WOBEC PYTAŃ O TERAŹNIEJSZOŚĆ I ZMIANĘ


Wczoraj rozpoczęła się Na Wydziale Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu trzydniowa Ogólnopolska Konferencja Naukowa: "Kultura – Demokracja – Edukacja". Zgromadziła naukowców z całego kraju nie tylko ze względu na interdyscyplinarną problematykę o charakterze filozoficznym, politologicznym, kulturoznawczym, psychologicznym, socjologicznym i pedagogicznym, ale także z uwagi na jubileusz tej Uczelni, która obchodzi swoje 20-lecie. Program konferencji został objęty patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.

Merytoryczne przesłanki do debaty zostały przygotowane kilka miesięcy temu, toteż nic dziwnego, że spotkała się ona z tak dużym zainteresowaniem, że Organizatorzy musieli przygotować równolegle pracujące sekcje tematyczne. Jak zapisano w założeniach:

Teraźniejszość – nasza współczesność – jest czasem końca wytwarzania podmiotu, końca prostego, opartego na reprodukcji kultury powielania norm i wartości przeszłych pokoleń. Obserwujemy dzisiaj dynamiczny rozwój ideologii osobistej wolności czy nawet dowolności. Dominującą narracją współczesności staje się więc pozór wolności wyboru, stanowienia o sobie i posiadania kontroli nad rzeczywistością. Uwiedzeni ideą wolności współcześni indywidualiści mają jednak nowe, nieznane dotąd problemy.

Są to problemy związane z samoświadomością, rozumieniem i opisem otaczającego ich świata. Już nie wielkie zbiorowości, już nie tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie oraz wpisane w nie nakazy i zakazy, które były dotąd oczywistymi regułami jednostkowych zachowań, stają się podstawą określającą ludzką egzystencję. Dzisiaj (pozornie?) każdy może wymyślić się dowolnie, wielokrotnie i na nowo.


Ciągłość i problematyczność tego procesu wymyślania albo konstruowania siebie wynika z tego, że pewne, pełniące dotychczas rolę drogowskazów reguły, normy i wartości straciły swoją niepodważalną pozycję kulturowych aksjomatów oraz tego, że niczego nie można dzisiaj przewidzieć – tak w obszarze własnego, jak i społecznego życia. Podstawową kategorią, określającą ludzkie życie dzisiaj jest zmiana, która dzieje się w wielu płaszczyznach życia społecznego, w tym przede wszystkim w sferach:

1. kulturowej, związanej z nowymi wartościami czy ideologiami, w tym dotyczącymi tożsamości;

2. społecznej, związanej z pojawieniem się nowych ruchów społecznych, alternatywnych wobec tradycyjnych reguł społecznego życia;

3. ekonomicznej, związanej z przemianami gospodarczymi, nowymi sektorami gospodarki oraz nierównościami;

4. technologiczno-informacyjnej, związanej z przemianami środków komunikacji masowej.

Pragniemy zachęcić Państwa do poszukiwania odpowiedzi na wyłaniające się w związku z tymi zmianami pytania: Jak zmiany te przejawiają się w codziennym życiu każdego z nas? Jak ujawniają się w naszych praktykach społecznych? Jak wobec tych zmian zachowuje się jednostka oraz wspólnota? Jak sobie z nimi radzi, czy i jak je przezwycięża? Jakie nowe, nieznane dotąd problemy społeczne one generują? Czy i w jaki sposób odpowiedzią na nie może być edukacja? Czego dzisiaj potrzebuje jednostka oraz wspólnota? Jakie instytucje, jakie ideologie, a także jakie wizje społecznego świata mogą potrzeby te zaspokoić? Oto pytania, wokół których warto podjąć dyskusję przekraczającą ramy jednej dyscypliny naukowej.

