Czy ktoś z Państwa słyszał o zasługach Rady Dzieci i Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej przy Ministrze Edukacji Narodowej dla edukacji, a szczególnie dla troski o to, by wdrażana deforma nie była tak toksyczna dla tych, których ponoć reprezentują? Nazwa tego gremium jest nadęta jak balon, który unosi się dzięki temu, że jest wypełniony gazem lub powietrzem. Każdego roku ministra wymienia skład Rady, która w poprzednim roku szkolnym rzekomo nad czymś radziła. Nikt nie wie, co uradziła.
Proszę znaleźć na stronie MEN jakikolwiek protokół z posiedzenia Rady Dzieci i Młodzieży poprzednich kadencji. Może są gdzież wyniki ich mozolnej pracy, której wartość byłaby jakkolwiek znacząca dla rzekomej reformy szkolnej w naszym kraju, a przede wszystkim dla dzieci i młodzieży, dla ich rówieśników. Z galerii fotografii widać, że się dobrze razem bawili, trochę podróżowali, występowali na różnych konferencjach czy kongresach.
Aż dziw bierze, że młodzież, która już powinna myśleć i być bardziej krytyczna wobec tego, co ma miejsce w świecie, kraju i ich własnej placówce, uczestniczy w pozornych dla polskiej edukacji posiedzeniach RDiMRP. Chyba tylko po to, by mieć adnotację na świadectwie o tym członkostwie, wyróżniającą ocenę zachowania oraz by przy zimnych napojach i/lub herbatce spożyć susz konferencyjny (paluszki, ciasteczka).
Jak podaje Biuro Propagandy MEN:
Posiedzenia Rady są zwoływane przez Ministra Edukacji Narodowej. Mogą w nich uczestniczyć także osoby zaproszone przez Ministra, które nie wchodzą w skład Rady.
Do zadań Rady należy wyrażanie opinii, w tym przedstawianie propozycji w kwestiach dotyczących dzieci i młodzieży w zakresie spraw objętych działem administracji rządowej oświata i wychowanie, w szczególności przedstawianie opinii na temat planowanych zmian, w tym propozycji rozwiązań. Rada przyjmuje stanowiska i opinie w drodze konsensusu na posiedzeniach i w trybie korespondencyjnego uzgodnienia stanowisk.
Minęły już dwa lata radzenia, a jakoś żadnego stanowiska czy opinii wypracowanych w drodze konsensusu, nie znalazłem. Zapewne będą w 2019 r., kiedy zacznie się płacz i zgrzytanie zębów w wyniku niedostania się co najmniej 50 proc. młodzieży do szkół ponadpodstawowych ich pierwszego czy nawet drugiego wyboru. No tak, ale przedstawiciele są już w szkołach swoich marzeń, więc nie muszą się o nic martwić.
Jedni nauczą się w MEN fasadowej aktywności, inni zobaczą, że jest to znakomita trampolina do polityki. Czyż nie taki jest cel działania tej Rady? Została powołana przez administrację państwową, by ta miała wpływ na lokalną politykę w jednostkach samorządu terytorialnego. Rząd, a już na pewno minister edukacji narodowej nie potrzebuje młodzieżowych rad do analizy, zmian w polityce oświatowej, tylko do monitorowania aktywność młodych, by ci stanowili przedłużone ramię władzy w terenie.
Nic dziwnego, że Rada poprzedniej kadencji podjęła przed wakacjami debatę na temat przyszłej Konstytucji RP, bo przecież nie tej, która istnieje. Wiązało się to z wsparciem dla prezydenckiej inicjatywy referendum konstytucyjnego. Referendum nie ma, bo partia władzy wystawiła Prezydenta do wiatru. Młodzież - też. Cała para poszła w przysłowiowy gwizdek.
Lajków na fejsie mają tyle, co kot napłakał, a to znaczy, że nie są przedstawicielami polskiej młodzieży, tylko samych siebie. Nikt ich nie popiera, nie lokuje w nich swoich oczekiwań, marzeń, nadziei czy problemów. Komu są potrzebni? Sobie samym i MEN. To wystarczy.
