcji rodziny w wychowaniu dzieci. W trakcie wymiany poglądów przytaczała wyniki badań jakościowych (opublikowane przez nią wcześniej w rozprawie pt. Dobrobyt materialny szansą czy zagrożeniem wychowania w rodzinie, Piotrków Trybunalski: Naukowe Wydawnictwo Piotrkowskie 2006) na temat dzieciństwa dzieci z rodzin o wysokim statusie materialnym. Wspomniane badania przeprowadziła artystka plastyk dr A. Kiełkiewicz - adiunkt z tej uczelni, która zadała dzieciom prace na temat czasu wolnego, jaki spędzają w swoich rodzinach. Pokazane studentkom rysunki rzeczywiście głęboko poruszyły młode kobiety, przygtowujące się nie tylko do zawodu pedagoga, ale w jakiejś mierze także do swojej przyszłej roli macierzyńskiej i rodzicielskiej. Oto wybrane trzy ilustracje w wykonaniu uczniów ze szkoły podstawowej oraz ich dziecięce wyjaśnienie:
Praca dziecka „Mój dom” – (s. 139)
W moim domu jest wszystko co tylko się da za duże pieniądze kupić. W moim pokoju też. Jestem jedynakiem, więc moi rodzice o mnie dbają, no bo o kogo niby mają się troszczyć, jak nawet psa ani kota tu nie ma. Mam w pokoju kolorowy telewizor, magnetofon, dużo muzyki na płytach i mnóstwo książek we własnej bibliotece. Dla mnie jednak to więzienie! Siedzę nieraz i zazdroszczę biednym dzieciom. Mnie nie wolno wyjść, bo się ubrudzę albo i zarażę. Żadnych kolegów, bo to wszystko, hołota obok – mówi tata. Nie wytrzymam tego! Mam o to wielki żal do rodziców, ale proszę im tego nie mówić. Będą wymówki! Oni przecież wiedzą najlepiej co mi jest do szczęścia potrzebne – tak mówią.
Praca dziecka „Mój dom” nr 2 – (s. 140)
Pani może myśli, ża zapomniałam oczy i usta, że to niedokończone? Wcale nie! To się będzie nazywało „ślepy portret”, bo my z mamą to już nie chcemy patrzeć na to, co z nami będzie przez tatusia. I co z tego, że on nam daje dużo pieniędzy, że jedziemy na wczasy do Włoch i do Hiszpanii, co z tego?!!! Tak w rzeczywistości jest, że my go nie obchodzimy, bo nas bije jak się zdenerwuje. Ale nikt o tym nie wie, tylko jedna pani sąsiadka, bo mamusia do niej uciekła kiedyś i ona się litowała nad losem naszym – matki i córki.
Praca dziecka – Mój tata” (s. 142)
Mama mówi, że jak tata upije się, to wygląda jakby diabeł w niego wstąpił i tak to jest właśnie, że muszę się za niego wstydzić przed blokiem. Ale jemu nikt w oczy nie powie, bo ma ważność ze względu na to, że jest dyrektorem i pan Heniek i pan Bronek mu podlegają, a są z tego samego bloku, tylko mają po jednym mieszkaniu, a my po dwa, razem 6 pokojów i dwie łazienki, bo to ma być potem dla mnie, jak się ożenię….
Przywołałem powyższy wycinek badań, gdyż w dn. 18 - 19 maja br. trwać będą Łódzkie Dni Rodziny. Jak piszą Organizatorzy:
Współczesna rodzina przeżywa kryzys, jest wartością niedocenianą i marginalizowaną. Tymczasem to od rodziny zależy przyszłość każdego z nas. Prawdziwa władza jest w rękach rodziców wychowujących przyszłych polityków, przedsiębiorców, pracodawców i pracowników. Przypomnieniu roli rodziny służą, odbywające się już od 19 lat, Łódzkie Dni Rodziny. W bieżącym roku trwają od 12 do 27 maja. Tegorocznym hasłem przewodnim jest „Geniusz Matki”, co nawiązuje do 25. rocznicy wizyty Jana Pawła II w Łodzi, który podkreślił w naszym mieście wyjątkową rolę macierzyństwa.
Głównymi organizatorami Łódzkich Dni Rodziny są Centrum Służby Rodzinie w Łodzi oraz Fundacja Służby Rodzinie „Nadzieja”. Łódzkie Dni Rodziny współfinansowane są przez Miasto Łódź. Program obejmuje: konferencje, warsztaty, spotkania integracyjne, Jubileusz Małżeństw oraz festyn dla rodzin. Więcej informacji: http://www.csr.org.pl/ldr/XIX/
Może warto sięgnąć głębiej w czasie konferencyjnych debat do sytuacji dzieci, których socjalizacja wcale nie musi być lepsza tylko dlatego, że ich rodzice są zamożnymi ludźmi. Pieniądze - jak się okazuje - szczęścia nie dają. Wielu ich pozbawiają.