Kategorie demokracji, kultury i edukacji mogą tworzyć ramę dla formułowania takich pytań oraz poszukiwania odpowiedzi na nie. Nie postrzegamy ich przy tym jako odrębnych sfer rzeczywistości, ale jako wzajemnie splecione wymiary indywidualnych i zbiorowych doświadczeń kierujące uwagę na różne sposoby rozumienia ludzkiej sprawczości oraz czynników, które ją ograniczają lub określają jej potencjał. Pytania o teraźniejszość i zmianę – obecne zarówno w debatach publicznych, jak i w prywatnych rozmowach – wymuszają dyskusję nad statusem tych kluczowych kategorii zaproponowanych jako główne punkty odniesienia.


Debata wokół tych problemów wpisuje się w tradycję dyskusji naukowych toczonych w środowisku Dolnośląskiej Szkoły Wyższej od dwudziestu już lat. Niniejszym zapraszamy przedstawicieli różnorodnych dziedzin wiedzy (pedagogiki, filozofii, socjologii, antropologii kulturowej, psychologii, politologii, ekonomii, nauk o komunikacji itp.) do wspólnej rozmowy wokół zaproponowanych zagadnień.


W godzinach przedpołudniowych miała miejsce debata na kanwie publikacji w znakomitym kwartalniku naukowym DSW - "Teraźniejszość-Człowiek-Edukacja" , zaś popołudniową sesję plenarną otwierał swoim wystąpieniem prof. dr hab. Zbigniew Kwieciński z UMK w Toruniu mówiąc na temat: Niespełnienie i bezradność. Edukacja wobec zapaści społeczeństwa wychowującego. Prof. DSW dr hab. Mirosława Nowak-Dziemianowicz poszukiwała w socjologicznych teoriach tożsamości jednostki odpowiedzi na pytanie: Kiedy zmiana może być dobra?


Prof. dr hab. Marek Konopczyński z Uniwersytetu w Białymstoku skomentował Raport NASK, o którym już wcześniej pisałem w blogu, a dotyczący funkcjonowania dzieci, młodzieży i dorosłych w rzeczywistości poszerzonej. Natomiast prof. dr hab. Małgorzata Sekułowicz z DSW we Wrocławiu dokonała przeglądu zmian w ciągu minionych 20 lat w pedagogice specjalnej z perspektywy badań i upowszechniania ich wyników w jej macierzystej uczelni.




Mój referat nosił tytuł: Niszczenie edukacji (i/w) demokracji stanowiąc podsumowanie czterech etapów badań (od powstania NSZZ "Solidarność" do 2016 r.). Od początku transformacji politycznej Polski w 1989 r. angażowałem się w zmianę oświatową, która miała spowodować, że oświata nie zostanie pokonana przez politykę, jeżeli polityka pozostawi szkolnictwu pole wolności do ustrojowej i wewnątrzinstytucjonalnej samorządności.

Możemy po prawie 28 latach przemian politycznych dokonać swoistego, a w moim przypadku już kolejnego obrachunku z zaangażowania podmiotów edukacji na rzecz demokratyzowania szkolnictwa i polityki oświatowej lub przeciwdziałania tym procesom w każdym z czterech pól nabywania przez nauczycieli, uczniów i rodziców tożsamości społecznej.

W latach 1989-2016 moja aktywność naukowo-oświatowa na rzecz teorii, współczesnej myśli i praktyki w powyższym zakresie prowadzona była w kilku zakresach:


I – lata 1989-1996: prowadziłem badania w działaniu w ramach zaangażowania w roli rodzica w powołanie do życia i kierowanie społeczną radą szkoły przy jednej z łódzkich szkół podstawowych. Wyniki studiów i analiz jest książka "Klinika szkolnej demokracji" (Impuls, Kraków 1996);

II - lata 1996- 2002: Analiza prawa oświatowego, szkolenie członków rad szkolnych oraz wydanie poradnika dla samorządowców, nauczycieli, rodziców i uczniów (Impuls, Kraków 2002);

III – lata 1996-2016 prowadzenie działalności oświatowej, eksperckiej na rzecz uspołecznienia szkolnictwa publicznego. Analiza dyskursów politycznych i oświatowych na temat uspołecznienia szkolnictwa publicznego , wynikiem której jest książka "Współczesne problemy edukacji. Dekonstrukcja polityki oświatowej III RP" (WAiP, warszawa 2009).

