19 lipca 2012

Jak rząd odpowiada posłom w sprawach edukacji, nauki czy młodzieży


Zaobserwowałem interesujące zjawisko w naszym Sejmie. Odnoszę wrażenie, że można nawet mówić o pewnych prawidłowościach, a może i obowiązujących regułach, która nigdzie nie są zapisane, ale - jak to w życiu - stają się ważniejsze od wszelkich ustaleń natury administracyjno-prawnej. Interesuje mnie rzecz jasna w tym przypadku praca Sejmu, który to organ powinien nie tylko ustanawiać prawo, ale i sprawować nadzór nad sprawowaniem władzy przez rząd, by prawo było należycie respektowane. Kiedy zajrzymy do dokumentacji Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, to dostrzeżemy, następujące prawidłowości w dziedzinie interpelacji poselskich.

Interpelacja poselska polega na wystosowaniu przez posła zainteresowanego jakimś problemem pisemnego pytania, kwestionującego działania, politykę rządu, w tym przypadku - MEN. Pytanie takie kierowane jest drogą służbową, poprzez Marszałka Sejmu do Prezesa Rady Ministrów lub konkretnego ministra. Powinno ono być uzasadnione, a więc poparte chociażby krótkim przedstawieniem stanu faktycznego nagannej sytuacji, do której się odnosi. Adresat interpelacji ma na udzielenie odpowiedzi ściśle określony termin 21 dni, chociaż w uzasadnionych przypadkach może on być wydłużony. W pracach Sejmu przewiduje się także możliwość przeprowadzenia nad interpelacją debaty parlamentarnej.

Przyjrzałem się temu, o co pytają posłowie i jaką dysponują wiedzą, którą czynią podstawą do sformułowania interpelacji. Warto takiemu zagadnieniu i procesowi poświęcić odrębną pracę badawczą, to może przed kolejnymi wyborami Polacy zastanowią się, czy rzeczywiście oddawać głos na takiego czy innego kandydata na posła, bo a nóż wejdzie do rządu lub będzie kierował pracami np. Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Tacy posłowie opanowali sztukę milczenia i obca im jest jakakolwiek refleksja krytyczna, gdyż musiałaby mieć charakter samokrytyki. Nie po to pełnią funkcje kierownicze, by krytykować samych siebie. Oni są doskonali, a jeśli nawet mają świadomość tego, że nie są, to przecież sztuka dyplomacji parlamentarzysty z parti władzy lub pełniącego z jej nadania kierowniczą rolę polega na tym, by nie dać sobie tego udowodnić. Zwracam zatem uwagę tylko na niektóre prawidłowości w tym procesie:

Prawidłowość pierwsza:

Interpelacje składają jedynie posłowie opozycji, natomiast nie mają żadnych pytań, wątpliwości, uwag czy skarg posłowie partii koalicyjnej władzy oraz tej partii opozycyjnej, której powierzono przewodniczenie w/w Komisją. Nie mają zatem żadnych uwag i zapytań posłowie PO, PSL i Ruchu Palikota, bo przewodniczącym Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży jest technik z tej właśnie "opozycyjnej" partii. Można zatem wyciągnąć wniosek, że za politykę władzy w zakresie oświaty, nauki i w sprawach młodzieży odpowiedzialność ponoszą nie dwie, ale trzy partie. Dobrze by zatem było uświadomić młodzieży, nauczycielom i naukowcom, że Ruch Palikota jest w ich sprawach "ukrytym" koalicjantem PO i PSL.

Prawidłowość druga:

Posłowie muszą czekać tak długo na odpowiedź ministra czy jego zastępcy, aż otrzymana informacja, wyjaśnienie, odpowiedź nie będzie im już do niczego potrzebna, poza może odnotowaniem w ich politycznym cv, że złożyli np. 30, 50 czy 120 interpelacji. W tzw. międzyczasie wydarzy się wiele zła, patologii itp., których nic nie powstrzyma. Być może niektórzy posłowie tylko po to składają zapytania czy interpelacje, co widać np. po tych samych pytaniach lub problemach, jakie są kierowane do władzy przez posłów z tej samej partii, ale z różnych regionów kraju.

Prawidłowość trzecia:

Pisemna odpowiedź przedstawiciela władzy na interpelację posła najczęściej jest "obejściem" problemu, a już nigdy nie jest przyznaniem się władzy do tego, że ośmielający się sformułować pytanie, miał jakąś cząstkę racji. ONI nigdy nie mają racji. Tu obowiązuje prawo. Punkt 1 - władza ma zawsze rację, punkt 2 - jeśli władza nie ma racji, patrz punkt 1.

Prawidłowość czwarta:

Jeśli obywatel zatroskany o sprawy dobra publicznego będzie chciał via interpelacja poselska uzyskać wyjaśnienie patologicznego stanu rzeczy w naszym kraju, to może z tym zwrócić się o pomoc do posła ze swojego okręgu wyborczego, by ten - niejako w jego imieniu - skierował stosowną interpelację do określonego ministra. Jeśli głosował na którąkolwiek z partii władzy lub z partii, której poseł przewodniczy Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, to może być pewien, że tą drogą nie uzyska żadnej pomocy. Zdarza się, że problemem jest skorzystanie z pomocy posła partii opozycyjnej, gdyż w tym przypadku może akurat okazać się, że jej przedstawiciel w Parlamencie wcale nie podziela obywatelskiej diagnozy lub skierowanie takiej interpelacji może zaszkodzić jego własnym interesom (np. zawodowym). Koło się zatem zamyka.


Egzemplifikacja:

Interpelacja nr 3527
do ministra edukacji narodowej w sprawie kosztów poprawy wizerunku MEN

Szanowna Pani Minister! Zwracam się do Pani Minister z interpelacją w sprawie kosztów poprawy wizerunku MEN. Propozycje szkodliwych zmian, brak rzetelnego przygotowania reform w aspekcie merytorycznym i finansowym oraz brak komunikacji ze społeczeństwem powodują, że kolejne reformy wprowadzane przez MEN są porażką.

Rodzice nie skorzystali z możliwości posyłania dzieci sześcioletnich do szkół, a reforma programowa, która ma obowiązywać od września w szkołach ponadgimnazjalnych, budzi ogromne kontrowersje wśród uczniów i nauczycieli, którzy dopiero teraz są informowani o istotnych zmianach. Niestety, ministerstwo zarówno w tej, jak i w poprzedniej kadencji sztywno trzyma się schematu: wprowadzenie szkodliwych zmian, brak społecznego dialogu, szybka kampania informacyjna na chwilę przed wdrożeniem reformy. Billboardy, spoty reklamowe, lokowanie produktu w serialach nie przyniosły rezultatów.

W ten sposób utopione zostały fundusze, które z powodzeniem mogłyby zostać przeznaczone na merytoryczne przygotowanie zmian. Ministerstwo nie wyciągnęło wniosków i próbując ratować mocno nadszarpnięty wizerunek, obecnie zatrudnia nowych specjalistów od tworzenia strategii komunikacyjnych. Zapewniam Panią Minister, że nie ma uczciwego sposobu, aby obronić reformy wdrażane obecnie przez MEN.

Dotychczasowe ˝PR-owskie˝ posunięcia MEN były szokujące, np. pełnienie funkcji rzecznika resortu przez osobę, która na spotkaniach z młodzieżą uczyła, jak kłamać i manipulować. Mam nadzieję, że dojdzie Pani Minister do konstruktywnych wniosków i skończy z marnowaniem pieniędzy publicznych na propagandowe działania.

W obecnej sytuacji MEN powinien otwarcie przyznać się do rozlicznych błędów i zaproponować program naprawczy, zamiast bezładnie walczyć o zszargany wizerunek, zatrudniając specjalistów od propagandy. Poprawa wizerunku Ministerstwa Edukacji Narodowej mogłaby zostać osiągnięta tylko poprzez uczciwą pracę nacechowaną troską o edukację i wychowanie kolejnych pokoleń Polaków. Jednocześnie pragnę Pani Minister przypomnieć, że warto słuchać partnerów społecznych. To za Pani kadencji jako ministra edukacji Polacy głodują w obronie nauczania historii. Powinna Pani z tych wszystkich doświadczeń wyciągnąć wnioski.

W związku z powyższym proszę Panią Minister o odpowiedź na następujące pytania:

1. Jakie są koszty zatrudnienia specjalistów od propagandy w Ministerstwie Edukacji Narodowej?

2. Czy środków na zatrudnianie specjalistów od wizerunku nie należałoby przeznaczyć na znacznie ważniejsze potrzeby oświatowe, np. zwiększenie subwencji oświatowej, szczególnie dla szkół na obszarach wiejskich, obecnie masowo likwidowanych?

Z poważaniem
Poseł Jadwiga Wiśniewska

Warszawa, dnia 29 marca 2012 r.


Odpowiedź ministra edukacji narodowej
na interpelację nr 3527 w sprawie kosztów poprawy wizerunku MEN

Szanowna Pani Marszałek! Odpowiadając na interpelację pani poseł Jadwigi Marii Wiśniewskiej przesłaną 4 kwietnia 2012 r. (SPS-023-3527/12), dotyczącą poprawy wizerunku Ministerstwa Edukacji Narodowej, informuję, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zatrudnia specjalistów od propagandy.

Moim obowiązkiem wynikającym z art. 61 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jest rzetelne informowanie społeczeństwa o wszystkich zmianach zachodzących w systemie oświaty. Również ustawa o dostępie do informacji publicznej w art. 3 i 4 oprócz określenia uprawnień obywatela w zakresie uzyskiwania informacji publicznej wyraźnie wskazuje na obowiązek jej udostępniania przez administrację publiczną. Ustawa Prawo prasowe w art. 11 ust. 4 nakłada na członków Rady Ministrów obowiązek powoływania rzeczników prasowych w urzędach organów administracji rządowej, a ustawa o Radzie Ministrów w art. 39 ust. 3 pkt 2 lit. b stanowi o konieczności utworzenia w każdym ministerstwie komórki właściwej do spraw informacji.

Przepisy te obligują mnie do prowadzenia rzetelnych działań informacyjnych służących do realizacji postulatu transparentności działania administracji publicznej oraz urzeczywistnieniu prawa obywateli do jawności życia publicznego. Specyfika systemu oświaty sprawia, że działania informacyjne dotyczące jakichkolwiek zmian w oświacie muszą być prowadzone profesjonalnie i na szeroką skalę, gdyż dotyczą bezpośrednio wielu grup: uczniów, ich rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół i placówek, a także jednostek samorządu terytorialnego.

Pragnę zapewnić Panią Marszałek, że dokładam wszelkich starań, żeby jakość przekazywanych tym grupom informacji była jak najwyższa.
Z wyrazami szacunku
Minister
Krystyna Szumilas
Warszawa, dnia 24 kwietnia 2012 r.


No i co? Da się tu wykryć jeszcze jakieś prawidłowości?