Wybitny amerykański politolog, współautor książki
„Jak umierają demokracje” (z Stevenem Levitsky), profesor Uniwersytetu Harvarda Daniel
Ziblatt w rozmowie z Alexandrem Görlachem opowiada m.in. o kryzysie
demokracji i przyszłym porządku świata.
Görlach
zapytał o to, czy powtarzające się na świecie kryzysy: od ataku na World
Trade Center w 2001 r., przez kryzys finansowy w 2008 roku, falę uchodźców z
2015 roku, pandemię 2020 i obecnie trwającą wojnę w Ukrainie - są czymś
normalnym? W jaki sposób demokratyczne rządy mogą stawić czoła ciągłym
wyzwaniom, nie porzucając swoich wartości?
W pewnym sensie czuję, że wracamy do świata sprzed 1945 roku.
Demokracje pierwszej połowy XX wieku też przeżywały kryzysy egzystencjalne.
Tak, permanentny kryzys jest w pewnym sensie historyczną normą. Okazuje się, że
okres stabilizacji w latach 1945-2001 był wyjątkiem. To jak w starym
hollywoodzkim filmie „Powrót do przyszłości” z lat 80.: kryzysy to zarówno
stara, jak i nowa normalność.
Jednak
(...) wydarzenia ostatnich dwóch lat pokazały siłę wolności. W
latach trzydziestych faszyści z jednej strony i komuniści z drugiej nie
doceniali liberalizmu. Powszechnie uważano, że liberalizm jest zbyt słaby, aby
poradzić sobie z gospodarczym i geopolitycznym kryzysem tamtych czasów. Jednak
za każdym razem liberalizm i demokracja okazywały się stawać na wysokości
zadania. To samo obowiązuje dzisiaj.
Różnica
między liberalizmem a ustrojem republikańskim - zdaniem amerykańskiego politologa - polega na tym, że źródłem trwania
liberalizmu jest jego przejrzystość. Widzimy każdą walkę polityczną,
mamy przegląd każdej polaryzacji. Autokraci interpretują to, i powiedziałbym, że
błędnie, jako słabość i dysfunkcję. Autokraci nie rozumieją, że walki
polityczne są przejawem tego, co obserwatorzy rynku finansowego nazwaliby
„korektą rynku”. Demokracje mają nawet większy potencjał zmian niż rynek,
ponieważ wkładają palec w ranę. W końcu od tego jest opozycja parlamentarna.
Ten proces może być mylący, a czasem brzydki. Ale na tym polega geniusz
liberalnej demokracji. Największym wyzwaniem dla obywateli krajów
demokratycznych jest również niezapominanie o tej kwestii!