Zrobić kogoś w bambuko to to samo, co nabić go w butelkę, nabrać, wpuścić w maliny, wykiwać, wyrolować, wystrychnąć na dudka, zrobić w balona czy zrobić w konia. Każdy może sobie wybrać to, co najbardziej mu pasuje.
Pisze do mnie absolwentka jednej z prywatnych szkół wyższych z zapytaniem, dlaczego dyrektorka szkoły nie chce jej zatrudnić, skoro ona ukończyła studia na kierunku pedagogika resocjalizacyjna? Do pracy z trudną młodzieżą byłaby przecież idealnym nauczycielem. Tymczasem - zdaniem pani dyrektor - ubiegająca się o pracę magister powyższej pedagogiki nie ma uprawnień … pedagogicznych. Jak to? - pyta zdziwiona kobieta, przecież mam dyplom pedagoga. Tak, to prawda, ale nie ukończyła pani studiów nauczycielskich, to znaczy, że w toku swojego kształcenia nie odbyła pani obowiązującej ją praktyki przygotowującej do zawodu nauczycielskiego w wymiarze 150 godzin! Absolwentka spojrzała do swojego suplementu i stwierdziła, że rzeczywiście, nie miała w toku studiów praktyk w takim wymiarze. A już na pewno nie odbyła tych praktyk w szkole, gdyż zgodnie ze swoją specjalnością realizowała zadania z tym związane w placówkach resocjalizacyjnych czy diagnozujących problemy niedostosowania społecznego dzieci i młodzieży.
A zatem nie można powiedzieć, że została przez swoją szkołę wyższą wystrychnięta na dudka. Gdyby przed wyborem kierunku studiów wiedziała, gdzie chce pracować po ich zakończeniu, to zainteresowałaby się tym, czy aby wybrany przez nią kierunek studiów odpowiada swoim programem kształcenia koniecznym kwalifikacjom zawodowym. Kandydaci na studia nie czytają ustaw, rozporządzeń, ani też nie dopytują się o istotne z punktu widzenia ich przyszłego interesu kwestie, gdyż nawet nie wiedzą, o co powinni pytać tych, którzy tę edukację im organizują czy oferują. Tym samym, zgodnie z porzekadłem: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, raczej będą niewyspani, ale pretensje skierują do producenta łóżka, pościeli czy poduszek.
Co gorsza, prywatne szkolnictwo w naszym kraju nie jest zainteresowane tym, żeby kandydatów na studia wprowadzać w tajniki kształcenia i uzyskiwanych dzięki niemu kwalifikacji, bo najważniejsze jest to, by przede wszystkich kandydat zapisał się na studia, regularnie za nie płacił i złożył wszystkie egzaminy. Największy, w moim przekonaniu świadomie prowadzony przekręt w tym właśnie środowisku szkół wyższych sprowadza się do oferowania kierunków studiów, które mają ciekawie brzmiące nazwy specjalności, ale prowadzone są niezgodnie z prawem.
Tego już kandydaci na te studia nie są w stanie wiedzieć, nie mogą tego rozpoznać, gdyż słusznie obdarzają instytucję apriorycznym zaufaniem. Mało kto podejrzewa, że organizator studiów może chcieć zrobić ich w bambuko. Skoro chodzi o kasę, a nie o uczciwe zapewnienie komuś nie tylko merytorycznie godnego wykształcenia, ale i zgodnych z prawem kwalifikacji, to opakowuje się ofertę dydaktyczną w sposób, który nie wzbudza niczyich podejrzeń.
Tymczasem jest w tym pułapka, na którą warto się wyczulić, sprawdzić, czy aby nie wpadamy na minę, po której czekają nas tylko same straty. Ktoś bowiem płaci za studia przez kilka semestrów, otrzymuje nawet dyplom ich ukończenia, ale kiedy udaje się z nim do pracodawcy, ten może odesłać nas na śmietnik, powiadając – może to sobie pani czy pan oprawić w ramkę i pokazywać rodzinie, ale wartości rynkowej i prawnej ów dyplom nie posiada. Jego znaczenie na rynku pracy jest równe wartości jego spalania w piecu lub w kominku.
Mieliście państwo takie sytuacje? Czy ktoś zrobił was w bambuko? Niestety, to jest możliwe tylko w Polsce i głównie w szkolnictwie wyższym – niepublicznym, a szczególnie w jego filiach, oddziałach zamiejscowych i w wielkich ośrodkach akademickich.
Panie Profesorze nas przyjęto na studia (uczelnia państwowa), ale nie otworzono kierunku, który nas interesował. Większość ukończyła zintegrowaną edukację wczesnoszkolną mimo, że nie byli zainteresowani tą specjalnością. Prawda o dostępnych specjalnościach wyszła na jaw w II semestrze.
OdpowiedzUsuńPodkreślam jest to uczelnia państwowa, w której pracują wybitni specjaliści z zakresu pedagogiki.
Państwowa czy niepaństwowa - kasa musi się zgadzać i uczelnia nie będzie dopłacać do studenta w imię nauki i potrzeb rynku pracy!
OdpowiedzUsuńNajsmutniejsze jest to,że czynią to pedagodzy przyszłym pedagogom.
OdpowiedzUsuńCzy taka sytuacja byłaby możliwa na studiach medycznych, prawniczych?
Na uczelniach pedagogicznych bardzo podkreśla się rolę kreatywności i opisana w poście profesora praktyka jest tego najlepszym przykładem.
Szanowny Panie Profesorze!
OdpowiedzUsuńZwiązana z bieżącym tematem "ciekawostka" jest pod adresem:
http://www.goldenline.pl/forum/2146306/w-jakim-jezyku-odbywa-sie-rozmowa-kwalifikacyjna-na-studia-doktoranckie-filologia-angielska
Tytuł odnośnego wątku dyskusyjnego brzmi: "W jakim języku odbywa sie rozmowa kwalifikacyjna na studia doktoranckie (filologia angielska)"
Byłem zszokowany.
Z poważaniem,
Poczytajcie - oto jak w Łódzkiej WSP robi się studentów w bambuko!
OdpowiedzUsuńUczelnia zaskoczyła studentów: po 500 zł za egzamin
Marcin Markowski
Więcej... http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9008608,Uczelnia_zaskoczyla_studentow__po_500_zl_za_egzamin.html#ixzz1CDkCxr3f
Jak rektorem był prof. Śliwerski, to takich hec nie było. Teraz widać, dlaczego odszedł z tej szkoły, a na czym w istocie zależy naowej władzy. Kompromitacja.
