Edukacja domowa niektórym
kojarzy się z zaangażowaniem rodziców w odrabianie prac domowych przez ich
pociechy w domu. Tymczasem edukacja domowa (home schooling - ang.)
- jest organizacją procesu kształcenia dzieci przez rodziców w
sposób niezależny od powszechnego systemu szkolnego. To alternatywne podejście
do kształcenia dzieci i młodzieży związane z nieposyłaniem ich do szkół
publicznych czy niepublicznych, ale realizujące obowiązujące w kraju standardy
edukacji.
Ruch
home schooling ma wiele wspólnego z ideą descholaryzacji społeczeństw
(flexischoolingu). Jego zwolennicy postrzegają szkoły jako instytucje w jakimś
zakresie szkodliwe dla rozwoju dzieci, toteż pragną za wszelką cenę uchronić je
przed ich negatywnym wpływem, przed nie zawsze właściwie wykwalifikowanymi
nauczycielami, przed brakiem wychowania i przed nasilającą się w tych
instytucjach przemocą.
Edukacja
domowa bazuje m.in. na: zastąpieniu specjalistycznego wykształcenia rodziców,
jako organizatorów procesu uczenia się, silną więzią emocjonalną z dzieckiem,
naturalnym rozpoznaniu jego możliwości rozwojowych, zainteresowań i potrzeb
edukacyjnych, udostępnieniu interaktywnych źródeł zdobywania wiedzy (media,
Internet), położeniu silnego nacisku na samokształcenie i samodyscyplinę,
wzmocnieniu poczucia własnej wartości dziecka, podmiotowemu podejściu do niego
i na dwukierunkowej komunikacji. Mimo, iż w USA korzysta z tego modelu edukacji
ponad 800 tys. dzieci, to jednak nadal budzi on problem w zakresie sprawowania
przez lokalne władze oświatowe kontroli nad edukacyjnymi poczynaniami rodziców
oraz wydawania świadectw, które byłyby uznawane w systemie szkół publicznych.
W
Polsce ruch ten przeżywa swój renesans od początku lat 90. XX w.
a jednym z jego założycieli i liderów jest pracownik naukowy
Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu dr hab. Marek Budajczak.
Przybliżę w tym miejscu jego twórczość naukową, gdyż odsłania ona drogę dojścia
do suwerenności naukowej i edukacyjnej jego jako naukowca i jako edukatora
domowego, dodając tym samym śmiałości w tym zakresie także kontynuatorom badań
w tej sferze i praktyk edukacyjnych. To właśnie wydana przez niego w GWP książka
pt. Edukacja domowa stała się inspiracją dla rodziców, by
realizować obowiązek szkolny w warunkach domowych.
Okres
pandemii sprawił, że wzrosła liczba rodzin odmawiających kształcenia ich dzieci
w zinstytucjonalizowanym szkolnictwie z 6 tys. do 12 tys. rodzin edukujących swoje
dzieci w środowisku rodzinnym. W czasie konferencji na UKSW w Warszawie, o której wspomniałem
we wczorajszym wpisie, przedstawicielka Fundacji Edukacja Domowa stwierdziła,
że w tym modelu jest już zarejestrowanych 50 tys. dzieci.
Na czacie prowadziliśmy dialog na temat tego, czy rzeczywiście sa to edukatorzy domowi, czy może jednak mamy tutaj do czynienia z wyrejestrowaniem dzieci z realizacji obowiązku szkolnego w ich podstawowych szkołach rejonowych czy wybranych szkołach ponadpodstawowych na rzecz kształcenia zdalnego z wsparciem jakiejś instytucji np. "Szkoły w chmurze" czy fundacji, stowarzyszenia itp. No, ale czy to jest edukacja domowa?
Mogę jedynie wyrazic nadzieję, że z debaty na UKSW w warszwaie ukażą się artykuły zarówno organizatorów tej edukacji, rodziców, jak i naukowców, wśród których znakomity politolog prof. UKSW Michał Gierycz wyjaśniał, z jaką wizją polityki wiąże się edukacja domowa. Brakuje pedagogom analiza źródeł wspólczesnej polityki oświatowej. Inną kwestią jest to, czy politycy w ogóle kierują się jakąkolwiek wiedzą naukową? Wątpię, a nawet jestem przekonany, że tak nie jest, bowiem interesy partii władzy, niezaleśnie od barw ideologicznych, są sprzeczne z wiedza naukową na temat zjawisk, którymi oni zarządzają.
Pisałem
o problemach tej edukacji w blogu:
- To nie jest spór o jakość edukacji domowej
- Komentarz do edukacji domowej w Polsce.