Zastanawiam się nad tym, jakie pozostają nam w sporze o wkład w pedagogikę Bogdana Suchodolskiego racje i argumenty, którego działalność w okresie PRL uzasadnia krytykę jego dokonań (w tym zaniechań), czy szkodzących tej nauce pozostałości minionego ustroju? Jak dalece potrzebna jest krytyka tego okresu i jego pozostałych liderów, którzy wcale nie byli tak świetlani, jak usiłuje się utrzymać mocą formalnych zabiegów i koleżeńskich praktyk wspomnieniowych?
Niewątpliwie, stoimy u progu koniecznej analizy pedagogiki z okresu PRL, która to diagnoza z tak wielkim lękiem była odraczana przez samych zainteresowanych i głównych jej aktorów, czołowych liderów tego okresu. Nie wiem, dlaczego tak bardzo odchodzące pokolenie mistrzów stara się ukryć prawdę tamtego okresu, nie chce odsłonić jej rzeczywistego zakresu adekwatnych do warunków ustrojowych patologii, pseudonaukowych dokonań i manipulacji?
Proces analiz i badań w tym zakresie wymaga jak najszybszej i jak najgłębszej kontynuacji. Obrażaniem się na konieczną fazę „dekomunizacji polskiej pedagogiki” niczego nie zmieni, a już na pewno nie jest możliwe w sposób, który wręcz zachęca do wyostrzania sądów krytycznych. Oczywiście, można tego dokonać w stylu, jaki proponuje od lat w swoich rozprawach emerytowany wykładowca Uniwersytetu Śląskiego Herbert Kopiec, „usunięty” zresztą - jego zdaniem - z tego też powodu poza obszar akademickiej debaty i kształcenia.
Można też postąpić tak, jak czyniła to w okresie „siermiężnego socjalizmu”, a więc nie sprzyjającym formułowaniu ocen krytycznych Andrea Folkierska, kiedy to na łamach „Kwartalnika Pedagogicznego” (1981 nr 4) przeprowadziła merytoryczny spór z podstawowymi tezami teorii wychowania Heliodora Muszyńskiego. Tego typu debat było jednak niewiele w naukach pedagogicznych może właśnie dlatego, że obowiązujące procedury awansowe w środowisku akademickim eliminowały z pola krytyków, którzy nie zdążyli się jeszcze habilitować.
Pamiętam konferencję nauczycieli akademickich prowadzących w swoich uczelniach zajęcia z „teorii wychowania”, w trakcie to której młody doktor „ośmielił się” poddać krytyce teorię wychowania Heliodora Muszyńskiego. Na kolejnej, jaka była prowadzona w rok później był już pokornym i apologetycznym wręcz wyznawcą dzieł krytykowanego wcześniej profesora.
Można wreszcie podjąć wątek „rozliczeń” z tamtym okresem w sposób, który sytuuje go na pograniczu rekonstrukcji porównawczej i historyczno-oświatowej, jakiej dokonała Teresa Hejnicka-Bezwińska w swojej pracy „Zarys historii wychowania (1944-1989)” (Kielce, 1996). Istnieje także praktyka prowadzenia sporów o racje naukowe w ramach tzw. konferencji biograficznych, kiedy to dorobek naukowy określonego przedstawiciela nauki jest przedmiotem analiz krytycznych, apologetycznych jak i twórczych.
No i wreszcie mamy rozprawy naukowe, głównie historyków wychowania i oświaty, którzy dokonują nowego odczytania dzieł oraz zaangażowania w politykę oświatową swoich poprzedników, akcentując zupełnie niedostrzegane czy pomijane dotychczas fakty oraz nowe odsłony ich uwikłań ustrojowych.
Polska pedagogika radykalnie zmieniła się w ciągu minionych 29 lat. Czy jest jej jednak potrzebna "gruba kreska" w sytuacji, gdy w różnych strukturach władz (akademickich, społecznych, politycznych, oświatowych itp.) są osoby mające wiedzę czy także doświadczenia na jej temat z minionego jeszcze ustroju?
Ogólnie ciężka sprawa. Ostatnio odkryłam, że bardzo wielu pracowników nauki jest mocno przywiązana do starych schematów - także socjalistycznych. Nawet jeśli nie mają one jakichś sensownych uzasadnień, to jednak są one tym osobom znane. Nowe rzeczy zaś oceniają przez porównanie do starych schematów i jeśli zbyt odbiegają od ich przekonań, to zostają przy swoim. Innymi słowy wypracowane w młodości schematy poznawcze są dosyć trwałą strukturą umysłu.