OdpowiedzUsuńWłodek
Studenci są i będą kiwani przez takich kapitalistów! To oczywiste. Najbardziej oburza fakt, że w szkole wyższej, ktora ma w nazwie - pedagogiczna - oszukuje się studentów, bo podstępem wyłudza się od nich podpis, a bezczelność i arogancja wobec studentów osiągnęły w tej sprawie szczyt. I to w trosce o jak najlepszą kadrę? A gdzie ona jest? A cóż to za skarby dukające?
OdpowiedzUsuńMonika
Proszę, poczytajcie, co piszą klienci usług pseudoedukacyjnych w WSP w Łodzi:
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,755,121422467,,Uczelnia_zaskoczyla_studentow_po_500_zl_za_egz_.html?v=2
Rektor, rektor, rektor! Gdzie on jest? A może jakiś prorektor wytłumaczy to studentom, jak to jest możliwe, że skarbem w tej szkole jest kadra, ale nie studeni???
Sylwia
Poczytajcie impresje Małgorzaty z WSP, jak chwali się swoją szkołą wyższą. Oj, to jajeczko, o którym pisze pani Małgorzata jest mocno śmierdzące...
OdpowiedzUsuńhttp://www.gazeta.edu.pl/O_jajeczku_niespodziance_i_szkole_wyzszej-96_875-0.html
OdpowiedzUsuńDlaczego krytykujecie tylko WSP w Łodzi? Poczytajcie na stronie MNiSW wyniki kontroli w Wyższej Szkole Kupieckiej, w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej, w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości, bo o AHE to macie nawet osobny link.
OdpowiedzUsuńW konia robieni są nie tylko studenci, ale także ci, którym się wmawia na internetowej stronie uczelni, że jest w niej wspaniale, że ma znakomitą kadrę(ale jak się sprawdzi jej dorobek w internecie, to pożal się Panie Boże), własne wydawnictwo (a tu jakież chałtury), że ma studia podyplomowe (tylko na papierze, bo uruchamia się 2-3 kursy, a potem okazuje się, że szkoła prowadziła je bezprawnie), że ma jakieś projekty unijne (no i co z tego? Co to ma wspólnego ze szkołą wyższą, że się zarabia na boku lub w tych samych godzinach zajęć czy pracy i nie ma czasu dla studentów?), itd., itd.
OdpowiedzUsuńJola
Nie bez powodu mówi się o WSP, że ma dwa okresy: przyzwoity , kiedy rektorem był profesor Śliwerski i ten okres po nim, jaki mamy od prawie roku.
OdpowiedzUsuńKrzysztof
Ale piękna reklama WSP w Łodzi w dzisiejszej - łódzkiej Gazecie Wyborczej. Rzeczywiście, trzeba tę budę omijać, skoro tak traktuje się w niej studentów. Dziwne, że ministerstwo nie raguje z urzędu na takie publikacje, tylko czeka nie wiadomo na co. Chyba na to, by to była druga AHE w tym mieście.
OdpowiedzUsuńJaneczka
Oj, tak, wzorce są zaraźliwe, chociaż i tu i tam rektorem jest lekarz. A na humanistyce i pedagogice zna się każdy, podobnie jak na ludzkich chorobach.
OdpowiedzUsuńTadeusz
Chyba żałuję że dalej studiowałam na WSP.Został ostatni semestr a ja muszę zbierac pieniązki nie na oprawę pracy czy wydruk ale na opłatę 500 zł. Mało Wam było kasy...tyle ludzi tu studiuje, nie każdy się może nadaje na pedagoga ale są też tacy jak ja i kilka moich koleżanek które pracują już z dziecmi i bardzo chciały posiadac dyplom magistra pedagogiki.
OdpowiedzUsuńPedagodzy- Wykladowcy którzy wiedzą co to są za marne zarobki w szkolnictwie tak zakpili z młodych ludzi - studentów. Wstyd!!!!
Anonimowa Studentko WSP w Łodzi. To nie wykładowcy-pedagodzy zakpili sobie z Pani, tylko właścicielka i kanclerze tej uczelni w jednej osobie. Wash and go. Pardom Cash and go! Studiujesz w WSp i nie wiesz, że ani rektor, ani wykłądowcy nie mają żadnego wpływu na politykę i finanse tej szkółki? Owtórz oczy i kieruj swoje żale do właściwego adresata!
OdpowiedzUsuńPaweł
Niech studenci WSP w Łodzi i nie tylko w tym mieście, przeczytają dzisiejszy fragment uzasadnienia kanclerz tej uczelni i jej prawnika (z błędem ortograficznym!!!) w Łódzkiej Gazecie Wyborczej. Kanclerz WSP nie zapłaciła nauczycielom akademickim ani złotówki za to, że ci w terminie wypromowali prace magisterskie! To jest jedno wielkie kłamstwo. Wystarczy zapytać o to promotorów tych prac, czy otrzymali z tych 500 zł. jakiekolwiek honorarium? Chyba, że ci, którzy - jak stwierdził radca prawny pani kanclerz: (...) z rozmaitych przyczyn zaniechują [pisownia oryginalna - przyp. red.] przystąpienia do egzaminu magisterskiego".
OdpowiedzUsuńa więc musieli w wyniku umów o dzieło, a nie zatrudnienia stałego, prowadzić dodatkowe konsultacje z tymi studentami, którzy nie oddali rozpraw do końca września. To wszystko!
Wasz Tadeusz
Więcej... http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9051667,Uczelnia_broni_pomyslu__500_zl_za_egzamin___Dlaczego_.html#ixzz1Cyfpxe2Q
No cóż, są też reakcje na mój wpis na stronie Gazety Edukacyjnej: (http://www.gazeta.edu.pl/O_krotkiej_pamieci_wspolczesnych_Katonow-97_897-0.html), gdzie jej - mianowany przez mnie przed kilku laty - redaktor naczelny Włodzisław Kuzitowicz pozwala sobie na nieuczciwy komentarz w stosunku do mojej osoby, w opisanej powyżej sprawie.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, że ktoś, kto prowadzi gazetę, sam nie potrafi czytać ze zrozumieniem? A może tylko wykonuje zadanie, na czyjeś zamówienie?