IV – lata 2011-2013 przeprowadzenie badań empirycznych (reprezentatywnych) w 16 województwach na temat uspołecznienia szkolnictwa publicznego. Wyniki zostały opublikowane w książce "Diagnoza uspołecznienia publicznego szkolnictwa III RP w gorsecie centralizmu" (Impuls, Kraków 2013).



Przywołałem także dwa projekty badawcze doktorantów i doktorów:

- W 2007 r. powstałą pod opieką naukową Marii Dudzikowej pierwszą dysertację doktorską Marka Mencla pt. Funkcjonowanie rady szkoły w szkole podstawowej na przykładzie publicznych szkół podstawowych w Kaliskiem, która została obroniona na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu;


- w 2014 r. publikację Danuty Urygi i Elżbiety Gozdowskiej pt. Rada szkoły – między ideą a społeczną praktyką .

Ta pierwsza publikacja potwierdziła, że: "Rodzice nie byli mentalnie gotowi do udziału w demokratycznych strukturach, jakimi były rady szkoły. Jako zwykli członkowie rady pełnili w niej raczej bierną rolę (rutynowe pełnienie obowiązków, wykonywanie zadań, nad którymi czuwał nauczyciel).Natomiast rodzice, którzy byli przewodniczącymi rady szkoły, pełnili w radzie różne role, najczęściej - służebne wobec dyrektora. Rodzice zajmowali się więc w radzie szkoły (w ogóle w szkole) tylko tym, na co pozwalał dyrektor, okoliczności lub ich mentalność, a skupiali się najczęściej na tworzeniu bazy pomocy materialnej dla szkoły – byli wykonawcami lub podwykonawcami ustaleń rady, w której przewodzili nauczyciele" (s. 169).

Natomiast w ostatniej rozprawce autorek z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie mamy do czynienia z socjologicznym obrazem patologii, dysfunkcjonalności, niemożności, oporu władz oświatowych wszystkich szczebli nadzoru na dokończenie rewolucji Solidarności lat 1980-1989. Nadal ma miejsce redukowanie szans do samoregulacji, autonomii i rzeczywistej samorządności podmiotów edukacyjnych. Autorki dokumentują to wynikami badań, jakie przeprowadziły na terenie szkół województwa mazowieckiego. Dzięki jakościowej diagnozie w pięciu szkołach mamy możliwość poznania prawdy o radach szkolnych w opinii ich podmiotów. Odsłaniają bowiem specyfikę łamania i lekceważenia prawa oświatowego przez dyrektorów szkół czy nauczycieli, pozoranctwa, poczucia bezradności, ale i nadziei nauczycieli czy rodziców, ich zaangażowania, autentycznej troski o losy środowiska szkolnego.

Nie zmienimy szkolnictwa, jeśli nie zaczniemy pracować nad praktyką jego demokratyzacji na wszystkich możliwych poziomach zarządzania, kierowania i współdziałania z jego kadrami. Specyfika systemu oświaty, jak i innych usług publicznych polega na tym, że decyzje podejmowane dziś, owocują w dalszej perspektywie czasowej. Reformowanie oświaty jest zatem procesem długofalowym. Silny nacisk doraźnych interesów (polityków, urzędników, związków zawodowych) paraliżuje proces zmian i opóźnia konieczne decyzje.

Edukacja szkolna w swoich założeniach powinna służyć maksymalizowaniu potencjału rozwojowego uczniów, sprzyjać osiąganiu przez nich sukcesów, gdyż one właśnie mogą być tym niezbędnym kapitałem w ich dalszym życiu, ale nie tylko. Rozwój edukacji i upowszechnianie wykształcenia ogólnego jest warunkiem koniecznym prawidłowego rozwoju kraju, jego gospodarki i jakości usług, determinując zarazem standard życia całego społeczeństwa. Niski poziom wykształcenia społeczeństwa jest główną barierą cywilizacyjnego rozwoju kraju i jego obywateli.

