Socjolog i kulturoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego - Karol Franczak w swojej rozprawie pt. „Kalający własne gniazdo. Artyści i obrachunek z przeszłością” (Kraków: 2013) podejmuje temat, który chyba w większości środowisk stanowi nadal tabu. Jego wprawdzie interesuje tak zwana socjologia historyczna, bowiem podchodzi do problemu „kalania gniazda” jako rozliczenia i obrachunku nazistów z niechlubną dla nich przeszłością, kiedy to sami Niemcy starają się zdjąć zasłonę milczenia z oprawców.
Autor książki odwołuje się do niemieckiego terminu „Nestbeschmutzer”, który rewiduje oficjalną wersję historii tego kraju, przeszłości jego elit. Pisze o artystach, którzy ujawniają w sferze publicznej swoje nonkonformistyczne postawy wobec państwa nazistowskiego. Jak pisze: W szczególny sposób interesuje mnie więc temat werbalizacji i wizualizacji problemu świadomości zbiorowej po 1945 roku w twórczości i publicznych wystąpieniach przedstawicieli austriackiego świata artystycznego (pisarzy, dramaturgów, reżyserów teatralnych i reprezentantów sztuk wizualnych). (s.11)
W jęz. łacińskim odpowiada tej postawie przysłowie: Turpis avis, proprium quae foedat stercore nidumi – czyli „Zły to ptak, co własne gniazdo kala”. Kto bowiem chce być postrzegany jako ten, co krytykuje własne gniazdo, skoro jest oczywiste, że czeka go ekskluzja społeczna? Co musi zaistnieć, żeby ktoś przełamał w sobie lęk i postanowił sprzeciwić się ogółowi, w tym dużej jego milczącej części, która wprawdzie solidaryzuje się z nim, ale nie chce tego ujawniać.
Bezpieczniej jest żyć i być w cieniu, wtopionym w tłum konformistów. Czy musi pojawić się wśród insiderów jakiś outsider, nonkonformista, który z określonego powodu podejmuje i przejawia bunt przeciwko czemuś i/lub komuś, łamie utrwalony porządek, ciszę i bezpieczeństwo i nakaz grupowej lub przywódczej lojalności?
Prawdopodobnie musi dojść do problematyczności zdarzeń, konfliktu osób, procesów, które wymagają oporu, podjęcia walki, wyrażenia wobec nich sprzeciwu lub afirmacji. Tego typu postawa pojawia się wśród osób sfery publicznej, które (...) przedstawiają niejednokrotnie konkurencyjny wobec dominującego (tzn. wspieranego przez państwo) system wiedzy. Oficjalne narracje, traktowane jako dyskurs dominujący i wiedza prawomocna, zostają przeciwstawione kontrdyskursowi niepokornych (...) (tamże)
Współcześnie jednak tego typu postawa czy sytuacja „kalania gniazda” ma stygmatyzujące znaczenie dla jej nosiciela, bowiem ci, którzy stanowią większość starają się go pomniejszyć, zmarginalizować, a nawet naznaczyć piętnem zdrajcy, kwestionującego określony stan rzeczy, denuncjującego jego nieprawidłowości czy też oskarżającego osoby o niewłaściwe działania czy postawy.
Łódzki socjolog, wprawdzie w odniesieniu do środowiska artystycznego, docieka istoty owej roli społecznej przez pryzmat założeń interpretatywnej socjologii stawiając ważne pytanie - Czy owa praktyka „kalania gniazda” przyczynia się do poprawy jakości demokracji i stanu sfery publicznej?
Odpowiedź na nie zależy od tego, jak prowadzona jest przez "skandalistów" artykulacja ich postaw sprzeciwu. Czy ma ona charakter destruktywny czy produktywny? Czy jest tak, jak opisuje to teoria oporu, że może wiązać się z artykulacją postaw oporu negatywnego albo transformatywnego (pozytywnego)?
Kalający gniazdo dokonuje jakiegoś obrachunku, rozliczenia kierując się etyką i sumieniem. Zjawisku temu towarzyszy świadomość nie tylko sprawców zła czy osób popełniających jakieś błędy, niegodne czyny, które są przedmiotem jego oceny, krytyki, ale także „milczącego audytorium”, biernych świadków zła, obserwatorów. Oni też stają się współsprawcami niegodnych zdarzeń, co psychologia społeczna określa mianem dezindywiduacji. Tego typu postaci uruchamiają proces obrachunkowy wobec osób, które przekroczyły jakieś normy, reguły nie spotykając się z krytyką społeczną czy sankcjami prawnymi.
Brak krytyki zawsze prowadzi do wynaturzeń.