Zarzuca mi pisanie półprawdy, podczas gdy sam wprowadza swoich czytelników w nieprawdę.
Ja nie zarzucałem prywtnej szkole, na domiar tej, której sam przewodziłem jako rektor, "przewrotnej pazerności" i wprowadzeniu w błąd w/w studentki.
Warto, by sobie ów "dziennikarz" dobrze przeczytał mój wpis:
A zatem nie można powiedzieć, że owa absolwentka została przez swoją szkołę wyższą wystrychnięta na dudka.
Tyle i aż tyle. Odpowiedziałem w tym miejscu zatem nawet nie tyle na zarzut, bo ona przecież niekogo nie oskarzała, tylko zapytanie, jakie skierowała w stronę swojej byłej uczelni. Stanąłem w obronie tej uczelni, czego Kuzitowicz nie raczy nawet dostrzec.
Nie raczył też tego doczytać. Natomiast uzewnętrznia się na temat katonizmu.
Pożal się Boże, znowu nie zrozumiał, że dalsza część wpisu dotyczyła zupełnie innych kwestii, zuepełnie innych uczelni.
Niestety, jak się uderzy w stół, to nawet zardzewiałe nożyce się odezwą.
Dziękuję jednak panu Kuzitowiczowi za reakcję, która odsłoniła jego warsztat "dziennikarski" nie tylko mnie, ale także i innym odbiorcom pisma. Szkoda, że traci ono w ten sposób swój poziom.
Przedmiotem moich analiz i wpisów są problemy i patologie także szkolnictwa wyższego. W tym sensie ma rację Kuzoitowicz, że Kartaginę jako objaw PATOLOGII należy zniszczyć Nie przypominam sobie, by takowe miały miejsce, kiedy byłem rektorem WSP w Łodzi, natomiast widzę, że prasa ogólnopolska zaczyna odsłaniać je w sprawach, które obciążają już nowe kierownictwo. Szkoda, że jako krytyczny i refleksyjny publicysta nie pisze o tym, nie ujawnia swojej odwagi krytycznej w sprawach, które stają się w ten sposób także jego udziałem, jako ich świadka. Trzeba umieć dawać świadectwo wartościom.
Panie Profesorze, chyba pan Kuzitowicz przeraził się, że opisuje Pan patologie, które mają miejsce w tych prywatnych szkołach wyższych, w ktorych on sam pracuje. Profesor opisywał zjawiska, które mają miejsce w jakichś szkołach, ale redaktor postanowił jedną z nich wymienić. Ciekawe, powinien zwrócić się po premię do pani kanclerz za negatywną promocję szkółki, w ktorej sam pracuje.
OdpowiedzUsuńJacek
Rada Wydziału czy jak to zwał inaczej, pracownicy naukowi, mogliby chciec zaprotestować, że to nieuczciwe pobierac opłaty za egzamin mgr.Sami kiedys kończyli studia....
OdpowiedzUsuńNie życzę sobie tekstów cyt: "Owtórz oczy i kieruj swoje żale do właściwego adresata!" Jest to mało taktowne.
Oczy miałam zawsze otwarte i tylko dlatego studiowałam na WSP a nie UŁ, bo nie było tam mojego kierunku. Wiem że to tez miało swój cel,propaganda aby osłabic Uniwerek. Szkoda mi tylko porządnych wykładowców, tych którzy mają pasję a nie tylko skarbonkę...ehhh
Agata
Studenci zostaną zastraszeni. Przeproszą, że ośmielili się poinformować media o tym, jak własna Alma Mater chciała ich złupić. W końcu zły to ptak.... Pewnie wkrótce prasę obiegnie informacja, że kadra akademicka tej szkoły wyższej też przeprasza za ośmielenie ubiegania się o honorarium za wypromowanie magistrów. A świstak będzie mógł wrócić do zawijania zysków w sreberko....
OdpowiedzUsuńKrzysztof
"500 zł za egzamin". Ministerstwo żąda wyjaśnień od WSP. Więcej... http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9075306,_500_zl_za_egzamin___Ministerstwo_zada_wyjasnien_od.html#ixzz1DSPRFIIs
OdpowiedzUsuńWidzę, że pomocja WSP w Łodzi rozkręca się na całego. Dobrze, że są jeszcze studenci, którzy znają swoje prawa i nie boją się o nie upomnieć. W końcu to z ich pieniędzy, z ich ciężkiej pracy prowadzone są te studia. Nikt im łaski nie robi. Prawdę powiedział chyba radca prawny z tej uczelni, że jak im się nie podoba, to mogą rzowiązać umowę i przenieść się do innej szkoły wyższej. W Łodzi jest ich pełno. A niektóre tylko czekają, żeby wywiesić ogłoszenia: Przyjmujemy studentów z WSP nawet w ciągu roku akademickiego. Ta Łódź taka już jest - kapitalistyczna, wyzyskująca naiwność i poczucie bezradności młodych ludzi. Gdyby studiowali w UŁ czy w innej publicznej uczelni, nie byłoby tego problemu. Tu jest mimo wszystko uczciwie i nikt nie zrobi ich w bambuko, jak pisze profesor. Dobrze, że media pomagają ofiarom takich "akademickich" nadużyć.
Basia
ja też płaciłam 500 zł za obronę pracy licencjackiej na uczelni niepublicznej w Katowicach, teraz jestem przed obrona pracy magisterskiej na Uniwersytecie Śląskim i z tego co się dowiedziałam, tam nie ma takiej opłaty bo jest ona ukryta już w czesnym. płacimy wszyscy tylko czasem po protu o tym nie wiemy.
OdpowiedzUsuńsmutne.
Jak opłata za egzaminy jest w kosztach studiów, to jest w porządku. Gorzej, kiedy tak jak w WSP w Łodzi opłaty za studia są relatywnie niskie, ale potem wrzuca się dodatkowe opłaty, by sobie wyrównać. Chyba jednak uczciwiej jest w uniwersytecie. Tu nikt nie dorzuci studentom czegoś dodatkowo, bo wszystko jest regulowane przez władze i jawne. Prywaciarze zaś podrzucają dodatkowe opłaty, bo wiedzą, że studenci im nie podskoczą. W Łodzi na szczęście podskoczyli, bo to są ich pieniądze.
