07 stycznia 2018
Pluralis paedagogicus
Ten wpis dotyczy ciekawej struktury gramatyczno-leksykalnej - tak zwanego "ja wpływowego", ponoć działającego na odbiorcę komunikatu, w którym to komunikacie się pojawia. Jak twierdzi Tomasz Łysakowski, osoba gramatyczna jest w sytuacji społecznej perswazyjna, kiedy używa ściśle specyficznych wyrażeń. Język, którym się posługujemy, pełni szereg funkcji, wśród których perswazyjna nie zawsze jest przez odbiorców dostrzegana.
Ludzie bardziej lubią wywierać wpływ na innych, aniżeli na samych siebie. "Za naszą wyjątkowość odpowiada przede wszystkim przeświadczenie o własnej lepszości. Z natury człowiek ma tendencję do przypisywania odpowiedzialności za sukcesy samemu sobie, winy zaś za porażki - okolicznościom zewnętrznym. Na przykład piątkę na egzaminie najczęściej przypisze student własnym zdolnościom lub wysiłkom (Jestem, genialny/nauczyłem się, więc zdałem), dwóję zaś - wredocie profesora lub brakowi szczęścia do pytań egzaminacyjnych (jeżeli wystąpi tam wtedy jakieś ja, to zapośredniczone przypadkiem: Nie udało mi się). (T. Łysakowski, Wpływowe osoby. Warszawa 2005,s. 26)
Co to ma wspólnego z pluralis paedagogicus? Otóż językoznawcy uważają, że pierwsza osoba liczby mnogiej uważana jest tradycyjnie za najskuteczniejszą perswazyjnie, gdyż łączy w sobie manifestowanie tożsamości osobistej i tożsamości społecznej, jakiejś wspólnoty. Jednak osoba koncentrująca się na sobie jako niepowtarzalnej jednostce - zdaniem T. Łysakowskiego - wyłącza swoją identyfikację z grupą społeczną, do której przynależy.
To by wyjaśniało powody, dla których członkowie określonej korporacji, organizacji, stowarzyszenia czy grupy społecznej są skłonni w takiej sytuacji przejawiać postawy i zachowania dyskryminujące grupy obce na rzecz swojej wspólnoty. Takie postawy i zachowania uzasadniane są przekonaniem o wyższości własnej grupy w jakiejś dziedzinie. (...) Poszczególne jednostki trzymać się będą takiej interpretacji tym mocniej, im więcej gratyfikacji będzie im taka tożsamość zapewniać. (s. 36)
W związku z tym, że mamy tendencję do faworyzowania swoich, a nie obcych, innych, to tym większą mamy skłonność do traktowania innych jako gorszych, a przy tym niezróżnicowanych. Tak oto może się okazać, że przedstawiciel jednej społeczności będzie pouczał czy nawet ganił członków swojej grupy używając owego pluralis paedagogicus, by jawić się jako jeden z nich, ale mądrzejszy lub lepszy od reszty.
"To, co mówi nadawca, mogą wtedy brać za dobrą monetę: przecież krytykując wspólnotę nie oszczędza i siebie, a kiedy formułuje wnioski naprawy sytuacji, czyni to także w imieniu wszystkich. Umiejętnie dobierając argumenty i nie zaniedbując dialogu z odbiorcami, może sprawny nadawca upozorować nawet kolektywną decyzję. My dydaktyczne może więc być doskonałym narzędziem w ręku wytrawnego demagoga - byle okoliczności choć trochę sprzyjały" (s. 53).
Tak oto pluralis paedagogicus to manipulator, a zatem uważajmy na tych, co to niby są spośród nas, ale chcą od nas czegoś innego, niż właśnie nam komunikują.