Potrzebna jest krytyczna refleksja nad ukształtowanym już w XIX wieku, a wciąż niestety obowiązującym – centralistycznym systemem zarządzania oświatą w strukturach państwowych, który ugruntował nie tylko model dyrektywnego, autorytarnego kierowania instytucjami oświatowymi, ale i utrwalił ich formalno-organizacyjny charakter. W tak hierarchicznie pojmowanym systemie oświatowym, w którym występuje pionowa i o zróżnicowanym terytorialnie zasięgu stopniowalność całego układu i jego subsytemów, wszelkie formy samorządności powoływane są odgórnie, a jeśli nawet dopuszcza się możliwości ich oddolnego tworzenia (np. rady szkoły), to i tak zakres ich zadań oraz funkcji określany jest przez władze centralne.

W sposób niezgodny z ideą demokracji upowszechniło się w społecznościach edukacyjnych przekonanie, że wzajemne stosunki władz oświatowych z dyrektorami szkół, dyrektorów z nauczycielami oraz tych ostatnich z uczniami i ich rodzicami muszą być oparte na autorytecie wyżej usytuowanej w społecznej hierarchii osoby, przy czym przez autorytet rozumie się określony stopień posłuszeństwa czy podporządkowania.

Znacznie szerzej, z wykorzystaniem metafory "meblowania" szkolnej demokracji, piszę o deformacji polskiej demokracji w szkolnictwie w książce, która ukaże się w tym roku w serii wydawniczej pod redakcją Marii Dudzikowej - "Kultura Szkoły".


Zainteresowani mogą obejrzeć i wysłuchać wykłady plenarne.