OdpowiedzUsuńJoanna
No i proszę. A nie mówiłam. Już kanclerz WSP wycofała się z dodatkowych opłat za prace magisterskie, nauczyciele zrezygnowali z dodatkowych apanaży, a studenci reprezentanci mają za zadanie przekonać swoje koleżanki i kolegów, by więcej nie ośmielali się upominać o swoje prawa, tylko wszystkie problemy załatwiali w murach szkoły, bo.... szkodzi to wizerunkowi szkoły.
OdpowiedzUsuńNaczelny propagandysta szkoły tłumaczy, że artykuły redaktora Markowskiego na temat ewidentnej próby wyłudzenia od studentów dodatkowej, a niezgodnej z prawem kwoty, to "g...azety prawda". Jaki poziom wyjaśnień, taka też prawda o tej szkole. Trzeba spuścić wodę.
Tym razem studenci udowodnili, że nie pozwolą się oszukiwać. To nie szkoła straciła twarz, tylko ci, którzy nią kierują. Dobrze, że wycofali się ze swoich decyzji pod wpływem upublicznienia sprawy i z lęku przed interwencją ministerstwa, które zażądało wyjaśnień. Może przy okazji wyszłyby jeszcze inne sprawy, a tak... dało się z tego jakoś wywinąć. Dziękujemy redaktorowi Markowskiemu za pomoc.
Joanna
ja to powiem wam dzieciaczki ze nawet 10 procent z was nie ogarnelo by takiej instytucji. no i sory za bledy
OdpowiedzUsuńsyn Pani Kanclerz
sorry Winnetou, ale 100% z nas nie popełniłoby tak kardynalnych błędów, jak Twoja Mama - istotnie, nie daje sobie rady z ta instytucją, więc musi za nią przepraszac jej syn.
OdpowiedzUsuńKanclerz Koronny innej szkoły wyższej
Jestem absolwentką AHE (oddział zamiejscowy Koszalin. Ukończyłam tam studia licencjackie oraz magisterskie. Jakie było moje zdziwienie gdy pracodawca uświadomił mi, że NIE POSIADAM PRZYGOTOWANIA PEDAGOGICZNEGO!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzez opiekuna praktyk byłam namawiana o odbycie ich w miejscu odpowiadającym mojej specjalizacji (pedagogika terapeutyczna z rehabilitacją ruchową). Tak zrobiłam. Studia magisterskie- pedagogika prewencji patologii i zagrożeń społecznych. Ukończyłam też studia podyplomowe( na innej uczelni)- socjoterapia. Niestety jak się okazało czeka mnie jeszcze jeden wydatek. AHE to jedno wielkie nieporozumienie! śmieszne jest to, iż kończąc studia wyższe pedagogiczne nie mogę być wychowawcą w Specjalnym Ośrodku Szkolno wychowawczym!!
Kochani, AHE itd itd... Najsmutniejsza, czy jedna z najsmutniejszych rzeczy, jakie mnie spotkaly, byl fakt, iz dopiero na drugim roku zaocznych studiow licencjackich na Uniewersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, oddzial w Kaliszu (nobliwa wydawaloby sie uczelnia..) dowiedzielismy sie, ku naszemu przerazeniu, ze nie bedziemy mieli uprawnien nauczycielskich.. Cala orka, mnostwo kasy raptem okazaly sie powietrzem. Po ukonczeniu studiow, jak sie okazalo, nalezy isc na kurs pedagigiczny. Dodam, ze to mnostwo forsy i czasu.. Jesli UAM wycina ludziom takie numery, oznacza to, ze ze cale szkolnictwo schodzi na psy, bo liczy sie tylko kasa... SMutno mi, ale wole chyba ASP, przynajmniej wszystko jest jasne... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńprzygotowuję reportaż dla TVN24 o polskich uczelniach prywatnych. Chciałabym porozmaiwiać o problemach szkoły pedagogicznej opisywanej na tym forum.
Uprzejmie proszę o kontakt.
Ewa Galica
reporter TVN24
519 520 305
Witam przyznam się ze móglabym i to nie tylko ja dostarczyć Pani ciekawych informacji odnośnie zaniedbań i całego tego cyrku jaki panuje w kaliszu ale najpierw zobacze jak mi powiedzie się na sesji. Wiec lepiej zeby w tym roku nasi wykładowcy zachowali się jak ludzie bo sami wiedzą że jest o czym rozmawiać PIS
OdpowiedzUsuńwitam teraz mowia ze licencjatu mam nie daza smiecaja
OdpowiedzUsuńLudzie uwaga!!!!!!!!!!!!!Na WSP w Lodzi studentów traktuje się jak gnojków. Nie można zastać wykładowców na dyżurach (totalna olewka). Jeżdżę za wpisami po kilka razy, mimi że umawiam się telefonicznie na wpis. Robię przepał, kombinuję w pracy i się zwalniam po to aby się na miejscu dowiedzieć, że "pindy" magisterki lub doktorowej nie ma. Szlak mnie trafia bo w dziekanacie też się nie mogę nic dowiedzieć na temat nieobecności pseudowykładowców.Panie Rektorze! Niech Pan zacznie przyglądać się pracy swojej kadry. Moja rada: są sygnały od studentów dot. niewywiązywania się ze swoich podstawowych obowiązków przez wykładowców to wywalić z roboty na zbitą mordę.Dzięki
OdpowiedzUsuńPrzy anonimowym wpisie nie mam możliwości odpowiedzenia na ten komentarz, chociaż nie mam z tą szkołą nic wspólnego. W moim przekonaniu, niezależnie od tego, jaka jest to szkoła, gdzie ona się znajduje, studenci powinni wykorzystywać wewnątrzuczelniane "procedury" upominania się o jakość oferowanej im edukacji, za którą płacą. Na stronach internetowych podawane sa przeciez informacje o tym, gdzie można "reklamować" swoje niezadowolenie z warunków studiowania.
UsuńKierowanie tego typu apeli w moim blogu jest bezskuteczne, bo nikt tam tego czytać nie musi, nie będzie, a już rektor czy prorektorzy za to odpowiedzialni w szczególności. Proszę zatem albo kierować wprost te uwagi do określonych władz, albo kierować sprawę do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, albo podjąć decyzję o zmianie szkoły. Może władze nie wiedzą, że taka sytuacja ma w niej miejsce.