OdpowiedzUsuń"Czym skorupka za młodu nasiąknie..."
OdpowiedzUsuńtym na starość się zmieni.
UsuńNieprawda
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że jest w tej "niby transformacji" (deklarowanej ! - a jakże !) jakaś potworna hipokryzja. Z marksizmu przechodzi się do neomarksizmu; ze starej lewicy - do Nowej Lewicy (tak ! wielkimi literami). Starego "partyjniaka" z najbardziej zbrodniczej Informacji Wojskowej - Z. Baumana - cytuje się dzisiaj równie gorliwie jak w latach 50-tych. A wciskane w jego tekstach treści mają taką wartość, i rolę do odegrania, jak te w latach 50-tych.
OdpowiedzUsuńAnonimie to proszę pochwal się choćby jedną własną publikacją na temat współczesnego świata i będziemy dyskutować, no chyba że jesteś hipokrytą bowiem krytykujesz innych a sam niczego nie osiągnąłeś... Wstyd. Andrzej
UsuńNie może anonimowy znieść tego, że Baumana tłumaczą i cytują na całym świecie. Tylko Polacy są chorzy z nienawiści i zawiści.
OdpowiedzUsuńMikołaja Kopernika też cytują na całym świecie już ponad pięćset lat, Marię Skłodowską-Curie cytują od 100 lat i nikt nic mądrzejszego nie wymyślił - co najważniejsze. Więc to raczej Polakom jest czego zazdrościć. A z nowszych osiągnięć - na przykład Polacy są w światowej czołówce informatyków i szkoda, że efekty ich pracy są sprzedawane za granicę a Polska z tego nic nie ma! Dużo też polskich osiągnięć choćby klocki prof. B. Rocławskiego robią karierę we Francji. A w Polsce? - dlaczego tego nie doceniamy??
UsuńI co z tego, że na całym swiecie cytują Z.Baumana?Nie zauważył Pan, że ten świat, który Bauman tak po mistrzowsku opisywał, wyjaśniał jednocześnie on właśnie współtworzył? I ten świat z udziałem Baumana - tego rzekomego "Nauczyciela Świata" - zwariował?Pewien znany bloger - podobnie jak Pan ongiś zakochany w Baumanie - "Nauczycielu Świata" na szczęście zreflektował się i usunął ze swojego archiwum czołobitne wpisy(pisane na kolanach) poświęcone temu "genialnemu doktrynerowi".Pan- póki co - tego szczęścia jeszcze nie dostąpił.Ale niech Pan nie traci nadziei...Tego życzy:Niewyemancyowany pedagog- junior.
OdpowiedzUsuńDo Anonimowego z g. 00:05: To nie jest nienawiść, to doświadczenie nienawiści do ludzkości [które przećwiczono także na Polakach] wpisane w ideologię reprezentowaną przez Baumana. Policzył/a Anonim miliony ofiar wszędzie tam, gdzie ta ideologia "wyzwalała"? A opinia o "chorobie Polaków" na nienawiść jest pokłosiem tej ideologii. Brak identyfikacji z Polakami, gdy się używa ich języka, to kolejny jej efekt; a jeżeli nacja Anonima jest niepolska i ją ukrywa - to jeszcze jeden jej skutek... Widzę, że ideologia Baumana to już religia Anonima. Gratulacje dla ideologii - ona tak działa. Pozdrawiam bez nienawiści.
OdpowiedzUsuń09:45 Policz swoje komórki mózgowe, bo do Baumana ci dalekoooooo
UsuńI od tej nienawiści i zawiści wszyscy zginiemy.
OdpowiedzUsuńJak zwykle.
Czego nikt pojąć nie moze...
E..
.
Pedagogika socjalistyczna ma się dobrze bo współczesną pedagogikę uprawiają elity wykształcone w czasach socjalizmu.Trzeba zatem poczekać jak pójdą oni na wymarzoną emeryturę, a także ich uczniowie. To wymaga dziesiątków lat.
OdpowiedzUsuńDemagogiczny argument. Oby się anonimowy doczekał elit , które będą kompetentne. Zdaje się, że przy takiej argumentacji chyba tego nie doczeka.
UsuńNie chodzi tu o argumentację ale o fakty.
Usuń