Komentarze

  1. Czy nie jest czasem tak, że w miejsce poddaństwa wobec ideologii komunistyczno-socjalistycznej pojawiło się poddaństwo wobec ideologii patriotyczno-kościelnej? Cały czas poddaństwo. Jedne autorytarne autorytety zastąpione drugimi. Wielka niedojrzałość podmiotów społecznych w Polsce, analogiczna do okresu upadku wielonarodowych monarchii po pierwszej wojnie światowej. Jakikolwiek brak myśli samostanowiącej, chyba że w zaciszu domowym... klęska w życiu społecznym. Edukacja: kształcenie i wychowanie, szkoły, w tym wyższe, niestety nie jest liderem zmian w tym zakresie, a wręcz, w świetle przytoczonych w tekście analiz, zdaje się być ostoją zaprzaństwa, sprzeniewierzenia się ideałom demokracji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Środowisko szkolne to bardzo specyficzne miejsce. Jest liczne, stanowi potężny elektorat, a zarazem to największe popychadło społeczne. Ustrój niemal feudalny, pensje niskie, nienormowany czas pracy i nierówno rozłożony jej czas na poszczególnych szczeblach przy tym samym procesie awansu i wynagradzania. Olbrzymi nawis biurokracji i nadzoru, kosztowny i nieefektywny. Istny relikt. Należałoby stworzyć nową dyscyplinę do jego badania bo jest to osobliwość szczególna i wymyka się wszelkim próbom diagnozy i poprawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim demokracja w pierwszym znaczeniu jest to ustrój polityczny. Po drugie drugie jednym z warunków podtrzymywania demokracji jest chaos informacyjny - tak wynika z badań amerykańskich badaczy zjawisk społecznych. Polskie szkoły są demokratyczne i jednocześnie mają autorytarnych dyrektorów - bo taki jest dominujący model przywództwa w Polsce - i nie ma to nic wspólnego ani z wpływami komunizmu, ani Kościoła. Demokracja to jest wola większości, więc zawsze jakaś część jest niezadowolona. jeśli faktycznie szkoły chcą się zmieniać, to powinny się stać partycypacyjne. Bo zarówno autorytaryzm, jak i demokracja blokują pracę na procesach. Autorytarny szef zna się na każdym odcinku pracy najlepiej i podobnie "demokratyczna większość" wie lepiej niż jednostka - nawet najinteligentniejsza. Demokracja z gruntu rzeczy zawiera błąd antropologiczny, że wszyscy są równi - owszem pod względem godności ludzkiej i na tym wszelka równość się kończy. Dobitnym przykładem"tępoty" większości było wyrzucenie z firmy CEO Apple Steve Jobs'a przez ówczesny Zarząd bo był "poza kontrolą": http://businessinsider.com.pl/finanse/firmy/steve-jobs-wyrzucenie-z-apple-i-powrot-do-pracy-historia/5ycrvey
    Otóż to! Demokracja to też bardzo silna kontrola, z czego maluczcy sobie sprawy nie zdają. A zatem NIE BĘDĘ PŁAKAĆ za demokracją. Irytują mnie natomiast konferencje naukowe o demokracji, która de facto jest kategorią polityczną, a nie społeczną czy wartością ogólnoludzką, która zbliża ludzi do poznania Prawdy. Owszem ma wiele wspólnego z "postprawdą". I na koniec: Jezus był więźniem politycznym i jak wiadomo został skazany na śmierć w wyniku demokratycznego głosowania...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o życie Jezusa, mamy przekaz religijny oraz badania religioznawców, zatem co wiadomo, a czego nie wiadomo?
    Kościół i komunizm mają strukturę autorytarną, a nawet są bliskie jej formy skrajnej, czyli autokratycznej. Jeśli ideologia tych formacji dominuje w szkolnictwie, nie ma mowy o demokratycznym wymiarze szkoły, o czym zatem pisze Anonimowy z 18.38 w słowach: "Polskie szkoły są demokratyczne i jednocześnie mają autorytarnych dyrektorów - bo taki jest dominujący model przywództwa w Polsce - i nie ma to nic wspólnego ani z wpływami komunizmu, ani Kościoła". Nie ma mowy o demokracji w szkołach i nie odwracajmy kota ogonem, są to struktury autorytarne, nie demokratyczne. Rządy większości? A może dorosłej większości? A może jeszcze jakieś inne obwarowania?
    Słyszałem o demokratycznej szkole w Summerhill, nie słyszałem jednak o takiej państwowej szkole w Polsce. Nawet jeśli tak jest opisywana, jest szkołą autorytarną, chyba że rządzą tam dzieci, uczniowie, studenci, czyli większość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy 00:54
    Porównywanie Kościoła z komunizmem? To, co od Boga pochodzi - trwa, a co od ludzi - przemija. Kościoła bramy piekielne nie przemogą - o czym zapewnił Sam Chrystus. A komunizm, to było samo piekło. I takie porównania teologiczne mi się nasuwają. Święty Paweł napisał "Nawracajcie się przez odnawianie umysłu". To jest proces, który trwa przez całe życie. Zatem życzę nawrócenia ku Prawdzie, Wolności, Miłości, Odwadze i innym wartościom, które mają swe Źródło w Bogu. Tylko prawda wyzwala i tworzy nowe rzeczy. Kłamstwo tworzy pozory. Cała manipulacja polega na tworzeniu ułudy świata, który nie istnieje. Najprzemądrzalsze głowy nie wykreują prawdy, bo ją można tylko odczytać, przyjąć lub odrzucić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma to jak poszukiwać Prawdy i Boga poprzez instytucję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz wątpliwości, a widać, że tak, to po co chodzisz do szkoły, albo posyłasz tam dzieci? "Instytucjonalna" nauka nie przeszkadza, także w poszukiwaniu Pawdy i poznawaniu Boga. Tak sądzę. 3;00 ujął to nie tyle zgrabnie, co udało mu się zrobić to przekonująco i prosto. Bo i Prawda nie jest skomplikowana, a ze bywa trudna, czego dowodzi życie, to już inna kwestia.