Jestem absolwentka WSP i to,ze robi z ludzi idiotow to nie jeden z nas sie przekonal.. Wiele osob z ktorymi sie spotykam jest zdziwionych,ze studia pedagogiczne nie daja przygotowania pedagogicznego w pelnym wymiarze godzin...ze trzeba konczyc podyplomowki,by miec papierek,ktory powinna zapewniac uczenia.Niewazne czy ktos konczyl wczesnoszkolna,opiekuncza czy specjalna...to miala byc uczelnia pedagogiczna, niestety pedagogiczna jest tylko w nazwie...idac na studia, nie kazdy ma obrana droge, z czasem to sie zmienia, moze konczac specjalna czy opiekuncza, bede chciala byc nauczycielem i co wtedy?wtedy moi drodzy, trzeba zaplacic 3-4 tys by miec przygotowanie, uczeszczac rok lub 3lata, zalezy od uczelni
OdpowiedzUsuńNie mowie oczywiscie o podyplomowce,ktora trzeba odbyc, by nauczac danego przedmiotu,ale to akurat jest zrozumiale.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajczęściej piszecie tutaj o uczelniach niepublicznych natomiast dla "pocieszenia" napisze wam, że ja skończyłam studia dzienne pedagogiczne na Uniwersytecie Śląskim spec. wychowanie ekologiczne z etyką środowiskową - specjalność nauczycielska natomiast po studiach okazało się że nie mam uprawnień nauczycielskich kontynuacji specjalności na studiach magisterskich się nie doczekaliśmy obiecano nam również miejsca pracy w szkołach . Specjalność została utworzona ponieważ za kilka lat miały wejść nowe ekologiczne przedmioty do szkół-do dzisiaj dyrektorzy szkół nic nie wiedzą. Uczelnie prywatne, uniwersytety na których można studiować pedagogikę promują bezrobocie tworząc na studiach magisterskich dwie specjanośći- pedagogikę wczesnoszkolną lub opiekuńczo-wychowawczą i nie ma szans na inna specjalność, uczelnie prywatne dają chociaż możliwość wyboru.
OdpowiedzUsuńJa po latach kiedy jestem już nauczycielem kontraktowym dowiaduje się, że nie mam przygotowania pedagogicznego I moje Swansea sà nie ważne, a skończyłam szanowany UAM pedagogikę specjalność resocjalizacja
OdpowiedzUsuńNiestety temat jest wciąż aktualny... Po siedmiu latach pedagogiki, w tym uzyskaniu dwóch tytułów magistra, nie mam przygotowania pedagogicznego. Nikt się słowem nie zająknął żebyśmy wyrobili te 150 godzin w placówkach oświatowych. Bo po co, prawda? Przecież można iść na płatny kurs przygotowania pedagogicznego organizowany w tej samej uczelni. Po kilku latach pracy pedagog jest zwalniany ze szkoły, ponieważ okazuje się, że jednak nie powinien w niej pracować, mimo zaświadczeń i innych dokumentów wystawianych przez UŁ, które jak się okazuje - są nic nie warte. Cała praca w szkole okazuje się nieważna a o awans zawodowy trzeba walczyć w sądzie, bo może zostać cofnięty. Ale to nie wszystko. W tym roku ukończyłam studia magisterskie - resocjalizacja i w suplemencie do dyplomu, w punkcie dotyczącym uprawnień i kwalifikacji zawodowych mam napisane, że mogę podjąć studia trzeciego stopnia i podyplomowe i ..... to wszystko. Dwa lata studiów uprawniają mnie do podjęcia kolejnych studiów. Nikt mi nie zwróci nerwów i tych wszystkich lat, które uważałam za "inwestycję w siebie", ale uważam, że osoby, które są za to odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje, ponieważ maszynka wypuszczająca na rynek kolejnych wykształconych bez wykształcenia nadal działa.
OdpowiedzUsuńNiestety temat jest wciąż aktualny... Po siedmiu latach pedagogiki, w tym uzyskaniu dwóch tytułów magistra, nie mam przygotowania pedagogicznego. Nikt się słowem nie zająknął żebyśmy wyrobili te 150 godzin w placówkach oświatowych. Bo po co, prawda? Przecież można iść na płatny kurs przygotowania pedagogicznego organizowany w tej samej uczelni. Po kilku latach pracy pedagog jest zwalniany ze szkoły, ponieważ okazuje się, że jednak nie powinien w niej pracować, mimo zaświadczeń i innych dokumentów wystawianych przez UŁ, które jak się okazuje - są nic nie warte. Cała praca w szkole okazuje się nieważna a o awans zawodowy trzeba walczyć w sądzie, bo może zostać cofnięty. Ale to nie wszystko. W tym roku ukończyłam studia magisterskie - resocjalizacja i w suplemencie do dyplomu, w punkcie dotyczącym uprawnień i kwalifikacji zawodowych mam napisane, że mogę podjąć studia trzeciego stopnia i podyplomowe i ..... to wszystko. Dwa lata studiów uprawniają mnie do podjęcia kolejnych studiów. Nikt mi nie zwróci nerwów i tych wszystkich lat, które uważałam za "inwestycję w siebie", ale uważam, że osoby, które są za to odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje, ponieważ maszynka wypuszczająca na rynek kolejnych wykształconych bez wykształcenia nadal działa.
OdpowiedzUsuńWitam! Tak jak czytam, widzę temat aktualny. Ja skończyłam Ahe-dawniej WSHE w Łodzi w 2008r na kierunku pedagogika, specjalność psychopedagogika. Praktyki odbywałam w przedszkolu(tak, nawet dyrektorka się zdziwiła, że po tej specjalizacji), w klubie osiedlowym nawet dwa razy, chciałam odbyć praktykę w poradni psychologiczno-pedagogicznej ale zastawiali się i niestety do tej pory zastawiają się tajemnicą zawodową-mogę to zrozumieć, że są pewne tajemnice, ale chyba nauczyć pewnych rzeczy mogą.
OdpowiedzUsuńOdbyłam także wolontariat w fundacji, potem zajmowałam się osobą starszą w rodzinie, potem też osobą starszą znajomą, osobą z cukrzycą, racowałam w biurze, również zrobiłam wolontariat, a ostatnio zajmowałam się dwójką dzieci:niespełna 1,5 roku i 7 lat wychowywane zupełnie bezstresowo. A pracy jako takiej nie ma, bo niby nie mam uprawnień pedagogicznych albo doświadczenia.