Nic dziwnego, że imiennik byłej wiceprzewodniczącej RDiM RP tak pisze na forum: "Myślę, że od tej kadencji wiele osób się od RDiM odwróci... Upolityczniono kolejny organ... Wstyd!" Jego kolega dodaje: Nie kandydowałem do tej organizacji bo czułem że tak to się skończy. Dziś nawet młodzież selekcjonuje się na lepszy i gorszy sort.
Są jednak też dobre strony istnienia każdej rady, także prowadzonej na pasku władzy. Niektórzy działacze poprzednich kadencji już chwalą się, że nadszedł ich czas, by kandydować do rady gminy. Opanowali techniki wpływu politycznego. Są wśród nich zarówno zwolennicy obecnej władzy, jak i wobec niej krytycznie zdystansowani. Na internetowym forum nie eksponują swoich partyjnych sympatii, a jeśli już któryś z nich kandyduje do JST, to z tzw. komitetu obywatelskiego, lokalnego. Tym samym udział w Radzie stał się dla niektórych dobrą szkołą uobywatelnienia, zaangażowania społecznego na rzecz własnej, malej ojczyzny.
Przeprowadzili Konferencję Młodzieżowych Rad w Sejmie RP, Konferencję Młodych Liderów, zorganizowali akcję Dzień dla Niepodległej, zachęcali szkoły do składania wniosków o dofinansowanie projektów związanych z obchodami 100-lecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości itp. Uczestniczyli, byli jakoś aktywni, namaszczeni. Minister edukacji nie chwali się, z jakich to rad dzieci i młodzieży skorzystała, czyli - jak będzie źle w edukacji - to nie ich wina.
Jest też niepowodzenie, bowiem nie udało się RDiM RP przy MEN opracować Założeń do Strategii Państwa dla Młodzieży. Może i dobrze, bo tak, jak szefowa resortu edukacji, oderwaliby się od realiów tego kraju i swoich małych ojczyzn.
Pytanie tylko, czy jest to bardziej fasadowe, pozorne i nadęte niż "samorządy" szkolne czy klasowe, nie mające żadnej mocy decyzyjnej, a opiniotwórczą wyłącznie w marginalnych sprawach. Już w tak istotnej sprawie, jak wybór koloru farby do pomalowania korytarza w szkole opinia "samorządu" została zignorowana i pomalowany został tak, jak wolał dyrektor.
OdpowiedzUsuńW zasadzie wszystko to, co Pan o tej radzie napisał, pasuje i do nich. Też tych kilkoro działaczy radzi, obraduje i bije pianę godzinami i też trudno znaleźć protokoły ich posiedzeń z poprzedniej kadencji...
Fasadowość w całym szkolnictwie była od dawna, jest i zapewne będzie jeszcze długo.
Ryba psuje się od głowy...
OdpowiedzUsuńNiestety dużo informacji podanych przez Pana to stek bzdur. Proszę zapoznać się między innymi z raportem o stanie młodzieżowych rad w Polsce, bazą wszystkich młodzieżowych rad, projektem ustawy o Radzie Młodzieży RP, a także z kompleksowym raportem w ramach VI cyklu Dialogu Usystematyzowanego organizowanego przez Komisję Europejską. Kosztowało to młodzież wiele pracy i zaangażowania. Pomimo obowiązków szkolnych dali radę wypracować ww. dokumenty. Ponadto są inicjatorami wielu konferencji i wydarzeń, ktore aktywizują i angażują polską młodzież.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wskazuje Pan na niekompetencje tego organu pokazując własną, polegającą na nierzetelnym zapoznaniu się z dorobkiem Rady.
