06 kwietnia 2012

Który rektor wyższej szkoły prywatnej będzie świecił oczami za jej założyciela?


Z dniem 1 marca 2012 r. wszedł w życie art.100.ust.3.pkt.2 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym, który zobowiązuje rektorów wyższych szkół prywatnych do przekazania ministrowi nauki i szkolnictwa wyższego planu rzeczowo-finansowego w ciągu 14 dni od jego uchwalenia. Po uruchomieniu w systemie informacyjnym resortu bazy POL-on, powyższe szkoły będą zobowiązane także do zarejestrowania tego planu, a później sprawozdania z jego realizacji.

Podobno rektorzy tych szkół nie przekazują takich danych, gdyż sami nie mają o nich pojęcia. Są one bowiem skrzętnie przed nimi ukrywane przez założycieli tych „wsp”. To do nich minister powinna kierować pisma, gdyż w większości przypadków rektorzy tych szkół nie tylko nie mają wiedzy na powyższy temat, ale i wglądu w dane, a co dopiero mówić o jakimkolwiek planie, jaki miałby być zatwierdzany. Chyba, że w tajemnicy przed innymi, w gabinecie założyciela i to z zobowiązaniem, że tych danych nikomu nie ujawni. W wiekszości przypadków rektorzy tzw. "wsp" nie mają nic do powiedzenia. Co najwyżej mogą świecić oczami przed swoją kadrą lub zatrudnianymi pracownikami i tłumaczyć się z braku tego czy owego. Teraz będą musieli świecić oczkami jeszcze z innego powodu, i to przed czynnikami resortowej kontroli.

Wspomniane sprawozdanie musi zawierać dane dotyczące rachunku zysków i strat, w tym m.in. przychody z działalności operacyjnej (sumę dotacji podmiotowych w obszarze działalności dydaktycznej), środki z budżetów jednostek samorządu terytorialnego lub ich związków, opłaty za świadczone usługi edukacyjne związane z kształceniem studentów na studiach niestacjonarnych oraz uczestników niestacjonarnych studiów doktoranckich, pozostałe przychody z działalności dydaktycznej, w szczególności z wynajmu pomieszczeń, środki pochodzące ze źródeł zagranicznych niepodlegające zwrotowi, środki otrzymane na rzecz stypendystów dla osób niebędących obywatelami polskimi oraz ze sprzedaży innych usług.

Rektorzy będą także zobowiązani do podania wielkości środków przyznanych jako płatności oraz dotacje celowe w ramach programów operacyjnych finansowanych z udziałem środków europejskich, a także innych środków pochodzących ze źródeł zagranicznych – przeznaczonych na wydatki bieżące działalności dydaktycznej. Tym samym nie będą już mogli „biadolić”, że nie mają środków z budżetu państwa na kształcenie w ich szkołach. Także należy podać wielkość dotacji podmiotowej i celowej, jaką niektóre „wsp” uzyskały z budżetu państwa w ramach grantów na badania własne, jak i wielkość środków przyznanych na finansowanie współpracy naukowej z zagranicą.

Należy też podać wartość sprzedaży pozostałych prac i usług badawczych wykonywanych na podstawie umów zawartych z krajowymi i zagranicznymi podmiotami gospodarczymi, osobami fizycznymi lub innymi jednostkami czy na realizację programów lub przedsięwzięć związanych z procesem badawczym, jeśli takowy miał miejsce (w tym także pozostałe przychody, w tym środki z budżetów jednostek samorządu terytorialnego lub ich związków przeznaczone na działalność badawczą).

Ciekawe, jak zostaną ukryte nieuzasadnione wydatki, koszty, świadczące o niegospodarności, nadużyciach itp.? Tym samym niektórzy rektorzy będą mieli dylemat, co czynić, kiedy dowiedzą się, że założyciel ukrywał przed nimi dużą część dochodów, czerpiąc z tego indywidualne korzyści i przyczyniając się do tego, że uczelnia może być lub już jest niewypłacalna, że założyciel ma kłopoty z płynnością finansowa, nie troszczy się o majątek szkoły itp.?

Znajdą się tacy, którzy za dodatkową gratyfikacją podpiszą każdy dokument, byle utrzymać swoje stanowisko. Dotyczyć to będzie szczególnie tzw. pseudo rektorów, którzy pełnią te funkcje de nomine, ale nie mają de facto żadnego wpływu na zarządzanie infrastrukturą i finansami szkoły. Ciekawe zatem, co z tymi danymi uczyni ministerstwo? Czy będzie je weryfikować w trakcie przeprowadzanych kontroli? Czy będą pociągani do odpowiedzialności karnej rektorzy za potwierdzenie fałszywych danych? Niestety, z tym procederem mamy do czynienia w bardziej wydawałoby się błahych kwestiach, jak chociażby składanych przez niektóre magnificencje niezgodnych z prawdą oświadczeń o zatrudnionej kadrze naukowo-dydaktycznej.

Niektórzy prawnicy już zacierają ręce, bo szykuje im się niezła kasa do zarobienia. Będą bowiem mogli organizować szkolenia dla założycieli i kanclerzy wyższych szkół prywatntych na temat tego, jak ukryć to, czego ujawniać się nie chce?