Tylko jakoś uczelnia nie kwapiła się do pomocy w szukaniu praktyk czy z jakąś pomocą w znalezieniu pracy po praktykach.
Teraz nie mam już 20-kilku lat i szukam pracy a nie kolejnego wolontariatu - zdobywania doświadczenia za darmo. Ale w domu też nie chcę siedzieć bo tym bardziej niczego nie osiągnę.
Szkolenia, które chcę odbyć kosztują prawie tyle samo co jeden semestr studiów podyplomowych, więc się zastanawiam, bo potrzebuję przede wszystkim doświadczenia, pracy.
Ot tak właśnie, zwłaszcza prywatne uczelnie robią nas w bambuko.
Jakie uprawnienia posiadacz po psychopedagogice?
OdpowiedzUsuńani psychologiczne, ani pedagogiczne. Uprawnienia do bycia bezrobotnym absolwentem
OdpowiedzUsuńja też skończyłam specjalność psychopedagogika specjalna z myślą o pracy z niepełnosprawnymi. Od jednej pani dyrektor dowiedziałam się, że co najwyżej mogę być pomocą nauczyciela, bo powinnam skończyć oligofreno. Obecnie pracuję w przedszkolu bo jednocześnie kończyłam edukację wczesnoszkolną. Czy ktoś mógłby mi pomóc i odpowiedzieć, na moje pytanie: w czym faktycznie moźe mi pomóc ta psychopedagogika specjalna i gdzie mogłabym znaleźć po niej pracę?
OdpowiedzUsuńPanie Profesorze, na publicznych uczelniach też studenci są robieni w bambuko. Np. ci, którzy mają przygotowanie pedagogiczne z I stopnia studiów, dowiadują się nagle, że muszą je zrobić jeszcze raz na studiach II stopnia. Kiedy się dowiadują? Na 1,5 miesiąca przed obroną :))
OdpowiedzUsuńMoże dobrze, że ktoś dostrzegł błąd i to wprowadził. Co by było, gdyby ukończył ktoś studia II st.a potem dowiedział się, że nie ma wymaganej ustawą liczy godzin ?
UsuńSzanowny Panie Profesorze,
UsuńJa właśnie dowiedziałam się (po zakończeniu studiów magisterskich), że mój licencjat z pegagogiki spec. logopedia nie dał mi uprawnień pedagogicznych - brakuje 70 godzin praktyk. Uczelnia nie zgadza się na uzupełnienie godzin, ponieważ nie jestem już studentką. Co w tej sytuacji? Czy uczelnia wystawiając suplement do dyplomu, w którym jest napisane "Absolwent posiada przygotowanie pedagogiczne w zakresie zgodnym z ukończoną specjalnością" wystawia go zgodnie z prawem?
Panie Profesorze,niestety ja zaliczam sie do tego grona. Zaczne od poczatku. Jestem absolwentka uczelni panstwowej na kierunku pedagogika o spec.Edukacja zdrowotna i geragogika. W trakcie studiow I st. nabylam wiedze z zakresu pedagogiki,psychologii i dydaktyki (oczywiscie przedmioty realizowane byly w liczbie godzin powyzej 270). W trakcie studiow odbylam praktyki w placowkach oswiatowych w wymiarze ok.180h (gimnazja,szkoly podstawowe,przedszkola). W suplemencie widnieje zdanie "absolwentka posiada przygotowanie pedagogiczne do prowadzenia zajec z edukacji zdtowotnej"i tu zaczyna sie problem. Poniewaz pomimo zaliczenia teorii wymaganej przez MEN w wymiarze 270h oraz praktyk nie posiadam kwalifikacji do piastowania stanowiska pedagoga. Owszem mam wyjscie...m.in.ukonczenie kursu pedagogicznego ,ktory nada wymagane kwalifikacje. Tylko dlaczego studenci pedagogiki maja placic za kurs,ktory jest namiastka tego czego uczono na studiach dziennych. Pan Profesor z pewnościa doskonale orientuje sie jak wyglada godzinowo rozklad przedmiotow z zakresu pedagogiki,psychologii,dydaktyki i wielu innych zajec niezbednych aby otrzymac odpowiednie przygotowanie. Ponownie kaze sie nam zaliczac teorie wychowania, kształcenia itp oraz odrabiac praktyki pedagogiczne,ktore zostaly wypracowane na studiach i poswiadczone pozytywnymi opiniamii opiekunow. Najbardziej boli ,ze w ten sposob podcina sie skrzydla mlodym,chetnym do pracy z drugim czlowiekiem ludziom. Na studiach mgr na kierunku pedagogika aktualnie studenci,ktorzy przeniesli sie z innych wydzialow po wypracowaniu 150h praktyk otrzymuja tytul pedagoga z przygotowaniem. Bez podstaw teoretycznych,ktorych nie uczono na innych wydzialach i ,do ktorych nie sa zobligowani nadrobienia. Aktualnie walcze o prace pedagoga w gimnazjum gdzie przez rok pracowalam jako pomoc. Wg Pana dyrektora kwalifikacje ktore posiadam sa odpowiednie. Niestety jednak pojawia sie problem...nie stwietdza sie w suplemencie jasno ze odbyte praktyki w szkolach oraz godziny teoretyczne nadaja tytul pedagoga.
OdpowiedzUsuńMa pani rację. Obawiam się, że pani praktyki dotyczyły przygotowania nienauczycielskiego, co musi wynikać z treści Suplementu do dyplomu. Gdyby w tym dokumencie odnotowano praktykę nauczycielską, to wówczas nie byłoby problemu. A tak, to nadzór pedagogiczny w szkołach kwestionuje takie wykształcenie nie tylko w momencie zatrudniania, ale także w procesie awansu zawodowego. Mam wrażenie, że studenci nie są informowani o tym, jakie w rzeczywistości uzyskują kwalifikacje zawodowe? W przypadku gerontologii mogła przecież Pani mieć praktyki w Domu Spokojnej Jesieni, a te w żadnej mierze nie przygotowują do pracy w szkole. Tu się Pani chyba zgodzi , że praktyka praktyce nie jest równa, nawet jeśli zgadza się liczba godzin..