      Usuń
  7. Proszę wybaczyć, ale warto z nadejściem dorosłości nieco wyzwolić swoje myślenie spod jarzma instytucji, biurokracji i nabrać dystansu do wytwarzanej przez te organy Prawdy. A swoją drogą niesamowite jednak z jaką to pewnością siebie pedagodzy wypowiadać się raczą na tematy polityczne, religijne, filozoficzne, itp. Jak się zdaje ta pewność siebie wynika jednak często z wyznawanej wiary, ideologii czy też przeczuć...a nauką za wiele nie ma wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  8. A co Pan Profesor o tym sądzi "w kontekście" :
    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,21586791,rekolekcje-z-terlikowskim-uczniowie-protestuja-spotkanie-odwolane.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy 17:14
    "Fides quaerens intellectum" - to był punkt wyjścia do powstania średniowiecznych uniwersytetów. A pedagogika wywodzi się wprost z etyki. Oczywiście etyka zależy od koncepcji człowieka, więc mamy różne pedagogiki.
    Nauka poza tym nie wyklucza Istnienia Boga. jest wręcz odwrotnie to ideologie zwalczają religie. Cóż konkurencja, dla tych, którzy sami chcą być bogami... no i może niekiedy bóstwami

    OdpowiedzUsuń
  10. Drogi anonimowy 23;46;
    Zgadzam się, ale doprawdy dzisiejsza instytucjonalna nauka poddana presji ekonomicznej i biurokracji ma niewiele wspólnego ze średniowiecznym ideałem poszukiwania Prawdy. To poszukiwanie jak sądzę, winno mieć wymiar w takiej sytuacji indywidualny. Podobnie z poszukiwaniem Boga, religia z racji niedoskonałości ludzkiej zdegenerowała się, podobnie jak ideologia. Jeśli uważa anonim inaczej tzn. nie bierze chyba pod uwagę faktów historycznych i funkcji politycznych w jakie uwikłał się Kościół. Co do naukowej przychylności wobec istnienia bytu transcendentnego - zgoda. Zgoda też co do tego, że ludzie chcą być bogami a są niczym ziarnko piasku na Saharze a ich wiedza mniej niekiedy znaczy od niewiedzy tego ziarnka. Z drugiej strony sam Chrystus rzekł; Jesteście Bogami. Tak dodam od siebie synami bożymi na obraz Ojca swego stworzonymi, ale niedoskonałymi, ulotnymi...jeśli jednak gdziekolwiek Prawda jest, to tylko w nas samych, bowiem z pewnością nie w Świątyni z kamienia czy Akademii z "papieru" a dziś raczej już "bitu".

    OdpowiedzUsuń
  11. 9;35 - "a ich wiedza miej niekiedy znaczy od niewiedzy tego ziarnka" - myśl prawdziwie naukowa;) Trzymaj się mocno, drogi Filozofie

    OdpowiedzUsuń
  12. Drogi Anonimie 12;09 - to celowo wyrwane z kontekstu stwierdzenie jest zarazem metaforyczne jak i filozoficzne. Może kiedyś anonimowy zrozumie, że filozofia jest nauką, bowiem jest logiczna. Natomiast myśl ta odnosi się do pytania o wartość ludzkiej wiedzy w tym naukowej i jej wpływ na zachowanie poszczególnych jednostek. Jest to, zatem pytanie jak sądzę o Prawdę a zatem i o to; jakim celom produkowana obecnie wiedza służy.
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy 12:09 wie, że filozofia jest NAUKĄ-:). Anonimowy 16:18 jest miły i z tego powodu dalszej dyskusji nie będzie, za to również pozdrowienie-:)

      Usuń
  13. to jest bulwersujące:
    http://www.tvn24.pl/poznan,43/nauczyciel-w-opalach-przez-swoje-wpisy-moze-stracic-prace,729606.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam