13 czerwca 2024

Zamknięte koło metodologicznej ignorancji

 


Wraz z kończącymi się zajęciami w semestrze letnim odbywają się w uczelniach konferencje, seminaria i podsumowania prac badawczych młodych naukowców. Nie sposób być wszędzie i uczestniczyć we wszystkim. Zdumiewa jednak dający się zaobserwować pośpiech, koncentracja na ilości prezentacji a nie wnikania w jakość kilku oraz, co gorsza, bezmyślny bezkrytycyzm ze strony prowadzących takie obrady czy sesje. 

Zajrzałem do jednej z sekcji doktorantów, w której niemalże dziesięć osób miało zreferować w ciągu 90 minut własne projekty badawcze - ich założenia teoretyczne, metodologiczne i wyniki. Łatwo można wyliczyć, że na osobę przypadało zaledwie 9 minut. Co można powiedzieć w tak krótkim czasie i po co, skoro z założenia ma być krótko i pobieżnie? 

Prowadząca w ogóle nie reaguje, nie komentuje, nie zwraca uwagi na fundamentalne błędy głównie w części badawczej osób referujących wyniki własnych badań. Muszą zdążyć ze swoją prezentacją, by uznano ich aktywny udział w konferencji dla doktorantów. Owszem, prowadząca obrady była aktywna, ale bez możliwości podzielenia się z referującymi jakąkolwiek informacją zwrotną, bez uczulenia ich na błędy, niedociągnięcia. 

W efekcie takiego udziału doktoranci niczego się nie nauczą natomiast nabierają przekonania, że wszystko jest w porządku, skoro nie było żadnych uwag, polemiki, dyskusji. Nie było, bo zabrakło czasu. Czy to ma jednak usprawiedliwiać utrwalanie dobrego samopoczucia referujących, które zostanie zaburzone rzetelną recenzją w czasie postępowania o nadanie stopnia doktora, doktora habilitowanego czy tytułu profesora. Chyba, że w tych postępowaniach recenzujący także nie będą mieli czasu albo zlekceważą czy nie rozpoznają zawartych w pracy błędów. 



 Jak się okazuje, jednostkami akademickimi, które w nazwie i swojej misji mają metodologię badań, zatrudnione są niekompetentne osoby. W uniwersytetach lekceważy się rzetelną ocenę prac naukowych tych, którzy powinni być liderami, przewodnikami dla młodych w opanowaniu przez nich warsztatu badawczego. Skoro sami go nie posiadają, są ignorantami, to zapewne i z tej przyczyny pozytywnie oceniają prace awansowe, które są obciążone poważnymi błędami metodologicznymi.  

Ktoś zamieścił w sieci zdjęcie z podsumowania zajęć w szkole doktorskiej jednego z uniwersytetów badawczych. Widać na nim zadowolone gremium profesorów i doktoranta referującego własny projekt badawczy. Jednak przyglądając się bliżej upublicznionemu slajdowi dostrzeżemy, że błędnie sformułował główny problem badawczy a jeszcze gorzej problemy szczegółowe. Zapewne nie rozumie, że istnieje różnica między pytaniami dopełnienia a pytaniami zależnościowymi i rozstrzygnięcia. Promotorem jest osoba ze stopniem doktora habilitowanego uniwersytetu badawczego. Czyżby w podobnych warunkach uzyskała swój awans?