OdpowiedzUsuńPanie Profesorze jestem nauczycielem mianowanym i nagle kuratorium podważa moje przygotowanie pedagogiczne. Brakuje 15 godzin. 75 miałem w szkole, 60 godzin praktyki pedagogicznej śródrocznej i 75 w policji- w suplemencie jest napisane, że była to praktyka pedagogiczna i taka była gdyż z policjantem do spraw nieletnich organizowałem lekcje na temat szkodliwości stosowania używek w gimnazjach- mam dodatkowo zaświadczenie od komendanta o tym co robiłem.Studia na US ukończyłem w 2007 na kierunku Pedagogika Pracy Socjalnej i Resocjalizacja. Następnie skończyłem studia podyplomowe na kierunkach:1. Oligofrenopedagogika. 2. Pedagogika opiekuńczo- wychowawcza z elementami socjoterapii. 3. Historia.
OdpowiedzUsuńPrzypominam jestem nauczycielem mianowanym, rozpocząłem staż na dyplomowanego. Od 01-09-2007 nikt mi nie zarzucał braku przygotowania. Praktyki, które mam zapisane w suplemencie, plus zaświadczenie z policji o tym co robiłem na praktyce pedagogicznej u nich ( lekcje w gimnazjach) do tej pory wystarczało. Kończąc trzy kierunki studiów podyplomowych także miałem praktyki.
Panie Profesorze co Pan o tym myśli? Jak ta sprawa się zakończy?
Co należy robić? Dziękuję za odpowiedź.
Witam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie każda szkoła prywatna jest źle prowadzona. Sam osobiście ukończyłem prywatną szkołę i z pełną świadomością stwierdzam, że moja szkoła bardzo ułatwiła mi start w życiu.
Ukonczyłam I stopnia studia o kierunku pedagogika resocjalizacyjna z profilaktyka społeczna ,w suplemencie dot kwalifikacji nie mam nic wpisane,czyzbym ich nie posiadała?Przeciez mowiono,ze mozna byc pedagogiem szkolnym itp.Czy ktos mi moze to wyjasnic?
OdpowiedzUsuńZrobiono panią w bambuko. Pedagog szkolny wymaga innych kwalifikacji niż pedagog resocjalizacji.
OdpowiedzUsuńA czy posiadam przygotowanie pedagogiczne?Mam 360 godzin z psychologii,pedagogiki i dydaktyki oraz 160 godzi praktyk.Inne uczelnie maja wpisane to w suplemencie a ja nie.Czy moge prosic uczelnie o taki wpis?
UsuńJeżeli masz 150 godzin w placówkach oświatowych to masz przygotowanie pedagogiczne.
UsuńA ja mam pytanie. Powyższe rozważanie Pana Profesora natchnęło mnie. Otóż, kwestia dotyczy studiów podyplomowych z edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. W rozporządzeniu jest wymóg: musi być co najmiej 350 godzin i 3 semestry. Moje pytanie brzmi: czy w ilość tych godzin wlicza się praktykę? Spotkałam ofertę takich studiów: 335 godzin dydaktycznych i 120 godzin praktyk. Czy studia takie dawałyby kwalifikacje osobie ze stopiniem magistra z pedagogiki?
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Profesorze,
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu tych wszystkich postów zrodziła się we mnie tak ogromna wątpliwość związana z podjęciem studiów podyplomowych, że postanowiłam zwrócić się do Pana z moim pytaniem. Czy w obliczu tych wszystkich nieporozumień, jakie mają miejsce i robieniu studentów w "bambuko" może Pan profesor z czystym sumieniem powiedzieć, że uczelnie Państwowe nie postępują w ten sposób ze studentami? Chciałabym odbyć studia podyplomowe z zakresu edukacji wczesnoszkolnej na Uniwersytecie Łódzkim. Nie chciałabym jednak utopić 3100 i nie mieć nic. Na co zatem zwrócić uwagę, o co dopytać, żeby mieć pewność że nauka na tych studiach da mi PEŁNE kwalifikacje do pracy w klasach 1-3 i przedszkolach? Jeżeli będzie Pan Profesor mógł rozwiać moje wątpliwości będę bardzo szczęśliwa.
Z poważaniem.
Uczelnie państwowe prowadząc studia w interesującej Panią specjalności przestrzegają prawa. Zawsze może Pani dopytać kierownika studiów podyplomowych o to, co Panią interesuje. W UŁ odpowiada za tego typu studia Katedra, która realizuje je od wielu lat i jakoś nikt nie skarżył się na braki wykształcenia.
OdpowiedzUsuńMają w ramach środków UE znakomicie wyposażoną pracownię z wszystkimi pomocami dydaktycznymi do wczesnej edukacji. Proszę zatem zwrócić się do kierownika tych studiów. Brak kwalifikacji musiałby skutkować procesem sądowym, który by Pani wygrała odzyskując nie tylko opłatę, ale i odsetki. Uniwersytet nie może pozwolić sobie na utratę prestiżu. Szkoły prywatne jako biznesowe, mogą, bo zawsze można z nich zrobić teatrzyk, kabarecik, hotelik, magazyn, hurtownie itp. Właściciel dalej będzie zarabiał na tym, co sfinansowali mu/jej naiwni studenci.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
UsuńPanie Profesorze jestem nauczycielem mianowanym i nagle kuratorium podważa moje przygotowanie pedagogiczne. Brakuje 15 godzin. 75 miałem w szkole, 60 godzin praktyki pedagogicznej śródrocznej i 75 w policji- w suplemencie jest napisane, że była to praktyka pedagogiczna i taka była gdyż z policjantem do spraw nieletnich organizowałem lekcje na temat szkodliwości stosowania używek w gimnazjach- mam dodatkowo zaświadczenie od komendanta o tym co robiłem.Studia na US ukończyłem w 2007 na kierunku Pedagogika Pracy Socjalnej i Resocjalizacja. Następnie skończyłem studia podyplomowe na kierunkach:1. Oligofrenopedagogika. 2. Pedagogika opiekuńczo- wychowawcza z elementami socjoterapii. 3. Historia.
OdpowiedzUsuńPrzypominam jestem nauczycielem mianowanym, rozpocząłem staż na dyplomowanego. Od 01-09-2007 nikt mi nie zarzucał braku przygotowania. Praktyki, które mam zapisane w suplemencie, plus zaświadczenie z policji o tym co robiłem na praktyce pedagogicznej u nich ( lekcje w gimnazjach) do tej pory wystarczało. Kończąc trzy kierunki studiów podyplomowych także miałem praktyki.
Panie Profesorze co Pan o tym myśli? Jak ta sprawa się zakończy?
Co należy robić? Dziękuję za odpowiedź.
WItam mam pytanie ukończyłem studia na poziomie licencjatu politologia, natomiast mgr Pedagogika WF i zdrowotna, prcuje w szkole od 4 lat i teraz jest pytanei czy pracuje legalnie ? dwa czy mam uprawnienia pedagogiczne?
OdpowiedzUsuńPanie Profesorze, co do zatrudnienia młodych na samym początku ich kariery mam dylemat, czy można się z Panem skontaktować chociażby mailowo? Bardzo byłabym wdzięczna. alicjanarkun@gmail.com
OdpowiedzUsuńProszę napisać mejla na adres: boguslawsliwerski@gmail.com
OdpowiedzUsuńMam pytanie? Skończyłem pedagogikę resocjalizacyjną 150 godzin praktyk niestety nie w oświecie tylko w MOPS, MONAR i ośrodku dla uzależnionych nieletnich. W myśl ustawy przygotowania nie posiadam. Na suplemencie jednak widnieje absolwent posiada przygotowanie pedagogiczne, wyróżnia się znajomością terminów pedagogicznych ich prawidłowego stosowania w praktyce itp... Studia kończyłem w 2009 roku.Chcąc iść na studia z pedagogiki przedszkolnej moje przygotowanie pedagogiczne jest podważone i nici każą znów na studia.Moje pytanie brzmi czy kończąc pedagogikę resocjalizacyjną i mgr z pedagogiki kryminologicznej jestem w ogóle pedagogiem? Tytuł na dyplomie mam ale pedagog bez przygotowania to pedagog? Co mam mówić jak mnie ktoś zapyta o zawód wyuczony? Po co piszą w suplemencie że posiadam przygotowanie pedagogiczne?
OdpowiedzUsuńwitam, czy mogę skontaktować się z Panem na adres boguslawsliwerski@gmail.com. będę wdzięczna za odpowiedz. renata15-25@o2.pl
OdpowiedzUsuńwitam, mam pytanie, jeżeli skończyłam studia licencjackie na kierunku biologia i jestem w trakcie studiów magisterskich to czy robiąc teraz przygotowanie pedagogiczne bedę mogła uczyć biologii w każdej szkole czy tylko podstawówka?
OdpowiedzUsuńwitam, mam pytanie, jeżeli skończyłam studia licencjackie na kierunku biologia i jestem w trakcie studiów magisterskich i teraz chciałabym dodatkowo zacząć przygotowanie pedagogiczne to mogłabym uczyć we wszystkich szkołach czy tylko w podstawówce?
OdpowiedzUsuńPo licencjacie tylko w SP a po mgr także w szk.ponadpodst.
OdpowiedzUsuńto w takim razie lepiej przygotowanie pedagogiczne zrobić po magisterce?
OdpowiedzUsuńPo co przygotowanie pedagogiczne skoro resocjalizacja nie jest specjalnością do szkoły od lat wielu. Najprościej zrobić inne studia.
UsuńWitam. Także mam dylemat: robić czy nie robić przygotowania pedagogicznego, które.... wg mnie już mam! Skończyłam Kolegium Nauczycielskie w Bytomiu (które od dwóch lat już nie istnieje)na wydz. pedagogika resocjalizacyjna z profilaktyką społeczną, w części B dyplomu napisano, że mam kwalifikacje pedagogiczne, 150 h praktyk w gimnazjum, szkole podstawowej oraz ośrodku wychowawczym (po 50 h w każdej placówce). Następnie uzyskałam tyt. magistra na Uniwersytecie Śląskim. Pracuję w szkole jako nauczyciel wspomagający (szkoła podstawowa bez integracji) dla jednego ucznia. Chciałabym utrzymać pracę w tej szkole i rozpoczynam "podyplomówkę" z terapii pedagogicznej a w przyszłości chciałabym zrobić także logopedię. Miałam problemy z przyjęciem do pracy, gdyż pani dyrektor uważała, że nie posiadam pedagogiki specjalnej (kuratorium dało mi "zielone światło" i pracę dostałam). Czy uważa Pan, że muszę robić to przygotowanie pedagogiczne czy po kolegium nauczycielskim i w/w praktykach takie już posiadam? Będę wdzięczna za odpowiedź. Iwona
OdpowiedzUsuńTyle że resocjalizacja nigdy nie była i nie będzie do pracy w Szkole uprawniała. Opiekuńczo wychowawcza to pedagog wszędzie, wychowawca w Szkole, świetlicy, ośrodkach szkolno wychowawczych i domach dziecka. Nie znam nikogo po resocjalizacji w Szkole pracował kiedykolwiek. Pedagog pedagowi nierówny, przedszkolny i wczesnoszkolny z opiekuńczo wychowawczą do szkoły. Na dodatek mają tak terapię pedagogiczną jak i diagnozę na studiach. Resocjalizacja jedyne co ma spójne to jeden przedmiot-metodyka czasu wolnego dzieci i młodzieży. Ale sama nazwa resocjalizacja jest źle odbierana. Dyrektorzy nie chcą resocjalizować dzieci, nie ten etap. Szkoły i przedszkola realizują funkcję opiekuńczą, wychowawczą i kształcącą. Zajęcia w zakresie profilaktyki przeprowadzi każdy wychowawca a zwłaszcza ten po opiekuńczo wychowawczej czy wczesnoszkolnej. W szkołach nie jest potrzebna resocjalizacja. Może jeszcze nie jest tak źle 😊
OdpowiedzUsuńJuż tak nie lamentujcie tutaj proszę was i nie szkalujcie AHE w Łodzi, ponieważ na każdej uczelni większość specjalizacji pedagogicznych nie daje przygotowania pedagogicznego, tak jest tylko nikt o tym nie mówi głośno...to po pierwsze, a po drugie znam wiele osób po resocjalizacji pracujących w szkołach, tylko niepublicznych...tam nikt się nie czepia tak bardzo o dyplom
OdpowiedzUsuń