Łączę wyrazy szacunku i liczę na większą merytorykę
Raport o stanie młodzieżowych rad jest materiałem, który nie ma żadnej wartości poza informacją dla administracji. Stek banałów typowych dla biurokracji oparty na funkcjach założonych. Nawet nie zamieściliście go na stronie MEN. Tyle warte są te dokumenty, co zużyty na nie papier i tusz do drukarek. Nikomu nie są potrzebne. Ciekawe, że RDiM nie przyjrzała się złodziejstwu w PCK. O udziale w konferencjach pisałem. Gdzie jest treść ich wybitnych wystąpień???
OdpowiedzUsuń1) Wyniki pracy RDiM są ogólnodostępne, chociażby na profilu na FB
OdpowiedzUsuń2) Protokoły z posiedzeń nie są utajnione. Myślę, że jeśli jest Pan jakoś szczególnie tym zainteresowany (chociaż nic sensacyjnego nigdy w nich nie było) to zwykły wniosek o dostęp do informacji publicznej powinien rozwiązać sprawę (wszystko zgodnie z przepisami ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112.1198))
3) Kłamstwem jest, że nie wypracowaliśmy żadnej opinii drogą konsensusu – napisaliśmy wspólne opinie do aktów prawnych takich jak – prawo oświatowe, przepisy wprowadzające prawo oświatowe, podstawy programowe do szkół podstawowych, podstawy programowe do liceów, techników i szkół branżowych, interweniowaliśmy w sprawie obniżenia górnego wieku posłów Sejmu Dzieci i Młodzieży. Proszę poszukać lepiej następnym razem.
4) Skąd wziął Pan liczbę 50%? Nie za bardzo znajduję jakiekolwiek dane, potwierdzające Pana tezę.
5) RDiM nigdy nie przedstawiała się jako reprezentacja polskiej młodzieży. Nie uzurpowaliśmy sobie nigdy takiego mandatu, gdyż go po prostu nie mieliśmy. Zostaliśmy wybrani jako „doradcy” ministra przez ministra. Jako głos doradczy, a nie przedstawiciele młodzieży. Ciało reprezentujące polską młodzież na szczeblu centralnym nie istnieje (być może ustawa o Radzie Młodzieży RP zmieni ten stan rzeczy). Istnieje Polska Rada Organizacji Młodzieżowych, ale jest to organizacja parasolowa, nie do końca demokratyczna zresztą.
6) Pisze Pan o jakiejś byłej wiceprzewodniczącej RDiM, problem jest taki, że ktoś taki nie istniał nigdy. Wiceprzewodniczącymi w obu kadencjach byli tylko chłopacy - Tomasz Racławski, Szymon Adamiak i Michał Borkowski.
7) Ostatni paragraf jest również kłamstwem. Po pierwsze projekt pisania założeń do Strategii Państwa dla Młodzieży był projektem realizowanym w ramach programu Erasmus+ przez Stowarzyszenie na rzecz powołania Rady Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej, a nie RDiM. MEN objęło projekt honorowym patronatem, członkowie RDiM drugiej kadencji(i to tylko paru) byli w to zaangażowani, tak jak ponad siedemdziesiąt innych osób z różnych podmiotów. Nie wiem skąd pomysł, że nie udało nam się opracować tych założeń, projekt jest rozpisany do grudnia i kończy się właśnie w grudniu. Teraz jest na etapie korekt i składania druku, ma zostać przedstawiony publicznie już niedługo.
Pozdrawiam
Proszę czytać ze zrozumieniem.
Usuń1) Fb nie jest portalem MEN.2) Dziękuję za potwierdzenie, że protokoły są nieznaczace treściowo. 3)nie pisałem, że żadnej, tylko takiej, która dotyczyłaby reform edukacyjnych, a ściśle -deformy. Ma pan problem ze zrozumieniem tekstu. To sięz zdarza, szczególnie uwikłanym w politykę. 4) Proszę sobie policzyć, to będzie pan wiedział, skąd jest 50 proc.Z matematyką też u pana nie najlepiej.
5-7) to stan braku na stronie urzędu danych. Ot, fasadowe ciało wsobne